Pokój całej ziemi, jeśli przyjmie Miłosierdzie — 120 lat Mariawityzmu
- 1 sierpnia, 2013
- przeczytasz w 4 minuty
120 lat temu s. Maria Franciszka Kozłowska otrzymała od Pana Jezusa słowa, które odmieniły jej życie duchowe, ją samą, a także wielu tysięcy chrześcijan. „Nagle oderwana od zmysłów i stawiona przed Majestatem Bożym” św. Maria Franciszka usłyszała słowa, które podpaliły cały jej świat. Objawienia rozpalały i spalały jej duszę, ukazując dramatyczną walkę o wiarę, przerażającą świętość i ciemność Boskiego poznania – kategorie (wydawałoby się) sprzeczne, […]
120 lat temu s. Maria Franciszka Kozłowska otrzymała od Pana Jezusa słowa, które odmieniły jej życie duchowe, ją samą, a także wielu tysięcy chrześcijan. „Nagle oderwana od zmysłów i stawiona przed Majestatem Bożym” św. Maria Franciszka usłyszała słowa, które podpaliły cały jej świat. Objawienia rozpalały i spalały jej duszę, ukazując dramatyczną walkę o wiarę, przerażającą świętość i ciemność Boskiego poznania – kategorie (wydawałoby się) sprzeczne, mistycznie wyrażone, były udziałem wielu świadków wiary począwszy od Starego Testamentu, a skończywszy na czasach obecnych.
Unikalne doświadczenie Mateczki – czasowo znów tak nieodległe – ukazuje powagę, nieopisywalną radość, a także duchowe cierpienie, a więc wszystko to, co możemy nazwać wiarą.
Czy można całkowicie oddać się Bogu i czy w owym oddaniu nie zawiera się jakaś cząstka pychy, jakobyśmy my – grzeszni ludzie – byli w stanie w ogóle coś ofiarować? Jak całkowicie zawierzyć Bożemu miłosierdziu i czym jest autentyczna relacja z Bogiem? Co oznacza ‘stanąć przed Bogiem’? Objawienia z 1893 roku zapoczątkowały kolejne wizje, a raczej spotkania i rozmowy z Panem Jezusem, których treść porusza i szokuje duszę uśpioną rutyną, pogrążoną w błogim spokoju o własne zbawienie, znieczulonej, która zapomniała o sprawowaniu zbawienia z bojaźnią i drżeniem. (por. Flp 2,12)
Duchowa lektura objawień Marii Franciszki wyrywa z uśpienia. Jesteśmy świadkami skrajnych doznań, niemożliwego do opisania zachwytu i przeżywania Misterium: „W takim jakby odrętwieniu wewnętrznym jeszcze lepiej przekonałam się, że nic nie wiem i nic nie mogę. Nagle odczułam zawieszenie zmysłów i oddzielone zostały od mojej duszy wszystkie łaski i dary Boskie.” – relacjonuje M. Franciszka w Wyjątkach z Objawień, opisując – po wielokroć zresztą – mistyczną śmierć, a więc dojmujące doświadczenie oddalenia od Boga i własnego ja. W końcu „dusza dopiero wtedy oddaje prawdziwą cześć Bogu, kiedy się cieszy ze swojej nicości.” W słowach Mateczki pobrzmiewają jakby słowa Zbawiciela, mówiącego: „Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój, i niech idzie za mną.” (Mt 16,24)
Fascynujące przeżywanie przez M. Franciszkę spotkania z Bogiem nie pozostawia miejsca na obojętność tym bardziej, że dotyka najgłębszych tajemnic wiary chrześcijańskiej – Trójcy czy Pana Jezusa Utajonego w Przenajświętszym Sakramencie Ołtarza. Objawienie Dzieła Wielkiego Miłosierdzia to również spotkanie z żywym Słowem – zarówno sakramentalnym, jak i tym, które słyszymy, pobudza i rodzi wiarę, czyniąc ją prawdziwym sakramentem uczestniczenia w Bożej obietnicy. Mateczka opisuje jak ofiarowała się „Panu Jezusowi na wszystko i z duszy wyrwał mi się Psalm Levavi.” Mistyczka mówi o Psalmie 121: Oczy moje wznoszę ku górom: Skąd nadejdzie mi pomoc?
Inne fragmenty Objawień wyraźnie pokazują kierunek – to prawdziwa teologia z góry, tak mocno dziś prze- i wyśmiewana i stawiana w nieczytelnej kontrze do tzw. teologii od dołu, pomijającej nieraz transitum Wielkiej Soboty w jej rozpięciu między Wielkim Piątkiem a radością kosmicznej Paschy. Zaraz po tym, gdy Mateczka mówi o wyrwaniu się z duszy psalmu padają słowa Pana Jezusa: „Chcę żebyś odtąd w Tajemnicach mojego Życia widziała samą miłość.” Nieprzypadkowo w Objawieniach owa miłość zawiera w sobie rewolucję Wcielenia i miłość „wszystkich Trzech Osób Pojedynczo i całej Trójcy Przenajświętszej.” Kolejne stopnie mistycznego poznania ukazują doświadczenie łaski, pięknej, bezwarunkowej, ale trudnej i obezwładniającej: „po chwili zostałam jakby rażona, czy uderzona płomieniem łaski, nie umiem wyrazić, w serce i głowę.”
Powyższe słowa brzmią jeszcze mocniej, a Ewangelia jeszcze wyraźniej, gdy Mateczka mówiąc o życiu człowieka, jego powołaniu i drodze zbawienia zanurzonej w tajemnicę Trójcy wspomina: „Potem doznałam wielkiego spokoju duszy, modląc się dziękowałam Bogu za wszystkie łaski i dobrodziejstwa, jakich udzielił tak wielkiej grzesznicy; w końcu ogarnęło moją duszę wielkie ubóstwo ducha i ogołocenie ze wszystkiego, co dotąd poznałam.”
Objawienia dane Marii Franciszce wyraźnie ukazują, jak niełatwą, a wręcz niemożliwą drogą jest wiara – nie chodzi jedynie o wątpliwości, ale o przeszywające doświadczenie pustki, ale i wyzwalające działanie Ducha: „Panie, jeśli tak jest i tak chcesz, niech się stanie Wola Twoja Święta, a moje łzy i milczenie niech Ci będą aktem dziękczynnym.”
Dzieje mariawityzmu chociaż obejmują powstanie niezależnego Kościoła, rozłam 1935 roku, oraz obumieranie misyjnej aktywności mariawityzmu po II wojnie światowej, wcale się w nich nie wyczerpują. Mariawityzm jako Dzieło Bożego Miłosierdzia żyje przede wszystkim jako prawda dana człowiekowi i całemu światu na ratunek. Objawienia, których doświadczyła Maria Franciszka są niełatwą szkołą duchowości, która w prostych słowach, ujmuje to, co właściwie składa się na cel chrześcijańskiego pielgrzymowania: Pokój całej ziemi, jeśli przyjmie Miłosierdzie.
Rzeczywiście nastanie pokój, gdy cała ziemia przyjmie Miłosierdzie, które Ciałem się stało, Miłosierdzie, którego możemy wciąż doświadczać i spotykać w Przenajświętszym Sakramencie Ciała i Krwi Pańskiej. Życzę siostrom i braciom mariawitom, także spoza Kościołów mariawickich płockiej i felicjanowskiej tradycji, błogosławionego przeżywania wielkiego jubileuszu. Życzę, aby w Objawieniach odnaleźli siłę i moc, która pierwszym mariawitom kazała wyjść w świat, stawić czoła świętemu spokojowi, a wręcz zaniepokoić się o dobro duszy, zbawienie bliźnich i świata.
: : YouTube: Psalm Levavi