Chrystusowe posłuszeństwo
- 2 kwietnia, 2004
- przeczytasz w 6 minut
„Za dni swego życia w ciele zanosił On z wielkim wołaniem i ze łzami modlitwy i błagania do tego, który go mógł wybawić od śmierci, i dla bogobojności został wysłuchany; i chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał, a osiągnąwszy pełnię doskonałości, stał się dla wszystkich, którzy mu są posłuszni, sprawcą zbawienia wiecznego.” Hbr 5,7–9 Cierpienie, rozpacz, ból, łzy, a wreszcie śmierć są nieodłącznymi elementami Czasu Pasyjnego, w którym na nowo chcemy w sposób […]
„Za dni swego życia w ciele zanosił On z wielkim wołaniem i ze łzami modlitwy i błagania do tego, który go mógł wybawić od śmierci, i dla bogobojności został wysłuchany; i chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał, a osiągnąwszy pełnię doskonałości, stał się dla wszystkich, którzy mu są posłuszni, sprawcą zbawienia wiecznego.” Hbr 5,7–9
Cierpienie, rozpacz, ból, łzy, a wreszcie śmierć są nieodłącznymi elementami Czasu Pasyjnego, w którym na nowo chcemy w sposób szczególny zwrócić się ku Golgocie, zatrzymać się na chwilę i zwrócić wzrok ku Temu, który dla jednych był i jest zgorszeniem, a dla drugich głupstwem (1. Kor 1,18.23).
Cierpienie, rozpacz, ból i łzy, a wreszcie śmierć to także elementy naszej codzienności: nawet jeśli na co dzień możemy się radować z tego, że żyjemy w kraju, w którym nie toczą się krwawe wojny domowe, nie podkładane są przez terrorystów bomby, zabijające setki niewinnych ludzi, to nie żyjemy wyobcowani od reszty świata. Wystarczy włączyć telewizor, posłuchać audycji radiowych czy przeczytać codzienną prasę i natychmiast jesteśmy konfrontowani z wydarzeniami na świecie, które wywołują w nas sprzeciw, smutek, a czasem nawet cierpienie, rozpacz, ból i łzy. Nikt nie jest samotną wyspą, nikt nie żyje w próżni. Życie ludzkie jest bowiem namiętnością (pasją), która nie pozwala na obojętność, nieustanne unikanie istotnych decyzji – każdy z nas dokonuje wyborów i w mniejszym lub większym stopniu powiązany jest z innymi ludźmi.
Czas Pasyjny, który powoli dobiega końca, jest nie tylko okresem szczególnego rozpamiętywania męki i śmierci Pańskiej, ale i zasadniczą refleksją nad sensem ludzkiego życia: pasja to nie tylko cierpienie, ale także namiętność. Jezus, jakiego znamy z kart Nowego Testamentu, nie namawiał do odosobnienia, ascetycznej izolacji, abstrakcyjnych ćwiczeń pobożnościowych, ale do namiętności, do pełni życia, nawoływał do radości, do niezłomnej nadziei, ale też przebaczenia, dostrzegania głębi Bożej miłości ponad powierzchownością ludzkich wad i zachowań, zachęcał do prawdziwej liturgii, a więc służby Bogu, której nie da się zredukować do rytuałów świątynnego kultu.
Całym swoim życiem i Osobą Jezus z Nazaretu pokazywał twarz miłującego Ojca, Boga, który jest po naszej stronie, po stronie ludzi grzesznych, których nie odrzuca, którymi nie pogardza, a wręcz przeciwnie których bezgranicznie kocha… Miłość Jezusa Chrystusa, Jego niezmierzone i niewypowiedziane oddanie, Jego szalona miłość do każdego człowieka, nie jest zwykłym spełnieniem wydumanego ideału etycznego, ale wyrazem najwyższej troski Boga o swoje dzieci. To właśnie w czasie pasyjnym, czasie cierpienia i namiętności, dostrzegamy, że Bóg jest po naszej stronie, jest Bogiem dla nas, który nie waha się, aby oddać się w ręce tych, którzy woleliby, żeby Bóg przestał być Bogiem, a stał się nędzną imitacją Boga, instrumentem w rękach kapłańskich kast czy kartą przetargową w ubijaniu interesów politycznych.
Jezus Chrystus, którego wyznajemy, nie jest martwą ideą, kolejnym idolem, nie jest gwiazdorem wylansowanym sprytną kampanią reklamową, a bliskim Przyjacielem, jest Tym, który rozumie nas, gdy cierpimy, płaczemy, odczuwamy ból, gdy czujemy się samotni i opuszczenie przez wszystkich. Jezus Chrystus jest najdoskonalszym ucieleśnieniem Bożego miłosierdzia, jest wyciągniętą ręką Boga ku nam.
W jednym ze swoich kazań dr Jan Kalwin powiedział: „Co mogłoby nam innego pomóc, gdybyśmy byli na zawsze pogrążeni w naszych grzechach? Jeśli nie moglibyśmy się zwrócić ku Bożemu miłosierdziu, musielibyśmy rzucić się w przepaść zwątpienia, i nigdy nie powstałoby w nas pragnienie do walki o nawrócenie, więcej, nasze serca jeszcze bardziej byłyby zatwardziałe!” Jednakże Bóg w Jezusie Chrystusie jest niezłomną pomocą i światłem nadziei, nadziei która pomaga wyjść z zaklętego kręgu beznadziei, bezsilności i pustki. Bóg przez Ducha swego Świętego wzbudza w nas zbawienną wiarę, zaufanie, że stał się naszym Przyjacielem i chce zbawienia wszystkich ludzi.
Za dni swego życia w ciele zanosił On z wielkim wołaniem i ze łzami modlitwy i błagania do tego, który go mógł wybawić od śmierci, i dla bogobojności został wysłuchany (Hbr 5,7)
Dzisiejszy tekst kazalny mówi o cierpieniu naszego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa. Nie jest to jednak cierpienie opisywane z chirurgiczną dokładnością, nie jest to sadystyczny obraz Jezusa ociekającego krwią, który ostatnio robi furorę w kinach na całym świecie, nie jest to poprzestanie na powierzchownym rozczulaniu się nad biednym Jezusem, ale wyznanie wiary, ujęcie niedoskonałymi, ludzkimi słowami wielkiej tajemnicy wiary o Tym, który uniżył samego siebie i był posłuszny aż do śmierci i to do śmierci krzyżowej (Flp 2,8). W dalszej części tekstu czytamy:
…i chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał, a osiągnąwszy pełnię doskonałości, stał się dla wszystkich, którzy mu są posłuszni, sprawcą zbawienia wiecznego. (Hbr 5,8–9)
Żyjemy w czasach, które coraz bardziej odległe są od tych, w których religia pełniła kluczową funkcję. I chodź w naszym kraju religia obecna jest na każdym kroku, to jednak daje się zaobserwować coraz większe zniechęcenie, a co najgorsze obojętność wobec Ewangelii. Ludzie, pochłonięci problemami codzienności, tym, jak związać koniec z końcem, nie mają czasu, by zainteresować się nieczytelnymi już w dużej mierze treściami, jakie przekazują Kościoły.
Zacytowany przed chwilą fragment mówi o posłuszeństwie, które współczesnemu człowiekowi kojarzy się z bezwolnym, skierowanym przeciwko wolności człowieka podporządkowaniem się wyższej instancji. Na przestrzeni wieków Kościoły chrześcijańskie prowadziły swoją misję przy pomocy siły, stawiały nie na Ewangelię, lecz prawny autorytet, posłuszeństwo. W zorganizowanych hierarchicznie wspólnotach chrześcijańskich posłuszeństwo jest podstawowym elementem jedności Kościoła: np. czy ktoś potrafi sobie wyobrazić Kościół Rzymskokatolicki lub Prawosławny bez posłuszeństwa hierarchicznego? Od instytucjonalnego posłuszeństwa nie są też wolne Kościoły, które wyrosły z Reformacji. Granica między posłuszeństwem a zniewoleniem potrafi być bardzo płynna, a historyczna hipoteka, balast, jaki ciąży na tym słowie powoduje, że współczesny człowiek reaguje buntem na wezwanie do posłuszeństwa. Zastanówmy się jednak o jakim posłuszeństwie mówi nam nieznany autor Listu do Hebrajczyków?
Dzieło, życie i Osoba Jezusa Chrystusa, Chrystusa wiary, jakiego spotykamy na kartach Pisma Świętego, tegoż Chrystusa, w imieniu którego zgromadzamy się w niedziele jest potwierdzeniem posłuszeństwa nowej jakości. Owo posłuszeństwo, do którego zaprasza nas Pan Kościoła, jest otwarciem się na Boży głos, jest pójście za głosem Ducha Świętego, który przemawia do nas w różny, czasem nawet zdumiewający sposób. Posłuszeństwo to gotowość, by kroczyć za Jezusem, to prawdziwe nabożeństwo, a więc uwielbianie Boga w Duchu i Prawdzie.
Posłuszeństwo wobec Jezusa to także sprzeciw i bunt wobec tych, którzy sugerują, że Kościół ze swoją misją głoszenia zbawiennej Ewangelii przeżył się, to sprzeciw wobec tych, którzy próbują podważyć Słowo Boże i sakramenty jako widzialne znaki Jego łaski, posłuszeństwo to także płynięcie pod prąd, wyrzeknięcie się wygody milczenia na rzecz zdecydowanej obrony wobec tych najsłabszych, pogardzanych, wyszydzanych czy odrzuconych.
Posłuszeństwo to także zaproszen
ie do prawdziwej wolności, wyzwalającej prawdy o tym, że bez Boga nic uczynić nie możemy, to błogosławieństwo Jego bliskości, wobec której nie musimy i nie możemy udawać tych, którymi nie jesteśmy. Do takiego posłuszeństwa zaprasza nas Pan Jezus przez Ducha Świętego i zechciejmy Go prosić, aby nauczył nad woli Ojca w niebiesiech. Zdarz to Panie Boże. Amen.