1. Niedziela po Święcie Epifanii
- 9 stycznia, 2007
- przeczytasz w 6 minut
“Wówczas Herod przywołał potajemnie mędrców, dokładnie dowiedział się od nich o czasie pojawienia się gwiazdy. I posłał ich do Betlejem i rzekł: Idźcie, dokładnie się dowiedzcie o dziecięciu, a gdy je znajdziecie, donieście mi, abym i ja poszedł oddać mu pokłon. Oni zaś, wysłuchawszy króla, odeszli. A oto gwiazda, którą ujrzeli na Wschodzie, wskazywała im drogę, a doszedłszy do miejsca, gdzie było dziecię, zatrzymała się. A ujrzawszy gwia-zdę, niezmiernie się uradowali. I wszedłszy do domu, […]
“Wówczas Herod przywołał potajemnie mędrców, dokładnie dowiedział się od nich o czasie pojawienia się gwiazdy. I posłał ich do Betlejem i rzekł: Idźcie, dokładnie się dowiedzcie o dziecięciu, a gdy je znajdziecie, donieście mi, abym i ja poszedł oddać mu pokłon. Oni zaś, wysłuchawszy króla, odeszli. A oto gwiazda, którą ujrzeli na Wschodzie, wskazywała im drogę, a doszedłszy do miejsca, gdzie było dziecię, zatrzymała się. A ujrzawszy gwia-zdę, niezmiernie się uradowali. I wszedłszy do domu, ujrzeli dziecię z Marią, matką jego, i upadłszy, oddali mu pokłon, potem otworzywszy swoje skarby, złożyli mu w darze złoto, kadzidło i mirrę. A ostrzeżeni we śnie, by nie wracali do Heroda, inną drogą powrócili do ziemi swojej.“Mt 2,7–12
Niech ust moich śpiewanie i serc naszych rozmyślanie, ku chwale twej będą o Zbawicielu, Nasza twierdzo i nasz odkupicielu! Amen.
Dzisiaj mamy święto, po którym tradycyjnie powinniśmy rozebrać choinkę bożonarodzeniową. Bo choć i dzisiejsze święto jest niejako związane z narodzeniem Jezusa, to jednak już sam jego wydźwięk: dzieciobójstwo i strach, z jednej strony, oraz uwielbienie i oddanie trzech królów, kierują nasze rozmyślania w nieco innym kierunku.
Zgodnie z legendą, trzej mędrcy przybyli ze wschodu, a nawet i z południa: z Persji, z Etiopii i z Indii. Podróżowali wiele dni i nocy, aby oddać hołd małemu dziecięciu, które ich zdaniem było prawdziwym królem Izraela. Powiadomiony o tym Herod wpadł w panikę i kazał im odszukać owo dziecię, żeby potem ich zgładzić. Ciekawe w tej historii jest to, że owi trzej mędrcy nawet nie podejrzewali, że Herod może mieć złe zamiary i gdyby nie interwencja anioła we śnie, zapewne w swojej poczciwości, powiedzieliby mu dokładnie, które to dziecko jest owym królem, co znacznie ułatwiłoby Herodowi sprawę.
Niezależnie od wszystkiego, podziwiać powinniśmy samo oddanie mędrców, którzy w czasach, gdy nie było tanich linii lotniczych, czy Polskich Kolei Państwowych przybyli tak daleko, by pokłonić się małemu dziecięciu. Ich wiara i oddanie budzić winny co najmniej nasz szacunek, jeśli nie chęć naśladowanie. Prawda?
Otóż powiem, że NIE. Jeśli chodzi o naśladowanie, to nie mamy sobie nic do zarzucenia, ani nie jesteśmy w niczym od owych mędrców gorsi. Nasz świat, nasza rzeczywistość XXI wieku zna doskonale cześć boską i szał uniesień. Nie zawsze są one związane z religią, ale bardzo często ją imitują pod względem naszego oddania i zaangażowania.
Plotkarstwo. Jako społeczeństwo jesteśmy wprost uzależnieni od plotek i jak kania dżdżu ciągle wyglądamy nowych. Nie chodzi tylko o plotki z życia gwiazd, które mają nam rozjaśnić szarość jesieni. Ostatnio, z perspektywy holenderskiej widzę wyraźnie, że jako społeczeństwo jesteśmy uzależnieni od plotek i pogłosek w postaci teczek UB. Powiedzmy sobie szczerze i wyraźnie: Babranie się w tym, co ktoś kiedyś podpisał lub czego nie podpisał, przypisywanie winy jednym, a usprawiedliwianie drugich, jest na tym samym poziomie intelektualnym, co czytanie artykułów o tytułach: „Mandaryna jest złą matką”, „Doda zakłada nowy zespół” czy „Zdradził, a teraz tęskni”. Nie pomoże nam zasłanianie się „poszukiwaniem prawdy” albo oburzające przytaczanie słów Ewangelii o wyzwoleniu przez prawdę. Jeśli jedynym celem grzebania w teczkach, jest nasza ciekawość tego, kogo one umoczą, na kogo znajdzie się hak, komu zaszkodzimy, to rozminiemy się z prawdą tak bardzo jakby trzej królowie zamiast do Jerozolimy trafili do Rio de Janeiro.
Może owymi mędrcami powodowała równie silna motywacja, ale o zupełnie innym źródle. Zamiast siedzieć z Herodem i plotkować o intrygach na dworze cesarskim – a wierzcie mi, że za panowania Tyberiusza było o czym plotkować, kto nie wie, niech zajrzy do książek profesora Krawczuka– otóż zamiast się bawić z Herodem, ci mędrcy podążają za czymś większym, za czymś, czego dokładnie może nie rozumieją, ale jak im ich własna intuicja podpowiada, za czymś co odmieni ich życie.
I u kresu swojej wędrówki znajdują dziecię w żłobie, leżące zupełnie na uboczu, bo przecież świat wtedy też miał swoich idoli i wówczas też były skandale.
Dziecię w żłobie. To wszystko, co ujrzeli. Dziecię w żłobie z jego matką.
Dwadzieścia jeden wieków później, i tysiąc lat po chrzcie Polski, odpowiedź na poszukiwania mędrców czy królów, jaką sugeruje nam Ewangelia, jest ciągle trudna do zaakceptowania. Nie mamy hord wojska, nie mamy kufrów złota, nie mamy nawet lokalnej sławy, a tylko małe przerażone dziecię i jego matkę. I jak usiłuje nam wmówić ewangelista Mateusz TO ma być rozwiązanie naszych poszukiwań, naszych lęków i wątpliwości. Jeżeli dalej nie dociera do nas nierealność tej sytuacji to dodajmy, że ów zbawiciel jest Żydem. Biorąc pod uwagę stosunek świata do tej nacji, nie jest dobrze, prawda?
I niejako odpowiadając na nasze niedowierzanie, na nasz sceptycyzm, trzej królowie oprócz złota (symbolu władzy) i oprócz kadzidła (symbolu świętości) ofiarowują Jezusowi mirrę: gorzkie zioło lecznicze, które symbolizuje Jego gorzką mękę i śmierć. Jak gdyby chcieli powiedzieć, że Ty jesteś Panem Wszechświata, Ty jesteś Zbawicielem ludzi, ale też i na pewno ludzkość da Ci gorzki napój do wypicia.
Mówiąc szczerze, mam problem z tym jak zinterpretować Święto Trzech Króli. Dzisiaj chcę Wam zaprezentować jedno z możliwych wyjaśnień.
Niczym trzej królowie jesteśmy wezwani do szukania Dzieciątka z Betlejem. Choć świat wokół nas może szaleć na punkcie kolejnych przygód Paris Hilton, choć Mandaryna albo Michał Wiśniewski znowu zmienią kolor włosów, nie możemy pozwolić, by to zagłuszyło płacz dziecka z żłóbka. Ono nas woła, wzywa po imieniu byśmy do niego przybyli i na własne oczy przekonali się, że to nie bajka, ale namacalna prawda.
Jesteśmy też wezwani do tego, by uważać na Heroda. By zacytować jednego z liderów kościelnych z USA i jego przesłanie Bożonarodzeniowe: świat szydził i szydzi z Dzieciątka w żłóbku. Gdy bowiem miliony ludzi żyją w nędzy, gdy Betlejem jest zamienione w wielkie, otoczone murem więzienie, a na naszych oczach przy milczeniu świata dokonuje się ludobójstwo w Darfurze, to, czym innym jest to wszystko jak nie szyderstwem z Boga narodzonego w stajni, którego możni tego świata mogli by w każdej chwili zabić albo zagłodzić. Czym innym jest to, jak nie prześmiewczym przedrzeźnianiem słów aniołów „Na ziemi pokój ludziom dobrej woli?”
Ale…tak jak wtedy Ewangelia mówi nam wyraźnie: Herod nie zwycięży! Dzieciątko będzie żyło.
Wyruszmy więc w drogę. I gdy już pokonamy zgiełk tego świata, wtedy dotrzemy do stajenki i ujrzymy Dzieciątko i jego matkę.
I niczym trzej królowie, złóżmy mu wtedy dary:
Złoto – znak panowania; by na ziemi działa się nie nasza, ale Jego wola i by słowa aniołów „Pokój na ziemi” nie były już tylko życzeniem, a wypełnieniem obietnicy.
Kadzidło – by nasze życie było oczyszczone z tego, co jest podłe, samolubne, cyniczne i prześmiewcze.
Mirrę – by złożywszy w Jego ręce nasze bolączki, to, co nas rani, zatruwa nam życie i to, co nie daje nam spokoju, byśmy w ten sposób doznali uleczenia i przemienienia.
W dzisiejsze święto Trzech Króli, wyruszmy bracia i siostry w drogę do Betlejem i odnalazłszy Dzieciąteczko w żłobie, oddajmy mu pokłon, a potem opowiedzmy innym, jakich to cudów dokonała Miłość, która zstąpiła z nieba.
AMEN.
Kazanie to zostało wygłoszone w dniu 7 stycznia 2007 roku w kościele ewangelicko – reformowanym w Łodzi.