Społeczeństwo

Tak mi dopomóż… Barth!


Po wie­kach ducho­wej sepa­ra­cji ruch eku­me­nicz­ny umoż­li­wił wie­lu chrze­ści­ja­nom lep­sze pozna­nie innych wyznań chrze­ści­jań­skich, a tak­że wła­snej tra­dy­cji. Mozol­nie, acz­kol­wiek z coraz więk­szym zdu­mie­niem chrze­ści­ja­nie z wie­lu deno­mi­na­cji odkry­wa­li wspól­ne fun­da­men­ty, a z cie­ka­wo­ścią przy­pa­try­wa­li się ist­nie­ją­cym róż­ni­com. I tak ?sze­re­go­wi? rzym­scy kato­li­cy dostrze­ga­li, że na pro­gu ewan­ge­lic­kie­go kościo­ła nie ma zako­pa­ne­go obra­zu Mat­ki Bożej, a ewan­ge­li­cy dostrze­gli, że rów­nież w Koście­le Rzym­skim lek­tu­ra Pisma Świę­te­go jest nie­od­łącz­nym ele­men­tem ekle­zjal­nej […]


Po wie­kach ducho­wej sepa­ra­cji ruch eku­me­nicz­ny umoż­li­wił wie­lu chrze­ści­ja­nom lep­sze pozna­nie innych wyznań chrze­ści­jań­skich, a tak­że wła­snej tra­dy­cji. Mozol­nie, acz­kol­wiek z coraz więk­szym zdu­mie­niem chrze­ści­ja­nie z wie­lu deno­mi­na­cji odkry­wa­li wspól­ne fun­da­men­ty, a z cie­ka­wo­ścią przy­pa­try­wa­li się ist­nie­ją­cym róż­ni­com. I tak ?sze­re­go­wi? rzym­scy kato­li­cy dostrze­ga­li, że na pro­gu ewan­ge­lic­kie­go kościo­ła nie ma zako­pa­ne­go obra­zu Mat­ki Bożej, a ewan­ge­li­cy dostrze­gli, że rów­nież w Koście­le Rzym­skim lek­tu­ra Pisma Świę­te­go jest nie­od­łącz­nym ele­men­tem ekle­zjal­nej egzy­sten­cji.

 

Odkry­wa­nie zaska­ku­ją­cych podo­bieństw, tudzież nie­uświa­do­mio­nych zazę­bień w prak­ty­ko­wa­nej poboż­no­ści, lecz tak­że jaskra­wych róż­nic było i nadal jest sku­tecz­ną tera­pią na wyj­ście z nie­wo­li utar­tych sche­ma­tów, a tak­że z nie­zwy­kle destruk­cyj­ne­go prze­ko­na­nia o ducho­wej samo­wy­star­czal­no­ści wła­snej tra­dy­cji kon­fe­syj­nej. Szcze­gól­nie cie­ka­we są spo­strze­że­nia teo­lo­gów, któ­rzy spo­glą­da­jąc zza eku­me­nicz­ne­go muru na swo­je sio­stry i bra­ci z innych Kościo­łów dostar­cza­ją nie­zbęd­ne­go fer­men­tu i kry­tycz­ne­go spoj­rze­nia oso­bom, któ­re tak zado­mo­wi­ły się w kon­fe­syj­nym mono­li­cie, że nie dostrze­ga­ją jakich­kol­wiek pro­ble­mów zwią­za­nych z życiem ich wła­sne­go Kościo­ła.

 

Kato­lik o refor­mo­wa­nych

 

Kil­ka tygo­dni temu w tygo­dni­ku refor­mier­te pres­se, wyda­wa­nym przez Kościół Ewan­ge­lic­ko-Refor­mo­wa­ny dla nie­miec­ko­ję­zycz­nej czę­ści Szwaj­ca­rii uka­zał się arty­kuł rzym­sko­ka­to­lic­kie­go teo­lo­ga i dzien­ni­ka­rza Jose­fa Oster­wal­da. Arty­kuł zaty­tu­ło­wa­ny “Z kato­lic­kie­go punk­tu widze­nia ? spoj­rze­nie z zewnątrz na refor­mo­wa­ny świat” (Aus katho­li­scher Sicht — Ein Blick von aus­sen auf die refor­mier­te Welt) dostar­cza wie­lu cie­ka­wych impul­sów nt. ewan­ge­lic­ko-refor­mo­wa­nej tra­dy­cji z per­spek­ty­wy rzym­skie­go kato­li­ka.

 

Oster­wal­der zauwa­ża, że wśród szwaj­car­skich pro­te­stan­tów rośnie zain­te­re­so­wa­nie, a w nie­któ­rych przy­pad­kach rodzi się nawet fascy­na­cja rzym­skim kato­li­cy­zmem. Nato­miast jak wyglą­da Kościół Ewan­ge­lic­ko-Refor­mo­wa­ny w oczach kato­li­ka?

 

Pastor tytan

 

Pod­czas refor­mo­wa­ne­go nabo­żeń­stwa pastor jest samot­nym zapa­śni­kiem. Stoi albo przed chrzciel­ni­cą lub sto­łem Pań­skim (refor­mo­wa­ni bar­dzo nie lubią okre­śle­nia ołtarz i czę­sto wypo­mi­na­ją lute­ra­nom, że nadal posłu­gu­ją się tym poję­ciem), pozdra­wia uczest­ni­ków nabo­żeń­stwa, zapo­wia­da (bądź nie) kolej­ne pie­śni z kan­cjo­na­łu, odczy­tu­je tek­sty biblij­ne, wygła­sza kaza­nie, modli się i wresz­cie bło­go­sła­wi. Zbór ogra­ni­cza się do śpie­wa­nia pie­śni oraz wspól­ne­go wyzna­nia wia­ry.

 

Taka postać życia nabo­żeń­stwo­we­go dzi­wi kato­li­ków, któ­rzy od refor­mo­wa­ne­go nabo­żeń­stwa ocze­ku­ją spo­tka­nia z powszech­nym kapłań­stwem, tak pod­kre­śla­nym w ewan­ge­lic­kiej, a szcze­gól­nie refor­mo­wa­nej teo­lo­gii. Tym­cza­sem całe nabo­żeń­stwo jest “popi­sem” duchow­ne­go, któ­ry prze­cież niczym nie róż­ni się od “świec­kich” ? odwrot­nie jest na mszy rzym­sko­ka­to­lic­kiej, w któ­rej wier­ni bio­ra czyn­ny udział, a teo­lo­gia urzę­du pod­kre­śla sakra­men­tal­ny cha­rak­ter kapłań­stwa. W tym sen­sie ? argu­men­tu­je Oster­wald ? kato­lik dostrze­ga w pasto­rze, podob­nie jak w swo­im księ­dzu otocz­kę sakral­ną.

 

Rów­nież ocze­ki­wa­nia sta­wia­ne duchow­ne­mu rzym­sko­ka­to­lic­kie­mu i refor­mo­wa­ne­mu są zupeł­nie odmien­ne. O ile od kapła­na kato­lic­kie­go wyma­ga się przede wszyst­kim dostoj­nej cele­bra­cji mszy świę­tej lub wypeł­nie­nie posług sakra­men­tal­nych, to od pasto­ra wyma­ga się znacz­nie wię­cej. Musi być on nie tyl­ko spraw­nym mode­ra­to­rem życia para­fial­ne­go, orga­ni­zo­wać set­ki róż­nych spo­tkań, odpra­wiać nabo­żeń­stwa, to jesz­cze powi­nien być bar­dziej publicz­nie aktyw­ny niż jego kato­lic­ki kole­ga. Od pasto­ra ocze­ku­je się, żeby posia­dał mał­żon­kę (pasto­ro­wą), któ­ra będzie wraz z nim pra­co­wać w para­fii. Do tego docho­dzą róż­ne ocze­ki­wa­nia, któ­re wywo­ły­wać mogą wra­że­nie, że duchow­ny refor­mo­wa­ny powi­nien być nie tyl­ko tyta­nem pra­cy, hero­sem, ale i kimś, kto zna się na wszyst­kim i wszyst­ko potra­fi zro­bić.

 

Tak mi dopo­móż Barth!

 

Czym jesz­cze cha­rak­te­ry­zu­je się ewan­ge­li­cyzm refor­mo­wa­ny? Oster­wald wska­zu­je na para­doks, przy­wo­łu­jąc pew­ną sytu­ację z okre­su krót­ko po zakoń­cze­niu obrad Sobo­ru Waty­kań­skie­go Dru­gie­go.

 

W szwaj­car­skiej miej­sco­wo­ści Tog­gen­burg refor­mo­wa­ni i rzym­sko­ka­to­lic­cy duchow­ni posta­no­wi­li zor­ga­ni­zo­wać eku­me­nicz­ną kon­fe­ren­cję teo­lo­gicz­ną pod tytu­łem “Pro­ble­my i bło­go­sła­wień­stwa zwia­sto­wa­nia.” Pierw­szy, pół­go­dzin­ny refe­rat wygło­sił kato­lic­ki duchow­ny, któ­ry przy uży­ciu skom­pli­ko­wa­nej ter­mi­no­lo­gii teo­lo­gicz­nej usto­sun­ko­wy­wał się do tema­tu.

 

Kolej­nym mów­cą był refor­mo­wa­ny pastor, ks. Ger­hard Blo­cher, któ­re­go “refe­rat” trwał mniej wię­cej minu­tę i wbił się wszyst­kim uczest­ni­kom moc­no w pamięć. “Pro­ble­my i bło­go­sła­wień­stwo zwia­sto­wa­nia?” zawo­łał pastor Blo­cher “Co za bzdu­ra! Kto jest tym, kto zwia­stu­je Sło­wo? Niby ksiądz? Nie! Tyl­ko Bóg to czy­ni, to On mówi I o to wła­śnie cho­dzi! To czy ksiądz w danej chwi­li się boi albo z cze­goś się cie­szy jest zupeł­nie obo­jęt­ne, nie­waż­ne. Tyl­ko Bóg! Tak mi dopo­móż Barth!”

 

Powo­ła­nie się na Karo­la Bar­tha (na pierw­szej fot.), jed­ne­go z naj­wi­bit­niej­szych, jeśli nie naj­wy­bit­niej­sze­go teo­lo­ga pro­te­stanc­kie­go XX wie­ku, nie było przy­pad­ko­we, bo to wła­śnie słyn­na teo­lo­gia dia­lek­tycz­na Karo­la Bar­tha, zwa­na też teo­lo­gią kry­zy­su, pod­kre­śli­ła rady­kal­ną dia­sta­zę, prze­paść, jaka dzie­li czło­wie­ka i Boga. Reli­gia według Bar­tha jest grze­chem, jeśli jest meto­dą dotar­cia czło­wie­ka do Boga. Barth będą­cy repre­zen­tan­tem pro­te­stanc­kiej neo­or­to­dok­sji nie wahał się gło­śno kry­ty­ko­wać i zrzu­cać z pie­de­sta­łu libe­ral­nych teo­lo­gów, któ­rzy nie­po­dziel­nie pano­wa­li na nie­miec­ko­ję­zycz­nych fakul­te­tach teo­lo­gicz­nych.

 

Ale na tym nie koniec histo­rii o Karo­lu Barth´cie. Ks. prof. Hein­rich Ott, autor dogma­ty­ki napi­sa­nej po czę­ści na kan­wie teo­lo­gicz­nej kry­ty­ki egzy­sten­cja­li­zmu i feno­me­no­lo­gii XX wie­ku (M. Heideg­ger) oraz uczeń Bar­tha czę­sto opo­wia­dał swo­im stu­den­tom aneg­do­ty z życia Mistrza Bar­tha. Jed­nym z nich było powie­dze­nie Bar­tha, któ­ry powie­dział prof. Ott: “Jeśli kie­dy­kol­wiek spo­tka Ksiądz kogoś, kto nazwie się bar­tia­ni­nem, to pro­szę mu powie­dzieć, że Karl Barth nim nie był.”

 

Roman­tycz­ne spoj­rze­nia w stro­nę Rzy­mu

 

Fascy­na­cja rzym­skim kato­li­cy­zmem wśród ewan­ge­li­ków refor­mo­wa­nych bie­rze się przede wszyst­kim z zupeł­nie inne­go wzor­ca ekle­zjo­lo­gicz­ne­go oraz rady­kal­nie inne­go spo­so­bu prze­ży­wa­nia wia­ry. Z jed­nej stro­ny mamy bowiem asce­tycz­ny wystrój kościo­łów refor­mo­wa­nych (w nie­któ­rych nie ma nawet krzy­ża i orga­nów), a z dru­giej prze­pych świą­tyń kato­lic­kich (obra­zy, figu­ry) wraz z roz­bu­do­wa­ną cele­bra­cją litur­gicz­ną (misty­cyzm litur­gicz­ny).

 

Oster­wald zauwa­ża, że wie­lu ewan­ge­li­ków z podzi­wem patrzy się rów­nież na insty­tu­cję celi­ba­te i naj­czę­ściej z więk­szym smut­kiem przyj­mu­ją do wia­do­mo­ści zła­ma­nie celi­ba­tu przez księ­dza kato­lic­kie­go niż robią to kato­li­cy. Nimb świę­to­ści, jaki ota­cza kapłań­stwo w Koście­le Rzym­skim jest nie tyl­ko czymś egzo­tycz­nym, ale przede wszyst­kim impul­sem do dal­sze­go ana­li­zo­wa­nia cza­ru kato­li­cy­zmu.

 

 

Dariusz P. Bruncz

 

Link: Kościół Ewan­ge­lic­ko-Refor­mo­wa­ny w Pol­sce

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.