Wspólnota Anglikańska zagrożona bałkanizacją
- 9 sierpnia, 2006
- przeczytasz w 3 minuty
Współczesne koncepcje katolickości w Kościele Episkopalnym w USA (ECUSA) połączone z rewizją podstawowych założeń konfesyjnych budzą uzasadnioną obawę powolnego, “aksamitnego” rozłamu Wspólnoty Anglikańskiej. Przez stulecia spoiwem anglikanizmu pozostawały Elżbietańskie Zasady Wyznania Wiary, które w toku dyskusji na temat przyszłości całej Wspólnoty wydają się być odsuwane na dalszy plan. Anglikanizm, który u swojego zarania zakładał różnorodność między Kościołami w poszczególnych prowincjach, z góry skazany jest na walkę […]
Współczesne koncepcje katolickości w Kościele Episkopalnym w USA (ECUSA) połączone z rewizją podstawowych założeń konfesyjnych budzą uzasadnioną obawę powolnego, “aksamitnego” rozłamu Wspólnoty Anglikańskiej. Przez stulecia spoiwem anglikanizmu pozostawały Elżbietańskie Zasady Wyznania Wiary, które w toku dyskusji na temat przyszłości całej Wspólnoty wydają się być odsuwane na dalszy plan. Anglikanizm, który u swojego zarania zakładał różnorodność między Kościołami w poszczególnych prowincjach, z góry skazany jest na walkę o utrzymanie jedności lokalnych Kościołów i całej Wspólnoty.
Do tej pory wychodził z tej walki zwycięsko. Powstaje pytanie, czy zarówno przywódcom, jak i wyznawcom nie zabraknie siły i woli na jej kontynuację? Rzeczywistość wydaje się przeczyć tej tezie. Zagrożeniem dla jedności Wspólnoty jest nie tylko przenikanie do życia religijnego elementów liturgii i doktryny charakterystycznych dla Kościołów charyzmatycznych, ale przede wszystkim postawa i „nowatorskie” koncepcje niektórych hierarchów, i ludzi piastujących wysokie godności w Kościołach lokalnych.
Czynniki te powodują narastającą erozję jedności Wspólnoty i prowadzą w efekcie do jej “bałkanizacji”. Niebezpieczna jest zwłaszcza multicentryczna wizja Wspólnoty, w której poszczególne Kościoły zachowują status członka inne zaś otrzymują status Kościoła luźno stowarzyszonego. Koncepcja ta przeczy nie tylko idei samej Wspólnoty, ale przede wszystkim godzi w koncepcję Kościoła powszechnego. Nasuwa się więc pytanie, czy taki ma być model współczesnego Kościoła? Czy Kościół podzielony na małe, lokalne, luźno ze sobą zawiązane organizacyjnie wspólnoty sprosta on wyzwaniom XXI wieku?
Zdaniem biskupa diecezji Kalifornii Williama Swinga, należy ze wszech miar czynić starania, by Kościół był jak najbardziej katolicki w swoim pierwotnym znaczeniu. Problem polega na tym, że pojęcie katolickości jest niejednoznacznie rozumiane. Dla niektórych Kościół katolicki (powszechny), to nic innego jak teoretyczny model organizacji Kościoła — co prawda zgodny z zamysłem Pana Boga — ale nigdy nieurzeczywistniony na ziemi. Dla innych dowodem katolickości jest zachowanie episkopalnego ustroju w wielu Kościołach Wspólnoty, czy fakt, iż w wielu prowincjach Wspólnoty sposób sprawowania liturgii nie różnią się od obrządku rzymskokatolickiego.
Prawdą jest, że budowanie Kościoła powszechnego to proces, który rozpoczął się ponad dwa tysiące lat temu i trwa do dziś. Tak samo prawdą jest, że żaden z Kościołów, który w swej nazwie ma określenie katolicki, nie wyczerpuje substratu znaczeniowego tego terminu. Kościoły te mogą być uznane co najwyżej za część Kościoła powszechnego.
Były dziekan Nashotah House, seminarium duchownego ECUSA, ks. Garry Kriss, jest przekonany, że po 75. Konwencji Generalnej w Columbus, Kościół episkopalny utracił swoją katolickość. Dowodem na to jest m.in. ustanowienie tymczasowej wspólnoty eucharystycznej z Kościołem metodystycznym, odmowa pełnej akceptacji Raportu z Windsoru, czy zatwierdzenie wyboru na urząd biskupa dwukrotnie rozwiedzionego i trzykrotnie żonatego człowieka. Zdaniem ks. Krissa decyzje te potwierdzają, iż Kościół episkopalny, ewoluuje w kierunku sekciarskiego liberalizmu. W efekcie stanie się w przyszłości jednym z wielu wyznań o protestanckim rodowodzie w USA.
Początek XXI wieku stawia przed Kościołem Episkopalnym w USA tak jak przed całą Wspólnotą Anglikańską nowe wyzwanie. Lansowana przez niektóre grupy zarówno duchownych jak i świeckich wizja multicentrycznej Wspólnoty pozornie wydaje się krokiem na przód odpowiadającym „duchowi” współczesności. Pozostaje ufać w wolę i determinację ludzi broniących tradycji i tożsamości Kościoła Episkopalnego w USA oraz całej Wspólnoty. Być może dzięki nim Wspólnota przezwycięży kryzys, a “nowatorskie” i godzące w jej jedność koncepcje odejdą wkrótce w zapomnienie.
:: Ekumenizm.pl: Raport z Windsoru — reaktywacja