Ekumenizm w Polsce i na świecie

Jak ojciec Prusak przed dialogiem uciekał


Pole­mi­ka ojca Jac­ka Pru­sa­ka z kry­ty­ka­mi kolej­ne­go spo­tka­nia w Asy­żu poka­zu­je, jak ucie­kać przed kon­kret­ny­mi pyta­nia­mi i bawić się w mię­dzy­re­li­gij­ną papla­nin­kę. Pyta­nie tyl­ko, co wów­czas pozo­sta­je z chrze­ści­jań­stwa. „… poza Kościo­łem nie ma zba­wie­nia jedy­nie dla tych, któ­rzy zosta­li chrze­ści­ja­na­mi” — oznaj­mia o. Pru­sak. A dalej uzu­peł­nia: „Poza Kościo­łem nie ma zba­wie­nia dla tych, któ­rzy zosta­li chrze­ści­ja­na­mi. Chrze­ści­jań­stwo nigdy nie było reli­gią ple­mien­ną. W dia­lo­gu mię­dzy­re­li­gij­nym nie ist­nie­je symul­ta­nicz­ne tłu­ma­cze­nie […]


Pole­mi­ka ojca Jac­ka Pru­sa­ka z kry­ty­ka­mi kolej­ne­go spo­tka­nia w Asy­żu poka­zu­je, jak ucie­kać przed kon­kret­ny­mi pyta­nia­mi i bawić się w mię­dzy­re­li­gij­ną papla­nin­kę. Pyta­nie tyl­ko, co wów­czas pozo­sta­je z chrze­ści­jań­stwa.

„… poza Kościo­łem nie ma zba­wie­nia jedy­nie dla tych, któ­rzy zosta­li chrze­ści­ja­na­mi” — oznaj­mia o. Pru­sak. A dalej uzu­peł­nia: „Poza Kościo­łem nie ma zba­wie­nia dla tych, któ­rzy zosta­li chrze­ści­ja­na­mi. Chrze­ści­jań­stwo nigdy nie było reli­gią ple­mien­ną. W dia­lo­gu mię­dzy­re­li­gij­nym nie ist­nie­je symul­ta­nicz­ne tłu­ma­cze­nie sło­wa «Bóg» na «Allah», «Wisz­nu», «Kali» czy «Ami­ta­ba». Nie są one tym samym, ale też nie są rady­kal­nie róż­ne. Nie ist­nie­je Bóg, któ­ry jest «naszym Bogiem». Chrze­ści­ja­nie nie mają mono­po­lu na Boga, bo to Bóg – jako nasz Stwór­ca – ma nas” – oznaj­mia jezu­ita na łamach dzi­siej­szej “Rzecz­po­spo­li­tej”.

Tekst ten jed­nak w naj­mniej­szym stop­niu nie odpo­wia­da na wąt­pli­wo­ści, któ­re prze­ka­zy­wa­ne są przez kry­ty­ków Asy­żu. Pada w nim wie­le moc­nych słów, wie­le mądrych ter­mi­nów, ale nie ma w nim real­nej pole­mi­ki. Isto­tą pyta­nia, któ­re przed nami sta­je, nie jest bowiem kwe­stia ekle­zjo­lo­gicz­na ekle­zjo­lo­gicz­ne (jak to pró­bu­je ując Pru­sak), ale sote­rio­lo­gicz­na. Ujmu­jąc rzecz wprost pyta­niem jest: czy poza Chry­stu­sem jest zba­wie­nie? Kościół sta­je się tu istot­ny dopie­ro jako Mistycz­ne Cia­ło Chry­stu­sa, za pośred­nic­twem któ­re­go Bóg zba­wia.

I nie­ste­ty na to pyta­nie, czy ist­nie­je moż­li­wość zba­wie­nia poza (ponad) Chry­stu­sem jezu­ita nie odpo­wia­da. A prze­cież to wła­śnie jest naj­istot­niej­sze. I to rów­nież dla dia­lo­gu mię­dzy­re­li­gij­ne­go. Dla chrze­ści­ja­ni­na nie ma wąt­pli­wo­ści, że każ­dy, kto zosta­nie zba­wio­ny, będzie zba­wio­ny przez Chry­stu­sa i w Chry­stu­sie, a co za tym idzie w Koście­le. Świa­do­mie lub nie, jeśli docho­dzi do Boga – to zawsze (choć cza­sem dopie­ro w momen­cie śmier­ci) spo­ty­ka Jezu­sa Chry­stu­sa — Boga i czło­wie­ka. Nie Wisz­nu, nie Kali, ale wła­śnie Jezu­sa Chry­stu­sa.

Pyta­niem, na któ­re tak­że nie ma u Pru­sa­ka odpo­wie­dzi (bo i ono samo nie pada) jest tyl­ko, czy na owej dro­dze do zba­wie­nia inne niż chrze­ści­jań­stwo reli­gie (ze zróż­ni­co­wa­niem ich zna­cze­nia, na któ­re wska­zu­je Sobór Waty­kań­ski II) są prze­szko­dą czy pomo­cą. Albo ina­czej: czy czło­wiek jest zba­wia­ny przez Boga pomi­mo wyzna­wa­nej przez sie­bie reli­gii czy też jakoś za jej pomo­cą (mimo ludz­kich wad). Mnie bliż­sza jest ta dru­ga odpo­wiedź, ale w niczym nie może osła­bić ona świa­do­mo­ści, że zba­wia­ją­cym jest zawsze Bóg w Jezu­sie Chry­stu­sie we wspól­no­cie Kościo­ła.

Asyż zaś tę jasną praw­dę może (szcze­gól­nie przy złej inter­pre­ta­cji) osła­biać. Posta­wie­nie posąż­ku Bud­dy na ołta­rzu może spra­wiać wra­że­nie, że Chry­stus nie jest Jedy­nym Zba­wi­cie­lem ludz­ko­ści. Jed­no­cze­sna modli­twa przed­sta­wi­cie­li róż­nych reli­gii może spra­wiać wra­że­nie, że wszyst­kie reli­gie są rów­no­praw­ny­mi dro­ga­mi do Boga (a nie są). I wresz­cie owa jed­no­cze­sna modli­twa może w nie­wpra­wio­nych w teo­lo­gicz­ne roz­wa­ża­nia budzić uzna­nie, że wszy­scy ci ludzie modlą się do tego same­go Boga. To zaś (nie­za­leż­nie od tego, że Bóg może każ­dej szcze­rej modli­twy wysłu­chać i ją przy­jąć) jest zwy­czaj­nie nie­praw­dą, bowiem trud­no dostrzec wspól­no­tę kie­run­ku modli­tew­ne­go u sza­ma­ni­stów, bud­dy­stów (któ­rzy w oso­bo­we­go Boga w więk­szo­ści nie wie­rzą) i Żydów czy chrze­ści­jan.

To jest isto­ta pro­ble­mu. I nie­ste­ty w sza­le kry­ty­ko­wa­nia swo­ich roz­mów­ców ojciec Jacek Pru­sak się do tego nie odniósł. A szko­da, bo dopie­ro wte­dy moż­na by mówić o real­nej dys­ku­sji. Nie na zewnątrz, ale wewnątrz Kościo­ła. Dys­ku­sji, któ­ra mogła­by pomóc lepiej zro­zu­mieć to, jak powin­na być rozu­mia­na auten­tycz­nie chrze­ści­jań­ska teo­lo­gia innych reli­gii.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.