I poszedł do nieba…
- 12 stycznia, 2005
- przeczytasz w 1 minutę
69-letni prezbiteriański pastor Jack Arnold właśnie kończył niedzielne kazanie w Orlando na Florydzie, kiedy po wypowiedzeniu słów „I kiedy pójdę do nieba…” upadł na ziemię i umarł. Jak twierdzi duchowny z tego samego prezbiteriańskiego kościoła Covenant pastor Arnold właśnie cytował słowa Johna Wesleya (założyciela Kościoła Metodystów): „Aż skończę pracować na tej ziemi, jestem nieśmiertelny, ale kiedy tę moją pracę dla Chrystusa uczynię… będę z Jezusem”. Wielu obecnych […]
69-letni prezbiteriański pastor Jack Arnold właśnie kończył niedzielne kazanie w Orlando na Florydzie, kiedy po wypowiedzeniu słów „I kiedy pójdę do nieba…” upadł na ziemię i umarł.
Jak twierdzi duchowny z tego samego prezbiteriańskiego kościoła Covenant pastor Arnold właśnie cytował słowa Johna Wesleya (założyciela Kościoła Metodystów): „Aż skończę pracować na tej ziemi, jestem nieśmiertelny, ale kiedy tę moją pracę dla Chrystusa uczynię… będę z Jezusem”.
Wielu obecnych w kaplicy, którzy posiadali doświadczenie medyczne, starało się reanimować pastora Arnolda. Kiedy nadjechali lekarze duchowny już był martwy.
Pastor Jack Arnold był głównym pastorem kościoła w Ovieda, na przedmieściu Orlando, aż do końca lat 90 ubiegłego wieku. Później zaczął jeździć do Afryki i na Bliski Wschód, aby tam nauczać innych pastorów. Prawdopodobnie przyczyną śmierci był zawał serca.