Młode wino, uderza do głowy
- 30 marca, 2007
- przeczytasz w 2 minuty

Radość, szczęście czy upojenie winem – tego typu pojęcia nieczęsto spotyka się w książkach poświęconych duchowości. Te ostatnie zazwyczaj kojarzą się z nudnymi rozważaniami na temat długości modlitwy, stosowania rozmaitych technik koncentracyjnych, a do tego ze smutkiem, który zbyt często maluje się na twarzach ludzi pobożnych. I właśnie po to, by przezwyciężyć takie stereotypy warto sięgnąć po niewielką książkę dominikanina Paula Murraya „Młode wino dominikańskiej duchowości”.
Radość, szczęście czy upojenie winem – tego typu pojęcia nieczęsto spotyka się w książkach poświęconych duchowości. Te ostatnie zazwyczaj kojarzą się z nudnymi rozważaniami na temat długości modlitwy, stosowania rozmaitych technik koncentracyjnych, a do tego ze smutkiem, który zbyt często maluje się na twarzach ludzi pobożnych. I właśnie po to, by przezwyciężyć takie stereotypy warto sięgnąć po niewielką książkę dominikanina Paula Murraya „Młode wino dominikańskiej duchowości”.
Ta książka, której autorem jest mieszkający w Rzymie Irlandczyk, przeniknięta jest duchem Chestertona. Jej autor, jak jego wielki mistrz, ucieka od nieustannej powagi, nadęcia właściwego wielu piszącym o poważnych sprawach. Zamiast tego proponuje świetnie udokumentowaną wycieczkę po radosnej duchowości pierwszych dominikanów. Wycieczkę, niezwykle różnorodną, okraszoną anegdotami z życie świętych, ale też zatrzymującą na dłużej refleksjami średniowiecznych mistyków.
Czytelnicy, którzy zdecydują się na podążanie ścieżkami dominikańskiej duchowości, dowiedzieć się mogą np. o tym, dlaczego św. Dominik niekiedy zapraszał dominikańskie mniszki do picia wina, jak św. Tomasz z Akwinu traktował swoją tuszę (a że nie był chucherkiem można zobaczyć na wielu średniowiecznych rycinach), ale także zrozumieć dlaczego tajemnica śmiechu obecna jest w życiu Trójcy Świętej.
Ale najmocniejsze w tej książce są chyba refleksje na temat współczesnego kaznodziejstwa i współczesnej duchowości. Murray wskazuje bowiem, że wadą wielu współczesnych mistrzów duchowości pozostaje „przesadna trzeźwość”, przesadny rozsądek czy wręcz zachęta do zbyt bezpiecznego życia. Na taką duchowość nie ma zgody irlandzkiego dominikanina. Zamiast tego proponuje on „młode wino dominikańskiej duchowości”, dzięki któremu wierzący mogą się poczuć „jak człowiek pijany, który nie myśli o sobie, ale o winie, które już wypił i które jeszcze zostało”.
P. Murray, Młode wino dominikańskiej duchowości, tłum. S. Pełechata, Poznań 2007