Ekumenizm w Polsce i na świecie

Chrystusowe posłuszeństwo


„Za dni swe­go życia w cie­le zano­sił On z wiel­kim woła­niem i ze łza­mi modli­twy i bła­ga­nia do tego, któ­ry go mógł wyba­wić od śmier­ci, i dla bogo­boj­no­ści został wysłu­cha­ny; i cho­ciaż był Synem, nauczył się posłu­szeń­stwa przez to, co wycier­piał, a osią­gnąw­szy peł­nię dosko­na­ło­ści, stał się dla wszyst­kich, któ­rzy mu są posłusz­ni, spraw­cą zba­wie­nia wiecz­ne­go.” Hbr 5,7–9 Cier­pie­nie, roz­pacz, ból, łzy, a wresz­cie śmierć są nie­od­łącz­ny­mi ele­men­ta­mi Cza­su Pasyj­ne­go, w któ­rym na nowo chce­my w spo­sób […]


Za dni swe­go życia w cie­le zano­sił On z wiel­kim woła­niem i ze łza­mi modli­twy i bła­ga­nia do tego, któ­ry go mógł wyba­wić od śmier­ci, i dla bogo­boj­no­ści został wysłu­cha­ny; i cho­ciaż był Synem, nauczył się posłu­szeń­stwa przez to, co wycier­piał, a osią­gnąw­szy peł­nię dosko­na­ło­ści, stał się dla wszyst­kich, któ­rzy mu są posłusz­ni, spraw­cą zba­wie­nia wiecz­ne­go.” Hbr 5,7–9

Cier­pie­nie, roz­pacz, ból, łzy, a wresz­cie śmierć są nie­od­łącz­ny­mi ele­men­ta­mi Cza­su Pasyj­ne­go, w któ­rym na nowo chce­my w spo­sób szcze­gól­ny zwró­cić się ku Gol­go­cie, zatrzy­mać się na chwi­lę i zwró­cić wzrok ku Temu, któ­ry dla jed­nych był i jest zgor­sze­niem, a dla dru­gich głup­stwem (1. Kor 1,18.23).

Cier­pie­nie, roz­pacz, ból i łzy, a wresz­cie śmierć to tak­że ele­men­ty naszej codzien­no­ści: nawet jeśli na co dzień może­my się rado­wać z tego, że żyje­my w kra­ju, w któ­rym nie toczą się krwa­we woj­ny domo­we, nie pod­kła­da­ne są przez ter­ro­ry­stów bom­by, zabi­ja­ją­ce set­ki nie­win­nych ludzi, to nie żyje­my wyob­co­wa­ni od resz­ty świa­ta. Wystar­czy włą­czyć tele­wi­zor, posłu­chać audy­cji radio­wych czy prze­czy­tać codzien­ną pra­sę i natych­miast jeste­śmy kon­fron­to­wa­ni z wyda­rze­nia­mi na świe­cie, któ­re wywo­łu­ją w nas sprze­ciw, smu­tek, a cza­sem nawet cier­pie­nie, roz­pacz, ból i łzy. Nikt nie jest samot­ną wyspą, nikt nie żyje w próż­ni. Życie ludz­kie jest bowiem namięt­no­ścią (pasją), któ­ra nie pozwa­la na obo­jęt­ność, nie­ustan­ne uni­ka­nie istot­nych decy­zji – każ­dy z nas doko­nu­je wybo­rów i w mniej­szym lub więk­szym stop­niu powią­za­ny jest z inny­mi ludź­mi.

Czas Pasyj­ny, któ­ry powo­li dobie­ga koń­ca, jest nie tyl­ko okre­sem szcze­gól­ne­go roz­pa­mię­ty­wa­nia męki i śmier­ci Pań­skiej, ale i zasad­ni­czą reflek­sją nad sen­sem ludz­kie­go życia: pasja to nie tyl­ko cier­pie­nie, ale tak­że namięt­ność. Jezus, jakie­go zna­my z kart Nowe­go Testa­men­tu, nie nama­wiał do odosob­nie­nia, asce­tycz­nej izo­la­cji, abs­trak­cyj­nych ćwi­czeń poboż­no­ścio­wych, ale do namięt­no­ści, do peł­ni życia, nawo­ły­wał do rado­ści, do nie­złom­nej nadziei, ale też prze­ba­cze­nia, dostrze­ga­nia głę­bi Bożej miło­ści ponad powierz­chow­no­ścią ludz­kich wad i zacho­wań, zachę­cał do praw­dzi­wej litur­gii, a więc służ­by Bogu, któ­rej nie da się zre­du­ko­wać do rytu­ałów świą­tyn­ne­go kul­tu.

Całym swo­im życiem i Oso­bą Jezus z Naza­re­tu poka­zy­wał twarz miłu­ją­ce­go Ojca, Boga, któ­ry jest po naszej stro­nie, po stro­nie ludzi grzesz­nych, któ­rych nie odrzu­ca, któ­ry­mi nie pogar­dza, a wręcz prze­ciw­nie któ­rych bez­gra­nicz­nie kocha… Miłość Jezu­sa Chry­stu­sa, Jego nie­zmie­rzo­ne i nie­wy­po­wie­dzia­ne odda­nie, Jego sza­lo­na miłość do każ­de­go czło­wie­ka, nie jest zwy­kłym speł­nie­niem wydu­ma­ne­go ide­ału etycz­ne­go, ale wyra­zem naj­wyż­szej tro­ski Boga o swo­je dzie­ci. To wła­śnie w cza­sie pasyj­nym, cza­sie cier­pie­nia i namięt­no­ści, dostrze­ga­my, że Bóg jest po naszej stro­nie, jest Bogiem dla nas, któ­ry nie waha się, aby oddać się w ręce tych, któ­rzy wole­li­by, żeby Bóg prze­stał być Bogiem, a stał się nędz­ną imi­ta­cją Boga, instru­men­tem w rękach kapłań­skich kast czy kar­tą prze­tar­go­wą w ubi­ja­niu inte­re­sów poli­tycz­nych.

Jezus Chry­stus, któ­re­go wyzna­je­my, nie jest mar­twą ideą, kolej­nym ido­lem, nie jest gwiaz­do­rem wylan­so­wa­nym spryt­ną kam­pa­nią rekla­mo­wą, a bli­skim Przy­ja­cie­lem, jest Tym, któ­ry rozu­mie nas, gdy cier­pi­my, pła­cze­my, odczu­wa­my ból, gdy czu­je­my się samot­ni i opusz­cze­nie przez wszyst­kich. Jezus Chry­stus jest naj­do­sko­nal­szym ucie­le­śnie­niem Boże­go miło­sier­dzia, jest wycią­gnię­tą ręką Boga ku nam.

W jed­nym ze swo­ich kazań dr Jan Kal­win powie­dział: „Co mogło­by nam inne­go pomóc, gdy­by­śmy byli na zawsze pogrą­że­ni w naszych grze­chach? Jeśli nie mogli­by­śmy się zwró­cić ku Boże­mu miło­sier­dziu, musie­li­by­śmy rzu­cić się w prze­paść zwąt­pie­nia, i nigdy nie powsta­ło­by w nas pra­gnie­nie do wal­ki o nawró­ce­nie, wię­cej, nasze ser­ca jesz­cze bar­dziej były­by zatwar­dzia­łe!” Jed­nak­że Bóg w Jezu­sie Chry­stu­sie jest nie­złom­ną pomo­cą i świa­tłem nadziei, nadziei któ­ra poma­ga wyjść z zaklę­te­go krę­gu bez­na­dziei, bez­sil­no­ści i pust­ki. Bóg przez Ducha swe­go Świę­te­go wzbu­dza w nas zba­wien­ną wia­rę, zaufa­nie, że stał się naszym Przy­ja­cie­lem i chce zba­wie­nia wszyst­kich ludzi.

Za dni swe­go życia w cie­le zano­sił On z wiel­kim woła­niem i ze łza­mi modli­twy i bła­ga­nia do tego, któ­ry go mógł wyba­wić od śmier­ci, i dla bogo­boj­no­ści został wysłu­cha­ny (Hbr 5,7)

Dzi­siej­szy tekst kazal­ny mówi o cier­pie­niu nasze­go Pana i Zba­wi­cie­la Jezu­sa Chry­stu­sa. Nie jest to jed­nak cier­pie­nie opi­sy­wa­ne z chi­rur­gicz­ną dokład­no­ścią, nie jest to sady­stycz­ny obraz Jezu­sa ocie­ka­ją­ce­go krwią, któ­ry ostat­nio robi furo­rę w kinach na całym świe­cie, nie jest to poprze­sta­nie na powierz­chow­nym roz­czu­la­niu się nad bied­nym Jezu­sem, ale wyzna­nie wia­ry, uję­cie nie­do­sko­na­ły­mi, ludz­ki­mi sło­wa­mi wiel­kiej tajem­ni­cy wia­ry o Tym, któ­ry uni­żył same­go sie­bie i był posłusz­ny aż do śmier­ci i to do śmier­ci krzy­żo­wej (Flp 2,8). W dal­szej czę­ści tek­stu czy­ta­my:

…i cho­ciaż był Synem, nauczył się posłu­szeń­stwa przez to, co wycier­piał, a osią­gnąw­szy peł­nię dosko­na­ło­ści, stał się dla wszyst­kich, któ­rzy mu są posłusz­ni, spraw­cą zba­wie­nia wiecz­ne­go. (Hbr 5,8–9)

Żyje­my w cza­sach, któ­re coraz bar­dziej odle­głe są od tych, w któ­rych reli­gia peł­ni­ła klu­czo­wą funk­cję. I chodź w naszym kra­ju reli­gia obec­na jest na każ­dym kro­ku, to jed­nak daje się zaob­ser­wo­wać coraz więk­sze znie­chę­ce­nie, a co naj­gor­sze obo­jęt­ność wobec Ewan­ge­lii. Ludzie, pochło­nię­ci pro­ble­ma­mi codzien­no­ści, tym, jak zwią­zać koniec z koń­cem, nie mają cza­su, by zain­te­re­so­wać się nie­czy­tel­ny­mi już w dużej mie­rze tre­ścia­mi, jakie prze­ka­zu­ją Kościo­ły.

Zacy­to­wa­ny przed chwi­lą frag­ment mówi o posłu­szeń­stwie, któ­re współ­cze­sne­mu czło­wie­ko­wi koja­rzy się z bez­wol­nym, skie­ro­wa­nym prze­ciw­ko wol­no­ści czło­wie­ka pod­po­rząd­ko­wa­niem się wyż­szej instan­cji. Na prze­strze­ni wie­ków Kościo­ły chrze­ści­jań­skie pro­wa­dzi­ły swo­ją misję przy pomo­cy siły, sta­wia­ły nie na Ewan­ge­lię, lecz praw­ny auto­ry­tet, posłu­szeń­stwo. W zor­ga­ni­zo­wa­nych hie­rar­chicz­nie wspól­no­tach chrze­ści­jań­skich posłu­szeń­stwo jest pod­sta­wo­wym ele­men­tem jed­no­ści Kościo­ła: np. czy ktoś potra­fi sobie wyobra­zić Kościół Rzym­sko­ka­to­lic­ki lub Pra­wo­sław­ny bez posłu­szeń­stwa hie­rar­chicz­ne­go? Od insty­tu­cjo­nal­ne­go posłu­szeń­stwa nie są też wol­ne Kościo­ły, któ­re wyro­sły z Refor­ma­cji. Gra­ni­ca mię­dzy posłu­szeń­stwem a znie­wo­le­niem potra­fi być bar­dzo płyn­na, a histo­rycz­na hipo­te­ka, balast, jaki cią­ży na tym sło­wie powo­du­je, że współ­cze­sny czło­wiek reagu­je bun­tem na wezwa­nie do posłu­szeń­stwa. Zasta­nów­my się jed­nak o jakim posłu­szeń­stwie mówi nam nie­zna­ny autor Listu do Hebraj­czy­ków?

Dzie­ło, życie i Oso­ba Jezu­sa Chry­stu­sa, Chry­stu­sa wia­ry, jakie­go spo­ty­ka­my na kar­tach Pisma Świę­te­go, tegoż Chry­stu­sa, w imie­niu któ­re­go zgro­ma­dza­my się w nie­dzie­le jest potwier­dze­niem posłu­szeń­stwa nowej jako­ści. Owo posłu­szeń­stwo, do któ­re­go zapra­sza nas Pan Kościo­ła, jest otwar­ciem się na Boży głos, jest pój­ście za gło­sem Ducha Świę­te­go, któ­ry prze­ma­wia do nas w róż­ny, cza­sem nawet zdu­mie­wa­ją­cy spo­sób. Posłu­szeń­stwo to goto­wość, by kro­czyć za Jezu­sem, to praw­dzi­we nabo­żeń­stwo, a więc uwiel­bia­nie Boga w Duchu i Praw­dzie.

Posłu­szeń­stwo wobec Jezu­sa to tak­że sprze­ciw i bunt wobec tych, któ­rzy suge­ru­ją, że Kościół ze swo­ją misją gło­sze­nia zba­wien­nej Ewan­ge­lii prze­żył się, to sprze­ciw wobec tych, któ­rzy pró­bu­ją pod­wa­żyć Sło­wo Boże i sakra­men­ty jako widzial­ne zna­ki Jego łaski, posłu­szeń­stwo to tak­że pły­nię­cie pod prąd, wyrzek­nię­cie się wygo­dy mil­cze­nia na rzecz zde­cy­do­wa­nej obro­ny wobec tych naj­słab­szych, pogar­dza­nych, wyszy­dza­nych czy odrzu­co­nych.

Posłu­szeń­stwo to tak­że zapro­szen
ie do praw­dzi­wej wol­no­ści, wyzwa­la­ją­cej praw­dy o tym, że bez Boga nic uczy­nić nie może­my, to bło­go­sła­wień­stwo Jego bli­sko­ści, wobec któ­rej nie musi­my i nie może­my uda­wać tych, któ­ry­mi nie jeste­śmy. Do takie­go posłu­szeń­stwa zapra­sza nas Pan Jezus przez Ducha Świę­te­go i zechciej­my Go pro­sić, aby nauczył nad woli Ojca w nie­bie­siech. Zdarz to Panie Boże. Amen.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.