Tak mi dopomóż… Barth!
- 25 kwietnia, 2004
- przeczytasz w 5 minut
Po wiekach duchowej separacji ruch ekumeniczny umożliwił wielu chrześcijanom lepsze poznanie innych wyznań chrześcijańskich, a także własnej tradycji. Mozolnie, aczkolwiek z coraz większym zdumieniem chrześcijanie z wielu denominacji odkrywali wspólne fundamenty, a z ciekawością przypatrywali się istniejącym różnicom. I tak ?szeregowi? rzymscy katolicy dostrzegali, że na progu ewangelickiego kościoła nie ma zakopanego obrazu Matki Bożej, a ewangelicy dostrzegli, że również w Kościele Rzymskim lektura Pisma Świętego jest nieodłącznym elementem eklezjalnej […]
Po wiekach duchowej separacji ruch ekumeniczny umożliwił wielu chrześcijanom lepsze poznanie innych wyznań chrześcijańskich, a także własnej tradycji. Mozolnie, aczkolwiek z coraz większym zdumieniem chrześcijanie z wielu denominacji odkrywali wspólne fundamenty, a z ciekawością przypatrywali się istniejącym różnicom. I tak ?szeregowi? rzymscy katolicy dostrzegali, że na progu ewangelickiego kościoła nie ma zakopanego obrazu Matki Bożej, a ewangelicy dostrzegli, że również w Kościele Rzymskim lektura Pisma Świętego jest nieodłącznym elementem eklezjalnej egzystencji.
Odkrywanie zaskakujących podobieństw, tudzież nieuświadomionych zazębień w praktykowanej pobożności, lecz także jaskrawych różnic było i nadal jest skuteczną terapią na wyjście z niewoli utartych schematów, a także z niezwykle destrukcyjnego przekonania o duchowej samowystarczalności własnej tradycji konfesyjnej. Szczególnie ciekawe są spostrzeżenia teologów, którzy spoglądając zza ekumenicznego muru na swoje siostry i braci z innych Kościołów dostarczają niezbędnego fermentu i krytycznego spojrzenia osobom, które tak zadomowiły się w konfesyjnym monolicie, że nie dostrzegają jakichkolwiek problemów związanych z życiem ich własnego Kościoła.
Katolik o reformowanych
Kilka tygodni temu w tygodniku reformierte presse, wydawanym przez Kościół Ewangelicko-Reformowany dla niemieckojęzycznej części Szwajcarii ukazał się artykuł rzymskokatolickiego teologa i dziennikarza Josefa Osterwalda. Artykuł zatytułowany “Z katolickiego punktu widzenia ? spojrzenie z zewnątrz na reformowany świat” (Aus katholischer Sicht — Ein Blick von aussen auf die reformierte Welt) dostarcza wielu ciekawych impulsów nt. ewangelicko-reformowanej tradycji z perspektywy rzymskiego katolika.
Osterwalder zauważa, że wśród szwajcarskich protestantów rośnie zainteresowanie, a w niektórych przypadkach rodzi się nawet fascynacja rzymskim katolicyzmem. Natomiast jak wygląda Kościół Ewangelicko-Reformowany w oczach katolika?
Pastor tytan
Podczas reformowanego nabożeństwa pastor jest samotnym zapaśnikiem. Stoi albo przed chrzcielnicą lub stołem Pańskim (reformowani bardzo nie lubią określenia ołtarz i często wypominają luteranom, że nadal posługują się tym pojęciem), pozdrawia uczestników nabożeństwa, zapowiada (bądź nie) kolejne pieśni z kancjonału, odczytuje teksty biblijne, wygłasza kazanie, modli się i wreszcie błogosławi. Zbór ogranicza się do śpiewania pieśni oraz wspólnego wyznania wiary.
Taka postać życia nabożeństwowego dziwi katolików, którzy od reformowanego nabożeństwa oczekują spotkania z powszechnym kapłaństwem, tak podkreślanym w ewangelickiej, a szczególnie reformowanej teologii. Tymczasem całe nabożeństwo jest “popisem” duchownego, który przecież niczym nie różni się od “świeckich” ? odwrotnie jest na mszy rzymskokatolickiej, w której wierni biora czynny udział, a teologia urzędu podkreśla sakramentalny charakter kapłaństwa. W tym sensie ? argumentuje Osterwald ? katolik dostrzega w pastorze, podobnie jak w swoim księdzu otoczkę sakralną.
Również oczekiwania stawiane duchownemu rzymskokatolickiemu i reformowanemu są zupełnie odmienne. O ile od kapłana katolickiego wymaga się przede wszystkim dostojnej celebracji mszy świętej lub wypełnienie posług sakramentalnych, to od pastora wymaga się znacznie więcej. Musi być on nie tylko sprawnym moderatorem życia parafialnego, organizować setki różnych spotkań, odprawiać nabożeństwa, to jeszcze powinien być bardziej publicznie aktywny niż jego katolicki kolega. Od pastora oczekuje się, żeby posiadał małżonkę (pastorową), która będzie wraz z nim pracować w parafii. Do tego dochodzą różne oczekiwania, które wywoływać mogą wrażenie, że duchowny reformowany powinien być nie tylko tytanem pracy, herosem, ale i kimś, kto zna się na wszystkim i wszystko potrafi zrobić.
Tak mi dopomóż Barth!
Czym jeszcze charakteryzuje się ewangelicyzm reformowany? Osterwald wskazuje na paradoks, przywołując pewną sytuację z okresu krótko po zakończeniu obrad Soboru Watykańskiego Drugiego.
W szwajcarskiej miejscowości Toggenburg reformowani i rzymskokatoliccy duchowni postanowili zorganizować ekumeniczną konferencję teologiczną pod tytułem “Problemy i błogosławieństwa zwiastowania.” Pierwszy, półgodzinny referat wygłosił katolicki duchowny, który przy użyciu skomplikowanej terminologii teologicznej ustosunkowywał się do tematu.
Kolejnym mówcą był reformowany pastor, ks. Gerhard Blocher, którego “referat” trwał mniej więcej minutę i wbił się wszystkim uczestnikom mocno w pamięć. “Problemy i błogosławieństwo zwiastowania?” zawołał pastor Blocher “Co za bzdura! Kto jest tym, kto zwiastuje Słowo? Niby ksiądz? Nie! Tylko Bóg to czyni, to On mówi I o to właśnie chodzi! To czy ksiądz w danej chwili się boi albo z czegoś się cieszy jest zupełnie obojętne, nieważne. Tylko Bóg! Tak mi dopomóż Barth!”
Powołanie się na Karola Bartha (na pierwszej fot.), jednego z najwibitniejszych, jeśli nie najwybitniejszego teologa protestanckiego XX wieku, nie było przypadkowe, bo to właśnie słynna teologia dialektyczna Karola Bartha, zwana też teologią kryzysu, podkreśliła radykalną diastazę, przepaść, jaka dzieli człowieka i Boga. Religia według Bartha jest grzechem, jeśli jest metodą dotarcia człowieka do Boga. Barth będący reprezentantem protestanckiej neoortodoksji nie wahał się głośno krytykować i zrzucać z piedestału liberalnych teologów, którzy niepodzielnie panowali na niemieckojęzycznych fakultetach teologicznych.
Ale na tym nie koniec historii o Karolu Barth´cie. Ks. prof. Heinrich Ott, autor dogmatyki napisanej po części na kanwie teologicznej krytyki egzystencjalizmu i fenomenologii XX wieku (M. Heidegger) oraz uczeń Bartha często opowiadał swoim studentom anegdoty z życia Mistrza Bartha. Jednym z nich było powiedzenie Bartha, który powiedział prof. Ott: “Jeśli kiedykolwiek spotka Ksiądz kogoś, kto nazwie się bartianinem, to proszę mu powiedzieć, że Karl Barth nim nie był.”
Romantyczne spojrzenia w stronę Rzymu
Fascynacja rzymskim katolicyzmem wśród ewangelików reformowanych bierze się przede wszystkim z zupełnie innego wzorca eklezjologicznego oraz radykalnie innego sposobu przeżywania wiary. Z jednej strony mamy bowiem ascetyczny wystrój kościołów reformowanych (w niektórych nie ma nawet krzyża i organów), a z drugiej przepych świątyń katolickich (obrazy, figury) wraz z rozbudowaną celebracją liturgiczną (mistycyzm liturgiczny).
Osterwald zauważa, że wielu ewangelików z podziwem patrzy się również na instytucję celibate i najczęściej z większym smutkiem przyjmują do wiadomości złamanie celibatu przez księdza katolickiego niż robią to katolicy. Nimb świętości, jaki otacza kapłaństwo w Kościele Rzymskim jest nie tylko czymś egzotycznym, ale przede wszystkim impulsem do dalszego analizowania czaru katolicyzmu.
Dariusz P. Bruncz