Społeczeństwo

Pokój całej ziemi, jeśli przyjmie Miłosierdzie — 120 lat Mariawityzmu


120 lat temu s. Maria Fran­cisz­ka Kozłow­ska otrzy­ma­ła od Pana Jezu­sa sło­wa, któ­re odmie­ni­ły jej życie ducho­we, ją samą, a tak­że wie­lu tysię­cy chrze­ści­jan. „Nagle ode­rwa­na od zmy­słów i sta­wio­na przed Maje­sta­tem Bożym” św. Maria Fran­cisz­ka usły­sza­ła sło­wa, któ­re pod­pa­li­ły cały jej świat. Obja­wie­nia roz­pa­la­ły i spa­la­ły jej duszę, uka­zu­jąc dra­ma­tycz­ną wal­kę o wia­rę, prze­ra­ża­ją­cą świę­tość i ciem­ność Boskie­go pozna­nia – kate­go­rie (wyda­wa­ło­by się) sprzecz­ne, […]


120 lat temu s. Maria Fran­cisz­ka Kozłow­ska otrzy­ma­ła od Pana Jezu­sa sło­wa, któ­re odmie­ni­ły jej życie ducho­we, ją samą, a tak­że wie­lu tysię­cy chrze­ści­jan. „Nagle ode­rwa­na od zmy­słów i sta­wio­na przed Maje­sta­tem Bożym” św. Maria Fran­cisz­ka usły­sza­ła sło­wa, któ­re pod­pa­li­ły cały jej świat. Obja­wie­nia roz­pa­la­ły i spa­la­ły jej duszę, uka­zu­jąc dra­ma­tycz­ną wal­kę o wia­rę, prze­ra­ża­ją­cą świę­tość i ciem­ność Boskie­go pozna­nia – kate­go­rie (wyda­wa­ło­by się) sprzecz­ne, mistycz­nie wyra­żo­ne, były udzia­łem wie­lu świad­ków wia­ry począw­szy od Sta­re­go Testa­men­tu, a skoń­czyw­szy na cza­sach obec­nych.

Uni­kal­ne doświad­cze­nie Matecz­ki – cza­so­wo znów tak nie­od­le­głe – uka­zu­je powa­gę, nie­opi­sy­wal­ną radość, a tak­że ducho­we cier­pie­nie, a więc wszyst­ko to, co może­my nazwać wia­rą.

Czy moż­na cał­ko­wi­cie oddać się Bogu i czy w owym odda­niu nie zawie­ra się jakaś cząst­ka pychy, jako­by­śmy my – grzesz­ni ludzie – byli w sta­nie w ogó­le coś ofia­ro­wać? Jak cał­ko­wi­cie zawie­rzyć Boże­mu miło­sier­dziu i czym jest auten­tycz­na rela­cja z Bogiem? Co ozna­cza ‘sta­nąć przed Bogiem’? Obja­wie­nia z 1893 roku zapo­cząt­ko­wa­ły kolej­ne wizje, a raczej spo­tka­nia i roz­mo­wy z Panem Jezu­sem, któ­rych treść poru­sza i szo­ku­je duszę uśpio­ną ruty­ną, pogrą­żo­ną w bło­gim spo­ko­ju o wła­sne zba­wie­nie, znie­czu­lo­nej, któ­ra zapo­mnia­ła o spra­wo­wa­niu zba­wie­nia z bojaź­nią i drże­niem. (por. Flp 2,12)

Ducho­wa lek­tu­ra obja­wień Marii Fran­cisz­ki wyry­wa z uśpie­nia. Jeste­śmy świad­ka­mi skraj­nych doznań, nie­moż­li­we­go do opi­sa­nia zachwy­tu i prze­ży­wa­nia Miste­rium: „W takim jak­by odrę­twie­niu wewnętrz­nym jesz­cze lepiej prze­ko­na­łam się, że nic nie wiem i nic nie mogę. Nagle odczu­łam zawie­sze­nie zmy­słów i oddzie­lo­ne zosta­ły od mojej duszy wszyst­kie łaski i dary Boskie.” – rela­cjo­nu­je M. Fran­cisz­ka w Wyjąt­kach z Obja­wień, opi­su­jąc – po wie­lo­kroć zresz­tą – mistycz­ną śmierć, a więc doj­mu­ją­ce doświad­cze­nie odda­le­nia od Boga i wła­sne­go ja. W koń­cu „dusza dopie­ro wte­dy odda­je praw­dzi­wą cześć Bogu, kie­dy się cie­szy ze swo­jej nico­ści.” W sło­wach Matecz­ki pobrzmie­wa­ją jak­by sło­wa Zba­wi­cie­la, mówią­ce­go: „Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze same­go sie­bie i weź­mie krzyż swój, i niech idzie za mną.” (Mt 16,24)

Fascy­nu­ją­ce prze­ży­wa­nie przez M. Fran­cisz­kę spo­tka­nia z Bogiem nie pozo­sta­wia miej­sca na obo­jęt­ność tym bar­dziej, że doty­ka naj­głęb­szych tajem­nic wia­ry chrze­ści­jań­skiej – Trój­cy czy Pana Jezu­sa Uta­jo­ne­go w Prze­naj­święt­szym Sakra­men­cie Ołta­rza. Obja­wie­nie Dzie­ła Wiel­kie­go Miło­sier­dzia to rów­nież spo­tka­nie z żywym Sło­wem – zarów­no sakra­men­tal­nym, jak i tym, któ­re sły­szy­my, pobu­dza i rodzi wia­rę, czy­niąc ją praw­dzi­wym sakra­men­tem uczest­ni­cze­nia w Bożej obiet­ni­cy. Matecz­ka opi­su­je jak ofia­ro­wa­ła się „Panu Jezu­so­wi na wszyst­ko i z duszy wyrwał mi się Psalm Leva­vi.” Mistycz­ka mówi o Psal­mie 121: Oczy moje wzno­szę ku górom: Skąd nadej­dzie mi pomoc?

Inne frag­men­ty Obja­wień wyraź­nie poka­zu­ją kie­ru­nek – to praw­dzi­wa teo­lo­gia z góry, tak moc­no dziś prze- i wyśmie­wa­na i sta­wia­na w nie­czy­tel­nej kontrze do tzw. teo­lo­gii od dołu, pomi­ja­ją­cej nie­raz trans­i­tum Wiel­kiej Sobo­ty w jej roz­pię­ciu mię­dzy Wiel­kim Piąt­kiem a rado­ścią kosmicz­nej Pas­chy. Zaraz po tym, gdy Matecz­ka mówi o wyrwa­niu się z duszy psal­mu pada­ją sło­wa Pana Jezu­sa: „Chcę żebyś odtąd w Tajem­ni­cach moje­go Życia widzia­ła samą miłość.” Nie­przy­pad­ko­wo w Obja­wie­niach owa miłość zawie­ra w sobie rewo­lu­cję Wcie­le­nia i miłość „wszyst­kich Trzech Osób Poje­dyn­czo i całej Trój­cy Prze­naj­święt­szej.” Kolej­ne stop­nie mistycz­ne­go pozna­nia uka­zu­ją doświad­cze­nie łaski, pięk­nej, bez­wa­run­ko­wej, ale trud­nej i obez­wład­nia­ją­cej: „po chwi­li zosta­łam jak­by rażo­na, czy ude­rzo­na pło­mie­niem łaski, nie umiem wyra­zić, w ser­ce i gło­wę.

Powyż­sze sło­wa brzmią jesz­cze moc­niej, a Ewan­ge­lia jesz­cze wyraź­niej, gdy Matecz­ka mówiąc o życiu czło­wie­ka, jego powo­ła­niu i dro­dze zba­wie­nia zanu­rzo­nej w tajem­ni­cę Trój­cy wspo­mi­na: „Potem dozna­łam wiel­kie­go spo­ko­ju duszy, modląc się dzię­ko­wa­łam Bogu za wszyst­kie łaski i dobro­dziej­stwa, jakich udzie­lił tak wiel­kiej grzesz­ni­cy; w koń­cu ogar­nę­ło moją duszę wiel­kie ubó­stwo ducha i ogo­ło­ce­nie ze wszyst­kie­go, co dotąd pozna­łam.

Obja­wie­nia dane Marii Fran­cisz­ce wyraź­nie uka­zu­ją, jak nie­ła­twą, a wręcz nie­moż­li­wą dro­gą jest wia­ra – nie cho­dzi jedy­nie o wąt­pli­wo­ści, ale o prze­szy­wa­ją­ce doświad­cze­nie pust­ki, ale i wyzwa­la­ją­ce dzia­ła­nie Ducha: „Panie, jeśli tak jest i tak chcesz, niech się sta­nie Wola Two­ja Świę­ta, a moje łzy i mil­cze­nie niech Ci będą aktem dzięk­czyn­nym.

Dzie­je maria­wi­ty­zmu cho­ciaż obej­mu­ją powsta­nie nie­za­leż­ne­go Kościo­ła, roz­łam 1935 roku, oraz obumie­ra­nie misyj­nej aktyw­no­ści maria­wi­ty­zmu po II woj­nie świa­to­wej, wca­le się w nich nie wyczer­pu­ją. Maria­wi­tyzm jako Dzie­ło Boże­go Miło­sier­dzia żyje przede wszyst­kim jako praw­da dana czło­wie­ko­wi i całe­mu świa­tu na ratu­nek. Obja­wie­nia, któ­rych doświad­czy­ła Maria Fran­cisz­ka są nie­ła­twą szko­łą ducho­wo­ści, któ­ra w pro­stych sło­wach, ujmu­je to, co wła­ści­wie skła­da się na cel chrze­ści­jań­skie­go piel­grzy­mo­wa­nia: Pokój całej zie­mi, jeśli przyj­mie Miło­sier­dzie.

Rze­czy­wi­ście nasta­nie pokój, gdy cała zie­mia przyj­mie Miło­sier­dzie, któ­re Cia­łem się sta­ło, Miło­sier­dzie, któ­re­go może­my wciąż doświad­czać i spo­ty­kać w Prze­naj­święt­szym Sakra­men­cie Cia­ła i Krwi Pań­skiej. Życzę sio­strom i bra­ciom maria­wi­tom, tak­że spo­za Kościo­łów maria­wic­kich płoc­kiej i feli­cja­now­skiej tra­dy­cji, bło­go­sła­wio­ne­go prze­ży­wa­nia wiel­kie­go jubi­le­uszu. Życzę, aby w Obja­wie­niach odna­leź­li siłę i moc, któ­ra pierw­szym maria­wi­tom kaza­ła wyjść w świat, sta­wić czo­ła świę­te­mu spo­ko­jo­wi, a wręcz zanie­po­ko­ić się o dobro duszy, zba­wie­nie bliź­nich i świa­ta.

 

: : YouTu­be: Psalm Leva­vi

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.