Ekumenizm w Polsce i na świecie

God is great


Dobry wie­czór! Tak się skła­da, że wła­śnie doszłam razem z kole­żan­ką do wnio­sku, że Bóg jest wred­ny. A tak poza tym to nie wie­my po co żyć. Nie żeby­śmy chcia­ły zaraz popeł­niać samo­bój­stwo, ale po pro­stu nam się nudzi. Żyje­my sobie z dnia na dzień i nic się nie zmie­nia, więc Bóg albo jest kon­ser­wa­ty­stą albo sady­stą, i okrop­nie cie­szy go nasz bez­sens, i poczu­cie tej nie­zmien­no­ści. Więc cóż mamy zro­bić? Pro­si­my o wspar­cie w naszych poszu­ki­wa­niach sen­su w bez­sen­sie i Boga w Bogu. Mart(y)


Sza­now­ne Panie,

ser­decz­nie dzie­ku­ję za nade­sła­ne pyta­nie, przy­znać muszę nie­zwy­kle intry­gu­ją­ce, bowiem w odważ­ny spo­sób for­mu­łu­ją­ce oba­wy oraz wąt­pli­wo­ści współ­cze­sne­go czło­wie­ka. Czy życie ma sens? Po co cała ta “męka”, czy jest jakiś sens w tym, że żyje­my 30, 40 albo nawet 100 lat, a póź­niej i tak, mówiąc dosad­nie, idzie­my do pia­chu? Otóż są to pyta­nie, któ­re sta­wia­ne były od zawsze.

Poczu­cie pust­ki i bez­sen­su, a przy tym total­na nega­cja ota­cza­ją­ce­go nas świa­ta jest cha­rak­te­ry­stycz­na dla nihi­li­zmu, wyzna­wa­ne­go pod róż­ny­mi posta­cia­mi. Nihi­lizm, pomi­ja­jąc zło­żo­ność tego feno­me­nu, moż­na trak­to­wać jako “ostat­ni fetysz” ludz­kiej wol­no­ści. Oczy­wi­ście wszyst­ko spro­wa­dza się do tego jak tę wol­ność rozu­mie­my, czym się kie­ru­je­my, a nade wszyst­ko to, co sta­no­wi pod­sta­wę owej wol­no­ści. Powyż­sze pyta­nia, jak i wyni­ka­ją­ce z nich odpo­wie­dzi (jakie­kol­wiek one by były) będą zawsze dale­kie od tzw. objek­ty­wi­zmu, w któ­ry oso­bi­ście nie wie­rzę, ale prze­cież nie o to cho­dzi.

Piszą Panie o zani­ku sen­su życia, że nie dopa­tru­ją się Panie celo­wo­ści w życiu “z dnia na dzień”. Pro­szę się chwil­kę zasta­no­wić, czy pre­zen­to­wa­ny przez Panie defe­tyzm jest rze­czy­wi­sty, a nie spo­wo­do­wa­ny jaki­miś roz­cza­ro­wa­nia­mi, oba­wa­mi czy chwi­lo­wym bra­kiem “ocho­ty” na wszyst­ko i wszyst­kich. Nikt z nas nie jest zawie­szo­ny w próż­ni: mamy swo­je pasje, wady, zale­ty, sła­bo­ści, czy­li to wszyst­ko, co skła­da się na toż­sa­mość nasze­go bycia. Czy na praw­de uwa­ża­ją Panie, że już doszły już do takie­go punk­tu w swo­im życiu, że (mówiąć w prze­no­śni) czas umie­rać?

A Bóg? Cóż, nie jeste­śmy mario­net­ka­mi w rękach despo­ty, Boga-poli­cjan­ta, któ­ry przy pomo­cy para­gra­fów kie­ru­je naszym życiem (oczy­wi­ście są chrze­ści­ja­nie, któ­rym taka wizja bar­dzo odpo­wia­da). Jestem prze­ko­na­ny, że wła­śnie Bóg jest nie tyl­ko wiel­ką zagad­ką, ale przede wszyst­kim przy­go­dą i to nie tyl­ko frag­men­ta­rycz­ną przy­go­dą, inte­lek­tu­al­ną czy emo­cjo­nal­ną, ale przy­go­dą na całe życie. Może o wie­le bar­dziej kon­struk­tyw­na i sen­sow­na będzie otwar­tość na to, co może nadejść niż rezy­gna­cja z rado­ści i przy­go­dy? Bóg jest zaprzecz­niem wszel­kiej nudy.

Oczy­wi­ście roz­wią­za­nie poru­szo­ne­go pro­ble­mu może być wie­lo­ra­kie. Pro­po­no­wał­bym jed­nak ode­tchnąć, iść na spa­cer, spę­dzić miły wie­czór z przy­ja­ciół­mi.

Pozdra­wiam

Dariusz Bruncz

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.