Ekumenizm w Polsce i na świecie

Czy spowiedź rzeczywiście pomaga…?


Ostat­nio zasta­na­wia­łam się nad tym, czy rze­czy­wi­ście spo­wiedź świę­ta jest dla mnie spo­so­bem na oczysz­cze­nie, czy też bar­dziej spo­so­bem na zrzu­ce­nie z sie­bie odpo­wie­dzial­no­ści za to co robię, o czym myślę lub nawet — o czym fan­ta­zju­ję… Czy spo­wiedź jest kul­mi­na­cją pew­ne­go pro­ce­su, roz­po­czę­te­go poprzez rachu­nek sumie­nia, czy też po pro­stu pamię­tam pierw­szy pią­tek każ­de­go mie­sią­ca jako obo­wią­zek, któ­ry powin­nam speł­nić w myśl zasa­dy, że przez mie­siąc na pew­no już nagrze­szy­łam, więc nale­ży się wyspo­wia­dać […]


Ostat­nio zasta­na­wia­łam się nad tym, czy rze­czy­wi­ście spo­wiedź świę­ta jest dla mnie spo­so­bem na oczysz­cze­nie, czy też bar­dziej spo­so­bem na zrzu­ce­nie z sie­bie odpo­wie­dzial­no­ści za to co robię, o czym myślę lub nawet — o czym fan­ta­zju­ję… Czy spo­wiedź jest kul­mi­na­cją pew­ne­go pro­ce­su, roz­po­czę­te­go poprzez rachu­nek sumie­nia, czy też po pro­stu pamię­tam pierw­szy pią­tek każ­de­go mie­sią­ca jako obo­wią­zek, któ­ry powin­nam speł­nić w myśl zasa­dy, że przez mie­siąc na pew­no już nagrze­szy­łam, więc nale­ży się wyspo­wia­dać z tego, co się dzie­je w moim życiu.

Czy kie­dy­kol­wiek rze­czy­wi­ście zasta­na­wia­my się nad tym, na czym tak napraw­dę pole­ga spo­wiedź… Wycho­dzi­my prze­cież z zało­że­nia, że Bóg ist­nie­je w nas samych, zna nasze zamy­sły, myśli, dzia­ła­nia — nasz sto­su­nek do innych ludzi i oto­cze­nia, w któ­rym prze­by­wa­my. Zna nasze roz­ter­ki i potknię­cia z tytu­łu nie­świa­do­mo­ści czy­nie­nia cze­goś złe­go. Jeśli pod­czas misji ojców pal­lo­ty­nów przez tydzień słu­cham na temat tego, czym tak napraw­dę jest grzech i wła­ści­wie jedy­ną myślą, któ­ra mi pozo­sta­je to ta, że z grze­chem mamy do czy­nie­nia wte­dy, gdy czu­je­my, że popeł­nia­my błąd, to co w innych sytu­acjach, gdy czu­je­my, że robi­my dobrze, zacho­wu­je­my się popraw­nie i nie mamy sobie nic do zarzu­ce­nia…


Przez wie­le lat nie poja­wia­łam się w Koście­le, bo uwa­ża­łam, że Bóg i tak mnie widzi. Wie, co dzie­je się ze mną na prze­strze­ni cza­su, więc dla­cze­go mam się spo­wia­dać obcej oso­bie, któ­ra jest nie mniej nara­żo­na na popeł­nia­nie błę­dów a nie­rzad­ko popeł­nia cięż­sze grze­chy z racji zło­żo­nych i nie­do­trzy­my­wa­nych ślu­bów. Takie było moje podej­ście do Spo­wie­dzi Świę­tej przez wie­le lat.


Zmie­ni­ło się zupeł­nie nie­ocze­ki­wa­nie w związ­ku z odej­ściem nasze­go Papie­ża — Jana Paw­ła II. Pomi­ja­jąc oso­bi­sty wątek tych dni, zaczę­łam bar­dzo inte­re­so­wać się isto­tą wia­ry kato­lic­kiej. Wie­le roz­ma­wia­łam z przy­ja­ciół­mi na ten temat, któ­rzy twier­dzi­li, nota­be­ne, tak jak ja, przez bar­dzo dłu­gi okres cza­su, że prze­cież każ­dy z nas ma świa­do­mość swo­ich dzia­łań i myśli, każ­dy z nas jest w sta­nie uzmy­sło­wić sobie kwe­stie dobra i zła w odnie­sie­niu do same­go sie­bie, bo prze­cież MAMY SUMIENIE…


Więc po co spo­wiedź, po co wcze­śniej­szy rachu­nek sumie­nia, żal za grze­chy, moc­ne posta­no­wie­nie popra­wy, sko­ro jeste­śmy ludź­mi i wie­my lub czu­je­my, co jest złe, nagan­ne, co zagra­ża nasze­mu ducho­we­mu jeste­stwu?


Przy­glą­da­jąc się moje­mu życiu do tej pory i sytu­acjom, któ­re mia­ły w nim miej­sce, a co do któ­rych mia­łam podej­ście zde­cy­do­wa­nie roz­li­cza­ją­ce mnie in plus, a stro­nę prze­ciw­ną jak naj­bar­dziej in minus, stwier­dzi­łam, że czło­wiek bez wyraź­nej wska­zów­ki co do tego, jak rze­czy­wi­ście postę­po­wać zgod­nie z naj­lep­szym pier­wiast­kiem, jaki w nas tkwi — z miło­ścią do bliź­nie­go, z miło­ścią do kogoś inne­go, niż my sami — nie damy rady roz­róż­nić, kie­dy postę­pu­je­my ade­kwat­nie do przy­ka­zań boskich, a kie­dy po pro­stu mydli­my sobie oczy, że wszyst­ko jest w porząd­ku. Że my jeste­my “w porząd­ku” — wobec sie­bie, wobec innych, a przede wszyst­kim wobec Stwór­cy.


Jak to jest, że zaist­nia­ła potrze­ba prze­ka­za­nia wła­dzy roz­grze­sze­nia na zie­mi przez Chry­stu­sa? Jak to się sta­ło, iż wie­dział, że po jego ziem­skim odej­ściu ludzie będą osa­mot­nie­ni w swo­ich wybo­rach? Co powo­du­je ludź­mi, iż odda­ją się w służ­bę Panu, aby poma­gać w ten spo­sób innym? Mam takie wra­że­nie, że każ­dy z nas na swój spo­sób, nie­po­wta­rzal­ny nie­rzad­ko, spo­sób uspra­wie­dli­wia poprzez swo­je życie, wła­śnie to życie — to wszyst­ko co skła­da się na to, kim i czym jeste­śmy i kim i czym zosta­nie­my. Czy się ponow­nie naro­dzi­my, czy też nie. Zarów­no księ­ża, jak i ludzie świec­cy czu­ją, że to, iż mamy świa­do­mość obco­wa­nia z Bogiem na codzień i w nocy, to nie wystar­czy, aby oczy­ścić się nawet w swo­ich oczach. Mówię o ludziach rze­czy­wi­ście wie­rzą­cych, ludziach, któ­rzy przy­sta­jąc od cza­su do cza­su i oglą­da­jąc się wstecz, rumie­nią ze wsty­du. Bo nigdy nie jest tak, że czło­wiek wie­rzą­cy jest z sie­bie cał­ko­wi­cie zado­wo­lo­ny, jeśli cho­dzi o wypeł­nia­nie przy­ka­zań boskich. To, że pró­bu­je dostą­pić do ide­ału, któ­ry tak wiel­bi, powo­du­je cią­głą wal­kę z samym sobą…


Wróć­my do pyta­nia, czy spo­wiedź rze­czy­wi­ście poma­ga. Sądząc po sobie, jako oso­bie dopie­ro nie­daw­no nawró­co­nej na ścież­kę aktyw­ne­go prak­ty­ko­wa­nia swo­jej wia­ry, mogę stwier­dzić, że tak — poma­ga, ale nie jestem pew­na, czy odby­wam ją wła­ści­wie. Nie wszyst­ko — przy­naj­mniej mam takie wra­że­nie — mogę powie­rzyć księ­dzu, któ­ry z racji fak­tu, iż widzi mnie dość czę­sto — na pew­no mnie zapa­mię­ta. Jest to dość para­li­żu­ją­ce — zwy­kle koń­czę moją spo­wiedź sło­wa­mi, że nie wiem, czy jesz­cze coś mam zali­czyć do spo­wie­dzi, gdyż nie wiem, jak odbie­rać nie­któ­re moje reak­cje w życiu. Zwy­kle ksiądz kon­cen­tru­je się tyl­ko na jed­nym aspek­cie mej spo­wie­dzi, więc jak mnie­mam, to jest wła­śnie to, cze­go powin­nam rze­czy­wi­ście żało­wać, ale pew­no­ści dalej nie mam.


Według mnie, bra­ku­je praw­dzi­we­go naucza­nia wier­nych w wie­ku lat dwu­dzie­stu paru, trzy­dzie­stu. Wte­dy podej­mu­je się bar­dzo istot­ne decy­zje i to nie tyl­ko w kwe­stii życia pry­wat­ne­go, ale też przede wszyst­kim — zawo­do­we­go. Wybo­ry w życiu kogoś, kto dopie­ro tak napraw­dę, jest doro­sły, są cza­sa­mi nie do prze­brnię­cia i zosta­je tyl­ko nauka Chry­stu­sa. Z tym­że, oni już zapo­mnie­li o czym ona gło­si­ła…


Spo­wiedź sta­je się rytu­ałem a nie prze­ży­ciem na mia­rę praw­dzi­we­go oczysz­cze­nia i dopó­ki księ­ża nie podej­mą decy­zji o naucza­niu przede wszyst­kim ludzi mło­dych, sto­ją­cych już obie­ma noga­mi po stro­nie doro­sło­ści w swo­im życiu, dopó­ty będzie swo­isty nie­do­syt zwią­za­ny z wia­rą kato­lic­ką wśród tej gru­py wie­ko­wej.


Nie­mniej jed­nak, zachę­cam do spo­wie­dzi comie­sięcz­nej, gdyż nawet przy wszyst­kich nie­do­god­no­ściach zwią­za­nych z wywnę­trza­niem się przed okra­to­wa­nym okien­kiem, póź­niej czu­je­my się bar­dzo swo­bod­nie a Eucha­ry­stia sma­ku­je jak naj­słod­sza sło­dycz…

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.