
- 21 października, 2015
- przeczytasz w 4 minuty
Podczas kończącej się kampanii wyborczej tematy rozdziału Kościoła od państwa i zagadnienia światopoglądowe nie stanowiły wprawdzie głównego tematu rozmów, jednak pojawiały się w każdej kluczowej debacie, m.in. podczas starcia premier Ewy Kopacz (PO) z wicepre...
Wybory parlamentarne 2015 i Kościoły — kandydaci z mniejszości wyznaniowych
Podczas kończącej się kampanii wyborczej tematy rozdziału Kościoła od państwa i zagadnienia światopoglądowe nie stanowiły wprawdzie głównego tematu rozmów, jednak pojawiały się w każdej kluczowej debacie, m.in. podczas starcia premier Ewy Kopacz (PO) z wiceprezes PiS Beatą Szydło, ale również w trakcie wczorajszej debaty liderów ośmiu partii.
Trudno oczekiwać, aby w kraju, w którym ponad 95% (przynajmniej nominalnie) stanowią wierni Kościoła rzymskokatolickiego podejmowano problematykę mniejszości wyznaniowych podczas głównych dyskusji. Polska jest demokratycznym państwem prawa, a Kościoły i związki wyznaniowe posiadają uregulowany status prawny.
Polityczne spory, podobnie jak w przypadku Kościoła większościowego, przebiegają również przez różne denominacje chrześcijańskie, choć z pewnymi wyjątkami. Kwestie mniejszości wyznaniowych pojawiają się w kontekście regionalnych uwarunkowań Podlasia, gdzie żyje zdecydowana większość wiernych Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego, oraz Śląska (głównie Cieszyńskiego), gdzie mieszka połowa wiernych Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego.
Jednym z ważniejszych linii sporu wyostrzonego przez toczącą się kampanię są w przypadku Platformy Obywatelskiej (PO) oraz Prawa i Sprawiedliwości (PiS), dwóch największych konkurentów, relacje Państwo-Kościół, przy czym Kościoły mniejszościowe są prawie lub zupełnie pomijane. Z jednej strony PO straszy państwem wyznaniowym, puszczając oko do lewicowego elektoratu, a z drugiej podczas jednej z konwencji wyborczych premier Ewa Kopacz skonstatowała, że nikt w PO nie ma pomysłu na Polskę bez Kościoła (w domyśle: rzymskokatolickiego). Kościelno-sceptyczna retoryka i widmo państwa wyznaniowego wzmocniły się w ostatnich dniach, gdyż PO zdaje sobie sprawę, że jeśli może komuś odebrać głosy to jedynie potencjalnym wyborcom Zjednoczonej Lewicy, która musi przekroczyć wyższy próg wyborczy przeznaczony dla koalicji.
Z kolei PiS tradycyjnie korzysta z cichego, a czasami głośnego poparcia Kościoła rzymskokatolickiego, głównie na płaszczyźnie parafialnej. Partyjna agitka w kościołach i na terenie kościelnym to wciąż dość zauważalna praktyka, i sprawdziła się podczas wyborów prezydenckich. Hierarchia oficjalnie trzyma się z dala od wyborów, ale nieoficjalnie wiadomo kogo wspierają czołowi biskupi. Podczas debaty liderów partii 20 października większość wypowiedzi, dotyczących relacji państwa z Kościołem rzymskokatolickim nie miała charakteru konfrontacyjnego i nawet deklaracje liderów Zjednoczonej Lewicy (ZL) i Partii Razem były mocno stonowane, podobnie jak wypowiedzi przedstawiciela PSL czy PiS.
Archidiecezja Warszawska opublikowała na swoich stronach zestaw zagadnień, odnoszących się do katolickiej nauki społecznej i skonfrontowała go z programami partii politycznych, które zarejestrowały listy w całym kraju. Internauta może się dowiedzieć, co dana partia myśli o ochronie życia nienarodzonego, związkach partnerskich, in vitro, zmianie płci, klauzuli sumienia czy eutanazji.
Kandydaci z Kościołów mniejszościowych
Polska Rada Ekumeniczna (PRE) nie zabrała dotychczas głosu przed wyborami parlamentarnymi i nie zachęciła (jeszcze?) do głosowania. Szkoda. Brak aktywności PRE nie oznacza jednak, że wierni poszczególnych Kościołów nie angażują się politycznie. Na listach praktycznie wszystkich partii znajdują się chrześcijanie, należący do Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego, Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, Kościoła Ewangelicko-Reformowanego czy też Kościoła Zielonoświątkowego. Reprezentują oni praktycznie wszystkie siły polityczne przy czym najmniej Prawo i Sprawiedliwość.
W przypadku prawosławnych do Senatu z Podlasia kandyduje znany działacz mniejszości białoruskiej i prawosławnej, polityczny weteran Eugeniusz Czykwin. Do Sejmu kandyduje około 10 prawosławnych chrześcijan z ramienia PO, PSL, ZL, Partii Razem, Partii Korwin oraz Ruchu Kukiza. Ciekawostką jest białostocka jedynka Partii Razem – Seweryn Prokopiuk. Żaden prawosławny nie kandyduje z list PiS.
Wśród luteran do Sejmu kandyduje m.in. obecna posłanka PO Aleksandra Trybuś oraz Czesław Gluza (dawniej PO, obecnie ZL). Barwy polityczne zmienił również Janusz Buzek (spokrewniony z byłym premierem) z PO na Polska Razem Jarosława Gowina, który sprzymierzył się z PiS. Janusz Buzek postawił sobie zresztą za cel przekonanie swoich współwyznawców do PiS, jednak szanse na powodzenie tej misji są nikłe. Kilku luteranów startuje również z list .Nowoczesna Ryszarda Petru oraz z PSL – jedynką na Mazurach jest wiceprezes PSL Urszula Pasławska.
Również z list PSL kandyduje były poseł PO i były pastor zielonoświątkowy John Godson. Z okręgu tarnowskiego z list ZL kandyduje do Sejmu ewangelicki teolog Łukasz Skurczyński, należący do Kościoła Ewangelicko-Reformowanego. Członkowie Kościoła reformowanego startują również z list Partii Razem. Miriam Shaded, teolożka ewangelicka, należąca do tradycji reformowano-prezbiteriańskiej, szefowa Fundacji Estera na rzecz uchodźców kandyduje z list partii Janusza Korwina Mikke.
25 października okaże się, czy oprócz rzymskich katolików i osób bezwyznaniowych w Sejmie i Senacie znajdą się parlamentarzyści innych wyznań. Niemniej kwestia przynależności wyznaniowej – truizm – jest co najmniej trzeciorzędna.