5. Niedziela Wielkiego Postu (Niedziela Judica)
- 24 marca, 2007
- przeczytasz w 3 minuty

“Tedy arcykapłani i faryzeusze zwołali Radę Najwyższą i mówili: Cóż uczynimy? Człowiek ten dokonuje wielu cudów. Jeśli Go tak zostawimy, wszyscy uwierzą w niego; wtedy przyjdą Rzymianie i zabiorą naszą świątynię i nasz naród. A jeden z nich, Kajfasz, który tego roku był arcykapłanem, rzekł do nich: Wy nic nie wiecie, i nie myślicie, że lepiej jest dla nas, by jeden człowiek umarł za lud, niż żeby wszystek ten lud zginął. A tego nie mówił sam z siebie, ale jako arcykapłan w owym roku prorokował, że Jezus miał umrzeć za naród. A nie tylko za naród, lecz też aby zebrać w jedno rozproszone dzieci Boże. Od tego też dnia naradzali się aby go zabić.” J 11,47–53
“Tedy arcykapłani i faryzeusze zwołali Radę Najwyższą i mówili: Cóż uczynimy? Człowiek ten dokonuje wielu cudów. Jeśli Go tak zostawimy, wszyscy uwierzą w niego; wtedy przyjdą Rzymianie i zabiorą naszą świątynię i nasz naród. A jeden z nich, Kajfasz, który tego roku był arcykapłanem, rzekł do nich: Wy nic nie wiecie, i nie myślicie, że lepiej jest dla nas, by jeden człowiek umarł za lud, niż żeby wszystek ten lud zginął. A tego nie mówił sam z siebie, ale jako arcykapłan w owym roku prorokował, że Jezus miał umrzeć za naród. A nie tylko za naród, lecz też aby zebrać w jedno rozproszone dzieci Boże. Od tego też dnia naradzali się aby go zabić.” J 11,47–53
Jezus stanowi dla świata zagrożenie. Tak uznali arcykapłani i zapragnęli go zabić. Dla dobra wspólnego, jak motywowali. Przecież “lepiej jest dla nas, by jeden człowiek umarł za lud, niż żeby wszystek ten lud zginął”. Uważali, że Jezus odbierze im władzę, że zagrozi ich pozycji. W końcu to ktoś niebezpieczny, ludzie go słuchają, wierzą w niego, chcą za nim iść! Czytając ten fragment Ewangelii wielu z nas nachodzi refleksja: arcykapłanie byli źli, chcieli zabić kogoś, kto umarł za grzechy całej ludzkości. Wielu z nas z lubością pomyśli sobie, jacy to arcykapłani byli okropni, chcąc zgładzić Mesjasza. Potępiamy ich.
Jednak czy sami nie jesteśmy lepsi? Czy Jezus nie stanowi w naszym życiu zagrożenia? Owszem, czasem stanowi, choć wstyd nam się przyznać, że tak myślimy. Obiecujemy Mu i deklarujemy się, że będziemy za Nim podążać, że weźmiemy swój krzyż i pójdziemy za Nim, że będziemy żyć według tego, co przykazał. Jednakże nie do końca tak się dzieje. Nie pozwalamy Mu przejąć władzy nad naszym życiem. Tworzymy sfery, do których Go nie dopuszczamy. Nie dopuszczamy Boga do małżeństwa, do pracy, do relacji z przyjaciółmi, bo i po co? Jeszcze coś namiesza. Sprawi, że ten ukochany przez nas porządek, jaki sami wprowadziliśmy, rozpadnie się, że trzeba będzie cos zmieniać, a może nawet wszystko, zaczynając zupełnie od początku. Podobnie myśleli arcykapłanie. Żyli w świecie, gdzie były jasno ustalone reguły- Rzymianie sprawowali nad narodem żydowskim władzę polityczną a oni religijną.
I nagle przyszedł jakiś Jezus z Nazaretu, który wywrócił ten cały ułożony świat do góry nogami. I w dodatku ośmielił się deklarować, że trzeba pójść za ni radykalnie, na całego, wielu rzeczy się wyrzekając. Tego było już za wiele.
I nam dziś też jest za wiele. Nie mamy możliwości zabicia Jezusa, jednak fundujemy mu inny rodzaj śmierci — zapomnienie. Wymazujemy z pamięci. Blokujemy mu dostęp do pewnych dziedzin naszego życia, wywieszamy kartkę “Nieupoważnionym wstęp wzbroniony”. Nie umiemy zaangażować się na całego. W zasadzie mało kto to potrafi, jednakże nie ma sensu wierzyć na pół gwizdka. Warto próbować nie być takim jak arcykapłanie, każdego dnia, mimo że, tak rzadko to wychodzi.