Brytyjczyk, czyli kto?
- 11 kwietnia, 2004
- przeczytasz w 1 minutę
Szef brytyjskiej Komisji ds. Równości Rasowej, Trevor Philips, namawia do szerokiej debaty na temat wielokulturowości oraz ponownego zastanowienia się nad tym, co oznacza dziś bycie Brytyjczykiem. Jego zdaniem słowo “wielokulturowość” nie oznacza już jedynie szacunku dla inności, ale pozwolenie na wspólne istnienie kultur, które w brytyjskich miastach często się ze sobą nie stykają. Powodzenie integracji potrzebuje wspólnej zgody na podstawowe wartości, takie jak demokracja, równość i panowanie prawa. Brytyjska […]
Szef brytyjskiej Komisji ds. Równości Rasowej, Trevor Philips, namawia do szerokiej debaty na temat wielokulturowości oraz ponownego zastanowienia się nad tym, co oznacza dziś bycie Brytyjczykiem. Jego zdaniem słowo “wielokulturowość” nie oznacza już jedynie szacunku dla inności, ale pozwolenie na wspólne istnienie kultur, które w brytyjskich miastach często się ze sobą nie stykają.
Powodzenie integracji potrzebuje wspólnej zgody na podstawowe wartości, takie jak demokracja, równość i panowanie prawa. Brytyjska historia — tłumaczy Philips — pokazała, że kraj ten potrafi integrować ludzi posiadających własną tożsamość. Dotyczy to m.in. rzymskich katolików i Żydów.
Uwagi Trevora Philipsa nie dotyczą jedynie imigrantów o innym kolorze skóry, ale także “młodych białych ludzi w Anglii, którzy zapomnieli, co to znaczy być Anglikiem, którzy zapomnieli o swojej tożsamości, a siebie samych określają jedynie jako ‘innych od obcokrajowców’ ”.
Biskup Rochester, dr Michael Nazir-Ali (Kościół Anglii) stwierdził: — Naród powinien zważać na swoje dziedzictwo, a ludzie, którzy tu przybywają powinni zważać na fakt, że brytyjskie instytucje, wartości i prawo zostały ukształtowane na wartościach chrześcijańskich. Ale jednocześnie większość powinna powitać, jaki inni mogą wnieść do naszej kultury.