Wielki Piątek w meczecie
- 7 kwietnia, 2007
- przeczytasz w 2 minuty

W Wielki Piątek luterański pastor, ks. Kay Kraack, wygłosił kazanie w hamburskim meczecie przed tradycyjną modlitwą piątkową muzułmanów – donosi niemiecki serwis idea, powołując się na dziennik Hamburger Abendblatt. Intencje modlitewne, jakie wypowiadano w meczecie, napisał również chrześcijanin. Ks. Kraack twierdzi, że wspólna modlitwa jest wielkim znakiem wzajemnego szacunku.
W Wielki Piątek luterański pastor, ks. Kay Kraack, wygłosił kazanie w hamburskim meczecie przed tradycyjną modlitwą piątkową muzułmanów – donosi niemiecki serwis idea, powołując się na dziennik Hamburger Abendblatt. Intencje modlitewne, jakie wypowiadano w meczecie, napisał również chrześcijanin. Ks. Kraack twierdzi, że wspólna modlitwa jest wielkim znakiem wzajemnego szacunku.
Po modlitwie wielu muzułmanów udało się na nabożeństwo do kościoła Trójcy Świętej, przed którym rozważanie poprowadził imam Hüsiyin Nas, w którym przypomniał o słowach Koranu, mówiącycho Jezusie.
Komentarz
Wielki Piątek jest w tradycji chrześcijańskiej dniem skupienia, rozważaniem męczeńskiej śmierci Chrystusa. Dla wielu chrześcijan, w tym przede wszystkim dla luteranów, jest to dzień milczenia, dlatego też nie bez oporów luteranie odpowiadali na zaproszenie sióstr i braci ze wspólnoty rzymskokatolickiej do uczestniczenia w Drodze Krzyżowej w Wielki Piątek. W tradycji luterańskiej czas po nabożeństwie wielkopiątkowymjest okresem refleksji i skupienia nad jedyną, doskonałą i niepowtarzalną ofiarą krzyża.
Z pewnością nie jest to czas do prowadzenia teologicznych, ani tym bardziej międzyreligijnych dysput okraszonych podniosłą serdecznością, tudzież mętnym uniwersalizmem, że przecież wszystko jedno w co się wierzy, bo B(b)óg jest jeden. Wielki Piątek nie jest dniem (czy taki w ogóle istnieje?), w którym Kościół może sobie pozwolić choćby na cień relatywizowania Ofiary Chrystusa, serwując wiernym tacę z alternatywnym spojrzeniem na Ukrzyżowanego, nie jako Syna Bożego, ale jako oczyszczonego z grzechu proroka – jak powiedział imam przed luterańskim kościołem. W Wielki Piątek powołaniem, a nie możliwościąKościoła jest zwiastowanie krzyża: dla jednych głupstwo, a dla innych zgorszenie. Jeśli Kościół tego nie czyni, to wówczas ginie. Wielki Piątek nie jest religijnym supermarketem: a teraz, drodzy wierni, wybierzcie sobie – jest prawdziwym Bogiem, czy prorokiem, mniejszym od Mahometa. Aha, i pamiętajcie przy tym, że nawet, jeśli się na wersję tradycyjną zdecydujecie, to powiedzcie to cicho, albo najlepiej wcale, aby muzułmanów nie urazić. Czy tak ma być?
Wspólna modlitwa z muzułmanami jest niedopuszczalna, a rozmywanie horyzontów i Ewangelii przez luterańskiego duchownego jest porażające i, co warto podkreślić, niezgodne z oficjalnym stanowiskiem Ewangelickiego Kościoła Niemiec, który w wydanym w listopadzie 2006 roku dokumencie przypomniał, że nie jest możliwa wspólna modlitwa chrześcijan i muzułmanów. Dlaczego? Po prostu: Bóg, który w najdoskonalszy sposób objawił się w Jezusie Chrystusie, to nie ten sam Bóg, którego wyznają muzułmanie. Religijno-filozoficzna gimnastyka, której celem jest sklejanie różnic, odwracanie ich, a to wszystko w imię uniwersalnego pokoju, staje się bałwochwalstwem, niszczeniem własnych korzeni, samych siebie. Jest po prostu zdradą Ewangelii.
Dariusz Bruncz