Architektura megakościołów
- 25 października, 2005
- przeczytasz w 2 minuty
Są ogromne, niektóre z nich mogą pomieścić kilkanaście tysięcy osób. Te, powstałe dla szybko rosnących wspólnot z nurtu ewangelikalnego wyposażone są w najnowsze urządzenia audiowizalne i wygodne siedzenia. Dobra widoczność (na prowadzących uroczystości) i akustyka są w nich ważniejsze niż symbole religijne. Niektóre z nich w przeszłości pomijały w ogóle takie nawiązania do dawnych wyróżników świątyń chrześcijańskich jak wieże i krzyże. Architekturę Lakewood Church w Houston, Willow Creek Community Church na przedmieściach […]
Willow Creek jest kościołem wyznawców z głównego nurtu religijnego – i przykładem dla innych powstających w USA. Ta świątynia zaprojektowana na 4550 miejsc jest nazywana też Głównym Audytorium. Ma dobrą widoczność i akustykę, doskonały sprzęt audiowizualny i dobrze sytuowane, szerokie nawy boczne, ale zdaniem Rybczyńskiego nie ma w niej nic budzącego natchnienie. „To architektoniczny odpowiednik trzyczęściowego garnituru biznesowego” — mówi.
Z kolei Centrum Konferencyjne Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych Dni Ostatnich (mormoni) przypomina wnętrze Willow Creek, z tym, że ono istotnie jest centrum konferencyjnym, a nie sanktuarium zarezerwowanym na kult religijny. Trudno powiedzieć o jego wnętrzu dużo więcej, gdyż świątynie mormońskie są przeznaczone wyłącznie dla członków LDS. Natomiast wyróżnikiem zewnętrznym jest figura anioła Moroni.
Na koniec ocena katedry Matki Bożej Anielskiej pióra Rybczyńskiego: „Jasne wnętrze Matki Bożej Anielskiej jest nowoczesną wersją tradycyjnych kościołów. Drewniany sufit jest nędznym substytutem dla wielbiciela sklepień, tak jak alabastrowe panele w oknach, które tylko naśladują witraże. 100-stopniowej wysokości nawa, która może pomieścić 2600 osób, jest raczej przysadzista niż wzniosła.
Rzemiosło artystyczne zdobiące ściany, przypuszczalnie zrobione z intencją uczłowieczenia architektury, czuć kiczem, tak jakby szeroka przestrzeń była pierwotnie projektowana dla jakiś innych funkcji i dopiero potem została przekształcona w świątynię. To ruchliwe i zagmatwane wnętrze wskazuje na niebezpieczeństwo prób „uaktualnienia” stylu tradycyjnej architektury. Jest to tak beznadziejne jak tłumaczenie Szekspira na hip-hop”.
Wygląda na to, że w USA wszystko musi być większe niż gdzie indziej. Wielki kraj, wielkie zgromadzenia religijne, wielkie budowle dla wiernych.
:: Ekumenizm.pl: Megasiedziby megakościołów