Społeczeństwo

Arcybiskup Męczennik — Jan M. Michał Kowalski


26 maja br. minę­ła for­mal­nie 75. rocz­ni­ca śmier­ci Jana M. Micha­ła Kowal­skie­go, Arcy­bi­sku­pa Maria­wi­tów, męczen­ni­ka za wia­rę. W odnie­sie­niu do ostat­nich lat jego życia wciąż jest wie­le zna­ków zapy­ta­nia. Kwe­ren­da prze­pro­wa­dzo­na przez por­tal ekumenizm.pl pozwo­li­ła na usta­le­nie nie­któ­rych zagad­nień for­mal­nych i pod­ję­cie tema­tów dotąd pomi­ja­nych: jak doszło do aresz­to­wa­nia abp. Kowal­skie­go i jak mogły wyglą­dać ostat­nie chwi­le jego życia?


Arcy­bi­skup Michał był, jest i zapew­ne pozo­sta­nie posta­cią kon­tro­wer­syj­ną – naj­bar­dziej dla samych maria­wi­tów. Dla wie­lu – choć nie wszyst­kich — maria­wi­tów nur­tu płoc­kie­go (Kościół Sta­ro­ka­to­lic­ki Maria­wi­tów) abp. M. Michał Kowal­ski jest sym­bo­lem roz­ła­mu, nad­użyć, zła, a więc nośni­kiem tych cech, jakie maria­wi­tom, nie wyłą­cza­jąc św. Marii Fran­cisz­ki Kozłow­skiej, przy­pi­sy­wa­ła pra­sa naro­do­wo-rzym­sko­ka­to­lic­ka w naj­go­ręt­szym okre­sie pole­mi­ki anty­ma­ria­wic­kiej.

Po roz­ła­mie w 1935 roku nar­ra­cja usku­tecz­nia­na przez poko­le­nia, a wymie­rzo­na w abp. Kowal­skie­go, sta­ła się nie­od­łącz­nym ele­men­tem ofi­cjal­nej i sta­ran­nie wyre­ży­se­ro­wa­nej pro­pa­gan­dy prze­ciw­ko same­mu arcy­bi­sku­po­wi i “kowalsz­cza­kom”. Zresz­tą ci nie pozo­sta­li dłuż­ni “feld­ma­now­com”. Abp Kowal­ski urósł do ran­gi nie tyl­ko anty­bo­ha­te­ra, ale w jakiś spo­sób stał się tak­że nega­tyw­nym ele­men­tem toż­sa­mo­ści wyzna­nio­wej — kozłem ofiar­nym, syno­ni­mem „całe­go zła”, jakie przy­tra­fi­ło się maria­wi­ty­zmo­wi. Atak na arcy­bi­sku­pa był też narzę­dziem legi­ty­mi­za­cji wła­snych dzia­łań i zace­men­to­wa­nia podzia­łu w maria­wi­ty­zmie. O arcy­bi­sku­pie mówio­no albo źle albo w ogó­le tudzież uka­zy­wa­no okres jego rzą­dów tyl­ko z per­spek­ty­wy pierw­szych lat maria­wi­ty­zmu. Póź­niej nie było miej­sca na zróż­ni­co­wa­ne spoj­rze­nie, zmie­rze­nie się z fak­ta­mi, co w okre­sie naj­go­ręt­szej pole­mi­ki wewnątrz­ma­ria­wic­kiej jest z pew­no­ścią wytłu­ma­czal­ne. Z kolei dla maria­wi­tów, któ­rzy pozo­sta­li wier­ni abp. Kowal­skie­mu (Kościół Kato­lic­ki Maria­wi­tów), stał się on uoso­bie­niem praw­dzi­we­go maria­wi­ty­zmu, kusto­szem Dzie­ła powie­rzo­ne­go mu przez samą Matecz­kę, któ­ra nie­dłu­go przed śmier­cią stwier­dzi­ła, że Dzie­ło Wiel­kie­go Miło­sier­dzia prze­ka­zu­je w pew­ne ręce.

Wciąż za mało wie­my o słyn­nej kapi­tu­le z 1935 roku, któ­ra dopro­wa­dzi­ła do bole­sne­go roz­ła­mu i rady­kal­ne­go tąp­nię­cia w łonie maria­wi­ty­zmu. Kry­zys zręcz­nie i sku­tecz­nie został wyko­rzy­sta­ny przez pro­pa­gan­dę Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go, ale były to cza­sy, w któ­rych eku­me­nizm i sza­cu­nek wobec innych chrze­ści­jan dopie­ro racz­ko­wał. Wie­lu wier­nych porzu­ci­ło maria­wi­tyzm. Dra­ma­tycz­ny podział dopro­wa­dził do roz­ła­mu insty­tu­cjo­nal­ne­go, zasiał wro­gość, któ­rej nie uda­ło się wtło­czyć do maria­wi­ty­zmu w okre­sie naj­cięż­szych prze­śla­do­wań z zewnątrz. Nie­ste­ty uda­ło się od wewnątrz. Temat ten wciąż wyma­ga pogłę­bio­nych poszu­ki­wań, jed­nak mate­riał badaw­czy jest bar­dzo skrom­ny. Bra­ku­je klu­czo­wych doku­men­tów.

Czy to maria­wi­ci maria­wi­tom zgo­to­wa­li ten los? Trud­no odpo­wie­dzieć krót­ko i jed­no­znacz­nie, gdyż – znów – za mało wie­my o wyda­rze­niach z koń­ca 1934 roku i począt­ku 1935 roku. Nie­mniej pew­ne­go rodza­ju naiw­no­ścią było­by stwier­dze­nie, że roz­łam z 1935 roku był auto­no­micz­ną pró­bą samo­oczysz­cze­nia się maria­wi­ty­zmu czy oso­bli­wie poj­mo­wa­nym okrzep­nię­ciem mło­de­go ruchu reli­gij­ne­go w okre­sie nazna­czo­nym trud­ny­mi uwa­run­ko­wa­nia­mi spo­łecz­no-poli­tycz­ny­mi. Lek­ko­myśl­ne było­by odrzu­ce­nie hipo­te­zy, że w przy­go­to­wa­niu roz­ła­mu nie były zaan­ga­żo­wa­ne czyn­ni­ki pań­stwo­we i reli­gij­ne z Kościo­ła więk­szo­ścio­we­go, któ­re nie zdo­ła­ły dotąd zła­mać Kościo­ła maria­wic­kie­go na dro­dze pro­ce­sów poka­zo­wych wymie­rzo­nych m.in. prze­ciw­ko abp. Micha­ło­wi.

Co Niem­cy wie­dzie­li o abp. Micha­le?

Nie­miec­kie wła­dze inte­re­so­wa­ły się sytu­acją reli­gij­ną w Pol­sce. Doku­men­ty zdo­by­te przez por­tal ekumenizm.pl poświad­cza­ją, że pozy­ski­wa­nie infor­ma­cji na temat ruchów reli­gij­nych odby­wa­ło się już przed woj­ną. ‘Spra­wa maria­wic­ka’ zaj­mo­wa­ła taże nie­miec­kich urzęd­ni­ków. Spo­rzą­dzo­no dossier nt. maria­wi­tów, prze­tłu­ma­czo­no na język nie­miec­ki bro­szu­rę o maria­wi­ty­zmie, uka­zu­jąc go jedy­nie z per­spek­ty­wy nur­tu płoc­kie­go.

Dowo­dem są nie­pu­bli­ko­wa­ne dotąd doku­men­ty z Mini­ster­stwa Rze­szy ds. Kościel­nych, a prze­cho­wy­wa­ne w cen­tral­nych archi­wach nie­miec­kich. Nie ma ich dużo, są to zale­d­wie poje­dyn­cze kopie akt spra­wy. Redak­cja ekumenizm.pl prze­pro­wa­dzi­ła rów­nież kwe­ren­dę w archi­wach pań­stwo­wych w Ber­li­nie i Wied­niu. Odpo­wied­nie zapy­ta­nia zosta­ły skie­ro­wa­ne do archi­wów pań­stwo­wych w Moskwie i Sankt Peters­bur­gu, ale przede wszyst­kim do archi­wum daw­ne­go obo­zu kon­cen­tra­cyj­ne­go Dachau, pla­ców­ki Har­the­im oraz do mię­dzy­na­ro­do­we­go archi­wum ITS Bad Arlo­sen. Inne doku­men­ty pocho­dzą z pro­jek­tu badaw­cze­go otwar­te­go wcze­śniej w Insty­tu­cie Pamię­ci Naro­do­wej przy oka­zji spra­wy w Grzmią­cej (link) oraz inwi­gi­la­cji Kościo­łów maria­wic­kich przez komu­ni­stycz­ne służ­by bez­pie­czeń­stwa.

Z doku­men­tów wyni­ka, że wła­dze III Rze­szy mia­ły dość sze­ro­ką wie­dzę na temat Kościo­ła maria­wi­tów w Pol­sce. Jesz­cze przed agre­sją Nie­miec na Pol­skę (!) 1 wrze­śnia 1939 roku, mini­ster Rze­szy ds. reli­gij­nych Hanns Kerrl otrzy­mał pisma, doty­czą­ce maria­wi­tów. Nadaw­cą był Erwin Kreu­zer – od 1935 roku Biskup Kościo­ła Sta­ro­ka­to­lic­kie­go w Niem­czech. Kreu­zer, podob­nie jak zde­cy­do­wa­na część sta­ro­ka­to­lic­kie­go ducho­wień­stwa III Rze­szy, sprzy­ja­ła nowe­mu reżi­mo­wi i to nie bez korzy­ści. W piśmie o nume­rze 1877 wysła­nym z Bonn 5 wrze­śnia 1938 r., bp Kreu­zer dzię­ku­je mini­stro­wi Ker­r­lo­wi za udo­stęp­nie­nie rapor­tu nie­miec­kiej amba­sa­dy w War­sza­wie. Nie zna­my tre­ści rapor­tu, ale z pew­no­ścią doty­czył on Kościo­ła maria­wic­kie­go, gdyż pozo­sta­ła część listu bp. Kreu­ze­ra to krót­ki opis dzie­jów Kościo­ła w for­mie uzu­peł­nie­nia do przed­mio­to­we­go rapor­tu.


Gale­ria

Kreu­zer przed­sta­wia kon­tekst wpro­wa­dze­nia w 1908 roku usa­mo­dziel­nio­ne­go już Kościo­ła maria­wic­kie­go na are­nę Kon­gre­su Sta­ro­ka­to­lic­kie­go w Wied­niu, nad­mie­nia­jąc, że w 1909 r. wybra­ny przez maria­wi­tów biskup otrzy­mał sakrę od Kościo­ła sta­ro­ka­to­lic­kie­go Unii Utrechc­kiej. Kreuz stwier­dza, że po woj­nie (I woj­nie świa­to­wej) wystę­pu­ją u maria­wi­tów „sek­ciar­skie ten­den­cje”, któ­re pro­wa­dzą w 1925 roku do zerwa­nia rela­cji z Kościo­łem maria­wic­kim i bp. Kowal­skim. Następ­nie bp Kreu­zer rela­cjo­nu­je, że pod­czas poby­tu służ­bo­we­go w Byto­miu w dniach 2–3 paź­dzier­ni­ka 1937 r., przy­jął na spo­tka­niu bp. M. Fili­pa Feld­ma­na — po roz­ła­mie zwierzch­ni­ka Kościo­ła Sta­ro­ka­to­lic­kie­go Maria­wi­tów. Feld­man poin­for­mo­wał bp. Kreu­ze­ra o wpro­wa­dza­nych od 1935 roku zmia­nach oraz zamia­rze Feld­ma­na, aby w listo­pa­dzie lub grud­niu tego roku (1938) ubie­gać się o ponow­ne przy­ję­cie do Unii Utrechc­kiej (fak­tycz­nie cho­dzi­ło o przy­wró­ce­nie w pra­wach człon­ka).

Według Kreu­ze­ra zapla­no­wa­no wysła­nie dele­ga­cji Unii Utrechc­kiej do Pol­ski, jed­nak do przy­by­cia wizy­ta­to­rów nie doszło. Bp Kreu­zer poin­for­mo­wał mini­stra, że w sierp­niu 1938 dwóch bisku­pów maria­wic­kich mia­ło uczest­ni­czyć w kon­fe­ren­cji bisku­pów sta­ro­ka­to­lic­kich w Zury­chu, jed­nak ich udział nie doszedł do skut­ku ze wzglę­du na pro­ble­my pasz­por­to­we. W spo­tka­niu w Szwaj­ca­rii uczest­ni­czył jed­nak bp Józef Padew­ski, biskup die­ce­zji misyj­nej Pol­skie­go Naro­do­we­go Kościo­ła Kato­lic­kie­go, wię­zio­ny przez Niem­ców, a zaka­to­wa­ny przez komu­ni­stycz­ny Urząd Bez­pie­czeń­stwa w 1951 r. Bp Padew­ski dora­dzał Unii Utrechc­kiej, aby wobec maria­wi­tów zacho­wa­ła ostroż­ność. O tym dowie­dzie­li się naj­praw­do­po­dob­niej maria­wi­ci, gdyż Kreu­zer stwier­dza, że wnio­sek o przy­wró­ce­nie w pra­wach człon­ka, został wyco­fa­ny, a do Pol­ski ma przy­je­chać ks. Luke­tić, wika­riusz gene­ral­ny z Kościo­ła sta­ro­ka­to­lic­kie­go w Chor­wa­cji.

Nie­ste­ty, nie zacho­wa­ła się cała kore­spon­den­cja, doty­czą­ca zain­te­re­so­wa­nia przy­szłych oku­pan­tów maria­wi­ta­mi, jed­nak w IPN pozo­sta­ły odo­ku­men­ty nie­miec­kich urzęd­ni­ków i ofi­ce­rów w odnie­sie­niu do Kościo­ła maria­wic­kie­go już po napa­ści hitle­row­ców na Pol­skę.

Dla­cze­go aresz­to­wa­no arcy­bi­sku­pa?

Dość roz­po­wszech­nio­ny jest pogląd, że abp Kowal­ski został aresz­to­wa­ny przez nie­miec­kie wła­dze ze wzglę­du na swo­je wypo­wie­dzi, doty­czą­ce Adol­fa Hitle­ra. Z pew­no­ścią była to jed­na z oko­licz­no­ści, któ­ra unie­moż­li­wi­ła zwol­nie­nie arcy­bi­sku­pa z płoc­kie­go aresz­tu śled­cze­go. Wie­le wska­zu­je na to, że spra­wa wypły­nę­ła dopie­ro w trak­cie śledz­twa. Niem­cy weszli w posia­da­nie mate­ria­łu dowo­do­we­go, obcią­ża­ją­ce­go arcy­bi­sku­pa. Z kore­spon­den­cji mię­dzy bp. Kreu­ze­rem a nazi­stow­ski­mi urzęd­ni­ka­mi, nie wyni­ka, aby Niem­cy wie­dzie­li o spra­wie wcze­śniej.

Jak­kol­wiek trud­no stu­pro­cen­to­wo wyklu­czyć hipo­te­zę poli­tycz­ną to jed­nak w świe­tle doku­men­tów wyda­je się ona mało praw­do­po­dob­na, o czym za chwi­lę.

Spra­wą arcy­bi­sku­pa inte­re­so­wa­ły się róż­ne for­ma­cje i orga­ni­za­cje oku­pan­ta. Pozo­sta­ły jedy­nie skraw­ki doku­men­ta­cji, stąd trud­no o cało­ścio­wy obraz sytu­acji, nie­mniej poja­wia­ją­ce się stwier­dze­nia poka­zu­ją, że za aresz­to­wa­niem duchow­ne­go sta­ły dzia­ła­nia kon­kret­nych osób/osoby.

Abp. Kowal­skie­go aresz­to­wa­no 25 stycz­nia 1940 r. Spra­wie nada­no cha­rak­ter taj­ny. Głów­na pla­ców­ka Służ­by Bez­pie­czeń­stwa Reichs­füh­re­ra SS (SD) w Cie­cha­no­wie, insty­tu­cji (kontr)wywiadowczej, posia­da­ją­cej na tere­nach oku­po­wa­nych roz­le­głe pre­ro­ga­ty­wy, wysła­ła 20 kwiet­nia 1940 r. do taj­nej poli­cji (Gesta­po) w Cie­cha­no­wie pismo, w któ­rym infor­mu­je o prze­pro­wa­dzo­nych dzia­ła­niach wobec maria­wi­tów i abp. Kowal­skie­go. Gesta­po wcho­dzi­ło w skład poli­cji bez­pie­czeń­stwa (Sipo), pod­czas gdy SD była osob­ną jed­nost­ką. Oby­dwie jed­nak były czę­ścią Głów­ne­go Urzę­du Bez­pie­czeń­stwa Rze­szy. Jak czy­ta­my w tek­ście kore­spon­den­cji, zre­zy­gno­wa­no „ze wzglę­du na zbyt duży nakład pra­cy zwią­za­ny z pra­ca­mi trans­la­tor­ski­mi” z przed­sta­wie­nia wszyst­kich zeznań spi­sa­nych w śledz­twie i zde­cy­do­wa­no się na przed­sta­wie­nie jedy­nie czte­rech pro­to­ko­łów z prze­słu­chań, w któ­rych bra­ło udział po dwóch ofi­ce­rów SD i Gesta­po. Śledz­two doty­czy­ło domnie­ma­nych czy­nów lubież­nych, o któ­re oskar­ża­ny był abp. Kowal­ski. Niem­cy powo­łu­ją się na oskar­że­nia czte­rech byłych sióstr, któ­re uzna­ją za wia­ry­god­ne. Ponad­to abp Kowal­ski scha­rak­te­ry­zo­wa­ny jest jako rady­kal­ny pol­ski nacjo­na­li­sta, a jego przed­wcze­sne zwol­nie­nie z wię­zie­nia przez pol­skie wła­dze, wią­żą Niem­cy z talen­tem ora­tor­skim duchow­ne­go na rzecz spra­wy pol­skiej. Abp Kowal­skie­mu zarzu­ca­no, że nie uzna­je róż­nic raso­wych i jako dowód przy­ta­cza się apel arcy­bi­sku­pa skie­ro­wa­ny do Żydów, aby wpi­sy­wa­li się do Księ­gi Żywo­ta prze­cho­wy­wa­nej w Feli­cja­no­wie. Do pisma dołą­czo­na jest kopia „Lucy­fe­ra”, arty­ku­łu, jaki napi­sał abp Kowal­ski w lip­cu 1939 roku. Opi­sy­wał w nim „pysk dia­bła, któ­re­go trzy twa­rze sym­bo­li­zu­ją naro­dy Mus­so­li­nie­go, Sta­li­na i Füh­re­ra Adol­fa Hitle­ra“.


Gale­ria

Zacho­wa­ły się rów­nież inne doku­men­ty, któ­re, zgod­nie z dro­gą służ­bo­wą, zaadre­so­wa­ne były do jed­no­stek cen­tral­nych w Ber­li­nie. Mini­ste­rium Rze­szy otrzy­ma­ło krót­ki życio­rys abp. Kowal­skie­go, a tak­że frag­men­ty tłu­ma­czeń jego pism z „Kró­le­stwa Boże­go na zie­mi” – wszyst­kie przy­to­czo­ne frag­men­ty podej­mu­ją tema­ty poli­tycz­ne. Z póź­niej­sze­go, dato­wa­ne­go na 31 maja 1940 r. zapy­ta­nia lokal­nej pla­ców­ki Gesta­po w Płoc­ku do prze­ło­żo­nych w Cie­cha­no­wie, wyni­ka, że na pew­nych eta­pach postę­po­wa­nia Niem­cy nie do koń­ca wie­dzie­li, co zro­bić z arcy­bi­sku­pem. Krót­ka not­ka, któ­ra do Cie­cha­no­wa dotar­ła po trzech dniach, stwier­dza: „Pro­szę o infor­ma­cję, czy wobec ww. powin­no zostać wsz­czę­te poste­po­wa­nie kar­ne z powo­du nie­oby­czaj­nych zacho­wań, a jeśli nie, co powin­no się z nim stać. Kowal­ski znaj­du­je się od 25.1.1940 w zakła­dzie kar­nym w Płoc­ku.”

Z przy­to­czo­nych doku­men­tów wyni­ka, że abp Kowal­ski nie został aresz­to­wa­ny ze wzglę­du na poglą­dy poli­tycz­ne – spra­wa ta poja­wi­ła się dopie­ro po aresz­to­wa­niu Arcy­bi­sku­pa – ale z przy­czyn oby­cza­jo­wych, z powo­du któ­rych sądzi­ły go pol­skie wła­dze. Zde­cy­do­wa­ły się jed­nak na przed­ter­mi­no­we zwol­nie­nie arcy­bi­sku­pa Kowal­skie­go z odby­wa­nia kary. Poja­wia się pyta­nie: kto i dla­cze­go dopro­wa­dził do aresz­to­wa­nia arcy­bi­sku­pa z powo­du sta­rej spra­wy. Przy­po­mnij­my, arcy­bi­skup miał już wte­dy 70 lat.

Kolej­nym zasta­na­wia­ją­cym doku­men­tem jest pismo z Labia­wy, mia­sta poło­żo­ne­go w obwo­dzie kali­nin­gradz­kim. Szef okrę­go­wej komór­ki NSDAP skie­ro­wał 16 lip­ca 1940 r. do gau­le­ite­ra w Kró­lew­cu (Kali­nin­grad) pismo ws. arcy­bi­sku­pa Kowal­skie­go: „W załą­cze­niu prze­sy­łam panu zarys wal­ki arcy­bi­sku­pa maria­wi­tów M. Kowal­skie­go w Pol­sce. Szkic ten został mi dostar­czo­ny przez towa­rzy­sza par­tyj­ne­go, któ­ry prze­by­wał wraz z komi­sją nad­zo­ru­ją­cą poli­ty­kę grun­to­wą w Płoc­ku. Jak mnie poin­for­mo­wał, arcy­bi­skup Kowal­ski miał być już przez nas aresz­to­wa­ny pół roku temu. Mia­ło to nastą­pić na pole­ce­nie arcy­bi­sku­pa Feld­ma­na, któ­ry rze­ko­mo jest pół-Żydem. Przy­pusz­czam, że dowódz­two okrę­gu zain­te­re­su­je się spra­wą, gdyż z moje­go punk­tu widze­nia, arcy­bi­skup Kowal­ski dał­by się wyko­rzy­stać w wal­ce z Kościo­łem kato­lic­kim. Być może było­by celo­we zwró­ce­nie uwa­gi reich­sle­ite­ra Rosen­ber­ga (naczel­ni­ka rze­szy – DB).”

NSDAP spraw­dzi­ło infor­ma­cje nt. aryj­skie­go pocho­dze­nia bisku­pa Feld­ma­na, któ­ry uzy­skał oso­bi­ste porę­cze­nie kuzy­na z NSDAP. Infor­ma­cja o żydow­skim pocho­dze­niu Feld­ma­na mia­ła pocho­dzić od sióstr z klasz­to­ru w Feli­cja­no­wie. Nie ma jed­nak bez­po­śred­nich zeznań. Po woj­nie bp M. Szy­mon Bucholc suge­ro­wał, że to abp Kowal­ski miał donieść na bp. Feld­ma­na. W ramach tych samych zeznań bp Bucholc przy­znał, że dono­sił na abp. Kowal­skie­go Niem­com tak­że w okre­sie, gdy ten już był w aresz­cie. Swo­je dzia­ła­nia tłu­ma­czył zemstą i nie­świa­do­mo­ścią, że abp Kowal­skie­mu może się coś złe­go przy­tra­fić.

W aktach IPN znaj­du­je się przy­ta­cza­ny już na łamach ekumenizm.pl raport nie­miec­kie­go praw­ni­ka z SS, dr. Kin­za, któ­ry został skie­ro­wa­ny do zba­da­nia spra­wy w Feli­cja­no­wie. Spę­dził tam kil­ka dni na prze­słu­chi­wa­niu sióstr. Obszer­ny tekst zawie­ra infor­ma­cje histo­rycz­ne na temat maria­wi­tów, a tak­że zasa­dy wia­ry nur­tu feli­cja­now­skie­go, ze szcze­gól­nym uwzględ­nie­niem reform abpa Kowal­skie­go.  Już na samym począt­ku dr Kinz stwier­dza to, co jasno wyni­kach z przy­to­czo­nych wyżej infor­ma­cji: „Arcy­bi­skup Jan Maria Kowal­ski, uro­dzo­ny 25 grud­nia 1871 (…) został aresz­to­wa­ny 25 stycz­nia br. przez taj­ną poli­cję pań­stwo­wą i umiesz­czo­ny w resz­cie śled­czym z powo­du domnie­ma­nych gwał­tów i innych aktów nie­oby­czaj­nych.” Dr Kinz zre­la­cjo­no­wał nie tyl­ko wypo­wie­dzi sióstr, ale też tre­ści oskar­żeń wysu­wa­nych pod adre­sem abp. Kowal­skie­go w trak­cie pro­ce­sów kar­nych wyto­czo­nych mu przez pol­skie wła­dze. Akta pro­ce­so­we, któ­re dziś ucho­dzą za zagi­nio­ne lub znisz­czo­ne, Gesta­po pozy­ska­ło z kurii płoc­kiej od abp. Anto­nie­go Julia­na Nowo­wiej­skie­go.

Dla­cze­go rzym­sko­ka­to­lic­ki arcy­bi­skup, zago­rza­ły prze­ciw­nik maria­wi­tów, dys­po­no­wał doku­men­ta­mi, a nie ma ich w archi­wach sądo­wych i miej­skich w Płoc­ku, moż­na jedy­nie spe­ku­lo­wać podob­nie jak w kwe­stii, czy kuria płoc­ka nie dys­po­nu­je obec­nie kopia­mi akt pro­ce­so­wych. Kinz obszer­nie powo­łu­je się na doku­men­ty sądo­we, przy­ta­cza nume­ry sygna­tur wraz z kon­kret­ny­mi załącz­ni­ka­mi, któ­re według obroń­ców arcy­bi­sku­pa dowo­dzi­ły o jego nie­win­no­ści i sfin­go­wa­nym pro­ce­sie. Sam Kinz zada­je pyta­nie, czy aresz­to­wa­nie abp. Kowal­skie­go mogło­by być spo­wo­do­wa­ne tym, że jest oso­bą „nie­na­wi­dzą­cą Niem­ców i pol­skim szo­wi­ni­stą”. Kinz stwier­dza, że na to pyta­nie moż­na by odpo­wie­dzieć pozy­tyw­nie jedy­nie na pod­sta­wie tłu­ma­cze­nia „Boskiej kome­dii Dan­te­go” z ręcz­ny­mi dopi­ska­mi arcy­bi­sku­pa na mar­gi­ne­sie. Kinz uspra­wie­dli­wia nawet notat­ki Kowal­skie­go, twier­dząc, że nie mia­ły one cha­rak­te­ru poli­tycz­ne­go, a reli­gij­ny (rene­sans kul­tów pogań­skich wspie­ra­ny przez Hitle­ra) i były for­mu­ło­wa­ne w okre­sie „wzmo­żo­nej pro­pa­gan­dy anty­nie­miec­kiej w Pol­sce”. Kinz powo­łu­je się rów­nież na doku­men­ty sądo­we z okre­su mię­dzy­wo­jen­ne­go, oskar­ża­ją­ce o czy­ny lubież­ne nie­któ­rych bisku­pów i kapła­nów maria­wic­kich, w tym szcze­gól­nie bp. Feld­ma­na, i jed­ną sio­strę z Płoc­ka. Kinz wnio­sku­je, że na pod­sta­wie akt rów­nież inne oso­by powin­ny zostać aresz­to­wa­ne. Poja­wia się rów­nież inte­re­su­ją­cy pas­sus: przy aresz­to­wa­niu abp. Kowal­skie­go gesta­po skon­fi­sko­wa­ło dro­go­cen­ny kie­lich poda­ro­wa­ny mu przez bisku­pów z oka­zji rocz­ni­cy otrzy­ma­nia sakry z Utrech­tu. Skąd Niem­cy wie­dzie­li o pre­zen­cie prze­ka­za­nym arcy­bi­sku­po­wi? Nie wia­do­mo. Kinz refe­ru­je ocze­ki­wa­nia sióstr, a wśród nich żąda­nie zwró­ce­nia kie­li­cha. Raport Kin­za nie został pozy­tyw­nie przy­ję­ty przez prze­ło­żo­nych, któ­rzy uzna­li, że jest zbyt stron­ni­czy i glo­ry­fi­ku­je abp. Kowal­skie­go.

25 kwiet­nia 1941 roku arcy­bi­skup Kowal­ski został odtran­spor­to­wa­ny do obo­zu kon­cen­tra­cyj­ne­go Dachau w Bawa­rii, skąd odbył tyl­ko jed­ną podróż – do Zam­ku Har­the­im.

Jak i kie­dy zgi­nął abp Kowal­ski?

W stycz­niu 2016 roku dzien­nik Rzecz­po­spo­li­ta poin­for­mo­wał o wyni­kach kil­ku­let­nie­go śledz­twa (sygn. Akt 21/14/Zn) pro­wa­dzo­ne­go przez pro­ku­ra­to­ra Komi­sji ds. Ści­ga­nia Zbrod­ni prze­ciw­ko Naro­do­wi Pol­skie­mu Insty­tu­tu Pamię­ci Naro­do­wej (Oddział Szcze­cin), Mar­ka Rabie­gi ws. Pola­ków zamor­do­wa­nych w zam­ku Har­the­im (Austria). Śledz­two doty­czy­ło ponad 1600 osób. Zapla­no­wa­ny na prze­my­sło­wą ska­lę pro­gram uśmier­ca­nia wpierw osób nie­peł­no­spraw­nych, a póź­niej więź­niów nie­zdol­nych do pra­cy lub osób spo­łecz­nie podej­rza­nych (np. duchow­ni) został opi­sa­ny w pro­ku­ra­tor­skim posta­no­wie­niu o umo­rze­niu śledz­twa.

Redak­cja ekumenizm.pl zwró­ci­ła się do pro­ku­ra­to­ra Rabie­gi o infor­ma­cję ws. abp. Kowal­skie­go, któ­ry zgi­nął na Zam­ku Har­the­im. W otrzy­ma­nej odpo­wie­dzi czy­ta­my, że nie­moż­li­we było odtwo­rze­nie i usta­le­nie losów oraz prze­bie­gu repre­sji wszyst­kich 1604 pokrzyw­dzo­nych. Jedy­nym kry­te­rium przy­ję­tym pod­czas pro­wa­dze­nia śledz­twa było oby­wa­tel­stwo pol­skie. W sen­ten­cji posta­no­wie­nia zawar­ta jest lista z nazwi­ska­mi wszyst­kich ofiar, w tym abp. Kowal­skie­go, jed­nak tyl­ko w przy­pad­ku paru osób, w tym trzech duchow­nych rzym­sko­ka­to­lic­kich, zawar­ta jest krót­ki bio­gram.

Har­the­im – od kra­jo­znaw­stwa do fabry­ki śmier­ci

Nazi­ści zaję­li Zamek Har­the­im w 1940 roku. Wywłasz­czo­no poprzed­nie­go wła­ści­cie­la – Kra­jo­we Towa­rzy­stwo Dobro­czyn­no­ści. W 1940 r. przy­ję­to pierw­sze trans­por­ty, któ­re obsłu­gi­wał ok. 70-oso­bo­wy per­so­nel, w tym pie­lę­gniar­ki i leka­rze, któ­rzy obsłu­gi­wa­li wraz z pala­cza­mi komo­ry gazo­we. Pla­ców­ka Har­the­im dzia­ła­ła w ramach sze­ro­kie­go pro­gra­mu eks­ter­mi­na­cji „bez­war­to­ścio­wych ist­nień” zatwier­dzo­ne­go przez naj­waż­niej­szych urzęd­ni­ków rze­szy na roz­kaz Adol­fa Hitle­ra. Spo­tka­nie odby­ło się we wrze­śniu w Sopo­cie z udzia­łem Adol­fa Hitle­ra i Hein­ri­cha Him­m­le­ra w ist­nie­ją­cym do dziś Grand Hote­lu. Dyrek­ty­wa zosta­ła opu­bli­ko­wa­na w paź­dzier­ni­ku 1939 roku, ale anty­da­to­wa­na na wrze­sień. Całe przed­się­wzię­cie zare­je­stro­wa­no pod obłud­ną nazwą „Spół­ka Pra­cow­ni­cza Rze­szy – Zakła­dy Pie­lę­gna­cyj­ne i Opie­kuń­cze”. Kie­row­ni­kiem pla­ców­ki Har­the­im był dr Rudolf Lonau­er, porucz­nik SS. Ist­nie­ją opra­co­wa­nia nauko­we, dowo­dzą­ce, że w Har­the­im pro­wa­dzo­no rów­nież eks­pe­ry­men­ty na więź­niach.

Zgod­nie z usta­le­nia­mi śledz­twa szcze­ciń­skie­go IPN śmierć więź­niów, w tym i abp Kowal­skie­go, wyglą­da­ła podob­nie. Spraw­ny sys­tem zabi­ja­nia nie znał lito­ści. Więź­nio­wie przy­by­wa­li do Har­the­im w trans­por­tach 40–150 oso­bo­wych. Trans­por­to­wa­ni byli kole­ją lub cię­ża­rów­ka­mi opa­trzo­ny­mi zna­kiem fir­mo­wym Nie­miec­kiej Pocz­ty Rze­szy. Po przy­wie­zie­niu do Har­the­im więź­nio­wie byli pod­da­wa­ni oglę­dzi­nom, ale mia­ły one jedy­nie for­mal­ny cha­rak­ter, celem usta­le­nia przy­czy­ny śmier­ci, któ­rą póź­niej wpi­sy­wa­no do aktów zgo­nu. Ponie­waż chcia­no unik­nąć podej­rzeń, urzęd­ni­cy i leka­rze posłu­gi­wa­li się zesta­wem przy­czyn zgo­nu przy­go­to­wa­nym przez cen­tra­lę pro­gra­mu T‑4. Pro­gram T‑4 (skrót od Tier­gar­ten­stras­se 4, uli­cy w Ber­li­nie, gdzie znaj­do­wa­ła się cen­tra­la akcji zabi­ja­nia nie­peł­no­spraw­nych) pochło­nął ponad 70 tys. osób. W kwiet­niu 1941 pro­gram T‑4 posze­rzo­no o akcję 14f13, któ­ra na wnio­sek Hein­ri­cha Him­m­le­ra, zosta­ła posze­rzo­na o oso­by nie­zdol­ne do pra­cy. W toku śledz­twa, IPN usta­lił, że „per­so­nel obo­zów samo­dziel­nie (i nawet wbrew zało­że­niom akcji) kie­ro­wał do uśmier­ca­nia oso­by dowol­nie przez sie­bie wybra­ne (…) decy­do­wa­ły tak­że kry­te­ria spo­łecz­ne (np. stwier­dzo­na nie­na­wiść do Niem­ców, stan duchow­ny, okre­ślo­ne prze­ko­na­nia poli­tycz­ne), a nawet zwy­kła anty­pa­tia do danej oso­by.” For­mal­nie akcja 14f13 zosta­ła prze­rwa­na w 1943 r., ale prak­tycz­nie trwa­ła do 29 grud­nia 1944 roku i to tyl­ko w jed­nym z trzech ośrod­ków uśmier­ca­nia – w Zam­ku Har­the­im.

Więź­niom kaza­no się roze­brać. Nie zwra­ca­no uwa­gę na płeć czy wiek. Każ­dy wię­zień otrzy­my­wał stem­pel na ramię lub pierś.  A następ­nie grup­ka­mi byli zapę­dza­ni do imi­tu­ją­cych łaź­nię komór gazo­wych. Śmierć trwa­ła dłu­go i w męczar­niach. Komo­rę otwie­ra­no po ok. 1,5 godzi­ny. Zwło­ki prze­no­szo­no do kre­ma­to­rium, a następ­nie spa­la­no w spe­cjal­nych wan­nach, w któ­rych mie­ści­ło się od 2 do 8 osób. Pozo­sta­ło­ści zwłok były mie­lo­ne w spe­cjal­nych maszy­nach, a pro­chy wysy­py­wa­ne do Duna­ju lub roz­rzu­ca­ne na oko­licz­nych polach lub zako­py­wa­ne po wschod­niej stro­nie zam­ku.

Arcy­bi­skup tra­fił do Har­the­im pierw­szym trans­por­tem 18 maja 1942 roku w ramach akcji 14f13, pole­ga­ją­cej na selek­cji więź­niów nie­zdol­nych do pra­cy w obo­zach kon­cen­tra­cyj­nych.

Według IPN za datę śmier­ci więź­nia nale­ży uznać datę trans­por­tu, a dane wpi­sy­wa­ne przez admi­ni­stra­cję III Rze­szy nale­ży uznać za nie­praw­dzi­we, podob­nie jak i przy­czy­nę śmier­ci. Zgod­nie z doku­men­ta­cją obo­zo­wą abp M. Michał Kowal­ski tra­fił do obo­zu 18 maja br. i naj­pew­niej został zamor­do­wa­ny tego same­go dnia. Redak­cja ekumenizm.pl zwró­ci­ła się z zapy­ta­niem do austriac­kich i nie­miec­kich archi­wów, prze­cho­wu­ją­cych infor­ma­cje nt. zbrod­ni nazi­stow­skich, z proś­bą o udo­stęp­nie­nie danych i otrzy­ma­li­śmy pozy­tyw­ną odpo­wiedź.

Według aktu zgo­nu (1820/42) wysta­wio­ne­go przez urząd sta­nu cywil­ne­go w Dachau, gdzie wcze­śniej prze­by­wał arcy­bi­skup, zgon miał nastą­pić 26 maja o godz. 23:50. Iden­tycz­na infor­ma­cja znaj­du­je się na powia­do­mie­niu z 3. 06. 1942 wysła­nym do Ber­li­na, doty­czą­cym spad­ku. Takie same dane zawie­ra kolej­ny akt zgo­nu wysta­wio­ny już po woj­nie, 15 sierp­nia 1946 roku w Dachau. W akcie zgo­nu z 1942 r. jako przy­czy­na śmier­ci wid­nie­je zatrzy­ma­nie krą­że­nia i nie­żyt żołąd­ko­wo-jeli­to­wy.


Gale­ria

Zakoń­cze­nie

Oso­ba abp. M. Micha­ła Kowal­skie­go będzie jesz­cze dłu­go pola­ry­zo­wać, nie tyl­ko śro­do­wi­ska maria­wic­kie. Zazwy­czaj tak bywa w przy­pad­ku wiel­kich posta­ci, szcze­gól­nie refor­ma­to­rów życia reli­gij­ne­go. Maria­wi­tyzm, jako wyzna­nie rdzen­nie pol­skie, miał tyl­ko dwóch refor­ma­to­rów – była nim św. Maria Fran­cisz­ka i arcy­bi­skup męczen­nik, św. M. Michał Kowal­ski.

Szko­da, że 75 lat po jego śmier­ci i ponad 120 lat po obja­wie­niu Dzie­ła Wiel­kie­go Miło­sier­dzia nie jest moż­li­we auten­tycz­ne pojed­na­nie maria­wi­tów, któ­re z kolei umoż­li­wi­ło­by kon­struk­tyw­ne i kry­tycz­ne korzy­sta­nie z wiel­kie­go dzie­dzic­twa ducho­we­go Bra­ta Arcy­bi­sku­pa.

Z pew­no­ścią złą reak­cją jest demo­ni­za­cja abp. Kowal­skie­go lub wyma­zy­wa­nie go z pamię­ci ludu maria­wic­kie­go. Takie zabie­gi utrud­nia­ją rów­nież rze­czo­we spoj­rze­nie na Męczen­ni­ka.

Pięk­ny był­by dzień, w któ­rym maria­wi­ci oby­dwu kon­fe­sji WSPÓLNIE, przy jed­nym ołta­rzu podzię­ko­wa­li by Panu Jezu­so­wi Uta­jo­ne­mu w Prze­naj­święt­szym Sakra­men­cie za życie Bra­ta Arcy­bi­sku­pa.


» Ekumenizm.pl: Roz­łam maria­wi­ty­zmu w piguł­ce

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.