Społeczeństwo

Znak dla Europy


Chrzest Mag­die­go Ala­ma stał się już tema­tem publicz­nym. Muzuł­ma­nie potę­pi­li go, kato­li­cy (i to nie­kie­dy kon­ser­wa­tyw­nie nasta­wie­ni) ze smut­kiem kiwa­ją gło­wa­mi nad bra­kiem wyczu­cia Bene­dyk­ta XVI i neo­fi­ty­zmem wice­na­czel­ne­go “Cor­rie­re del­la Sera”. Duch dia­lo­gi­zmu i dyplo­ma­cji uno­si się nad media­mi. I jakoś nikt nie chce zoba­czyć, że chrzest Ala­ma był nie tyl­ko waż­nym, by nie powie­dzieć decy­du­ją­cym wyda­rze­niem w jego życiu, ale też, że był on zna­kiem, prze­sła­niem jakie Bene­dykt XVI skie­ro­wał […]


Chrzest Mag­die­go Ala­ma stał się już tema­tem publicz­nym. Muzuł­ma­nie potę­pi­li go, kato­li­cy (i to nie­kie­dy kon­ser­wa­tyw­nie nasta­wie­ni) ze smut­kiem kiwa­ją gło­wa­mi nad bra­kiem wyczu­cia Bene­dyk­ta XVI i neo­fi­ty­zmem wice­na­czel­ne­go “Cor­rie­re del­la Sera”. Duch dia­lo­gi­zmu i dyplo­ma­cji uno­si się nad media­mi. I jakoś nikt nie chce zoba­czyć, że chrzest Ala­ma był nie tyl­ko waż­nym, by nie powie­dzieć decy­du­ją­cym wyda­rze­niem w jego życiu, ale też, że był on zna­kiem, prze­sła­niem jakie Bene­dykt XVI skie­ro­wał do Euro­py i Euro­pej­czy­ków (tak­że nowych pocho­dzą­cych z innych niż zachod­nia tra­dy­cji reli­gij­nych i kul­tu­ro­wych). To oni są adre­sa­ta­mi tego, co Bene­dykt chciał wypo­wie­dzieć decy­du­jąc się na gest, o któ­rym moż­na było z góry prze­wi­dzieć, że wywo­ła­ła pro­te­sty muzuł­ma­nów i dia­lo­gi­stów.

Isto­ta prze­sła­nia kry­ją­ce­go się w decy­zji o publicz­nym chrzcie islam­skie­go (z tra­dy­cji raczej, niż wyzna­nia) moder­ni­sty jest w isto­cie cywi­li­za­cyj­na, a nie ści­śle reli­gij­na. Papież po raz kolej­ny przy­po­mi­na Euro­pie, że jeśli chce zacho­wać swo­je korze­nie, jeśli chce pozo­stać Euro­pą, to nie ma inne­go wyj­ścia jak trwać przy Chry­stu­sie i Koście­le. To chrze­ści­jań­stwo bowiem ukształ­to­wa­ły euro­pej­ski per­so­na­lizm, kul­tu­rę praw­ną, a tak­że nie ma co ukry­wać licz­ne insty­tu­cje demo­kra­tycz­no-libe­ral­ne. Jeśli ono zgi­nie — to zgi­nie tak­że Euro­pa, przy­naj­mniej w kształ­cie jaki zna­my do tej pory.


Ten kształt już zresz­tą się zmie­nił. Nad nie­miec­ki­mi, fran­cu­ski­mi, skan­dy­naw­ski­mi czy bry­tyj­ski­mi mia­sta­mi coraz czę­ściej góru­ją wie­rzycz­ki mina­re­tów, a w salach mecze­tów jest o wie­le tłocz­niej niż w kościo­łach. I to rów­nież są fak­ty. Islam wszedł do Euro­py, zmie­nił się pod jej wpły­wem i roz­po­czy­na pro­ces jej pod­bo­ju, któ­ry może trwać wie­le poko­leń, ale któ­re­go celem jest isla­mi­za­cja kolej­nych ziem. Tym, co moż­na prze­ciw­sta­wić temu pro­ce­so­wi nie jest jed­nak mode­ni­za­cja, libe­ra­lizm, agno­sty­cyzm czy coraz czę­ściej nihi­lizm, ale żywa wia­ra w Chry­stu­sa. To ona ukształ­to­wa­ła Euro­pę i tyl­ko ona może ją pod­trzy­mać przy życiu.


A Alam jest tego naj­lep­szym dowo­dem. Reli­gij­nie obo­jęt­ny muzuł­ma­nin przez lata pró­bo­wał trwać w życiu świec­kim, pre­zen­tu­jąc “euro­pej­ską”, moder­ni­stycz­ną czy­li w isto­cie chłod­ną wer­sję isla­mu. Aż w koń­cu odkrył, że aby w peł­ni wejść w cywi­li­za­cję zachod­nią, w peł­ni doświad­czyć tego, co w niej naj­lep­sze — trze­ba zwy­czaj­nie zostać chrze­ści­ja­ni­nem. Chrzest jest bowiem swo­istą prze­pust­ką nie tyl­ko do Kościo­ła, ale rów­nież — w wymia­rze czy­sto cywi­li­za­cyj­nym — do świa­ta zachod­nich war­to­ści.


I nie ma co ukry­wać, że chrzcząc publi­cy­stę publicz­nie i oso­bi­ście Bene­dykt XVI chciał przy­po­mnieć tak­że o tym wymia­rze wia­ry chrze­ści­jań­skiej, któ­ra przez wie­ki sta­no­wi­ła fun­da­ment wej­ścia w krąg łaciń­skich war­to­ści. Teraz, jeśli Euro­pa ma prze­trwać, nie może być ina­czej. A jeśli tych zachod­nich war­to­ści nie chcą nieść dalej sami Euro­pej­czy­cy, to może powin­ni to zro­bić “rady­kal­ni neo­fi­ci”, któ­rzy nie boją się mówić tego, co myślą, nie oba­wia­ją się moc­nych słów czy jasnych sądów o tym, czym jest dla nich chrze­ści­jań­stwo. Mówiąc zatem wprost”: jeśli znu­dze­ni Euro­pej­czy­cy nie chcą być nadal nosi­cie­la­mi war­to­ści, któ­re ukształ­to­wa­ły naszą cywi­li­za­cję, to trze­ba prze­ka­zać to, co w niej naj­istot­niej­sze, naj­pięk­niej­sze i naj­lep­sze “nowym bar­ba­rzyń­com”, któ­rzy ponio­są je dalej.


Przy takiej per­spek­ty­wie czło­wie­ka, któ­ry — jak nie­gdyś św. Augu­styn — spo­glą­da z prze­ra­że­niem na destruk­cję cywi­li­za­cji, któ­rą uko­chał, trud­no się spo­dzie­wać dyplo­ma­cji czy dia­lo­gi­zmu. W isto­cie zresz­tą są one czy­sto pozor­ne. Islam i jego wyznaw­cy bowiem kolej­ne spo­tka­nia, ape­le o jed­ność trak­tu­je czy­sto instru­men­tal­nie. Są mu one potrzeb­ne wyłącz­nie do uzy­ski­wa­nia wia­ry­god­no­ści na Zacho­dzie, do budo­wa­nia koali­cji prze­ciw­ko wła­snym wro­gom, a tak­że do ata­ko­wa­nia Zacho­du. Chrze­ści­ja­nie (szcze­gól­nie bli­skow­schod­ni) z tego dia­lo­gu nie mają nic. Nadal się ich zabi­ja, zaka­zu­je otwie­ra­nia świą­tyń (np. w Ara­bii Sau­dyj­skiej, gdzie miesz­ka 700 tysię­cy chrze­ści­jan) czy pory­wa i przy­mu­so­wo wcie­la do roz­ma­itych armii. Wypo­wie­dzi papie­skie nie pomo­gą wpraw­dzie ich sytu­acji, ale też koń­czą nie­ustan­ną grę pozo­rów, jaka powsta­ła wobec cze­goś, co z dia­lo­giem nie mia­ło nic wspól­ne­go, a było budo­wa­niem wpły­wów islam­skim w samym cen­trum Euro­py.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.