Zakonnica i córka generała Armii Czerwonej
- 3 października, 2004
- przeczytasz w 1 minutę
26-letnia Rosjanka, Teresa de Bouriatie, stała się zakonnicą dzięki swojemu ojcu, generałowi Armii Czerwonej. Na łożu śmierci w 1989 r., jak opowiada ona w swoim świadectwie umieszczonym na stronie internetowej „Vidimus Dominum”, po tym jak ojciec został groźnie raniony w Afganistanie, generał polecił życie swoich dzieci Bogu. Teresa miała wówczas 12 lat i wspomina zakłopotanie, które nastąpiło po słowach ojca, praktycznie już ostatnich, bo był on człowiekiem, […]
26-letnia Rosjanka, Teresa de Bouriatie, stała się zakonnicą dzięki swojemu ojcu, generałowi Armii Czerwonej. Na łożu śmierci w 1989 r., jak opowiada ona w swoim świadectwie umieszczonym na stronie internetowej „Vidimus Dominum”, po tym jak ojciec został groźnie raniony w Afganistanie, generał polecił życie swoich dzieci Bogu. Teresa miała wówczas 12 lat i wspomina zakłopotanie, które nastąpiło po słowach ojca, praktycznie już ostatnich, bo był on człowiekiem, który nigdy w żaden sposób nie wyrażał swoich religijnych uczuć.
Obecnie Teresa jest nauczycielką w Zakonie Dominikanek i pracuje na Syberii w Ulan-Ude, 400 tysięcznym mieście, 5 tysięcy 600 kilometrów od Moskwy, przy torach kolejowych prowadzących do Mongolii. Pracuje tam wraz z dwoma zakonnicami, Polkami, i cztery dni na tydzień poświęca dzieciom ulicy, odwiedza więzienia i osoby chore w szpitalach i w ich domach.
W pracy duszpasterskiej podkreśla ona dwie trudności: skrajna bieda materialna, która jest wyzwaniem dla wiary, jak również inteligencję ludzi; wielki dramat dotyczy ludzkiego charakteru: „Zaprzestaliśmy dawać dzieciom nowe ubranka i zabawki, gdyż ich krewni odsprzedawali je, aby kupić wódkę”, powiedziała siostra Teresa.
Inną, podkreślaną przez nią trudnością, jest wielka działalność protestanckich grup z USA i z Korei Południowej, co czasem doprowadza do silnegosprzeciwu większości prawosławnej wobec innych, nieprawosławnych form religijności.