To, co istotne. Naczelny EAI w “Rzeczpospolitej”
- 9 lutego, 2006
- przeczytasz w 1 minutę
Kulturowo-polityczna wojna, jaka wybuchła po opublikowaniu karykatur Mahometa przez jedną z duńskich gazet, nie jest wynikiem konfliktu między religią a wolnością słowa. Przeciwnie — dotyczy fundamentów europejskiej tożsamości — przekonuje na łamach “Rzeczpospolitej” Tomasz P. Terlikowski. Wolność słowa kontra uczucia religijne; światły, otwarty, zdolny do krytycznego wyśmiewania wszystkiego Zachód przeciwko ciemnemu, zamkniętemu islamowi, niezdolnemu do żartowania z siebie samego — tak przedstawiane są w ostatnich dniach fundamenty sporu między mediami a wyznawcami […]
Kulturowo-polityczna wojna, jaka wybuchła po opublikowaniu karykatur Mahometa przez jedną z duńskich gazet, nie jest wynikiem konfliktu między religią a wolnością słowa. Przeciwnie — dotyczy fundamentów europejskiej tożsamości — przekonuje na łamach “Rzeczpospolitej” Tomasz P. Terlikowski.
Wolność słowa kontra uczucia religijne; światły, otwarty, zdolny do krytycznego wyśmiewania wszystkiego Zachód przeciwko ciemnemu, zamkniętemu islamowi, niezdolnemu do żartowania z siebie samego — tak przedstawiane są w ostatnich dniach fundamenty sporu między mediami a wyznawcami islamu. Jednak takie postawienie problemu gubi jego istotę. Konflikt cywilizacji, jakiej odpryskiem jest konflikt o karykatury Mahometa, nie rozgrywa się bowiem tylko na linii islam — Zachód, ale także wewnątrz samej cywilizacji zachodniej, która zmuszona jest przez niego do postawienia sobie na nowo pytań fundamentalnych.
:: Cały tekst na stronie Rzeczpospolitej.