Miłość Boga Ojca — rozważanie noworoczne
- 28 grudnia, 2004
- przeczytasz w 3 minuty
“Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy. Świat zaś dlatego nas nie zna, że nie poznał Jego. Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się to objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jaki jest. Każdy zaś, kto pokłada w Nim nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty.” 1 J 3,1–3 […]
“Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy. Świat zaś dlatego nas nie zna, że nie poznał Jego. Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się to objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jaki jest. Każdy zaś, kto pokłada w Nim nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty.” 1 J 3,1–3
Minął czas kartek świątecznych, serdecznych życzeń i śpiewania kolęd. Czas kolorowych świecidełek, pięknych choinek, które wprowadzały nas w inny świat, świat baśniowy, piękniejszy. Teraz, mimo iż za oknami mamy mróz i śnieg wchodzimy w kolejny rok naszego życia. Młodzi się cieszą, stają się bardziej dorośli, stopniowo zyskują więcej samodzielności. Dorośli, z nieukrywanym smutkiem, rejestrują kolejny rok w swojej metryczce. Szczególny problem ma płeć piękna – w końcu kolejny raz ( nikt nie wie który) panie będą obchodzić swoje „trzydzieste piąte” urodziny.
Po hucznej zabawie sylwestrowej machinalnie i z lekka feerycznie wkraczamy w nowy rok. Czasem mamy tylko jakieś postanowienie, które zostanie spełnione jeśli wykażemy się dużą dawką silnej woli i dobrych chęci. Kto próbował na przykład rzucić palenie od Nowego Roku doskonale wie o czym piszę. Zastanawiam się jednak jakby to było gdyby każdy z nas postanowił się zmienić, odwrócić się w stronę bliźnich, częściej spoglądać w stronę Boga. Brzmi to patetycznie ale można doszukać się w tym prawdy. W końcu kilka dni temu wielu z nas łamało się opłatkiem, życząc najbliższym wszystkiego dobrego. Doskonale ujął to jeden z największych polskich poetów, C. K. Norwid:
“Jest w moim kraju zwyczaj,że w dzień wigilijny.Przy wejściu pierwszej gwiazdywieczornej na niebie.Ludzie gniazda wspólnegołamią chleb biblijny.Najtkliwsze przekazującuczucia w tym chlebie.”
Właśnie – najtkliwsze uczucia, najlepsze życzenia – tylko czy na pewno wszystko było szczere? Czy przypadkiem nie było w łamaniu się opłatkiem przerostu tradycji nad faktyczną chęcią? Na to pytanie każdy z nas musi odpowiedzieć sobie sam, w zgodzie z własnym sumieniem.
Jeśli więc dojdziemy do wniosku, że nie zawsze byliśmy „fair” może warto spróbować naprawić to w Nowym Roku. „Zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy” – mamy w sobie siłę pokonania naszych słabości, możemy spróbować dać cząstkę siebie innym. Bez uczynków miłości nie może bowiem istnieć wiara. Nie ma tu znaczenia postrzeganie aktu usprawiedliwienia. Czynienie dobra jest bowiem oznaką głębokiej wiary, która objawia się również jako posłuszeństwo Chrystusowi i przykazaniom Ojca. Wiara jest żywa, egzystuje przez ciągłe działanie, nie może istnieć bez miłości i wyzuta z tzw. „dobrych uczynków” nie jest wiarą usprawiedliwiającą.
Przyobleczeni w sprawiedliwość Jezusa dajmy jak najwięcej z siebie w nadchodzącym roku. „Świat zaś dlatego nas nie zna, że nie poznał Jego.” Niechaj więc pozna Chrystusa dzięki nam, czego sobie i wszystkim Czytelnikom Ekumenicznej Agencji Informacyjnej i Magazynu Teologicznego Semper Reformanda w Nowym Roku 2005 serdecznie życzę.