Wiara w Busha
- 24 marca, 2003
- przeczytasz w 2 minuty
Amerykańscy chrześcijanie bardziej wierzą Bushowi niż zwierzchnikom swoich wyznań. Do takiej zdumiewającej konstatacji dochodzi amerykański metodysta Mark Tooley na łamach “Washington Times”. Ostatnie badania Gallupa pokazały, że Amerykanie chodzący do Kościoła bardziej popierają wojnę niż Amerykanie w ogóle. Jest to tym bardziej zadziwiające, że generalnie niemal wszystkie wyznania chrześcijańskie oficjalnie potępiły rozpoczętą przez George’a Busha wojnę. Dlaczego tak się dzieje? Zdaniem Tooleya odpowiedź jest […]
Amerykańscy chrześcijanie bardziej wierzą Bushowi niż zwierzchnikom swoich wyznań. Do takiej zdumiewającej konstatacji dochodzi amerykański metodysta Mark Tooley na łamach “Washington Times”.
Ostatnie badania Gallupa pokazały, że Amerykanie chodzący do Kościoła bardziej popierają wojnę niż Amerykanie w ogóle. Jest to tym bardziej zadziwiające, że generalnie niemal wszystkie wyznania chrześcijańskie oficjalnie potępiły rozpoczętą przez George’a Busha wojnę.
Dlaczego tak się dzieje? Zdaniem Tooleya odpowiedź jest wbrew pozotom dość prosta. Przyczyny są, jego zdaniem czysto polityczne, i niewiele mają wspólnego ze spadkiem autorytetu duchownych. Jak pokazały ostatnie wybory prezydenckie w Stabnach Zjednoczonych ludzie religijni najczęściej głosują na Partię Republikańską. Osoby raczej niewierzące, częściej natomiast oddają głos na Partię Demokratyczną.
Na Busha głosowali więc, a teraz popierają go nie tylko konserwatywni chrześcijanie ewangeliczni, ale także praktykujący katolicy oraz tzw. tradycyjni protestanci. Stąd dla nikogo nie powinno być zaskakujące, że mają oni większe zaufanie do polityki Busha i jego rządu.
Zdaniem Tooleya u źródeł takiej postawy osób wierzących mogą też jednak leżeć głębsze postawy duchowe. Chrześcijanie wierzą bowiem, że świat jest grzeszny. Wojna jest więc dla nich czymś tragicznym, ale czasem po prostu nieuniknionym, jeśli zło ma się spotkać z oporem. Ludzie niewierzący, wychowani w tradycji świeckiej rozumują w sposób niezależny od biblijnych pojęć grzechu i przez to są bardziej idealistycznie czy wręcz utopijnie nastawieni. W ich opinii każdej wojnie da się zapobiec poprzez wzmożone zabiegi dyplomatyczne.
Dlaczego jednak taka postawa właściwa jest tylko dla świeckich? Tooley nie ma również w tej sprawie wątpliwości. Jego zdaniem biskupi katoliccy i hierarchowie innych wyznań są przeciwko wojnie — bowiem patrzą na nią przez pryzmat wojny w Wietnamie. Ten zaś nie przystaje nie tylko do sytuacji obecnej, ale też niewiele ma wspólnego z tradycją chrześcijaństwa, które ma już 2 tysiące lat.