Ekumenizm w Polsce i na świecie

Aborcja


Jaki jest dokład­nie sto­su­nek Kościo­ła Kato­lic­kie­go oraz Papie­ża do abor­cji? Abor­cja jest i pozo­sta­je w naucza­niu Kościo­ła mor­der­stwem oso­by abso­lut­nie bez­bron­nej, któ­re­go nie moż­na niczym uspra­wie­dli­wić. Kate­chizm Kościo­ła Kato­lic­kie­go wyja­śnia: “Życie ludz­kie od chwi­li poczę­cia powin­no być sza­no­wa­ne i chro­nio­ne w spo­sób abso­lut­ny. Już od pierw­szej chwi­li swe­go ist­nie­nia isto­ta ludz­ka powin­na mieć przy­zna­ne pra­wa oso­by, wśród nich nie­na­ru­szal­ne pra­wo każ­dej nie­win­nej isto­ty do życia. […]


Jaki jest dokład­nie sto­su­nek Kościo­ła Kato­lic­kie­go oraz Papie­ża do abor­cji?

Abor­cja jest i pozo­sta­je w naucza­niu Kościo­ła mor­der­stwem oso­by abso­lut­nie bez­bron­nej, któ­re­go nie moż­na niczym uspra­wie­dli­wić.

Kate­chizm Kościo­ła Kato­lic­kie­go wyja­śnia:

“Życie ludz­kie od chwi­li poczę­cia powin­no być sza­no­wa­ne i chro­nio­ne w spo­sób abso­lut­ny. Już od pierw­szej chwi­li swe­go ist­nie­nia isto­ta ludz­ka powin­na mieć przy­zna­ne pra­wa oso­by, wśród nich nie­na­ru­szal­ne pra­wo każ­dej nie­win­nej isto­ty do życia.

(…)

Kościół od począt­ku twier­dził, że jest złem moral­nym każ­de spo­wo­do­wa­ne prze­rwa­nie cią­ży. Naucza­nie na ten temat nie ule­gło zmia­nie i pozo­sta­je nie­zmien­ne. Bez­po­śred­nie prze­rwa­nie cią­ży, to zna­czy zamie­rzo­ne jako cel lub śro­dek, jest głę­bo­ko sprzecz­ne z pra­wem moral­nym.

Nie będziesz zabi­jał pło­du przez prze­rwa­nie cią­ży ani nie zabi­jesz nowo naro­dzo­ne­go.

Bóg… Pan życia, powie­rzył ludziom wznio­słą posłu­gę strze­że­nia życia, któ­rą czło­wiek powi­nien wypeł­niać w spo­sób god­ny sie­bie. Nale­ży więc z naj­więk­szą tro­ską ochra­niać życie od same­go jego poczę­cia; prze­rwa­nie cią­ży, jak i dzie­cio­bój­stwo są okrop­ny­mi prze­stęp­stwa­mi.

For­mal­ne współ­dzia­ła­nie w prze­ry­wa­niu cią­ży sta­no­wi poważ­ne wykro­cze­nie. Kościół nakła­da kano­nicz­ną karę eks­ko­mu­ni­ki za to prze­stęp­stwo prze­ciw życiu ludz­kie­mu. “Kto powo­du­je prze­rwa­nie cią­ży, po zaist­nie­niu skut­ku, pod­le­ga eks­ko­mu­ni­ce wią­żą­cej mocą same­go pra­wa”, “przez sam fakt popeł­nie­nia prze­stęp­stwa”, na warun­kach prze­wi­dzia­nych przez pra­wo. Kościół nie zamie­rza przez to ogra­ni­czać zakre­su miło­sier­dzia. Uka­zu­je cię­żar popeł­nio­nej zbrod­ni, szko­dę nie do napra­wie­nia wyrzą­dzo­ną nie­win­nie zamor­do­wa­ne­mu dziec­ku, jego rodzi­com i całe­mu spo­łe­czeń­stwu.

Nie­zby­wal­ne pra­wo do życia każ­dej nie­win­nej isto­ty ludz­kiej sta­no­wi ele­ment konsty­tu­tyw­ny spo­łe­czeń­stwa cywil­ne­go i jego pra­wo­daw­stwa:

“Nie­zby­wal­ne pra­wa oso­by win­ny być uzna­wa­ne i sza­no­wa­ne przez spo­łe­czeń­stwo cywil­ne i wła­dzę poli­tycz­ną. Owe pra­wa czło­wie­ka nie zale­żą ani od poszcze­gól­nych jed­no­stek, ani od rodzi­ców, ani nie są przy­wi­le­jem pocho­dzą­cym od spo­łe­czeń­stwa lub pań­stwa. Tkwią one w natu­rze ludz­kiej i są ści­śle zwią­za­ne z oso­bą na mocy aktu stwór­cze­go, od któ­re­go oso­ba bie­rze swój począ­tek. Wśród tych pod­sta­wo­wych praw nale­ży wymie­nić… pra­wo do życia i inte­gral­no­ści fizycz­nej każ­dej isto­ty ludz­kiej od chwi­li poczę­cia aż do śmier­ci”.

“W chwi­li, gdy jakieś pra­wo pozy­tyw­ne pozba­wia obro­ny pew­ną kate­go­rię istot ludz­kich, któ­rych ze swej natu­ry powin­no bro­nić, pań­stwo przez to samo negu­je rów­ność wszyst­kich wobec pra­wa. Gdy pań­stwo nie uży­wa swej wła­dzy w służ­bie praw każ­de­go oby­wa­te­la, a w szcze­gól­no­ści tego, któ­ry jest naj­słab­szy, zagro­żo­ne są pod­sta­wy pra­wo­rząd­no­ści pań­stwa… Wyra­zem sza­cun­ku i opie­ki należ­nej mają­ce­mu uro­dzić się dziec­ku, począw­szy od chwi­li jego poczę­cia, powin­ny być prze­wi­dzia­ne przez pra­wo­daw­stwo odpo­wied­nie sank­cje kar­ne za każ­de dobro­wol­ne pogwał­ce­nie jego praw”.

Ponie­waż embrion powi­nien być uwa­ża­ny za oso­bę od chwi­li poczę­cia, powin­no się bro­nić jego inte­gral­no­ści, trosz­czyć się o nie­go i leczyć go w mia­rę moż­li­wo­ści jak każ­dą inną isto­tę ludz­ką” (KKK 2270–2274).

Jan Paweł II roz­wi­ja teo­lo­gię obro­ny życia w “Evan­ge­lium Vitae”:

“Wśród wszyst­kich prze­stępstw prze­ciw życiu, jakie czło­wiek może popeł­nić, prze­rwa­nie cią­ży ma cechy, któ­re czy­nią z nie­go wystę­pek szcze­gól­nie poważ­ny i god­ny potę­pie­nia. Sobór Waty­kań­skiII okre­śla je wraz z dzie­cio­bój­stwem jako „okrop­ne prze­stęp­stwa”.

Dzi­siaj jed­nak świa­do­mość jego zła zacie­ra się stop­nio­wo w sumie­niach wie­lu ludzi. Akcep­ta­cja prze­ry­wa­nia cią­ży przez men­tal­ność, oby­czaj i nawet przez pra­wo jest wymow­nym zna­kiem nie­zwy­kle groź­ne­go kry­zy­su zmy­słu moral­ne­go, któ­ry stop­nio­wo tra­ci zdol­ność roz­róż­nie­nia mię­dzy dobrem i złem, nawet wów­czas, gdy cho­dzi o pod­sta­wo­we pra­wo do życia. Wobec tak groź­nej sytu­acji szcze­gól­nie potrzeb­na jest dziś odwa­ga, któ­ra pozwa­la spoj­rzeć praw­dzie w oczy i nazy­wać rze­czy po imie­niu, nie ule­ga­jąc wygod­nym kom­pro­mi­som czy też poku­sie oszu­ki­wa­nia sie­bie. Kate­go­rycz­nie brzmi w tym kon­tek­ście prze­stro­ga Pro­ro­ka: „Bia­da tym, któ­rzy zło nazy­wa­ją dobrem, a dobro złem, któ­rzy zamie­nia­ją ciem­no­ści na świa­tło, a świa­tło na ciem­no­ści” (Iz 5, 20). Wła­śnie w przy­pad­ku prze­ry­wa­nia cią­ży moż­na się dziś czę­sto spo­tkać z dwu­znacz­ny­mi okre­śle­nia­mi, jak na przy­kład „zabieg”, któ­re zmie­rza­ją do ukry­cia jego praw­dzi­wej natu­ry i zła­go­dze­nia jego cię­ża­ru w świa­do­mo­ści opi­nii publicz­nej. Być może, samo to zja­wi­sko języ­ko­we jest już obja­wem nie­po­ko­ju nur­tu­ją­ce­go sumie­nia. Jed­nak żad­ne sło­wo nie jest w sta­nie zmie­nić rze­czy­wi­sto­ści: prze­rwa­nie cią­ży jest — nie­za­leż­nie od tego, w jaki spo­sób zosta­je doko­na­ne — świa­do­mym i bez­po­śred­nim zabój­stwem isto­ty ludz­kiej w począt­ko­wym sta­dium jej życia, obej­mu­ją­cym okres mię­dzy poczę­ciem a naro­dze­niem.

Cię­żar moral­ny prze­ry­wa­nia cią­ży uka­zu­je się w całej praw­dzie, jeśli się uzna, że cho­dzi tu o zabój­stwo, a zwłasz­cza jeśli roz­wa­ży się szcze­gól­ne oko­licz­no­ści, któ­re je okre­śla­ją. Tym, kto zosta­je zabi­ty, jest isto­ta ludz­ka u pro­gu życia, a więc isto­ta naj­bar­dziej nie­win­na, jaką w ogó­le moż­na sobie wyobra­zić: nie spo­sób uznać jej za napast­ni­ka, a tym bar­dziej za napast­ni­ka nie­spra­wie­dli­we­go! Jest ona sła­ba i bez­bron­na do tego stop­nia, że jest pozba­wio­na nawet tej zni­ko­mej obro­ny, jaką sta­no­wi dla nowo naro­dzo­ne­go dziec­ka jego bła­gal­ne kwi­le­nie i płacz. Jest cał­ko­wi­cie powie­rzo­na tro­sce i opie­ce tej, któ­ra nosi ją w łonie. Ale cza­sem to wła­śnie ona, mat­ka, podej­mu­je decy­zję i doma­ga się zabój­stwa tej isto­ty, a nawet sama je powo­du­je.

To praw­da, że czę­sto prze­rwa­nie cią­ży jest dla mat­ki prze­ży­ciem dra­ma­tycz­nym i bole­snym, ponie­waż decy­zja o pozby­ciu się owo­cu poczę­cia nie zosta­je pod­ję­ta z racji czy­sto ego­istycz­nych i dla wygo­dy, ale w celu rato­wa­nia pew­nych waż­nych dóbr, takich jak wła­sne zdro­wie albo godzi­wy poziom życia innych człon­ków rodzi­ny. Cza­sem zacho­dzi oba­wa, że poczę­te dziec­ko będzie musia­ło żyć w tak złych warun­kach, iż lepiej się sta­nie, jeśli się nie naro­dzi. Jed­nak­że wszyst­kie te i tym podob­ne racje, jak­kol­wiek poważ­ne i dra­ma­tycz­ne, nigdy nie mogą uspra­wie­dli­wić umyśl­ne­go pozba­wie­nia życia nie­win­nej isto­ty ludz­kiej.

Decy­zję o zabój­stwie dziec­ka jesz­cze nie naro­dzo­ne­go podej­mu­je czę­sto nie tyl­ko mat­ka, ale inne jesz­cze oso­by. Winien może być przede wszyst­kim ojciec dziec­ka, nie tyl­ko wów­czas, gdy bez­po­śred­nio nakła­nia kobie­tę do prze­rwa­nia cią­ży, ale tak­że kie­dy pośred­nio przy­czy­nia się do pod­ję­cia przez nią takiej decy­zji, pozo­sta­wia­jąc ją samą w obli­czu pro­ble­mów zwią­za­nych z cią­żą: w ten spo­sób rodzi­na zosta­je śmier­tel­nie zra­nio­na i zbez­czesz­czo­na w swej natu­rze jako wspól­no­ta miło­ści oraz w swym powo­ła­niu, jako „sank­tu­arium życia”. Nie nale­ży też pomi­jać naci­sków, jakie są wywie­ra­ne przez szer­sze śro­do­wi­sko rodzi­ny i przy­ja­ciół. Nie­rzad­ko kobie­ta pod­da­wa­na jest tak sil­nej pre­sji, że czu­je się psy­chicz­nie zmu­szo­na do wyra­że­nia zgo­dy na prze­rwa­nie cią­ży: nie ule­ga wąt­pli­wo­ści, że w takim przy­pad­ku odpo­wie­dzial­ność moral­na spo­czy­wa w szcze­gól­ny spo­sób na tych, któ­rzy bez­po­śred­nio lub pośred­nio zmu­si­li ją do prze­rwa­nia cią­ży. Odpo­wie­dzial­ni są tak­że leka­rze i pra­cow­ni­cy służ­by zdro­wia, gdy odda­ją na służ­bę śmier­ci wie­dzę i umie­jęt­no­ści zdo­by­te p
o to, by bro­nić życia.

Ale odpo­wie­dzial­ność spa­da też na pra­wo­daw­ców, któ­rzy popar­li i zatwier­dzi­li pra­wa dopusz­cza­ją­ce prze­ry­wa­nie cią­ży oraz — w takiej mie­rze, w jakiej spra­wa ta od nich zale­ży — na zarzą­dza­ją­cych insty­tu­cja­mi służ­by zdro­wia, w któ­rych doko­nu­je się prze­ry­wa­nia cią­ży. Ogól­na i nie mniej poważ­na odpo­wie­dzial­ność spo­czy­wa zarów­no na tych, któ­rzy przy­czy­ni­li się do roz­po­wszech­nie­nia posta­wy per­mi­sy­wi­zmu sek­su­al­ne­go i lek­ce­wa­że­nia macie­rzyń­stwa, jak i na tych, któ­rzy powin­ni byli zatrosz­czyć się — a nie uczy­ni­li tego — o sku­tecz­ną poli­ty­kę rodzin­ną i spo­łecz­ną, wspo­ma­ga­ją­cą rodzi­ny, zwłasz­cza wie­lo­dziet­ne albo zma­ga­ją­ce się ze szcze­gól­ny­mi trud­no­ścia­mi mate­rial­ny­mi i wycho­waw­czy­mi. Na koniec, nie nale­ży lek­ce­wa­żyć zor­ga­ni­zo­wa­ne­go sprzy­się­że­nia, ogar­nia­ją­ce­go tak­że insty­tu­cje mię­dzy­na­ro­do­we, fun­da­cje i sto­wa­rzy­sze­nia, któ­re pro­wa­dzą pro­gra­mo­wą wal­kę o lega­li­za­cję i roz­po­wszech­nie­nie abor­cji na świe­cie. W tym sen­sie pro­blem prze­ry­wa­nia cią­ży wykra­cza poza sfe­rę odpo­wie­dzial­no­ści poszcze­gól­nych osób, a zło przez nie wyrzą­dzo­ne przyj­mu­je dale­ko idą­cy wymiar spo­łecz­ny: prze­rwa­nie cią­ży jest nie­zwy­kle bole­sną raną zada­ną spo­łe­czeń­stwu i jego kul­tu­rze przez tych, któ­rzy powin­ni być jego budow­ni­czy­mi i obroń­ca­mi. Jak napi­sa­łem w moim Liście do Rodzin, „sta­je­my tu wobec olbrzy­mie­go zagro­że­nia nie tyl­ko poszcze­gól­ne­go jed­nost­ko­we­go życia ludz­kie­go, ale całej naszej cywi­li­za­cji”. Sta­je­my wobec cze­goś, co moż­na okre­ślić jako „struk­tu­rę grze­chu” wymie­rzo­ną prze­ciw jesz­cze nie naro­dzo­ne­mu życiu ludz­kie­mu.

Nie­któ­rzy pró­bu­ją uspra­wie­dli­wić prze­ry­wa­nie cią­ży, uwa­ża­jąc, że owoc poczę­cia przed upły­wem pew­nej licz­by dni nie może być uwa­ża­ny za oso­bo­we życie ludz­kie. W rze­czy­wi­sto­ści, „od chwi­li zapłod­nie­nia komór­ki jajo­wej roz­po­czy­na się życie, któ­re nie jest życiem ojca ani mat­ki, ale nowej isto­ty ludz­kiej, któ­ra roz­wi­ja się samo­ist­nie. Nie sta­nie się nigdy czło­wie­kiem, jeże­li nie jest nim od tego momen­tu. Tę oczy­wi­stą praw­dę, zawsze uzna­wa­ną, (…) nowo­cze­sna gene­ty­ka potwier­dza cen­ny­mi dowo­da­mi. Uka­za­ła ona, że od pierw­szej chwi­li ist­nie­je dokład­ny pro­gram tego, kim będzie ta żywa isto­ta: czło­wie­kiem, tym kon­kret­nym czło­wie­kiem, któ­re­go cechy szcze­gól­ne są w peł­ni okre­ślo­ne. Od zapłod­nie­nia roz­po­czy­na­ją się dzie­je życia czło­wie­ka, choć potrze­ba cza­su, aby każ­da z jego wiel­kich poten­cjal­nych zdol­no­ści w peł­ni się ukształ­to­wa­ła i mogła być wyko­rzy­sta­na”. Cho­ciaż obec­ność rozum­nej duszy nie może być stwier­dzo­na w żaden spo­sób doświad­czal­nie, to jed­nak sama wie­dza nauko­wa o embrio­nie ludz­kim „dostar­cza cen­nej wska­zów­ki dla rozu­mo­we­go roz­po­zna­nia obec­no­ści oso­bo­wej od pierw­sze­go momen­tu poja­wie­nia się życia ludz­kie­go: czy jed­nost­ka ludz­ka nie jest oso­bą ludz­ką?”.

Cho­dzi tu zresz­tą o spra­wę tak wiel­ką z punk­tu widze­nia powin­no­ści moral­nej, że nawet samo praw­do­po­do­bień­stwo ist­nie­nia oso­by wystar­czy­ło­by dla uspra­wie­dli­wie­nia naj­bar­dziej kate­go­rycz­ne­go zaka­zu wszel­kich inter­wen­cji zmie­rza­ją­cych do zabi­cia embrio­nu ludz­kie­go. Wła­śnie dla­te­go, nie­za­leż­nie od dys­ku­sji nauko­wych i stwier­dzeń filo­zo­ficz­nych, w któ­re Magi­ste­rium nie anga­żo­wa­ło się bez­po­śred­nio, Kościół zawsze nauczał i nadal naucza, że owoc ludz­kiej pro­kre­acji od pierw­sze­go momen­tu swe­go ist­nie­nia ma pra­wo do bez­wa­run­ko­we­go sza­cun­ku, jaki moral­nie nale­ży się ludz­kiej isto­cie w jej inte­gral­no­ści oraz jed­no­ści cie­le­snej i ducho­wej: „Isto­ta ludz­ka powin­na być sza­no­wa­na i trak­to­wa­na jako oso­ba od momen­tu swe­go poczę­cia i dla­te­go od tego same­go momen­tu nale­ży jej przy­znać pra­wa oso­by, wśród któ­rych przede wszyst­kim nie­na­ru­szal­ne pra­wo każ­dej nie­win­nej isto­ty ludz­kiej do życia”.

Tek­sty Pisma Świę­te­go, któ­re w ogó­le nie mówią o dobro­wol­nym prze­rwa­niu cią­ży, a więc nie zawie­ra­ją bez­po­śred­nie­go i okre­ślo­ne­go potę­pie­nia tego czy­nu, wyra­ża­ją wiel­ki sza­cu­nek dla ludz­kiej isto­ty w łonie mat­czy­nym, co każe nam wycią­gnąć logicz­ny wnio­sek, że tak­że ona jest obję­ta Bożym przy­ka­za­niem: „nie zabi­jaj”.

Życie ludz­kie jest świę­te i nie­na­ru­szal­ne w każ­dej chwi­li swe­go ist­nie­nia, tak­że w fazie począt­ko­wej, któ­ra poprze­dza naro­dzi­ny. Czło­wiek już w łonie mat­ki nale­ży do Boga, bo Ten, któ­ry wszyst­ko prze­ni­ka i zna, two­rzy go i kształ­tu­je swo­imi ręko­ma, widzi go, gdy jest jesz­cze małym, bez­kształt­nym embrio­nem i potra­fi w nim dostrzec doro­słe­go czło­wie­ka, któ­rym sta­nie się on w przy­szło­ści i któ­re­go dni są już poli­czo­ne, a powo­ła­nie już zapi­sa­ne w „księ­dze żywo­ta” (por. Ps 139 [138], 1. 13–16). Jak poświad­cza­ją licz­ne tek­sty biblij­ne, tak­że czło­wiek ukry­ty jesz­cze w łonie mat­ki jest w peł­ni oso­bo­wą isto­tą, ku któ­rej zwra­ca się miło­ści­wa i ojcow­ska Opatrz­ność Boga.

Tra­dy­cja chrze­ści­jań­ska — jak uka­zu­je wyraź­nie Dekla­ra­cja opu­bli­ko­wa­na w tej spra­wie przez Kon­gre­ga­cję Nauki Wia­ry — od począt­ku aż do naszych cza­sów jest jasna i jed­no­myśl­na, okre­śla­jąc prze­rwa­nie cią­ży jako szcze­gól­nie poważ­ny nie­ład moral­ny. Od pierw­szej chwi­li zetknię­cia się ze świa­tem grec­ko-rzym­skim, w któ­rym były sze­ro­ko prak­ty­ko­wa­ne prze­ry­wa­nie cią­ży i dzie­cio­bój­stwo, wspól­no­ta chrze­ści­jań­ska sta­now­czo sprze­ci­wia­ła się swo­im naucza­niem i postę­po­wa­niem oby­cza­jom przy­ję­tym w ówcze­snym spo­łe­czeń­stwie, jak o tym świad­czy już cyto­wa­ne tu Dida­che. Ate­na­go­ras, jeden z grec­kich pisa­rzy kościel­nych, przy­po­mi­na, że chrze­ści­ja­nie uwa­ża­ją za zabój­czy­nie kobie­ty, któ­re sto­su­ją środ­ki poron­ne, ponie­waż dzie­ci, cho­ciaż jesz­cze ukry­te w łonie mat­ki, „są już oto­czo­ne opie­ką Bożej Opatrz­no­ści”. Ter­tu­lian, pisarz łaciń­ski, stwier­dza: „Kto nie pozwa­la czło­wie­ko­wi się naro­dzić, zabi­ja go przed cza­sem: nie ma zna­cze­nia, czy zabi­ja się oso­bę już naro­dzo­ną, czy też powo­du­je się śmierć w chwi­li naro­dzin. Jest już czło­wie­kiem ten, kto ma nim być”

Na prze­strze­ni dwóch pra­wie tysię­cy lat ist­nie­nia Kościo­ła tę naukę gło­si­li nie­zmien­nie Ojco­wie Kościo­ła, jego Paste­rze i Dok­to­rzy. Tak­że dys­ku­sje w zakre­sie nauk ści­słych i filo­zo­fii, doty­czą­ce kon­kret­nej chwi­li, w któ­rej nastę­pu­je zjed­no­cze­nie z duszą rozum­ną, nigdy w naj­mniej­szym stop­niu nie pod­wa­ży­ły moral­ne­go potę­pie­nia abor­cji.

Naj­now­sze naucza­nie papie­skie bar­dzo sta­now­czo potwier­dzi­ło tę powszech­ną dok­try­nę. W szcze­gól­no­ści Pius XI w Ency­kli­ce Casti con­nu­bii odrzu­cił fał­szy­we uspra­wie­dli­wie­nia prze­ry­wa­nia cią­ży; Pius XII potę­pił wszel­ką abor­cję bez­po­śred­nią, to zna­czy każ­dy akt, któ­ry zmie­rza wprost do zabi­cia jesz­cze nie naro­dzo­ne­go życia ludz­kie­go, „nie­za­leż­nie od tego, czy zabój­stwo sta­no­wi cel sam w sobie, czy też jest tyl­ko środ­kiem do celu”; Jan XXIII potwier­dził praw­dę, że życie ludz­kie jest świę­te, ponie­waż „od same­go począt­ku wyma­ga dzia­ła­nia Boga Stwór­cy”. Sobór Waty­kań­skiII, jak już zosta­ło wspo­mnia­ne, bar­dzo suro­wo potę­pił prze­ry­wa­nie cią­ży: „Nale­ży (…) z naj­więk­szą tro­ską ochra­niać życie od same­go jego poczę­cia; spę­dza­nie pło­du, jak i dzie­cio­bój­stwo są okrop­ny­mi prze­stęp­stwa­mi”.

Już od pierw­szych wie­ków dys­cy­pli­na kano­nicz­na Kościo­ła nakła­da­ła sank­cje kar­ne na tych, któ­rzy spla­mi­li się grze­chem prze­ry­wa­nia cią­ży i taka prak­ty­ka, prze­wi­du­ją­ca lżej­sze lub cięż­sze kary, zna­la­zła potwier­dze­nie w róż­nych okre­sach histo­rii. Kodeks Pra­wa Kano­nicz­ne­go z 1917 roku za prze­rwa­nie cią­ży gro­ził karą eks­ko­mu­ni­ki. Tak­że odno­wio­ne pra­wo­daw­stwo kano­nicz­ne idzie po tej samej linii, gdy stwier­dza: „Kto po
wodu­je prze­rwa­nie cią­ży, po zaist­nie­niu skut­ku, pod­le­ga eks­ko­mu­ni­ce wią­żą­cej mocą same­go pra­wa”, to zna­czy przez sam fakt popeł­nie­nia prze­stęp­stwa. Eks­ko­mu­ni­ka obej­mu­je wszyst­kich, któ­rzy dopusz­cza­ją się tego prze­stęp­stwa, wie­dząc, jaką jest obło­żo­ne karą, a więc tak­że tych współ­spraw­ców, bez któ­rych udzia­łu to prze­stęp­stwo nie zosta­ło­by popeł­nio­ne. Za pomo­cą takiej suro­wej kary Kościół wska­zu­je na to prze­stęp­stwo jako na jed­no z naj­cięż­szych i naj­bar­dziej nie­bez­piecz­nych, zachę­ca­jąc spraw­cę do gor­li­we­go poszu­ki­wa­nia dro­gi nawró­ce­nia. W Koście­le bowiem kara eks­ko­mu­ni­ki wymie­rza­na jest po to, aby w peł­ni uświa­do­mić win­ne­mu powa­gę popeł­nio­ne­go grze­chu, a z kolei by dopro­wa­dzić go do koniecz­ne­go nawró­ce­nia i poku­ty.

Ta wiel­ka jed­no­myśl­ność tra­dy­cji dok­try­nal­nej i dys­cy­pli­nar­nej Kościo­ła pozwo­li­ła Paw­ło­wi VI stwier­dzić, że naucza­nie w tej dzie­dzi­nie „nie zmie­ni­ło się i jest nie­zmien­ne”. Dla­te­go mocą wła­dzy, któ­rą Chry­stus udzie­lił Pio­tro­wi i jego Następ­com, w komu­nii z Bisku­pa­mi — któ­rzy wie­lo­krot­nie potę­pi­li prze­ry­wa­nie cią­ży, zaś w ramach wspo­mnia­nej wcze­śniej kon­sul­ta­cji wyra­zi­li jed­no­myśl­nie — choć byli roz­pro­sze­ni po świe­cie — apro­ba­tę dla tej dok­try­ny — oświad­czam, że bez­po­śred­nie prze­rwa­nie cią­ży, to zna­czy zamie­rzo­ne jako cel czy jako śro­dek, jest zawsze poważ­nym nie­ła­dem moral­nym, gdyż jest dobro­wol­nym zabój­stwem nie­win­nej isto­ty ludz­kiej. Dok­try­na ta, opar­ta na pra­wie natu­ral­nym i na sło­wie Bożym spi­sa­nym, jest prze­ka­za­na przez Tra­dy­cję Kościo­ła i naucza­na przez Magi­ste­rium zwy­czaj­ne i powszech­ne.

Żad­na oko­licz­ność, żaden cel, żad­ne pra­wo na świe­cie nigdy nie będą mogły uczy­nić godzi­wym aktu, któ­ry sam w sobie jest nie­go­dzi­wy, ponie­waż sprze­ci­wia się Pra­wu Boże­mu, zapi­sa­ne­mu w ser­cu każ­de­go czło­wie­ka, pozna­wal­ne­mu przez sam rozum i gło­szo­ne­mu przez Kościół.

Oce­na moral­na prze­ry­wa­nia cią­ży doty­czy tak­że nowych form zabie­gów doko­ny­wa­nych na embrio­nach ludz­kich, któ­re cho­ciaż zmie­rza­ją do celów z natu­ry swo­jej godzi­wych, pro­wa­dzą nie­uchron­nie do zabi­cia embrio­nów. Odno­si się to do eks­pe­ry­men­tów na embrio­nach, coraz powszech­niej doko­ny­wa­nych w ramach badań bio­me­dycz­nych i dopusz­cza­nych przez pra­wo nie­któ­rych państw. Choć „nale­ży uznać za dopusz­czal­ne zabie­gi doko­ny­wa­ne na embrio­nie ludz­kim, pod warun­kiem że usza­nu­ją życie i inte­gral­ność embrio­nu, nie nara­ża­jąc go na ryzy­ko nie­pro­por­cjo­nal­nie wiel­kie, ale są podej­mo­wa­ne w celu lecze­nia, popra­wy jego sta­nu zdro­wia lub dla rato­wa­nia zagro­żo­ne­go życia”, trze­ba zara­zem stwier­dzić, że wyko­rzy­sty­wa­nie embrio­nów i pło­dów ludz­kich jako przed­mio­tu eks­pe­ry­men­tów jest prze­stęp­stwem prze­ciw ich god­no­ści istot ludz­kich, któ­re mają pra­wo do takie­go same­go sza­cun­ku jak dziec­ko już naro­dzo­ne i jak każ­dy czło­wiek.

Na takie samo potę­pie­nie moral­ne zasłu­gu­je tak­że prak­ty­ka wyko­rzy­sty­wa­nia embrio­nów i pło­dów ludz­kich jesz­cze żywych — cza­sem wypro­du­ko­wa­nych „spe­cjal­nie w tym celu w dro­dze zapłod­nie­nia” w pro­bów­ce — już to jako „mate­ria­łu bio­lo­gicz­ne­go” do wyko­rzy­sta­nia , już to jako źró­dła orga­nów albo tka­nek do prze­szcze­pów, słu­żą­cych lecze­niu nie­któ­rych cho­rób. W rze­czy­wi­sto­ści zabój­stwo nie­win­nych istot ludz­kich, nawet gdy przy­no­si korzyść innym, jest aktem abso­lut­nie nie­do­pusz­czal­nym. (EV 58–63)

Odpo­wia­dał Tomasz P. Terlikowski,redaktor naczel­ny Eku­me­nicz­ne­go Ser­wi­su Infor­ma­cyj­ne­go

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.