Społeczeństwo

Wstyd i cierpienie — reformowani o lustracji


W dniach 14.–15.04.2007 obra­do­wał w War­sza­wie dorocz­ny, zwy­czaj­ny Synod Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Refor­mo­wa­ne­go w RP, któ­ry przy­jął sta­no­wi­sko w spra­wie lustra­cji: “Wstyd i cier­pie­nie”. Sta­no­wi­sko Syno­du Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Refor­mo­wa­ne­go w RP w spra­wie lustra­cji.


W dniach 14.–15.04.2007 obra­do­wał w War­sza­wie dorocz­ny, zwy­czaj­ny Synod Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Refor­mo­wa­ne­go w RP, któ­ry przy­jął sta­no­wi­sko w spra­wie lustra­cji: “Wstyd i cier­pie­nie”. Sta­no­wi­sko Syno­du Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Refor­mo­wa­ne­go w RP w spra­wie lustra­cji.

Jed­nym z naj­waż­niej­szych dyle­ma­tów moral­nych, z jaki­mi pró­bu­je się upo­rać w ostat­nich latach pol­skie spo­łe­czeń­stwo, jest pró­ba doko­na­nia oce­ny postaw przyj­mo­wa­nych przez roda­ków wobec wła­dzy w cza­sach PRL, a zwłasz­cza w rela­cjach z apa­ra­tem bez­pie­czeń­stwa. Jest to nie­zwy­kle trud­ne wyzwa­nie, gdyż w isto­cie ludzie, któ­rych doro­słe życie przy­pa­dło na tam­te lata, muszą oce­nić nie tyl­ko innych, lecz tak­że samych sie­bie.

Czę­sto inspi­ra­cją do tej oce­ny sta­ją się doku­men­ty wydo­by­te z czę­ścio­wo zacho­wa­nych archi­wów daw­nych służb bez­pie­czeń­stwa. Archi­wa te i pra­cow­ni­cy IPN, któ­rzy je bada­ją, ucho­dzą dziś na źró­dło mia­ro­daj­nej infor­ma­cji o uczci­wo­ści bądź nie­uczci­wo­ści poszcze­gól­nych osób i całych grup spo­łecz­nych. Wła­dze pań­stwo­we narzu­ca­ją wie­lu śro­do­wi­skom zawo­do­wym usta­wo­wy obo­wią­zek skła­da­nia dekla­ra­cji doty­czą­cych ewen­tu­al­nej współ­pra­cy z apa­ra­tem bez­pie­czeń­stwa.

Zarzą­dy nie­któ­rych insty­tu­cji wymu­sza­ją na swo­ich pra­cow­ni­kach skła­da­nie wnio­sków do IPN o spraw­dze­nie ich prze­szło­ści i infor­mo­wa­nie o wyni­kach. Część dzien­ni­ka­rzy róż­nych mediów, nada­jąc fał­szy­wy sens sło­wom o praw­dzie, któ­ra nas wyzwo­li (Jan 8:32) i wyry­wa­jąc je z kon­tek­stu Ewan­ge­lii wska­zu­ją­ce­go, że cho­dzi o Bożą Praw­dę uoso­bio­ną w Jezu­sie Chry­stu­sie, sys­te­ma­tycz­nie ujaw­nia i publi­ku­je mate­ria­ły doty­czą­ce zna­nych osób. Tak­że śro­do­wi­ska kościel­ne zna­la­zły się pod sil­ną pre­sją, by zba­dać w archi­wach IPN, o kim spo­śród ich człon­ków – duchow­nych i świec­kich – zacho­wa­ły się tam mate­ria­ły i infor­ma­cje. Wedle naszej oce­ny dotych­cza­so­wy wynik tych wysił­ków to naj­czę­ściej fał­szy­we lub bar­dzo nie­ja­sne oskar­że­nia o agen­tu­ral­ną współ­pra­cę, a tak­że podzia­ły mię­dzy ludź­mi, wstyd i cier­pie­nie.

Musi­my zadać sobie pyta­nie o to, jak my chrze­ści­ja­nie wyzna­nia ewan­ge­lic­ko-refor­mo­wa­ne­go powin­ni­śmy postą­pić w tej sytu­acji? Czy Kościół powi­nien zająć się lustra­cją wła­snych człon­ków? Czy też może, jako ucznio­wie Jezu­sa Chry­stu­sa, zna­my inną odpo­wiedź na drę­czą­ce wszyst­kich wokół wąt­pli­wo­ści?

Żeby wyro­bić sobie wła­ści­wą oce­nę sytu­acji, nale­ży roz­wa­żyć dwa nie­roz­łącz­ne wąt­ki: nasze podej­ście do nie­daw­nej prze­szło­ści oraz nasz sto­su­nek do bliź­nie­go.

Jeśli idzie o prze­szłość, to wszyst­kim, któ­rzy zaj­mu­ją się jej bada­niem, trze­ba uzmy­sło­wić, że nie moż­na roz­wi­kłać trud­ne­go, trwa­ją­ce­go bli­sko pół wie­ku eta­pu w histo­rii czter­dzie­sto­mi­lio­no­we­go naro­du bez wiel­kiej sta­ran­no­ści, cier­pli­wo­ści, wie­dzy i miło­sier­dzia. Nie dostrze­ga­my w dotych­cza­so­wym prze­bie­gu lustra­cji żad­nej z tych cech. Lustra­cja, jaką obser­wu­je­my, w bar­dzo nie­licz­nych wypad­kach sta­ła się sku­tecz­nym spo­so­bem na usta­le­nie rze­czy­wi­stej odpo­wie­dzial­no­ści ludzi, któ­rzy przez swo­ją współ­pra­cę z apa­ra­tem bez­pie­czeń­stwa ścią­gnę­li na innych nie­szczę­ście. Znacz­nie czę­ściej mamy do czy­nie­nia z akcją pole­ga­ją­cą na wyszu­ki­wa­niu w archi­wach mate­ria­łów przy­dat­nych do napięt­no­wa­nia poszcze­gól­nych osób i skłó­ce­nia śro­do­wisk, w któ­rych one funk­cjo­nu­ją. Uwa­ża­my, że taka dzia­łal­ność opie­ra się na moral­nym fał­szu i jest głę­bo­ko szko­dli­wa dla całej spo­łecz­no­ści naro­do­wej.

Życie codzien­ne w PRL od każ­de­go wyma­ga­ło doko­ny­wa­nia trud­nych wybo­rów. Było ich zawsze wię­cej i były trud­niej­sze, jeśli ktoś decy­do­wał się na dzia­łal­ność publicz­ną, na przy­kład w służ­bie Kościo­ło­wi. Te wybo­ry są czę­ścią naszej wspól­nej histo­rii. Nie nale­ży jej wybie­lać. Prze­ciw­nie – powin­na być przed­mio­tem wni­kli­wych stu­diów i publicz­nej deba­ty. Tym bar­dziej nikt nie może uchy­lać się od współ­od­po­wie­dzial­no­ści. A tak wła­śnie postę­pu­ją ci, co poszu­ku­ją w archi­wach IPN ofiar, na któ­re moż­na by zrzu­cić całą odpo­wie­dzial­ność.

Wspól­no­ta z inny­mi ludź­mi wyma­ga od nas soli­dar­no­ści nie tyl­ko w tym, co przy­no­si chwa­łę, lecz tak­że w sła­bo­ści, któ­rej trze­ba się wsty­dzić. Nie zamy­ka­my oczu na złe postęp­ki tych, któ­rzy świa­do­mie i dobro­wol­nie dzia­ła­li na szko­dę innych ludzi. Odrzu­ca­my zło dono­si­ciel­stwa. Ubo­le­wa­my, że nie wszy­scy, któ­rzy tak postę­po­wa­li, umie­ją dobro­wol­nie wyznać swo­ją winę, oka­zać skru­chę i pro­sić o prze­ba­cze­nie. Ser­decz­nie ich do tego zachę­ca­my. Jed­no­cze­śnie jed­nak odrzu­ca­my zło pra­gnie­nia zemsty.

Prze­ba­cze­nie jest trud­nym wybo­rem, trud­niej­szym niż potę­pie­nie i odrzu­ce­nie. Uwa­ża­my jed­nak, że prze­ba­cze­nie będzie moc­niej­szym dowo­dem siły naszej naro­do­wej wspól­no­ty niż maso­we potę­pie­nie. Kto bowiem prze­ba­cza, oka­zu­je w ten spo­sób, że nie wyno­si się nad innych, lecz że potra­fi współ­czuć, gdyż rozu­mie, czym jest wina i poku­ta. Kto potę­pia, ten pró­bu­je cudzej winie prze­ciw­sta­wić swo­ją nie­win­ność. Przyj­mu­jąc posta­wę prze­ba­cze­nia, daje­my szan­sę na poku­tę i nawró­ce­nie, mino ryzy­ka, że szan­sa ta nie zosta­nie wyko­rzy­sta­na.

Jed­nak skut­ki potę­pie­nia i bez­względ­ne­go poszu­ki­wa­nia dowo­dów winy są o wie­le bar­dziej zgub­ne. Powszech­na lustra­cja ma tak nisz­czą­cy wpływ na coraz szer­sze krę­gi spo­łecz­ne dla­te­go, że sączy w duszę fary­zej­ską poku­sę dowo­dze­nia wła­snej nie­win­no­ści i bra­ku jakie­go­kol­wiek współ­udzia­łu w prze­szło­ści przez rzu­ca­nie oskar­żeń na każ­de­go, czy­je nazwi­sko służ­by bez­pie­czeń­stwa umie­ści­ły w swo­ich archi­wach. Ten fary­ze­izm ludzi, któ­rzy sami zawie­ra­li z daw­nym sys­te­mem kom­pro­mis, albo z racji mło­de­go wie­ku nie pono­si­li za nic odpo­wie­dzial­no­ści, a dziś chcie­li­by kosz­tem innych ucho­dzić za nie­win­nych, wyda­je nam się nie mniej szko­dli­wy i nagan­ny, niż dzia­łal­ność daw­nych dono­si­cie­li.

Nie moż­na być człon­kiem żad­nej wspól­no­ty, tak­że wspól­no­ty naro­do­wej nie bio­rąc na sie­bie cię­ża­ru jej zbio­ro­wych doświad­czeń. A tak wła­śnie chcą postą­pić ci, któ­rzy w archi­wach IPN poszu­ku­ją kozła ofiar­ne­go, żeby zrzu­cić na jego gło­wę swo­je winy i wygnać go na pusty­nię. Ten – w swej isto­cie fary­zej­ski gest – odbie­ra całej spo­łecz­no­ści, teraz i w przy­szło­ści, zdol­ność do kry­tycz­ne­go namy­słu nad sobą, nazy­wa­nia swo­ich błę­dów i przyj­mo­wa­nia odpo­wie­dzial­no­ści za ich skut­ki.

„Jed­ni dru­gich brze­mio­na noście” – naucza nas apo­stoł Paweł (Gal. 6:2). I tym wska­za­niem powin­ni­śmy się kie­ro­wać, gdy chce­my roz­strzy­gnąć, jak mamy odno­sić się jed­ni do dru­gich, będąc obar­cze­ni bala­stem histo­rycz­nych doświad­czeń. Uwa­ża­my, że zamiast szu­kać, kogo moż­na by napięt­no­wać za nie­wła­ści­wą posta­wę lub nie­wła­ści­we kon­tak­ty, lub po pro­stu za nie­wła­ści­we zapi­sy w archi­wum, lepiej powie­dzieć, że nie ten naj­cię­żej zawi­nił, kto zgrze­szył, lecz ten, kto nie poku­tu­je.

Zapew­ne nie każ­dy potra­fi sko­rzy­stać z szan­sy poku­ty i nawró­ce­nia. Uwa­ża­my jed­nak, że lepiej się sta­nie dla nas wszyst­kich, jeśli ze stro­ny spo­łecz­no­ści kościel­nej i wewnątrz niej będzie na tych, co pobłą­dzi­li, cze­ka­ła modli­twa i pomoc­na dłoń, a nie sło­wa odrzu­ce­nia i zaci­śnię­ta pięść.

Myśląc o naszej skom­pli­ko­wa­nej prze­szło­ści jeste­śmy prze­ko­na­ni, że każ­dy, kto żył w tam­tych cza­sach, powi­nien przede wszyst­kim z tro­ską pochy­lić się nad sobą i zdać na Bożą łaskę, zamiast na próż­no szu­kać uspra­wie­dli­wie­nia w praw­dzi­wych lub domnie­ma­nych błę­dach innych ludzi.

W trak­cie obrad zgro­ma­dze­ni upo­waż­ni­li Kon­sy­storz Kościo­ła do roz­mów z naukow­ca­mi z wydzia­ły histo­rii jed­ne­go z pań­stwo­wych uni­wer­sy­te­tów na temat opra­co­wa­nia mono­gra­fii o dzie­jach Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Refor­mo­wa­ne­go w Pol­sce w latach 1944–1989.

Ponad­to Synod wybrał na trzy­let­nią kaden­cję Kon­sy­storz w nastę­pu­ją­cym skła­dzie:

Pre­zes: dr Witold Bro­dziń­ski – na trze­cią kaden­cję. Rad­cy świec­cy: Wie­ra Rumo­ka – powtór­nie oraz
Miro­sław Jan­czyk, a tak­że rad­cę duchow­ne­go ks. Krzysz­to­fa Góra­la. Dia­ko­nię Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Refor­mo­wa­ne­go powie­rzo­no p. Biru­cie Prze­włoc­kiej-Pach­nik.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.