Biskup Tadeusz Pieronek: Kościół bez znieczulenia — pochwała normalności
- 11 marca, 2005
- przeczytasz w 7 minut
Hasło konserwatyzmu z ludzką twarzą było głównym sloganem George W. Busha podczas jego pierwszej batalii wyborczej o Biały Dom. Był to zręczny chwyt zaadresowany szczególnie do tych, dla których konserwatyzm kojarzył się przeważnie z bogatymi republikanami, walczącymi o nieograniczone prawo posiadania broni lub potężnym konsorcjum fundamentalistycznej koalicji chrześcijańskiej, przywiązanej do moralnego rygoryzmu. Konserwatyzm nowej jakości miał być oczyszczony z rażących przejaskrawień bez konieczności rezygnacji […]
Skojarzenie biskupa Pieronka z wyborczym sloganem amerykańskiego prezydenta wydawać się może dziwne i z całą pewnością zdziwienie to ma swoje dobre uzasadnienie. Biskup Tadeusz Pieronek, były sekretarz Episkopatu Polski i były rektor Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, kojarzony jest przez większość Polaków z “liberalnym skrzydłem” Episkopatu. Przez niektórych przedstawicieli środowiska związanego z walecznym Radio Maryja postrzegany jest niekiedy jako polskojęzyczny zdrajca w biskupim przebraniu. Jedni zachwycają się Pieronkiem jako biskupem medialnym, otwartym na rozmowy z dziennikarzami (nawet tymi z “Trybuny”), mają go za ostoję katolicyzmu otwartego, czy nawet liberalnego, a dla innych jeszcze Pieronek stanowi zagrożenie dla substancji polskiego katolicyzmu. Jaka jest prawda? To wie chyba najlepiej sam biskup Pieronek, co oczywiście nie zwalnia nikogo z osobistej refleksji. Z Czytelnikami EAI Ekumenizm.pl chciałbym się podzielić swoimi spostrzeżeniami spisanymi z punktu widzenia polskiego ewangelika, który nie zgadza się z lansowanym przez większość mediów obrazem ks. biskupa Tadeusza Pieronka.
Gadająca głowa EpiskopatuWywiady Wydawnictwa Znak cieszą się wielką popularnością. W serii tej ukazały się już rozmowy z kilkoma hierarchami, m.in. z arcybiskupami Alfonsem Nossolem i Józefem Życińskim. Rozmowa przeprowadzona przez red. Marka Zająca jest cenną ilustracją jednej z czołowych postaci polskiego życia religijnego. Co więcej, poza budzącymi serdeczny uśmiech opisami z prywatnego życia biskupa Pieronka, czytelnicy mają szansę zapoznać się z intrygującymi tajnikami prawa kanonicznego — w szczególności z kontrowersjami wokół stwierdzenia nieważności zawartego małżeństwa np. w przypadku sztucznej waginy czy tzw. symulacji małżeństwa – i otrzymują także syntetyczny wgląd w stan polskiego katolicyzmu, uwzględniający wewnętrzne tąpnięcia w monolitycznym na zewnątrz Episkopacie. Bez przesady można powiedzieć, że rozmowa Pieronka z Zającem stanowi oryginalny dokument przemian, jakie zaszły w polskim Kościele Rzymskokatolickim po 1989 roku.
Jeszcze przed oficjalnym objęciem funkcji sekretarza Episkopatu Polski biskup-kanonista dał się poznać jako hierarcha otwarty na media, nie unikający rozmów i spotkań nawet z tymi, którzy niejako z natury są niechętni wobec Kościoła i religii, a w najlepszym przypadku wykazują wręcz chorobliwą podejrzliwość wobec “urzędników Pana Boga.” Trzeba iść wszędzie – uważa biskup Pieronek – i w owej gotowości do wyjścia do świata powołuje się nie tylko na ewangeliczny inkluzywizm, lecz także recytuje garść dokumentów Soboru Watykańskiego II, który przeżywał z bliska wraz z arcybiskupem Karolem Wojtyłą. Biskupowi trzeba przyznać, że nie boi się trudnych pytań:czy toskandalu wokół arcybiskupa Juliusza Paetza, czy to aktualny spór wokół Radia Maryja (temu tematowi poświęcony jest prawie cały rozdział). Biskupa Pieronka nie trzeba długo namawiać, aby odsłonił przed zaciekawionym Czytelnikiem swoją opinię, która tak często wywołuje niezadowolenie sporej grupy hierarchów i pojedynczych katolików. Docenić należy także dociekliwość Marka Zająca, który pyta o rzeczy sentymentalno-bulwarowe (w końcu życie nie jeden ma kolor), ale i fundamentalne, dotyczące wiary chrześcijańskiej, i jej przeżywania przez biskupa Pieronka. W pewnych momentach może się wprawdzie pojawiać nie tyle rozczarowanie, co żal, że Marek Zając nie podrążył głębiej, nie przyparł biskupa do muru, jednakże końcowy bilans pozostawia poczucie informacyjnego, a nawet duchowego nasycenia.
Biskupowi Tadeuszowi Pieronkowi towarzyszymy w jego rozważaniach nt. dziennikarstwa, wspomnieniach z dzieciństwa spędzonego w atmosferze drugiej wojny światowej, pierwszych refleksjach na temat powołania kapłańskiego, przebijamy się przez labirynt Kodeksu Prawa Kanonicznego, dowiadujemy się o pierwszych spotkaniach z biskupem pomocniczym Krakowa (przyszłym papieżem), a także o kulinarnych talentach bp. Pieronka. Nie zmienia to jednak faktu, że szczególną uwagę przykuwają te tematy, które nawet dziś nie straciły na aktualności. Mało kto emocjonuje się dziś sprawą konkordatu czy wstąpienia Polski do Unii Europejskiej i, ku zmartwieniu duchownych, nauczaniem społecznym Kościoła. Wielu Polaków chciałoby się jednak dowiedzieć, jak to naprawdę było z poznańskim arcybiskupem (winny, niewinny, a może trochę winny?), ilu księży (a może i biskupów?) współpracowało z UB, kiedy położy się kres irytującej bezsilności episkopatu wobec toruńskiego redemptorysty, który był ostatnio łaskaw posłużyć się wdzięczną parabolą kundli, obsikujących murki. I właśnie te tematy porusza biskup Pieronek.
Z prezentowanych przez biskupa opinii bynajmniej nie kreśli się obraz kościelnego rewolucjonisty, czy żarliwego reformatora na miarę Jana XXIII. W swoich wypowiedziach biskup Pieronek prezentuje tradycyjne nauczanie Kościoła zarówno w kwestii absolutnej trwałości związku małżeńskiego (dura lex sed lex, powiada biskup), jak i homoseksualizmu (biskup upiera się przy terminie “choroby” i bardzo niechętnie zaakceptowałby nie ustawę o partnerstwie, a jedynie pewne szczegółowe regulacje ws. dziedziczenia i możliwości odwiedzin w szpitalu partnera/-rki).
Biskup Pieronek postrzega się jako dziecko soboru, którego dziedzictwo jest dla niego jeszcze w pełni nieodkryte, i nie dopatruje się uzasadnienia dla zwołania Soboru Watykańskiego III. Wszystko już jest w dokumentach soborowych, nauczaniu papieskim i tradycji Kościoła – argumentuje biskup. Globalizacja? Proszę bardzo – wystarczy zajrzeć do Gaudium et spes – twierdzi biskup. Obligatoryjny celibat duchownych? Dla biskupa spawa oczywista – niekoniecznie tak oczywista dla wielu hierarchów rzymskokatolickich z Europy Zachodniej, Azji, Afryki, Ameryki Płn. czy Australii.
Pieronek liberałem?
Pieronek jest konserwatystą, ponieważ dba o zachowanie tego, co jest, dziedzictwem soboru, zależy mu na dokładnym przestrzeganiu tradycyjnej nauki moralnej w odniesieniu do ochrony życia nienarodzonego, eutanazji, środków antykoncepcyjnych, seksu przedmałżeńskiego, czy sztucznego zapłodnienia. Że biskup Pieronek jest liberałem, bo nie ma nic przeciwko całkowitemu ujawnieniu wydatków Kościoła? Że biskup Pieronek jest zgniłym liberałem, bo otwarcie mówi o problemach Kościoła, za który, jako biskup, ponosi szczególną odpowiedzialność? Że biskup Pieronek jest liberałem, bo nie boi się rozmawiać z dziennikarzem postkomunistycznej “Trybuny”? Że biskup Pieronek jest liberałem, ponieważ opowiada się za rozwiązaniami kompromisowymi np. w odniesieniu do stosunków Państwo-Kościół? Lista “liberalnych zarzutów” wobec biskupa jest długa. Coś od siebie dorzuciliby pewnikiem odkryci niedawno wyznawcy samocelebrującego się archipelagu radykalnej “ortodoksji”, wielbiciele “sztuki” pani Nieznalskiej, spragnieni rewolucji światopoglądowej geje i lesbijki spod różnych szyldzików, a już na pewno egzegeci błyskotliwych analiz minister Magdaleny Środy.
Jeśli zatem biskup Pieronek liberałem nie jest, a dajmy na to konserwatystą, to skąd ta opinia, że Pieronek jest najbardziej postępowym członkiem rzymskokatolickiego Episkopatu Polski? Może jego pamiętne wypowiedzi wokół afery o krzyże na oświęcimskim żwirowisku lub odważne wskazanie na wypaczenia Radia Maryja świadczą o jego postępowości? W ciekawej rozmowie na temat toruńskiego nadawcy, podczas której biskup opisuje tło i historię konfliktów na linii Rydzyk — Episkopat, Pieronek stwierdza jasno: jeśli na antenie radia, uważającym się za katolickie, wzywa się do “zasztyletowania zdrajców” (chodziło o Hannę Suchocką i Tadeusza Mazowieckiego) prowadzący zakonnik nie protestuje w imieniu Ewangelii przeciwko pogardliwym tyradom słuchaczy, poprzestając na frazesach “Liczy się tylko prawda” lub “Bóg zapłać za ten głos!”, to czy obowiązkiem biskupa, czy w ogóle każdego chrześcijanina nie jest podniesienie lamentu?! Czy jest coś nadzwyczajnego w dopominaniu się o szacunek do innych, nawet jeśli druga strona nie podziela poglądów pierwszej?
Odpowiedź na to pytanie wyjaśnia pośrednio fenomen biskupa Tadeusza Pieronka. Chodzi przede wszystkim o normalność, za którą wszyscy tak bardzo tęsknimy i to nie tylko podczas kolejnych manewrów i przetasowaniach na scenie politycznej, ale i w Kościele bez względu na to, jakiego on wyznania będzie.
Biskup Pieronek z całą pewnością nie jest moim idolem i podejrzewam, że stan ten się raczej nie zmieni. Wzburzyły mnie jego słowa, którymi odniósł się do roli świeckich w Kościele, mówiąc, iż Kościół pozostanie strukturą hierarchiczną, w której “świeckim nie wolno się szarogęsić.” Cóż za liberał! W innym miejscu biskup stwierdza, że ksiądz nie może być postrzegany jako specjalista od spraw Pana Boga, stąd też nie do końca wiem, jak biskup Pieronek godzi pewne rzeczy. No cóż, powszechne kapłaństwo można rozumieć wielorako i inaczej je odczytywać, czy to przez pryzmat teologii ekumenicznej, ewangelickiej czy też Lumen gentium.
Moje chwilowe oburzenie, tudzież permanentne rozczarowanie (biskup Pieronek raczej nie zdradza namiętnych sympatii wobec ruchu ekumenicznego) nie zmienia jednak podstawowego faktu: Tadeusz Pieronek jest biskupem normalnym, ludzkim, niezwykle potrzebnym, potrafiącym dialogować, spierać się bez wyrachowanej agresji, jest całym sercem człowiekiem swojego Kościoła, nawet jeśli komuś jego argumenty wydają się być mało przekonywujące lub zupełnie z innej bajki niż ta, którą nam dotychczas opowiadano. Takiego właśnie biskupa Pieronka ukazuje omawiana rozmowa hierarchy z redaktorem Zającem. Tęskniącym za normalnością, zarówno wielbicielom jak i osobom sceptycznie nastawionym wobec biskupa Tadeusza Pieronka, serdecznie polecam lekturę wywiadu.
Dariusz Bruncz
Kościół bez znieczulenia — z bp. Tadeuszem Pieronkiem rozmawia Marek Zając, Wydawnictwo Znak, Kraków 2004.
Foto: opoka.org.pl