2. Niedziela przed Postem — Sexagesimae
- 13 lutego, 2009
- przeczytasz w 3 minuty
A gdy się zeszło wiele ludu i z miast przybywali do niego, rzekł w podobieństwie: Wyszedł siewca rozsiewać ziarno swoje. A gdy siał, jedno padło na drogę i zostało zdeptane, a ptaki niebieskie zjadły je. A drugie padło na opokę, a gdy wzeszło, uschło, bo nie miało wilgoci. A inne padło między ciernie, a ciernie razem z nim wzrosły i zadusiły je. A jeszcze inne padło na ziemię dobrą i, gdy wzrosło, wydało plon stokrotny. To mówiąc, wołał: Kto ma uszy […]
A gdy się zeszło wiele ludu i z miast przybywali do niego, rzekł w podobieństwie: Wyszedł siewca rozsiewać ziarno swoje. A gdy siał, jedno padło na drogę i zostało zdeptane, a ptaki niebieskie zjadły je. A drugie padło na opokę, a gdy wzeszło, uschło, bo nie miało wilgoci. A inne padło między ciernie, a ciernie razem z nim wzrosły i zadusiły je. A jeszcze inne padło na ziemię dobrą i, gdy wzrosło, wydało plon stokrotny. To mówiąc, wołał: Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha.
Pewien gospodarz miał wielkie pole. Wynajął robotników, aby zajęli się
nim — obsiewali, uprawiali, nawozili, zbierali plony. Pole było tak
ogromne, że gospodarz przyjmował wszystkich, którzy byli chętni do
pracy. Na początku wszyscy pracowali razem, dzielili się obowiązkami,
pomagali sobie wzajemnie. Po jakimś czasie sytuacja zaczęła się
zmieniać. Najpierw robotnicy podzielili pomiędzy siebie pole i
zajmowali się każdy tylko swoją częścią. Niektórzy nawet wybudowali
ogrodzenia tak, aby nikt nie wszedł na ich teren. Byli też tacy,
którzy uważali, że sieją lepsze ziarno i w dużo lepszy sposób. Coraz
częściej zdarzało się, że wchodzili oni na część pola innego robotnika
niszczyli jego kiełkujące zboże i zasiewali swoje lepsze ziarno.
Później przesuwali ogrodzenie tak, aby powiększyć swój teren.
Działy się coraz dziwniejsze rzeczy. Byli tacy, którzy większą część
ziarna rozrzucali na drodze a potem zastanawiali się, dlaczego
zbierają tak mało plonów. Byli tacy, którzy uważali, że absolutnie nie
można podlewać świeżo posianego ziarna, ani nawet gdy zakiełkuje.
Podlewanie rozpoczynali dopiero, gdy kłosy osiągały odpowiednią
długość i to też nie wszystkie, ale tylko najlepsze, najmocniejsze.
Oni również zastanawiali się, dlaczego ich praca daje tak mało plonów.
W końcu pojawili się bardzo młodzi – świeżo zatrudnieni robotnicy. Ci
stwierdzili, że do tej pory nikt tak naprawdę nie obsiewał pola we
właściwy sposób i tylko oni wiedzą, jak to robić.
Robotnicy byli tak zajęci swoimi terenami, że czegoś ważnego nie
zauważyli. Okazało się, że uprawiają tylko niewielką część ogromnego
pola, a pozostały obszar stoi ugorem i coraz bardziej zarasta
chwastami. Tylko od czasu do czasu znalazł się jakiś robotnik, który
wyruszał na zaniedbane części pola, przygotowywał ziemię i zasiewał
ziarno. A później szedł dalej. Ale tych było niewielu i wzbudzali u
większości robotników tylko uśmieszki politowania.