Żydzi, Ukrzyżowanie i chrześcijański antysemityzm
- 23 kwietnia, 2003
- przeczytasz w 8 minut
Wielki Tydzień to dla chrześcijan czas szczególny. Wspominamy w jego trakcie największe wydarzenia historii Zbawienia, wchodzimy w tajemnicę Krzyża. Trzeba mieć jednak świadomość, że przez wieki był to również czas szczególny dla Żydów: czas szczególnego zagrożenia. „Lud chrześcijański podniecony liturgią naśladującą zbrodnię Żydów, naprzykrzał się ludności żydowskiej i znęcał się nad nią po wyjściu z Kościoła”. Dochodziło do samosądów, podpaleń synagog i zwyczajnych mordów. Dlaczego? Wiele wskazuje […]
Wielki Tydzień to dla chrześcijan czas szczególny. Wspominamy w jego trakcie największe wydarzenia historii Zbawienia, wchodzimy w tajemnicę Krzyża. Trzeba mieć jednak świadomość, że przez wieki był to również czas szczególny dla Żydów: czas szczególnego zagrożenia. „Lud chrześcijański podniecony liturgią naśladującą zbrodnię Żydów, naprzykrzał się ludności żydowskiej i znęcał się nad nią po wyjściu z Kościoła”. Dochodziło do samosądów, podpaleń synagog i zwyczajnych mordów. Dlaczego? Wiele wskazuje na to, że pewną odpowiedzialność można tu przypisać już samemu sposobowi spisania przez Ewangelistów swojej wersji Męki Pańskiej.
Mit bogobójstwa
Bezpośrednią przyczyną tak wielkiej, że popychającej do zbrodni w najświętszym dla nich dniu, wrogości chrześcijan do Żydów był mit „Żyda bogobójcy”, czy bardziej wprost – Żydów, którzy zabili Pana Jezusa. Oficjalnie nie został on nigdy potwierdzony przez żaden chrześcijański synod czy sobór, jednak przez wieki kształtował myślenie zarówno hierarchii, jak i kaznodziejów czy zwykłych wiernych.
Już św. Cyryl Aleksandryjski uznaje Żydów zawinnych zamordowania Niewinnego, jakim był Jezus Chrystus. Nie wspomina przy tym, o tym, że w mordzie sądowym, jakim był w istocie proces Jezusa, aktywną rolę odgrywali przede wszystkim Rzymianie, i że to oni ostatecznie wykonali wyrok.
Podobne akcenty znaleźć można w pismach św. Augustyna. Uważał on Żydów za plemię najbardziej zbrodnicze, naród zabójców Chrystusa. W „O Państwie Bożym” ten ojciec Kościoła napisał wręcz: „Mówimy do Żydów: Wyście zabili Chrystusa”.
Przez pierwsze 1000 lat chrześcijaństwa nauka ta nie prowadziła zwykle do mszczenia się na Żydach za „bogobójstwo”. Jeśli walczono wówczas z wyznawcami judaizmu to z innych ideologicznych powodów niż zwykła zemsta. Zmieniło się to w drugim tysiącleciu. W 1096 rycerz Godfryd z Bouillon zapowiadał, że nie uda się na krucjatę, dopóki nie pomści ukrzyżowania przez przelanie krwi żydowskiej. W 1146 roku cysters Radulf wzywał zaś do pomsty na tych, którzy „ukrzyżowali Jezusa”. Gwoli sprawiedliwości trzeba dodać, że przeciwstawił mu się zdecydowanie św. Bernard z Clairvaux, który uznał zamach na Żyda za grzech równorzędny z porwaniem się na życie Jezusa.
Trzeba tu również zwrócić uwagę na fakt, że mimo iż mit „Żyda bogobójcy” nigdy nie został potwierdzony przez Kościół – to jednak znajduje on, przynajmniej przy pewnej interpretacji biblijnych cytatów, potwierdzenie w Nowym Testamencie. Za jego usprawiedliwienie przez wieki służyły: fragment z Ewangelii Mateusza (27, 25): „Krew Jego na nas i na dzieci nasze”, słowa św. Marka, który podkreślał, że Żydzi „szukali sposobności, aby go ująć podstępem i zabić”, nie brakuje takich fragmentów także u św. Jana. Szczególną pożywką dla „chrześcijańskiego” antysemityzmu mogły też być słowa św. Pawła z Listu do Tesaloniczan: „Żydzi zabili Pana Jezusa i proroków, i nas także prześladowali. A nie podobają się oni Bogu i sprzeciwiają się wszystkim ludziom. Zabraniają nam przemawiać do pogan celem zbawienia ich; tak dopełniają zawsze miary swych grzechów. Ale przyszedł na nich ostateczny gniew Boży” (1 Tes. 2, 15–16). Ostatecznie jednak w okresie Wielkiego Tygodnia – szczególną pożywką dla chrześcijan antysemitów były ewangeliczne opowieści o Ukrzyżowaniu. To one, wraz z opartymi na nich kazaniami, rozpalały do białości chrześcijan – mszczących się na Żydach.
Pamięć uwarunkowana
Niestety treść tych szczegółowych, można powiedzieć wręcz reportażowych sprawozdań z procesu i skazania Jezusa Chrystusa – jest coraz częściej podważana przez biblistów i znawców judaizmu – nie tylko żydowskiego pochodzenia.
H. Cohn wskazuje na przykład, że w świetle znajomości żydowskiego prawa – nieprawdopodobna wydaje się opowieść o nocnym procesie Jezusa Chrystusa przez Sanhedrynem (Ewangelia św. Marka). Dlaczego? Jego zdaniem już samo wspomnienie, że w aresztowaniu Chrystusa uczestniczyli rzymscy żołnierze, czyni nieprawdopodobnym skierowanie aresztanta do najwyższego kapłana Żydów, a nie do rzymskiego więzienia. Co więcej – Sanhedryn nigdy nie sprawował swojej jurysdykcji wewnątrz swojego gmachu, a tym bardziej w domu najwyższego kapłana. Żydowskie prawo nie zezwalało na procesy kryminalne w nocy, ani też w święto lub wigilię święta. Nie pozwalało także, by człowiek został osądzony na podstawie własnego zeznania, bez świadectwa dwóch wiarygodnych osób. Wszystkie te elementy żydowskiego prawa poddają więc w wątpliwość ewangeliczną relację.
Trudno też sobie wyobrazić, wskazuje Geoffrey Wigoder, by pobożni Żydzi, a takimi byli członkowie Sanhedrynu, zebrali się na sąd w przeddzień Paschy. „Zebrać Sanhedryn w taki dzień byłoby nie do pomyślenia” – wskazuje. Jedynym racjonalnym wytłumaczeniem tak nagłego zebrania Sanhedrynu jest więc według niego, nie tyle chęć skazania Jezusa (do czego zresztą nie mieli Żydzi prawa), ile uratowania Go przed wyrokiem rzymskim.
Inny badacz – D. Flusser zauważa zaś inną niespójność w ewangelicznej relacji z procesu. Jego zdaniem niemożliwe jest, by na spotkaniu Sanhedrynu zabrakło najliczniejszej w nim partii, tj. faryzeuszy. Jeśli ich nie było, to może to oznaczać, że przed wydaniem Jezusa Rzymianom zebrała się jedynie Rada Świątynna, skupiająca kapłanów, nienawidzących Go za zapowiedzi zburzenia Świątyni oraz za potępienie w niej handlu.
W Ewangeliach dostrzec też można tendencję do znaczącego wybielania uczestniczących w procesie Rzymian, którzy to nie tylko aresztowali, ale również skazali i wreszcie ukrzyżowali Jezusa Chrystusa na rzecz oczerniania Żydów. W ten sposób – za śmierć Chrystusa stali się odpowiedzialni wszyscy Żydzi, wszystkich epok, zdjęto natomiast ową odpowiedzialność z Piłata, który „wydał Jezusa na Ukrzyżowanie”. Jakby tego było mało – są Kościoły chrześcijańskie (koptowie), które wręcz uważają człowieka, który wydał wyrok na Chrystusaza świętego!
W poszukiwaniu tożsamości
Czytając ewangeliczne opowieści o ukrzyżowaniu nie można zapominać o kontekście w jakim powstawały pisma Nowego Testamentu oraz o ich charakterze. Nie są one bowiem – i to trzeba szczególnie mocno podkreślić – reportażem z miejsca zdarzeń, czy tym bardziej wiernym opisem tego, co się wydarzyło, ale są świadectwem przeżyć, rozumień, interpretacji, nie tylko osób, które ostatecznie spisywały i redagowały, ale również całych wspólnot chrześcijańskich, czy judeochrześcijańskich, w których one powstawały. W efekcie poznajemy nie tylko i nie tyle szczegółową historię życia Jezusa Chrystusa, ale już jej chrześcijańską interpretację.
A ta powstawała w szczególnych okolicznościach po zburzeniu Świątyni. Obie wspólnoty, zarówno chrześcijańska, jak i żydowska poszukiwały wtedy własnej, nowej tożsamości. Wspólnota judeochrześcijańska została wówczas wykluczona z ortodoksyjnej synagogi i to było źródłem wrogości zrodzonej z odrzucenia. W Ewangelii św. Mateusza można też, zdaniem Dorothy A. Lee, dostrzec wyraźną rywalizację między wspólnotami rabiniczną i mesjanistyczną. Obie one uważały się za prawdziwy Izrael, obie uznawały tę samą Księgę Świętą (Biblię Hebrajską), obie paradoksalnie miały takie samo etniczne pochodzenie. I stąd biorą się mocne, „antysemickie” (nie w dzisiejszym sensie tego słowa, raczej w znaczeniu anty-rabiniczne) wypowiedzi św. Mateusza. Stąd bierze się tak mocne akcentowanie, że Żydzi (w znaczeniu zwolennicy antymesjańskichrabinów) skazali Jezusa na śmierć, wybrali zbrodniarza Barabasza, a nie świętego Rabbiego. Widział on bowiem, według Johna Dominica Crossana, że to właśnie judaizm rabiniczny zaczyna brać górę, a chrześcijanie są spychani na jego margines.
Rywalizację o korzenie i tworzenie się nowej tożsamości między obiema wspólnotami dostrzec można również w innych księgach Nowego Testamentu. Powstawały one w okresie niezwykle mocnego konfliktu ideologicznego i noszą na sobie jego ślad. Nie oznacza to jednak, że są one wprost antysemickie. Są one raczej polemiczne wobec rabinackiej wersji judaizmu.
Podobnymi procesami można tłumaczyć stopniowe uniewinnianie Rzymian. Chrześcijanie coraz częściej pochodzili właśnie z tego rejonu świata, a życzliwość władców cesarstwa mogła się im bardzo przydać. Stąd brać się może stopniowe zapominanie o odpowiedzialności władz Cesarstwa za śmierć Chrystusa.
Niestety kolejne pokolenia chrześcijan zaczęły interpretować te teksty w zupełnie innym duchu. Zaczęły w nich widzieć już nie tyle polemikę, nie tyle swoistą kłótnię w rodzinie (jaką początkowo byli Żydzi zwolennicy faryzeizmu i Żydzi – mesjaniści), ile dowód na odrzucenie Żydów przez Boga.
Już w 388 roku św. Ambroży uważał, że spalenie Synagogi jest czynem godnym pochwały, zaś zlecenie by chrześcijanie odbudowali to, co zburzyli jest „niedopuszczalnym poniżaniem” tych ostatnich. Co więcej przyjął on na siebie pełną odpowiedzialność za sprofanowanie miejsca modlitwy Żydów – pisząc wprost: „Oznajmiam, że podpaliłem synagogę, a przynajmniej rozkazałem tym, którzy to uczynili, by nie było miejsca, w którym zaprzeczano by Chrystusa”.
Później było już tylko gorzej. VI Sobór Powszechny wezwał np. chrześcijańskich królów do przysięgania, że nie będą oni tolerowali Żydów, którzy samą swą obecnością „obrażają religię katolicką”.
Zdemitologizować ukrzyżowanie
Wszystko to, dla nas chrześcijan XXI wieku, staje się wielkim wezwaniem do pełniejszego odczytywania naszej wiary, i do powrotu do jej prawdziwych korzeni. Nie jest nimi ani wiara w rolę Żydów w ukrzyżowaniu Jezusa Chrystusa, ani wiara w reporterską dokładność Pisma Świętego. Jest nim wiara w to, że Śmierć i Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa jest źródłem naszego zbawienia. Jest to wiara w to, że każdy, dokładnie każdy z nas jest odpowiedzialny za tę śmierć. I nie ma tu znaczenia, czy jesteśmy pobożnymi chrześcijanami – krzyżującymi Chrystusa w innych: nie dość pobożnych, niewystarczająco moralnych osobach, czy też jesteśmy niewierzącymi, poganami, którzy krzyżują Chrystusa poprzez swoją obojętność, lekceważąc Go.
Tę prawdę przypomniał już chrześcijanom Sobór Trydencki. Każdy z nas ukrzyżował Chrystusa, więcej każdy z nas codziennie Go krzyżuje. Każdy z nas jest więc bogobójcą, który tylko dlatego będzie zbawiony, że właśnie za niego zmarł Jezus Chrystus.
Uważne wczytanie się teksty ewangeliczne i ich współczesną krytykę uświadamia także, że mimo iż Pismo Świętejest objawione – to było ono także przefiltrowane przez ludzką świadomość, przez ludzką ograniczoność, a ostatecznie przez ludzką grzeszność. I ślady tej ograniczoności, grzeszności, słabości i małości wciąż w tych tekstach tkwią, są ich częścią. Musimy ją odnaleźć i swoiście zdemitologizować, odzyskując pierwotne piękno Dobrej Nowiny o Jezusie Chrystusie, który daje nam Nowe Życie.
Musimy nieustanniekonfrontować ze sobą, można by powiedzieć po lutersku – prawdę Ewangelii Dobrej Nowiny ze spisanym i zapośredniczonym w ludzkiej świadomości tekstem Nowego Testamentu. Tak by litera, nigdy nie zabiła w nas ducha Pisma Świętego.
Literatura wykorzystana:1.J. C. Crossan, Kto zabił Jezusa, tłum. M. Stopa, Warszawa 19982.D. J. Goldhagen, Gorliwi kaci Hitlera, ta.um. W. Horabik, Warszawa 19993.M. Horoszewicz, Przez dwa millenia do Rzymskiej Synagogi, Warszawa 20014.D. A. Lee, Matthew’s Gospel and Judaism, 5.R. McFarlane, The Gospel of Mark and Judaism, 6.Żydzi i chrześcijanie w dialogu, Warszawa 1992