4. Niedziela Adwentu
- 16 grudnia, 2005
- przeczytasz w 3 minuty
“A Maria wybrała się w onych dniach w drogę i udała się śpiesznie do górskiej krainy, do miasta judzkiego, i weszła do domu Zachariasza, i pozdrowiła Elżbietę. A gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Marii, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, i Elżbieta napełniona została Duchem Świętym, i zawołała donośnym głosem i rzekła: Błogosławionaś ty między niewiastami i błogosławiony owoc żywota twego. A skądże mi to, że matka mojego Pana przyszła do mnie? Bo oto, gdy dotarł do uszu moich głos […]
“A Maria wybrała się w onych dniach w drogę i udała się śpiesznie do górskiej krainy, do miasta judzkiego, i weszła do domu Zachariasza, i pozdrowiła Elżbietę. A gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Marii, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, i Elżbieta napełniona została Duchem Świętym, i zawołała donośnym głosem i rzekła: Błogosławionaś ty między niewiastami i błogosławiony owoc żywota twego. A skądże mi to, że matka mojego Pana przyszła do mnie? Bo oto, gdy dotarł do uszu moich głos pozdrowienia twego, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. I błogosławiona, która uwierzyła, że nastąpi wypełnienie słów, które Pan do niej wypowiedział. I rzekła Maria: Wielbi dusza moja Pana, i rozradował się duch mój w Bogu, Zbawicielu moim, bo wejrzał na uniżoność służebnicy swojej. Oto bowiem odtąd błogosławioną zwać mnie będą wszystkie pokolenia. Bo wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny, i święte jest imię jego. A miłosierdzie jego z pokolenia w pokolenie nad tymi, którzy się go boją. Okazał moc ramieniem swoim, rozproszył pysznych z zamysłów ich serc, strącił władców z tronów, a wywyższył poniżonych, łaknących nasycił dobrami, a bogaczy odprawił z niczym. Ujął się za Izraelem, sługą swoim, pomny na miłosierdzie, jak powiedział do ojców naszych, do Abrahama i potomstwa jego na wieki. Pozostała tedy Maria u niej około trzech miesięcy, po czym powróciła do domu swego.” Łk 1,39–56
Jeszcze nie nastał dzień narodzenia. Rodzice jednak dobrze wiedzą, że dzieci nie przychodzą w dniu swoich narodzin. Moja pamięć pieczołowicie przechowuje wspomnienia obcowania z dziećmi, które nie opuściły jeszcze łona swej matki; małych istot reagujących na dotyk, skwapliwie podsuwających do głaskania swe maleńkie pupcie i plecki; gwałtownie rzucających się przy muzyce rockowej i uspakajających się przy dźwiękach utworów Mozarta. Może właśnie dlatego reakcja nienarodzonego jeszcze Jana Chrzciciela zdaje mi się tak bardzo naturalna.Niezwykła to scena: Duch Św. wykorzystuje maleńkie dziecko i jego matkę, by ich gestami i słowami wyśpiewać hymn pochwalny na cześć swej Oblubienicy, najpiękniejszej kobiety świata: “Błogosławionaś ty między niewiastami i błogosławiony owoc żywota twego”. Wierny natchnieniu Ducha zbór chrześcijański pierwszego wieku słowami Elżbiety “donośnym głosem” wyznaje wiarę w to, że Maria jest “matką naszego Pana”; zarazem błogosławi tę, “która uwierzyła, że nastąpi wypełnienie słów, które Pan do niej wypowiedział”.
Jeszcze nie nastał dzień Bożego Narodzenia. Zarazem wszystko już się wydarzyło:
wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny;Okazał moc ramieniem swoim;rozproszył pysznych z zamysłów ich serc;strącił władców z tronów;wywyższył poniżonych;łaknących nasycił dobrami;bogaczy odprawił z niczym;Ujął się za Izraelem, sługą swoim.
U zarania trzeciej Ewangelii Maria wyśpiewuje swą własną haggadę paschalną, jej własną historię zbawienia — i naszą historię. Oto Pan przychodzi z mocą, jeszcze tylko dni, godziny — ale On już jest wśród nas, już słychać Jego kroki, już czujemy tchnienie Jego Ducha. Powstańcie wszyscy poniżeni i łaknący, wznieście w górę omdlałe ramiona, i błogosławcie Przychodzącego. Nasze zbawienie jest już blisko!