Ewangelia według markiza de Sade
- 5 marca, 2004
- przeczytasz w 3 minuty
Poruszający, okrutny, czasem po hollywoodzku kiczowaty, ale przede wszystkim w swoim naturalizmie i literalnym przyjmowaniu słów Pisma Świętego głęboko niewierny Ewangelii. Tak podsumowałbym swoje wrażenia po obejrzeniu “Pasji” Mela Gibsona. Zacznę od zastrzeżeń. Niestety obawy środowisk żydowskich dotyczące antysemityzmu (może lepiej powiedzieć antyżydowskości) “Pasji” — są, moim zdaniem uzasadnione. Szczególnie groźny jest sposób w jaki przedstawiani są wszyscy przeciwnicy Jezusa Chrystusa. Dla Gibsona pozbawieni są oni […]
Poruszający, okrutny, czasem po hollywoodzku kiczowaty, ale przede wszystkim w swoim naturalizmie i literalnym przyjmowaniu słów Pisma Świętego głęboko niewierny Ewangelii. Tak podsumowałbym swoje wrażenia po obejrzeniu “Pasji” Mela Gibsona.
Zacznę od zastrzeżeń. Niestety obawy środowisk żydowskich dotyczące antysemityzmu (może lepiej powiedzieć antyżydowskości) “Pasji” — są, moim zdaniem uzasadnione. Szczególnie groźny jest sposób w jaki przedstawiani są wszyscy przeciwnicy Jezusa Chrystusa. Dla Gibsona pozbawieni są oni cech ludzkich. Nie wahają się (to zarezerwowane zostaje dla “szlachetnego” Piłata); nie mają wątpliwości, nie są w stanie współczuć. Już ich wygląd sugeruje złe intencje. Tak przedstawieni są wszyscy Żydzi — wrodzy Jezusowi, a tylko niektórzy Rzymianie. To zresztą dla nich zarezerwowane są role wahających się. Oni mają skrupuły — arcykapłani mogą co najwyżej odwrócić się z niesmakiem. W ten sposób Gibson dehumanizuje wrogów Chrystusa, odbiera im ich godność, postępując analogicznie jak średniowieczni kaznodzieje, podburzający tłum do palenia synagog.
Żyjemy w innych czasach, więc takich działań nie będzie, ale ciśnie się na usta pytanie … czy po Holocauście mamy prawo do takiego przedstawiania Żydów? Czy mamy prawo na nich zrzucać odpowiedzialność za wyrok wydany przez Rzymianina i przez Rzymian wykonany? Może potrzebna jest rewizja naszych opinii o tamtych wydarzeniach? Rewizja, którą przeprowadzają współcześni teolodzy! Niestety — Gibson nie zdecydował się sięgnąć do poważnych dzieł, zamiast teologii postawił na sensację i krew!
Niedopuszczalne jest również to, że Gibson w swoim filmie niemal nie przedstawił podziałów w środowisku judaistycznym. Nie pokazał, że w swojej ocenie Jezusa różnili się od siebie faryzeusze, saduceusze czy arcykapłani. A przecież amerykańscy biskupi już kilkanaście lat temu jasno postawili sprawę — każde przedstawienie Pasji musi uwzględniać te róźnice. Gibson, choć często powołuje się na swój katolicyzm, nie zdecydował się usłuchać swoich biskupów.
Dla Gibsona wszyscy przeciwnicy Chrystusa mają jedną twarz — niestety jako żywo przypominającą twarz Semitów z antysemickich plakatów nazistów … Wydłużone nosy, złośliwe oczka, złośliwe uśmieszki. Nie dziwię się zatem reakcjom środowisk żydowskich na ten film … Naród wybrany zbyt dobrze pamięta przecież, jak dehumanizujący ich sposób przedstawiania w widowiskach pasyjnych ułatwił póżniej działania nazistów.
Nie oznacza to jednak wcale, źe “Pasja” Mela Gibsona nie robi wrażenia. Przeciwnie. Momentami jest dziełem wstrząsającym. Scena, gdy u stóp martwego już Chrystusa rodzi się — wśród załamanych Jego śmiercią uczniów, ale i oprawców — Kościół … na długo pozostanie mi w pamięci. Obraz Matki Pana biegnącej do swojego dziecka, malutkiego Jezusa … wspaniale oddaje macierzyński wymiar miłości Boga.
Miejscami Gibson opada w otchłań hollywoodzkiego kiczu. Jak w scenie, gdy złemu złoczyńcy kruk wydziobuje oczy. Po co tak okrutna scena, której nie ma zresztą w Ewangelii? Trudno zgadnąć. Równie niejasne są motywy wprowadzenia do niego spersonifikowanej postaci diabła …
I wreszcie sprawa ostania: krwawe ujęcie Męki Pańskiej wcale nie ułatwia przyswojenia sobie prawdy o tym wydarzeniu. Męka Pana — to nie tylko tortury, ale to przede wszystkim akt zbawienia dla świata. Akt, na który chrześcijanie powinni spoglądać przez pryzmat Paschy Chrystusa. Jak na ikonach, gdzie ukrzyżowany Chrystus jest już zawsze Chrystusem triumfującym. To oczywiście jest nie do pokazania w kinie. I dlatego film nigdy, nikomu nie zastąpi Ewangelii, jej prostych, pięknych słów, jej klimatu, jej ujęć. Ewangelia według markiza markiza de Sade, bo i takie opinie o filmie Gibsona już się pojawiły, nie zastąpi prawdy o zmartwychwstaniu, zawartej w Piśmie Świętym.
Język filmu nie zastąpi języka Księgi. Jezus był bowiem Słowem, a nie obrazem. Tak jak słowem, a nie obrazem jest ikona.