Ekumenizm w Polsce i na świecie

3. Niedziela po Trójcy Świętej


“A zbli­ża­li się do nie­go wszy­scy cel­ni­cy i grzesz­ni­cy, aby go słu­chać. Fary­ze­usze zaś i ucze­ni w Piśmie szem­ra­li i mówi­li: Ten grzesz­ni­ków przyj­mu­je i jada z nimi. Powie­dział im więc takie podo­bień­stwo: Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgu­bi jed­ną z nich, nie pozo­sta­wia dzie­więć­dzie­się­ciu dzie­wię­ciu na pust­ko­wiu i nie idzie za zagu­bio­ną, aż ją odnaj­dzie? A odna­la­zł­szy, kła­dzie ją na ramio­na swo­je i radu­je się. I przy­szedł­szy do domu, zwo­łu­je przy­ja­ciół i sąsia­dów, mówiąc do nich: Wesel­cie się ze mną, gdyż odna­la­złem moją […]


“A zbli­ża­li się do nie­go wszy­scy cel­ni­cy i grzesz­ni­cy, aby go słu­chać. Fary­ze­usze zaś i ucze­ni w Piśmie szem­ra­li i mówi­li: Ten grzesz­ni­ków przyj­mu­je i jada z nimi. Powie­dział im więc takie podo­bień­stwo: Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgu­bi jed­ną z nich, nie pozo­sta­wia dzie­więć­dzie­się­ciu dzie­wię­ciu na pust­ko­wiu i nie idzie za zagu­bio­ną, aż ją odnaj­dzie? A odna­la­zł­szy, kła­dzie ją na ramio­na swo­je i radu­je się. I przy­szedł­szy do domu, zwo­łu­je przy­ja­ciół i sąsia­dów, mówiąc do nich: Wesel­cie się ze mną, gdyż odna­la­złem moją zgu­bio­ną owcę!” Łk 15,1–7

Do pew­ne­go kościo­ła zaczę­ło uczęsz­czać spo­ro mło­dych ludzi z tzw. sub­kul­tur. Wyglą­da­li oni ina­czej niż resz­ta para­fian. Nosi­li dłu­gie wło­sy. Mie­li na szy­jach i na rękach dużo róż­no­ko­lo­ro­wych kora­li­ków. I o zgro­zo więk­szość męż­czyzn mia­ła w uszach kol­czy­ki. Część para­fian mia­ła z tym poważ­ny pro­blem, gdyż ludzie ci nie paso­wa­li do ich wzor­ca uczest­ni­ka conie­dziel­nych nabo­żeństw. Ponad­to w koście­le tym były poło­żo­ne na pod­ło­dze ład­ne dywa­ny. Na nich sta­ły pięk­ne i wygod­ne ław­ki. A ci mło­dzi ludzie, któ­rzy zaczę­li się poja­wiać cza­sa­mi z bra­ku miejsc w ław­kach sia­da­li na tych dywa­nach. Wie­lu para­fian było tym obu­rzo­nych. „Jak to – pyta­li się pasto­ra, — dla­cze­go ci ludzie sia­da­ją na naszych dywa­nach? Prze­cież je bru­dzą. Bru­dzą też ław­ki, a co wię­cej źle w nich wyglą­da­ją. Tak dalej być nie może. Doma­ga­my się by pastor coś z tym zro­bił.”


Mię­dzy wier­sza­mi suge­ro­wa­li pasto­ro­wi, by po pro­stu znie­chę­cił tych ludzi do poja­wia­nia się w koście­le. Dla nich ci ina­czej wyglą­da­ją­cy byli solą w oku. Jak to jest moż­li­we by cho­dzić do kościo­ła i mieć dłu­gie wło­sy, albo przyjść na nabo­żeń­stwo w koszu­li, któ­ra nie jest wpusz­czo­na w spodnie? A już kol­czyk w uchu? Zgro­za. Pan Jezus z pew­no­ścią sam się obu­rza, gdy na to patrzy.


Pastor wysłu­chał obu­rzo­nych para­fian ze zro­zu­mie­niem i obie­cał dzia­łać. Następ­nej nie­dzie­li, gdy ludzie poja­wi­li się w koście­le spo­strze­gli szyb­ko, że na ich dywa­nach nie sto­ją żad­ne ław­ki. I co wię­cej nie ma w nim pięk­nych dywa­nów. W ten spo­sób uświa­do­mił on ludziom, kto lub co jest w koście­le naj­waż­niej­szy. Waż­niej­si są ludzie, chcą­cy spo­tkać się z Bogiem, a nie ław­ki i dywa­ny. Waż­niej­si są, ci któ­rzy jak w przy­po­wie­ści o zagu­bio­nej owcy odna­leź­li się powo­du­jąc wiel­ką radość w nie­bie. Szko­da, że w tym przy­pad­ku ludzie nie byli w sta­nie podzie­lać wraz z anio­ła­mi owej rado­ści i, że trze­ba było im to uświa­da­miać w tak dobit­ny spo­sób.


Gdy Pan Jezus powie­dział przy­po­wieść o zagu­bio­nej owcy sytu­acja była nie­mal iden­tycz­na. Wokół nie­go zebra­li się ludzie z tzw. „prze­szło­ścią.” Ponie­waż w Jezu­sie widzie­li szan­sę zmia­ny swo­je­go życia lgnę­li do Nie­go. Wszak On był jedy­nym, któ­ry nie upra­wiał wobec nich mora­li­za­tor­stwa pole­ga­ją­ce­go na wma­wia­niu im, że są już dla Boga i tak prze­gra­ni, bo za dużo nagrze­szy­li. On jeden miał dla nich Dobrą Nowi­nę o miło­ści Boga, o moż­li­wo­ści roz­po­czę­cia wszyst­kie­go od począt­ku.


Nie­ste­ty zna­leź­li się tacy, któ­rzy patrzy­li na to nie­przy­chyl­nym okiem. Bo jak­że moż­na dawać jesz­cze jed­ną szan­sę takie­mu ele­men­to­wi, takim szu­mo­wi­nom: cel­ni­kom, nie­rząd­ni­com i innym grzesz­ni­kom?! Czy ten rabi osza­lał?! To my jeste­śmy spra­wie­dli­wi, poboż­ni i nie życzy­my sobie być w nie­bie razem z taki­mi wyrzut­ka­mi. Skan­dal!


Kocha­ni! Czy cza­sem nie jeste­śmy tacy jak owi ewan­ge­licz­ni fary­ze­usze i ucze­ni w Piśmie, albo, ci któ­rym prze­szka­dza­li ludzie sie­dzą­cy na pięk­nych dywa­nach w koście­le, źle wyglą­da­ją­cy w ich wygod­nych ław­kach? Hasło trze­ciej nie­dzie­li po Trój­cy Świę­tej brzmi: „Przy­szedł bowiem Syn Czło­wie­czy, aby szu­kać i zba­wić to, co zgi­nę­ło.” Syn Czło­wie­czy Jezus Chry­stus szu­ka i zba­wia to, co zgi­nę­ło. Jest to rado­sna wieść tak­że i dla nas. Bowiem i nas kie­dyś zna­lazł Pan. Nie patrząc na naszą prze­szłość i nie robiąc nam wyrzu­tów przy­gar­nął w swe kocha­ją­ce ramio­na. Zaak­cep­to­wał każ­de­go z nas taki­mi, jaki­mi jeste­śmy. W księ­dze Obja­wie­nia mamy zapi­sa­ne sło­wa, któ­re Jezus kie­ru­je do wier­nych w Efe­zie, a poprzez apo­stol­skie świa­dec­two tak­że i do wie­lu z nas: „Wspo­mnij więc, z jakiej wyży­ny spa­dłeś i upa­mię­taj się, i speł­niaj uczyn­ki takie, jak pier­wej…”


Oby­śmy nigdy nie sta­li się podob­ny­mi do fary­ze­uszy i uczo­nych w Piśmie o któ­rych wspo­mi­na Ewan­ge­lia dzi­siej­szej nie­dzie­li. Wie­my bowiem jak wie­le zawdzię­cza­my miło­sier­dziu Boże­mu. Oby­śmy zawsze o owym miło­sier­dziu oka­za­nym nam pamię­ta­li i cie­szy­li się wraz z anio­ła­mi z każ­de­go nawró­co­ne­go grzesz­ni­ka. I nigdy nie byli tymi, któ­rym prze­szka­dza powięk­sza­ją­ce się gro­no zba­wio­nych przez Pana. Amen.


***


Ks. Woj­ciech Rud­kow­ski jest pro­bosz­czem admi­ni­stra­to­rem Para­fii Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­skiej w Rado­miu

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.