Ks. Roman Indrzejczyk — wspomnienie
- 13 kwietnia, 2010
- przeczytasz w 2 minuty
Na pokładzie rządowego samolotu, który rozbił się pod Smoleńskiem, był również ks. Roman Indrzejczyk, kapelan Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Zamieszczamy wspomnienie o Pierwszym Kapelanie Rzeczypospolitej. Poznałem księdza Romana wiele lat temu i polubiłem od pierwszego wejrzenia. Był człowiekiem radosnym i kochającym ludzi. Potrafił mówić o sprawach wzniosłych językiem codzienności, nie gubiąc przy tym precyzji wypowiedzi i rzetelności w przekazywaniu swoich poglądów. Lubił i cenił dobry żart. Zachęcał do wzajemnych […]
Na pokładzie rządowego samolotu, który rozbił się pod Smoleńskiem, był również ks. Roman Indrzejczyk, kapelan Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Zamieszczamy wspomnienie o Pierwszym Kapelanie Rzeczypospolitej.
Poznałem księdza Romana wiele lat temu i polubiłem od pierwszego wejrzenia. Był człowiekiem radosnym i kochającym ludzi. Potrafił mówić o sprawach wzniosłych językiem codzienności, nie gubiąc przy tym precyzji wypowiedzi i rzetelności w przekazywaniu swoich poglądów.
Lubił i cenił dobry żart. Zachęcał do wzajemnych kontaktów bez jakiejkolwiek koturnowości.
Pewnego razu przed laty uczestniczył w kościele ewangelicko-augsburskim Świętej Trójcy w nabożeństwie ekumenicznym, podczas którego wielu naszych parafian przystąpiło do Sakramentu Ołtarza. Nasz ówczesny proboszcz, ks. Włodzimierz Nast, był przy ołtarzu sam, więc czekało go trudne zadanie. Ksiądz Roman na oczach licznie zgromadzonych duchownych innych Kościołów poszedł mu pomóc przy udzielaniu Komunii, a na koniec przyjął od ks. Nasta Komunię i sam mu jej udzielił. Był ekumenistą nie tylko w słowach, ale i czynach.
Chwile po nabożeństwie, ośmielony wieloletnią zażyłością powiedziałem do ks. Romana: „No to ma ksiądz u swoich przechlapane!” Na to ks. Roman odparł: „Panie Ryszardzie, wierzę głęboko, że u naszego Pana Boga mam do przodu.”
Do późnych godzin wieczornych tego straszliwego sobotniego dnia, gdy byliśmy zdruzgotani wiadomością o śmierci ks. Adama Pilcha, żyliśmy nadzieją, że ks. Romana nie było na pokładzie prezydenckiego samolotu, gdyż jedna z jego uczennic ze szkoły muzycznej, gdzie uczył religii, dostała SMS‑a „Już jestem w Katyniu” – wysłał go tuż przed katastrofą, a nam na wiele godzin dawało to złudną nadzieję, że udał się w tę podróż pociągiem.
Ryszard Grażyński
Parafia Ewangelicko-Augsburskiej Świętej Trójcy w Warszawie