Ekumenizm w Polsce i na świecie

55. rocznica śmierci bpa Franciszka Hodura


16 lute­go br. przy­pa­da 55. rocz­ni­ca śmier­ci bpa Fran­cisz­ka Hodu­ra — orga­ni­za­to­ra Pol­skie­go Naro­do­we­go Kościo­ła Kato­lic­kie­go w Ame­ry­ce. W tym wyjąt­ko­wym dniu pra­gnie­my przy­po­mnieć czy­tel­ni­kom EAI syl­wet­kę bisku­pa i oko­licz­no­ści w jakich uda­ło mu się zbu­do­wać ist­nie­ją­cy już prze­szło 110. lat Kościół Naro­do­wy. Fran­ci­szek Hodur — póź­niej­szy biskup i orga­ni­za­tor oraz zwierzch­nik Pol­skie­go Naro­do­we­go Kościo­ła Kato­lic­kie­go (PNKK) — uro­dził się w dn. 1 kwiet­nia 1866 roku nie­da­le­ko Kra­ko­wa, […]


16 lute­go br. przy­pa­da 55. rocz­ni­ca śmier­ci bpa Fran­cisz­ka Hodu­ra — orga­ni­za­to­ra Pol­skie­go Naro­do­we­go Kościo­ła Kato­lic­kie­go w Ame­ry­ce. W tym wyjąt­ko­wym dniu pra­gnie­my przy­po­mnieć czy­tel­ni­kom EAI syl­wet­kę bisku­pa i oko­licz­no­ści w jakich uda­ło mu się zbu­do­wać ist­nie­ją­cy już prze­szło 110. lat Kościół Naro­do­wy.

Fran­ci­szek Hodur — póź­niej­szy biskup i orga­ni­za­tor oraz zwierzch­nik Pol­skie­go Naro­do­we­go Kościo­ła Kato­lic­kie­go (PNKK) — uro­dził się w dn. 1 kwiet­nia 1866 roku nie­da­le­ko Kra­ko­wa, we wsi Żar­ki. Przy­szedł na świat w skrom­nej cha­cie, w rodzi­nie wie­lo­dziet­ne­go kraw­ca i zie­mian­ki. Fran­ci­szek odzie­dzi­czył po swych rodzi­cach — zwłasz­cza po ojcu — wie­le cen­nych zalet, jak wyjąt­ko­wą inte­li­gen­cję, odwa­gę, w wypo­wia­da­niu wła­snych poglą­dów, pra­wo­ści cha­rak­te­ru, życz­li­wo­ści dla oto­cze­nia, a szcze­gól­nie gorą­cą i pro­sto­li­nij­ną poboż­ność, któ­ra sta­ła się zaląż­kiem jego przy­szłe­go powo­ła­nia do sta­nu ducho­we­go.


Szko­łę pod­sta­wo­wą ukoń­czył w Chrza­no­wie, to wła­śnie wte­dy posta­no­wił, że całe swo­je życie zwią­że z posłu­gą kapłań­ską. Dzię­ki życz­li­wo­ści i pomo­cy udzie­lo­nej przez prof. Ada­ma Krzy­ża­now­skie­go, któ­ry oso­bi­ście inte­re­so­wał się bar­dzo uzdol­nio­nym chłop­cem, mło­dy Fran­ci­szek mógł prze­nieść się do Kra­ko­wa, gdzie przy­ję­to go do gim­na­zjum św. Anny. Po uzy­ska­niu matu­ry został przy­ję­ty do Wyż­sze­go Semi­na­rium Duchow­ne­go w Kra­ko­wie, któ­re ówcze­snym zwy­cza­jem skie­ro­wa­ło swe­go alum­na na stu­dia fiu­lo­zo­ficz­no-teo­lo­gicz­ne na Uni­wer­sy­te­cie Jagiel­loń­skim (UJ). Po kil­ku­let­nim poby­cie w semi­na­rium i trzy­let­nich stu­diach na UJ, Fran­cisz­ko­wi Hodu­ro­wi niż­szych niż­szych świę­ceń kapłań­skich udzie­lił ordy­na­iusz archi­die­ce­zji kra­kow­skiej ks. kard. Duna­jew­ski. Nato­ma­ist wyż­szych świę­ceń kapłań­skich tym­cza­so­wo odmó­wio­no mu, co bar­dzo go roz­go­ry­czy­ło. Posta­no­wił więc w akcie pro­te­stu, opu­ścić semi­na­rium i nie­do­koń­czo­ne jesz­cze stu­dia.


W ówcze­snym cza­sie dość popu­lar­ny był trend emi­gra­cyj­ny do Sta­nów Zjed­no­czo­nych za pra­cą (tak bar­dzo podob­ny do dzi­szej­sze­go zarob­ko­we­go do Irlan­dii, czy Wiel­kiej Bry­ta­nii). Wślad za pol­ski­mi wychodź­ca­mi ks. diak. Fran­ci­szek Hodur tra­fił do Pen­syl­wa­nii (USA). Czu­jąc się bar­dzo osa­mot­nio­ny w obcym śro­do­wi­sku, w pierw­szej kolej­no­ści dro­gą pra­so­we­go anon­su szu­kał dla sie­bie jakie­goś punk­tu zacze­pie­nia. W taki spo­sób nie­ba­wem zawarł bliż­szą zna­jo­mość z ks. Gram­le­wi­czem z Nan­ti­co­ke — któ­ry bar­dzo życz­li­wie przy­jął bez­dom­ne­go kle­ry­ka z Pol­ski i ser­decz­nie się nim zaopie­ko­wał. Za wsta­wien­nic­twem ks. Gram­le­wi­cza, przy dodat­ko­wym popar­ciu ze stro­ny inne­go Pola­ka — ks. Zycho­wi­cza, kle­ryk F. Hodur przez ordy­na­riusz die­ce­zji scran­toń­skiej — ks. bpa O’Ha­rę został skie­ro­wa­ny do Semi­na­rium św. Win­cen­te­go w Bet­ty, gdzie miał ocze­ki­wać opi­nię swo­je­go byłe­go rek­to­ra semi­na­rium z Kra­ko­wa. Po nadej­ściu pozy­tyw­nej opi­nii — 19 sierp­nia 1893 roku ks. bp O’ Hara udze­lil kle­ry­ko­wi F. Hodu­ro­wi wyż­szych świę­ceń kapłań­skich w kate­drze w Scran­ton. Tuż po wyświę­ce­niu Fran­ci­szek Hodur tra­fił na sta­no­wi­sko wika­riu­sza przy para­fii pw. Ser­ca Jezu­so­we­go w Scran­ton, prze­ka­zu­jąc go (przez bisku­pa) do pomo­cy tam­tej­sze­mu pro­bosz­czo­wi — ks. Ryszar­do­wi Austo­wi, któ­ry zale­d­wie od roku kie­ro­wał tą pla­ców­ką, zło­żo­ną w prze­wa­ża­ją­cej czę­ści z Pola­ków.


Ks. prob. Ryszard Aust był rodo­wi­tym Niem­cem ze ślą­ska, w dodat­ku o haka­ty­stycz­nym nie­mal nasta­wie­niu do swo­ich pol­skich para­fian. Był zale­d­wie o rok star­szy od swe­go wika­riu­sza, a na pro­bosz­cza para­fii zło­zo­nej prze­waż­nie z Pola­ków wyznan­czo­no go w roku 1892 głów­nie dla­te­go, ponie­waż w mowie potocz­nej umiał posłu­gi­wać się gwa­rą ślą­ską, któ­rą wszy­scy pol­scy para­fia­nie na ogół rozu­mie­li. Sam jed­nak nie jed­no­krot­nie stwier­dzał publicz­nie, iż wca­le nie czu­je się Pola­kiem — mało tego — że Pola­ków popr­stu nie lubi. Był bowiem szo­wi­ni­stycz­nie prze­ko­na­ny, ze nale­ży do “naro­du panów”, któ­re­mu prze­zna­czo­ne jest kie­ro­wa­nie inny­mi.


Ks. Fran­ci­szek Hodur, oka­zał się na tyle gor­li­wym i rze­tel­nym kapła­nem, że w paź­dzier­ni­ku 1895 roku został prze­nie­sio­ny do Nan­ti­co­ke na samo­dziel­ne sta­no­wi­sko pro­bosz­czow­skie. Tak się jed­na zło­ży­ło, ze nie dłu­go tutaj zaba­wił — los kazał mu wró­cić do Scran­ton. Scran­to­nia­nie tęsk­ni­li za Hodu­rem, a widząc mar­no­traw­ną gospo­dar­kę ks. Austa i pra­gnąc powie­dzieć dość dal­sze­mu ich wyko­rzy­sty­wa­niu — w lip­cu 1896 roku wybra­li spo­śród sie­bie Komi­tet Para­fial­ny. Przed­sta­wi­cie­le komi­te­tu doma­ga­li się od pro­bosz­cza roz­li­cze­nia finan­so­we­go z trzy­let­nie­go okre­su dzia­łal­nośc para­fii. W jed­ną z wrze­śnio­wych nie­dziel zgro­ma­dzi­li się pod budyn­kiem kościo­ła ok. 700 para­fian i wów­czas oświad­czy­li oni pro­bosz­czo­wi: “Ksiądz, któ­ry rąga swym para­fia­nom, któ­ry bluź­ni i kła­mie w koście­le, nie jest godzien, aby spra­wo­wać świę­tą Ofia­rę. Księ­że Aust, wróć na ple­ba­nię, dziś nie będziesz dla nas nabo­żeń­stwa odpra­wiał!” Nie­dłu­go potem ks. Aust wezwał poli­cję, któ­ra pał­ka­mi roz­pę­dzi­ła tłum wier­nych.


Ks. Fran­ci­szek Hodur zapro­po­no­wał więc wier­nym pobu­do­wa­nie oddziel­ne­go pol­skie­go kościo­ła etnicz­ne­go, pod jurys­dyk­cją rzym­ską. I tak w stycz­niu 1897 roku sta­nę­ły fun­da­men­ty nowe­go kościo­ła pw. św. Sta­ni­sła­wa Bło­go­sła­wio­ne­go Męczen­ni­ka. Wier­ni zwró­ci­li się do bpa O’Ha­ry o poświę­ce­nie kościo­ła, na co ten sta­now­czon odpo­wie­dział ” Prze­pisz­cie ten nowy kościół na mnie, a poświę­ce fun­da­men­ty i dam wam księ­dza!”. W związ­ku z tymi sło­wa­mi — 7 mar­ca 1897 roku zebra­li się w Scran­ton wszy­scy “nie­za­do­wo­le­ni” pol­scy para­fia­nie, i posta­no­wi­li samo­dziel­nie wybrać na sta­no­wi­sko swo­je­go dusz­pa­ste­rze ks. Fran­cisz­ka. 21 mar­ca 1897 roku ks. Fran­ci­szek Hodur prze­jął ofi­cjal­ne kie­row­nic­two nad nowo utwo­rzo­ną pol­ską para­fią w Scran­ton — takie etnicz­ne para­fie to nie wyją­tek, podob­ne ist­nia­ły rów­nież w innych czę­ściach Sta­nów Zjed­no­czo­nych i nie tyl­ko two­rzo­ne były przez pola­ków, ale przez cze­chów, hisz­pa­nów, czy wło­chów. Ks. Hodur za swo­je dzia­ła­nia, w budo­wa­niu nie­za­le­że­nej od bpa O’Ha­ry para­fii, musiał zostać eks­ko­mu­ni­ko­wa­ny, nastą­pi­ło to w paź­dzier­ni­ku 1898 roku. W śro­do­wi­sku Polo­nij­nym wrza­ło, kon­fli­ty prze­nio­sły się na uli­ce, do szkół, do zakła­dów pra­cy, a nawet do poszcze­gól­nych rodzin, gdzie nie­raz ostro ście­ra­ły się argu­men­ty prze­ma­wia­ją­ce, bądz za, bądz prze­ciw ini­cja­ty­wom ks. F. Hodu­ra oraz pro­wa­dzo­nej przez nie­go pol­skiej para­fii.


Fran­ci­szek Hodur w pierw­szym okre­sie swej dzia­łal­no­ści sto­nił od sta­ro­ka­to­li­cy­zmu, uwa­żał, że gdy­by o poste­po­wa­niu ame­ry­kań­skiej hie­rar­chii kościel­nej wie­dzia­no w Rzy­mie, papież sta­nął by po stro­nie wyzy­ski­wa­nych Pola­ków. Dopie­ro bez­dusz­na reak­cja waty­ka­nu, spra­wi­ła, że w roku 1898 zerwał sto­sun­ki z Rzy­mem i otrzy­mał wspo­mnia­ną wcze­śniej eks­ko­mu­ni­kę. Pismo z klą­twą odczy­ta­no we wszyst­kich para­fiach die­ce­zji scran­toń­skiej. Fran­ci­szek Hodur odczy­tał ją rów­nież w swo­im nie­za­leż­nym koście­le, a nastep­nie wła­sno­ręcz­nie spa­lił, popiół z niej pole­ca­jąc wrzu­cić do stru­mie­nia, pły­ną­ce­go nie­opo­dal wzgó­rza na któ­rym pobu­do­wa­ni kościół pw. św. Sta­ni­sła­wa BM. 


Na dzień 6 wrze­śnia 1904 r. ks. F. Hodur zwo­łał Pierw­szy Synod Gene­ral­ny Pol­skie­go Kościo­ła Naro­do­we­go w Scran­ton. Synod zin­te­gro­wał zwo­len­ni­ków zmian w Koście­le, unor­mo­wał for­my jego reli­gij­no-dok­try­nal­nej posłu­gi, jak i omó­wił spra­wy mate­rial­no-byto­we nowej insty­tu­cji wyzna­nio­wej, któ­re mia­ły mu zapew­nić trwa­łość i dal­szy roz­wój. Po I Syno­dzie Gene­ral­nym Pol­skie­go Kościo­ła Naro­do­we­go nastą­pił jesz­cze więk­szy jego roz­wój, gdyż pod jurys­dyk­cję ks. F. Hodu­ra prze­szło pra­wie dwa­dzie­ścia para­fii. Bez­po­śred­nio po Syno­dzie Nad­zwy­czaj­nym ks. F. Hodur, pra­gnąc zadość uczy­nić proś­bom wier­nych oraz nale­ga­niom kle­ru, pod­jął sta­ra­nia o uzy­ska­nie sakry bisku­piej z rąk epi­sko­pa­tu sta­ro­ka­to­lic­kie­go, któ­ry od daw­na posia­dał pra­wo­moc­ną „suk­ce­sję apo­stol­ską”. War­to dodać, iż uzna­wa­na ona była za auten­tycz­ną i nie­pod­wa­żal­ną nawet przez Kościół Rzymskokatolicki.W związ­ku ze śmier­cią oraz pogrze­bem ks. bp Kozłow­skie­go w Chi­ca­go, któ­ry był w łącz­no­ści z Kościo­łem Sta­ro­ka­to­lic­kim Unii Utrechc­kiej, udał się tam­że ks. F. Hodur i przy tej oka­zji nawią­zał bliż­sze kon­tak­ty z bisku­pa­mi sta­ro­ka­to­lic­ki­mi, korzy przy­by­li z Euro­py, by brać udział w uro­czy­sto­ściach pogrze­bo­wych. Zapro­po­no­wa­no tam ks. F. Hodu­ro­wi — jako bisku­po­wi elek­to­wi — udzie­le­nie sakry w Holan­dii. Pod­nio­sła uro­czy­stość kon­se­kra­cyj­na odby­ła się w kate­drze św. Ger­tru­dy w Utrech­cie w dniu 29 wrze­śnia 1907 roku. Ks. F. Hodur otrzy­mał tam sakrę bisku­pią z rąk arcy­bi­sku­pa Utrech­tu ks. Gerar­da Gula, w asy­ście ks. bp Jaku­ba Jana van Thie­la z Haar­le­mu oraz ks. bp Miko­ła­ja Spi­ta z Deven­ter. Fakt udzie­le­nia sakry bisku­piej ks. F. Hodu­ro­wi był nie­wąt­pli­wie momen­tem zwrot­nym w krót­kich sto­sun­ko­wo dzie­jach Pol­skie­go Naro­do­we­go Kato­lic­kie­go Kościo­ła w Ame­ry­ce. Jed­no­cze­śnie powyż­szym aktem nastą­pi­ła odtąd trwa­ła łącz­ność ide­olo­gicz­na tego Kościo­ła z — naro­do­wy­mi w swym zało­że­niu — Kościo­ła­mi Sta­ro­ka­to­lic­ki­mi Unii Utrechc­kiej i to w ska­li świa­to­wej (PNKK jed­nak wysta­pił z Unii Utrechc­kiej w 2003 roku, jej człon­kiem jest nadal Kościół Pol­sko­ka­to­lic­ki).


Po odzy­ska­niu w 1918 roku przez nasz kraj nie­pod­le­gło­ści, ks. bp Fran­ci­szek Hodur zauwa­żył koniecz­ność orga­ni­za­cji PNKK na ojczy­stej zie­mii. W lip­cu 1920 roku przy­był on, do kra­ju i w wąskim gro­nie naj­bliż­szych odpra­wił w Kra­ko­wie poraz pierw­szy Mszę św. w języ­ku pol­skim oraz wygło­sił swe pło­mien­ne prze­mó­wie­nie prgo­ra­mo­we. W roku 1922 roku przy­był do Pol­ski spe­cjal­ny dele­gat ks. bpa F. Hodu­ra — ks. F. Boń­czak, któ­re­go już poprzed­nio obra­no bisku­pem misyj­nym dla kra­ju. Wia­do­mość o powsta­niu pierw­szej para­fii Kościo­ła Naro­do­we­go na Dębin­kach w Kra­ko­wie roze­szła się szyb­ko po całym kra­ju. Szyb­ko powsta­wa­ły para­fie min. w Jać­mie­rzu, Baża­nów­ce, Posa­dzie Jać­mier­skie, Wiśni­czu Kro­śnie, Lękach Dukiel­skich i Jast­ko­wi­cach. Wszę­dzie tam, a tak­że w innych ośrod­kach PNKK utrud­nia­no dzia­łal­ność Kościo­ło­wi Naro­do­we­mu, a wier­ni spo­ty­ka­li się czę­sto z repre­sja­mi miej­sco­wych rzym­sko­ka­to­li­ków, inspi­ro­wa­nych przez okre­ślo­ne koła kle­ry­kal­ne. Pol­ski Naro­do­wy Kościół Kato­lic­ki musiał cze­kać na praw­ne uzna­nie i lega­li­za­cję, aż do roku 1945.


Po prze­ży­ciu 86 lat i w 60-tym roku kapłań­stwa, po 56 latach kie­ro­wa­nia — zor­ga­ni­zo­wa­nym przez sie­bie — Pol­skim Naro­do­wym Kato­lic­kim Kościo­łem nastą­pił kres dro­gi życio­wej bisku­pa Fran­cisz­ka Hodu­ra, wiel­kie­go Pola­ka i gorą­ce­go patrio­ty. Dobiegł do wyzna­czo­nej mu przez Boga mety. Zmarł 16 lute­go 1953 r. Biskup Hodur był indy­wi­du­al­no­ścią nie­po­spo­li­tą, był czło­wie­kiem na mia­rę swej epo­ki, stał się nie­ja­ko sym­bo­lem wspa­nia­łe­go kapła­na-patrio­ty. Pra­wo­ścią swe­go cha­rak­te­ru, bez­in­te­re­sow­no­ścią w dzia­ła­niu, wyraź­nie nakre­ślo­ną ide­owo­ścią, swą posta­wą spo­łecz­ną i patrio­tycz­ną, głę­bo­kim i nie­za­leż­nym rozu­mem oraz życiem zgod­nym z gło­szo­ny­mi zasa­da­mi — zdo­był sobie naj­wyż­szy sza­cu­nek i powa­ża­nie, zarów­no wśród sobie naj­bliż­szych, jak i wie­lu obcych z Kościo­łem Naro­do­wym wca­le nie zwią­za­nych.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.