Królestwo niebieskie
- 13 maja, 2005
- przeczytasz w 3 minuty
Film Redley’a Scotta “Królestwo Niebieskie” (Kingdom of Heaven) jest refleksją świeckiego reżysera z początku XXI wieku nad szaleństwem wojen religijnych. I choć nie do końca daje odpowiedź na pytanie, dlaczego ludzie z tak wielkim zapałem mordują bliźnich, krzycząc, jak rycerze na filmie, “Bóg tak chce”, to jednak warto pójść na ten film chociażby dla refleksji nad fanatyzmem. Jest rok 1185. Królestwem Jerozolimy, malutkim państewkiem otoczonym morzem muzułmańskim, rządzi […]
Jest rok 1185. Królestwem Jerozolimy, malutkim państewkiem otoczonym morzem muzułmańskim, rządzi dobry, ale chory na trąd i umierający król Baldwin IV (zm.1185). Ku jego rozpaczy, jego szwagier i następca Guy de Lusignan (zm.1194) prze do wojny z Saladynem. Pomaga mu w tym niezrównoważony rycerz Renaud de Chatillon, w filmie pokazany jako mistrz sfanaztyzowanego zakonu templariuszy. Gdy umrze Baldwin IV i na tron wstąpią jego siostra Sybilla (zm.1190) oraz Guy, godziny królestwa niebieskiego są policzone. Cała ta awantura skończy się jatką, jaką była bitwa pod Hittin oraz zdobyciem Jerozolimy przez Saladyna.
Postacią kluczową jest tutaj Balian d’Ibelin, przedstawiony, jako nieślubny syn maganta z Lewantu, który do Jerozolimy przybywa, by zmyć grzechy swoje i małżonki. W nowym państwie, gdzie pokojowo żyją chrześcijanie, muzułmanie oraz Żydzi, odnajduje znaczenie bycia rycerzem. Scena pasowania go przez ojca, połączona ze spoliczkowaniem, “by pamiętał”, jest bardzo wymowna. Balian w Ziemii Świętej traci wiarę w Boga, ale zachowuje tę w człowieka, w sprawiedliwość, w sens walki o nią, w sens uczciwości. Odrzuca kuszącą ofertę królowej Sybilii, a ktora wypomni mu gorzko: “Nadejdzie ten dzień, w którym pożałujesz, że nie popełniłeś mniejszego zła, dla większego dobra”. Widzowi pozostaje ocenić, czy przypadkiem nie miała racji.
Współżycie między wyznawcami Chrystusa a naśladowcami Mahometa pokazane jest, jako trudna miłość. Muzułmanie krążą wokół Jerolzolimy, czekając aż nadejdzie dogodny moment, by ją zdobyć. Chrześcijanie to głównie sfanatyzowani rycerze z Zachodu, którzy uważają, że „zabicie poganina to nie grzech” i czynią to krzycząc „Bóg tak chce”. Podobieństwo z pewnymi zachowaniami dziasiaj przychodzi instynktownie. I wreszcie problem Jerozolimy. Gdy Saladyn mówi, że być może dobrze by Balian zrobił, gdyby ją całą zburzył do ziemii, wyraża chyba przeświadczenie części mieszkańców tego globu, którzy nie do końca rozumieją, jak dla świętego miasta można zabijać tylu ludzi i czy nie lepiej byłoby, gdyby nikt jej nigdy nie odbudował.
Co mi się nie podobało? Scott w imię wyższego celu dokonał pewnych uproszczeń. I tak muzułmanie są pokazani wyłącznie jako tolerencyjni i kulturalni rycerze. Saladyn według Scotta pozwolił mieszkańcom Jerozolimy na opuszczenie miasta. Prawda była nieco mniej różowa: pozwolił na opuszczenie miasta tym, którzy byli się w stanie wykupić. Reszta została sprzedana w niewolę — w sumie kilkadzisiąt tysięcy osób. Dla odmiany trudno mi się w filmie dopatrzeć choćby jednego wierzącego chrześcijanina: patriarcha Jerozolimy jest zgodnie z prawdą historyczną pokazany, jako moralne zero, ale czy doprawdy Scott nie był w stanie pokazać choćby jednego wierzącego i pozytywnego chrześcijanina? Czy przekraczało to jego ramy myślowe, czy też miał w tym jakiś cel? Chyba też skąpa ilość kobiecych ról spowodowała, że Sybilla została pokazana jako postać pozytywna, podczas gdy w rzeczywistości była próżną i głupią panną, która poprzez wybór de Lusignana na męża ściągnęła na siebie i królestwo nieszczęscie.
Podobała mi się stosunkowa spora, jak na warunki Holywood, dbałość o historyczne szczegóły np. scena po bitwie pod Hittin w namiocie Saladyna. Być może na większe miejsce zasługiwała postać króla — trędowatego Baldwina IV, którego za sprawiedliwość i dobroć sznowali współcześni chrześcijanie i muzułmanie?
Być może też film posłuży do zadania sobie pytania przez muzułmanów: „czy dopawdy Allah chce by w jego imię mordowano?”. Bowiem, jak widać z filmu, niektórych chrześcijan z XII wieku i muzułmanów z XXI łączy ten sam fanatyzm, który z królestwem niebieskim nie ma nic wspólnego.
Polecane lektury:
S. Runicman, Dzieje Wypraw Krzyżowych, PIW 3 tomy.
R. Penoud, Kobiety w czasach wypraw krzyżowych.