Ekumenizm na świecie

Krzyż Pojednania. Historia początków Wspólnoty Cross of Nails.


Jest zim­ny i bez­chmur­ny, czwart­ko­wy wie­czór 14 listo­pa­da 1940 roku. Blask księ­ży­ca w peł­ni wypeł­nia zaka­mar­ki gotyc­kie­go mia­sta Coven­try srebr­ną poświa­tą nada­jąc im zło­wróżb­ny ton. Dzwo­ny kate­dral­ne dzwo­nią dziś po raz ostat­ni, a miesz­kań­cy szy­ku­ją się do snu. W pew­nej chwi­li roz­le­ga się wycie syre­ny, któ­ra swo­im zawo­dze­niem ogła­sza alarm prze­ciw­lot­ni­czy. Potem dru­ga, trze­cia, czwar­ta… Po chwi­li już każ­dy alarm wyje na trwo­gę, ludzie […]


Jest zim­ny i bez­chmur­ny, czwart­ko­wy wie­czór 14 listo­pa­da 1940 roku. Blask księ­ży­ca w peł­ni wypeł­nia zaka­mar­ki gotyc­kie­go mia­sta Coven­try srebr­ną poświa­tą nada­jąc im zło­wróżb­ny ton. Dzwo­ny kate­dral­ne dzwo­nią dziś po raz ostat­ni, a miesz­kań­cy szy­ku­ją się do snu. W pew­nej chwi­li roz­le­ga się wycie syre­ny, któ­ra swo­im zawo­dze­niem ogła­sza alarm prze­ciw­lot­ni­czy. Potem dru­ga, trze­cia, czwar­ta… Po chwi­li już każ­dy alarm wyje na trwo­gę, ludzie zaczy­na­ją cho­wać się do piw­nic, schro­nów, pod sto­ły… Gdzie tyl­ko mogą. Do tej pory woj­ska nie­miec­kie doko­na­ły już kil­ku nalo­tów na bry­tyj­skie mia­sta, lecz nigdy nie znisz­czy­ły one żad­nej osa­dy w cało­ści. Tym razem mia­ło być ina­czej. Tym razem nazi­ści posta­no­wi­li zrów­nać prze­my­sło­we mia­sto z zie­mią. Alianc­ki wywiad kil­ka dni wcze­śniej uzy­skał infor­ma­cję o pla­no­wa­nej przez Niem­ców akcji o kryp­to­ni­mie Sona­ta Księ­ży­co­wa: w bez­chmur­ną noc w bla­sku peł­ne­go księ­ży­ca mie­li zro­bić nalot dywa­no­wy o tak ogrom­nej ska­li, jakiej świat jesz­cze nie widział. Niem­cy chcie­li, aby to cze­go nie uda im się znisz­czyć samo popa­dło w ruinę, a ludzie, któ­rych nie uda im się zabić, postra­da­li zmy­sły pod wpły­wem tak trau­ma­tycz­nych prze­żyć. Wywiad bry­tyj­ski nie był jed­nak w sta­nie dotrzeć do infor­ma­cji, o jakie mia­sto cho­dzi. Win­ston Chur­chill był prze­ko­na­ny, iż pad­nie na Lon­dyn i kazał ewa­ku­ować stam­tąd wła­dze, same­mu jed­nak cze­ka­jąc w mie­ście i nasłu­chu­jąc ze swo­je­go okna war­ko­tu sil­ni­ków die­sla w powie­trzu… Mimo, iż na począt­ku XX wie­ku Coven­try stra­ci­ło ponie­kąd swój urok śre­dnio­wiecz­ne­go, gotyc­kie­go mia­stecz­ka jak gdy­by zatrzy­ma­ne­go w cza­sie i prze­kształ­ci­ło się w jeden z głów­nych ośrod­ków prze­my­sło­wych przy­cią­ga­ją­cy do sie­bie imi­gran­tów z całej Wiel­kiej Bry­ta­nii i ze świa­ta, to nikt nie przy­pusz­czał, że nazi­ści zaata­ku­ją wła­śnie tam. Licz­ne fabry­ki miesz­czą­ce się w tym mie­ście zasi­la­ły machi­nę wojen­ną alian­tów, jed­nak­że jego poło­że­nie geo­gra­ficz­ne pozor­nie unie­moż­li­wia­ło zna­le­zie­nie go z samo­lo­tu, przez co ochro­na prze­ciw­lot­ni­cza była pra­wie nie­ist­nie­ją­ca. Oka­za­ło się, że pew­ność bez­pie­czeń­stwa miesz­kań­ców była złud­na. Okna, ścia­ny i pod­ło­gi kamien­nych domów trzę­sły się, gdy pierw­sze samo­lo­ty prze­le­cia­ły nad Coven­try zrzu­ca­jąc fla­ry ozna­cza­jąc w ten spo­sób cele dla bom­bow­ców: fabry­ki, urzę­dy, sta­cje sani­tar­ne, wodo­cią­gi, sie­ci tele­gra­ficz­ne, pod­sta­cje ener­ge­tycz­ne… Po kil­ku­na­stu minu­tach ryk sil­ni­ków kil­ku­set bom­bow­ców wstrzą­snął mia­stem pierw­szą tej nocy burzą ognia – zrzu­ca­no całe tony bomb wypo­sa­żo­nych w dodat­ko­wy ładu­nek napal­mu, dzię­ki cze­mu po upad­ku jesz­cze przez dłu­gi czas plu­ły one obfi­ty­mi kro­pla­mi sto­pio­ne­go meta­lu o nie­by­wa­le wyso­kiej tem­pe­ra­tu­rze, nisz­cząc i pod­pa­la­jąc wszyst­ko i wszyst­kich w pro­mie­niu kil­ku­na­stu metrów. To, co nie zosta­ło znisz­czo­ne w bez­po­śred­nim następ­stwie wybu­chu bom­by, zaj­mo­wa­ło się ogniem, a pożar zaczy­nał tra­wić wszyst­kie zaka­mar­ki mia­sta. Nalot został prze­pro­wa­dzo­ny z nie­by­wa­łą pre­cy­zją, a miesz­kań­cy zosta­li pozba­wie­ni nie tyl­ko naj­bliż­szych, wła­snych domów i miejsc pra­cy, ale tak­że wody do gasze­nia zglisz­czy i jakiej­kol­wiek komu­ni­ka­cji z inny­mi mia­sta­mi. Jed­nak­że ogni­sta łuna nad mia­stem była widocz­na z wie­lu, wie­lu kilo­me­trów… Mimo wszyst­ko nie był to koniec kosz­ma­ru, ponie­waż nade­szła kolej­na fala nisz­czy­ciel­skie­go ognia wraz z kolej­nym nalo­tem… Tym­cza­sem na stra­ży wspa­nia­łej, śre­dnio­wiecz­nej, gotyc­kiej kate­dry wypo­sa­żo­nej w trze­cią naj­wyż­szą wie­żę na Wyspach Bry­tyj­skich – tej samej, któ­ra sta­no­wi­ła sym­bol mia­sta dla wszyst­kich miesz­kań­ców Coven­try od kil­ku­set lat – sta­ły trzy oso­by: pro­boszcz, ks. Richard Howard, dozor­ca w pode­szłym wie­ku oraz kil­ku­na­sto­let­ni chło­piec. Kie­dy zbłą­dzo­na bom­ba prze­zna­czo­na dla fabry­ki znaj­du­ją­cej się w bez­po­śred­niej bli­sko­ści kate­dry spa­dła na dach kościo­ła, natych­miast zajął się on ogniem. Trzech straż­ni­ków od razu pod­ję­ło bez­na­dziej­ną pró­bę gasze­nia pło­ną­ce­go w poma­rań­czo­wo-bia­łych pło­mie­niach dachu, pole­wa­jąc go wodą z wia­der. Kie­dy wyczer­pa­li zapa­sy swo­je­go środ­ka gaśni­cze­go, było już zde­cy­do­wa­nie zbyt póź­no – dach się zawa­lił, a doda­ne kil­ka­dzie­siąt lat wcze­śniej żela­zne wspor­ni­ki, pocią­gnę­ły wraz z nim na zie­mię gór­ną część ścian, nie­gdyś wyso­kich na kil­ka­na­ście metrów… Sym­bol Coven­try został znisz­czo­ny, tak samo jak całe mia­sto zosta­ło zrów­na­ne z zie­mią Atak był tak sku­tecz­ny, a nazi­ści tak z nie­go zado­wo­le­ni, że od nazwy mia­sta zaczę­to nazy­wać tech­ni­kę tej dia­bel­sko sku­tecz­nej for­my nalo­tu: Joseph Goeb­bels w swo­ich pro­duk­cjach pro­pa­gan­do­wych jako pierw­szy użył ter­mi­nu coven­trie­ren (ang. to coven­tra­te). 522 bom­bow­ce Luft­waf­fe wystar­to­wa­ły z Fran­cji ku Coven­try (449 z nich dotar­ło). Obro­na prze­ciw­lot­ni­cza mia­sta zestrze­li­ła tyl­ko 1 samo­lot wro­ga. Na mia­sto zrzu­co­no: 881 kani­strów zawie­ra­ją­cych 30000 zapal­ni­ków, 64 fla­ry, nawet 1600 bomb zawie­ra­ją­cych środ­ki wybu­cho­we (w tym bom­by ole­jo­we) ważą­cych łącz­nie 503 tony (każ­da bom­ba zawie­ra­ła mie­szan­kę che­mi­ka­liów o wadze od 50 do 500 kg) oraz 50 min spa­do­chro­no­wych (po 1000 kg każ­da). W cią­gu jed­nej nocy na Coven­try spa­dła podob­na ilość ładun­ków wybu­cho­wych, co na War­sza­wę w cią­gu całej Kam­pa­nii Wrze­śnio­wej! W nalo­cie zgi­nę­ło 568 osób, odno­to­wa­no 863 poważ­nie ran­nych i 393 lek­ko ran­nych. Następ­ne­go, dżdży­ste­go poran­ka cie­pło było wyczu­wal­ne z kil­ku­set metrów od ruin kościo­ła. Pożar był tak ogrom­ny, a ogień tak gorą­cy, że witra­że sto­pi­ły się, tak jak i żela­zne wspor­ni­ki dachu. Pia­sko­wiec na reszt­kach ścian jarzył się poma­rań­czo­wą łuną i był do tej pory okrop­nie gorą­cy… Zała­ma­ny pro­boszcz prze­cha­dzał się po syczą­cych zglisz­czach, szlo­cha­jąc. Ta tra­ge­dia jed­nak wymo­gła na nim, jako na dusz­pa­ste­rzu, reflek­sję. Jeste­śmy chrze­ści­ja­na­mi, musi­my prze­ba­czać sobie nawza­jem. Woj­na jest bez­boż­nym aktem nie­na­wi­ści. Każ­da stro­na kon­flik­tu jest win­na ludo­bój­stwa, mor­derstw, gnie­wu i znisz­cze­nia. „Ojcze prze­bacz” – te sło­wa zapi­sał na osmo­lo­nej ścia­nie, tuż za miej­scem, w któ­rym jesz­cze dzień wcze­śniej stał oka­za­ły, gotyc­ki Ołtarz Pań­ski. Ojcze Prze­bacz – nie hitle­row­com, któ­rzy zbez­cze­ści­li i zrów­na­li z zie­mią Twój dom. Ojcze Prze­bacz nam wszyst­kim, bo każ­dy z nas jest win­ny tym okro­pień­stwom, złu tego świa­ta – przy­zwa­la­jąc na mor­der­stwa i prze­moc! Wszy­scy zgrze­szy­li i obra­zi­li maje­stat boski! Dwie żer­dzie, spa­da­jąc z dachu, uło­ży­ły się w znak krzy­ża. Ksiądz Hor­ward pod­niósł je, zwią­zał w tej pozy­cji i posta­wił w miej­scu ołta­rza. Sześć tygo­dni póź­niej BBC trans­mi­to­wa­ło nabo­żeń­stwo bożo­na­ro­dze­nio­we z ruin w Coven­try. Pro­boszcz w swo­im kaza­niu mówił:Sześć tygo­dni temu przy­był wróg i zsy­łał z nie­ba na nasze mia­sto ogień oraz znisz­cze­nie przez całą noc. Tak wie­lu ludzi stra­ci­ło swo­je życie, tak wie­le domów zosta­ło znisz­czo­nych, a nasza kate­dra jest teraz cał­ko­wi­cie spa­lo­na i zrów­na­na z ziemią.Patrzę teraz na kupę gru­zu i dłu­gą linię zewnętrz­nych ścian, obdar­tych i pozba­wio­nych okien. Lecz nawet teraz, zruj­no­wa­na kate­dra zacho­wa­ła wie­le z jej poprzed­nie­go dosto­jeń­stwa i pięk­na, nie­zwy­cię­żo­na przez destrukcję.Tak samo Ducha Chry­stu­sa nie da się zwy­cię­żyć. On cier­pi razem z nami, tak jak kate­dra cier­pia­ła ten sam los, co całe mia­sto. Chry­stus stra­cił wszyst­ko, co miał i wygrał świat.To wła­śnie chce­my powie­dzieć świa­tu: Chry­stus naro­dził się ponow­nie w naszych ser­cach dzi­siej­sze­go dnia, sta­ra­my się – cho­ciaż jest to trud­ne – wyzwo­lić się z myśli o zemście. Zbie­ra­my się do zakoń­cze­nia jego ogrom­nej pra­cy wyba­wie­nia świa­ta od tyra­nii i okru­cień­stwa. Będzie­my sta­rać się two­rzyć mil­szy, prost­szy – bar­dziej podob­ny do Chry­stu­sa-Dzie­ciąt­ka świat – w dniach, któ­re nastą­pią po tym kon­flik­cie.
W dal­szej czę­ści swo­je­go kaza­nia ks. Howard powie­dział, iż nadej­dzie dzień w któ­rym Angli­cy i Niem­cy zosta­ną przy­ja­ciół­mi. Oczy­wi­ście za swo­je sło­wa spo­tkał się z opo­rem i szy­ka­na­mi, a woj­na nabra­ła tem­pa… W pierw­szych mie­sią­cach woj­ny tak alian­ci, jak i nazi­ści prze­wi­du­jąc wyda­rze­nia podob­ne do tego prze­pro­wa­dzi­li wie­le badań i ana­liz pro­wa­dzo­nych przez spe­cja­li­stów z zakre­su psy­cho­lo­gii i psy­chia­trii. Mia­ły odpo­wie­dzieć na pyta­nie o stan psy­chicz­ny ludzi po tak trau­ma­tycz­nym wyda­rze­niu. Ana­li­zy po obu stro­nach fron­tu mia­ły zbież­ne wnio­ski: pra­wie cała popu­la­cja znisz­czo­ne­go mia­sta, któ­rej uda­ło­by się prze­żyć, będzie do koń­ca swo­je­go życia bory­kać się z głę­bo­ką depre­sją, ner­wi­cą, zabu­rze­nia­mi oso­bo­wo­ści, psy­cho­za­mi… W cią­gu pierw­szych tygo­dni po bom­bar­do­wa­niu Coven­try owa ana­li­za zda­wa­ła się spraw­dzać: ludzie byli pozba­wie­ni jakiej­kol­wiek nadziei, mie­wa­li napa­dy agre­sji, halu­cy­na­cje, uro­je­nia, nie­raz pró­bo­wa­li ode­brać sobie życie… Jed­nak­że sta­ło się coś nie­ocze­ki­wa­ne­go: w sobo­tę, 16 listo­pa­da 1940 roku, Coven­try i ruiny kate­dry odwie­dził król Jerzy VI Wind­sor (a jakiś czas póź­niej Win­ston Chur­chill), co pod­nio­sło mora­le oby­wa­te­li; z ok. 190 fabryk i przed­się­biorstw w mie­ście 75 z nich zosta­ło cał­ko­wi­cie znisz­czo­nych, a 111 uszko­dzo­nych, jed­nak już w kil­ka mie­się­cy po bom­bar­do­wa­niu pro­duk­cja w nich sta­no­wi­ła czte­ro­krot­ność tej sprzed 14 listo­pa­da. W cią­gu pierw­szych tygo­dni repe­ro­wa­no śred­nio 532 domy dzien­nie, a do 28 grud­nia tam­te­go roku napra­wio­no ich aż 16048! Miesz­kań­cy szyb­ko doszli do sie­bie i pra­co­wa­li do utra­ty sił. Mia­sto odro­dzi­ło się jak feniks z popio­łów. Moty­wa­cja była pro­sta i sku­tecz­na: zemsta. Od tej pory zemsta i zadość­uczy­nie­nie za znisz­cze­nie Coven­try były pod­sta­wo­wym moty­wem napę­dza­ją­cym bry­tyj­ską i alianc­ką wal­kę prze­ciw nazi­stom. W bez­po­śred­nim odwe­cie zbom­bar­do­wa­no m.in. Kilo­nię, Dre­zno i Ber­lin. Alian­ci zrzu­ca­li 3‑tonowe bom­by (dwu­krot­nie cięż­sze od tych, któ­re nazi­ści zrzu­ca­li na Coven­try). Alian­ci udo­sko­na­li­li tech­ni­kę coven­trie­ren i uczy­ni­li ją jesz­cze bar­dziej pre­cy­zyj­ną, nisz­czy­ciel­ską i sku­tecz­ną. Każ­dej nocy od listo­pa­da 1940 roku na tery­to­rium Nie­miec RAF zrzu­cał trzy­krot­ność ładun­ku, któ­ry spadł na Coven­try, a w cią­gu dnia US Air For­ce zrzu­ca­ło nawet wię­cej śmier­cio­no­śnych ładun­ków. W Coven­try w listo­pa­dzie zgi­nę­ło 568 osób. Dla porów­na­nia: w odwe­to­wych nalo­tach na Dre­zno zgi­nę­ło 35000 ludzi, w Ham­bur­gu 50000. Coven­try Blitz, jak nazwa­no póź­niej nalot z 14 listo­pa­da 1940 roku, nie był jedy­nym nalo­tem na to bry­tyj­skie mia­sto. Pierw­sze pięć bomb spa­dło 25 czerw­ca 1940 roku nie zabi­ja­jąc niko­go, pierw­sze ofia­ry w tym mie­ście to 16 osób z nalo­tu z 27 czerw­ca tam­te­go roku. Dwa naj­więk­sze nalo­ty, oprócz Blitz, na Coven­try wyda­rzy­ły się 8 i 10 kwiet­nia 1941 roku, a ostat­ni nalot miał miej­sce 3 sierp­nia 1942 roku. Mię­dzy czerw­cem 1940 roku a kwiet­niem 1942 roku mia­ło miej­sce 41 nalo­tów na mia­sto, a syre­ny prze­ciw­lot­ni­cze uru­cho­mio­ne zosta­ły 373 razy. We wszyst­kich nalo­tach zgi­nę­ło łącz­nie 1250 osób, z cze­go ok. 80% w trzech naj­więk­szych bom­bar­do­wa­niach. Po listo­pa­do­wym nalo­cie miesz­kań­cy Coven­try szyb­ko poczu­li potrze­bę powro­tu do nor­mal­no­ści, co doty­czy­ło tak­że dzia­łal­no­ści kate­dry. Pro­boszcz Richard Howard od razu zare­ago­wał i zaczął orga­ni­zo­wać spo­tka­nia dla swo­jej trzód­ki we wła­snym domu nio­sąc pocie­sze­nie i głę­bo­ką reflek­sję zarów­no w roz­mo­wie, jak i w nabo­żeń­stwach. Już w dru­gą nie­dzie­lę po bom­bar­do­wa­niu odby­ło się nabo­żeń­stwo w zaadap­to­wa­nej do tego celu kapli­cy Wyley znaj­du­ją­cej się w kryp­tach pod nawą zbu­rzo­nej kate­dry, w któ­rej regu­lar­nie modlo­no się aż do koń­ca woj­ny. Roz­po­czę­to też w tej mate­rii współ­pra­cę z pobli­ską para­fią św. Trój­cy. W 1945 roku zaś nastą­pi­ło prze­ło­mo­we wyda­rze­nie: ze sta­lo­wych gwoź­dzi, któ­re pod­trzy­my­wa­ły kon­struk­cję dachu przed jego zbu­rze­niem ks. Howard, bio­rąc po trzy sztu­ki, two­rzył w cza­sie woj­ny krzy­że, któ­re teraz poda­ro­wał wraz ze skrom­ną dele­ga­cją z para­fii wła­dzom znisz­czo­nych w alianc­kich nalo­tach kościo­łów w Dreź­nie, Kilo­nii i Ber­li­nie. Mia­ły one sym­bo­li­zo­wać nie tyl­ko prze­ba­cze­nie, ale i proś­bę o prze­ba­cze­nie zgod­nie z prze­my­śle­nia­mi pro­bosz­cza zruj­no­wa­nej kate­dry owe­go dżdży­ste­go, listo­pa­do­we­go poran­ka, któ­ry miał siłę nadać tor przy­szło­ści. Owe krzy­że z gwoź­dzi sta­ły się sym­bo­lem pojed­na­nia oraz sym­bo­lem rodzą­cej się w bólach Wspól­no­ty. 18 lat po znisz­cze­niu mia­sta, w 1958 roku, kano­nik Joseph Poole napi­sał Lita­nię Pojed­na­nia, któ­ra sta­ła się sztan­da­ro­wą modli­twą Wspól­no­ty Krzy­ża z Gwoź­dzi i po dziś dzień zma­wia­na jest nie tyl­ko w Coven­try, ale i u wszyst­kich Part­ne­rów Wspól­no­ty Krzy­ża z Gwoź­dzi. Jest ona wyzna­niem nie­do­sko­na­ło­ści i winy ludz­ko­ści. Mówi, iż war­tość wal­ki z wła­sny­mi błę­da­mi jest ponad­cza­so­wa i uni­wer­sal­na. Zosta­ła luź­no zain­spi­ro­wa­na sied­mio­ma grze­cha­mi głów­ny­mi obec­ny­mi w tra­dy­cji kato­lic­kiej i angli­kań­skiej (pycha, chci­wość, nie­czy­stość, zazdrość, gniew, leni­stwo, łakom­stwo), Pismem Świę­tym i myślą chrze­ści­jań­ską, a roz­po­czy­na się i koń­czy sło­wa­mi apo­sto­ła Paw­ła. Wszy­scy zgrze­szy­li i obra­zi­li maje­stat boski (Rz 3, 23)Nienawiść, któ­ra oddzie­la naro­dy od naro­dów, rasy od ras, kla­sy od klas – Ojcze, wybacz!Żądzę ludzi i naro­dów, by posia­dać to, co do nich nie nale­ży – Ojcze, wybacz!Chciwość, któ­ra nas skła­nia do wyko­rzy­sta­nia pra­cy innych i pusto­sze­nia zie­mi – Ojcze, wybacz!Zawiść, jaką budzą w nas cudze szczę­ście i powo­dze­nie – Ojcze, wybacz!Naszą obo­jęt­ność na los więź­niów, bez­dom­nych i uchodź­ców – Ojcze, wybacz!Wyuzdanie, któ­re bez­cze­ści cia­ła męż­czyzn, kobiet i dzie­ci – Ojcze, wybacz!Pychę, któ­ra każe nam pole­gać na sobie a nie na Bogu – Ojcze, wybacz!Bądź­cie dla sie­bie mili, ser­decz­ni, wyba­czaj­cie sobie nawza­jem, jak Bóg w Chry­stu­sie wyba­czył Wam (Ef 4, 32). Innym, dra­ma­tycz­nym sym­bo­lem odro­dze­nia sta­ła się odbu­do­wa­na kate­dra, naszpi­ko­wa­na ele­men­ta­mi histo­rycz­nej lek­cji pojed­na­nia, jak i nie­zli­czo­ny­mi wąt­ka­mi teo­lo­gicz­ny­mi. Pierw­szym obiek­tem sakral­nym sto­ją­cym w miej­scu obec­nej kate­dry był klasz­tor św. Marii, któ­ry budo­wa­no stop­nio­wo, praw­do­po­dob­nie już od ok. 1115 roku aż do cza­sów zbli­żo­nych do roku 1250. Gigan­tycz­ny jak na tam­te cza­sy kościół (ok. 130 metrów dłu­go­ści) szyb­ko stał się kate­drą. Jed­nak­że po ogło­sze­niu się przez kró­la Hen­ry­ka VIII gło­wą Kościo­ła i roz­wią­zy­wa­niu oraz gra­bie­niu klasz­to­rów ręką Tho­ma­sa Crom­wel­la, po kil­ku latach nędzy klasz­tor został roz­wią­za­ny i prze­ję­ty przez Koro­nę 15 stycz­nia 1539 roku i popadł w ruinę. Czę­ści fun­da­men­tów zosta­ły po II Woj­nie Świa­to­wej odkry­te i zabez­pie­czo­ne przez arche­olo­gów, a tak­że czę­ścio­wo włą­czo­ne do odbu­do­wy­wa­nej kate­dry jako swe­go rodza­ju nie­mi świad­ko­wie histo­rii. Na prze­strze­ni XIV i XV wie­ku, a tak­że frag­men­ta­rycz­nie w XVI wie­ku budo­wa­ny był kościół tuż obok ist­nie­ją­cej jesz­cze kate­dry i klasz­to­ru św. Marii. Świą­ty­nię tę budo­wa­no na wzgó­rzu, a sta­ra tra­dy­cja kościel­na naka­zy­wa­ła nada­wać kon­stru­owa­nym w takich miej­scach Domom Bożym patro­nat archa­nio­ła Micha­ła, ogni­ste­go wojow­ni­ka wal­czą­ce­go w imie­niu praw­dy i spra­wie­dli­wo­ści. Takie też imię otrzy­mał ten kościół pod­czas kon­se­kra­cji. Ta przy­tła­cza­ją­ca, gotyc­ka budow­la w dru­giej poło­wie XIV wie­ku otrzy­ma­ła gigan­tycz­ną wie­żę – w momen­cie budo­wy naj­wyż­szą w Kró­le­stwie. Wie­ża mia­ła szczę­ście prze­trwać woj­nę w pra­wie nie­tknię­tym sta­nie i na dzień dzi­siej­szy jest trze­cią naj­wyż­szą wie­żą kościel­ną na Wyspach Bry­tyj­skich. Po upad­ku klasz­to­ru św. Marii, stał się kościół św. Micha­ła nową kate­drą Coven­try. Jak­kol­wiek sam budy­nek kościo­ła uległ znisz­cze­niu w bom­bar­do­wa­niu i zosta­ły z nie­go same ścia­ny i wie­ża, do tej owe ruiny są uzna­wa­ne przez Kościół Anglii za poświęc
oną zie­mię i miej­sce modli­twy. Pierw­sze pla­ny i pro­jek­ty odbu­do­wy świą­ty­ni zro­dzi­ły się już w 1942 roku, jed­nak­że wik­to­riań­ski pro­jekt sir Gile­sa Gil­ber­ta Scot­ta został odrzu­co­ny przez Kró­lew­ską Komi­sję Sztuk Pięk­nych i w 1950 roku roz­pi­sa­no kon­kurs na pro­jekt nowej kate­dry. Kon­kurs wywo­łał wiel­kie zain­te­re­so­wa­nie – zgło­si­ło się nań ponad 600 archi­tek­tów, z cze­go 219 zło­ży­ło pro­jek­ty. Wybra­ny został dość kon­tro­wer­syj­ny pro­jekt sir Basi­la Spence’a, któ­ry cha­rak­te­ry­zo­wał się nie­jed­no­li­tym moder­ni­stycz­nym sty­lem nawią­zu­ją­cym do goty­ku. Był to pro­jekt o nie­zwy­kłym roz­ma­chu, naszpi­ko­wa­ny nie­zli­czo­ny­mi akcen­ta­mi teo­lo­gicz­ny­mi i sztu­ką nowo­cze­sną na naj­wyż­szym pozio­mie. Była to tak­że jedy­na pro­po­zy­cja, któ­ra nie prze­wi­dy­wa­ła zbu­rze­nia ruin Sta­rej Kate­dry, a wręcz wyko­rzy­sty­wa­ła je do stwo­rze­nia filo­zo­ficz­nej meta­fo­ry. I tak sto­jąc w ruinach mamy reflek­to­wać destruk­cyj­ną siłę czło­wie­ka i wspo­mi­nać Wyda­rze­nie Wiel­ko­piąt­ko­we. Kie­dy będzie­my z nich wycho­dzić, sta­nie­my na zada­szo­nych scho­dach, sym­bo­li­zu­ją­cych przej­ście, Wiel­ką Sobo­tę. Z owych scho­dów będzie­my widzieć kil­ku­na­sto­me­tro­wą taflę szkła słu­żą­cą za ścia­nę fron­to­wą kate­dry. W szkle umiesz­czo­ne zosta­ły w rzę­dach: wize­run­ki świę­tych oraz wyobra­że­nia anio­łów, mię­dzy któ­ry­mi odbi­ja­ją się oso­by, któ­re prze­cho­dzą z ruin do nowej kate­dry – każ­dy zoba­czy swo­je odbi­cie pośród świę­tych i anio­łów. Jed­no­cze­śnie moż­na zoba­czyć tak­że wnę­trze kate­dry, jak i odbi­ja­ją­ce się w szkle ruiny. Wcho­dząc do kate­dry, wcho­dzi­my w nowe życie, Wiel­ka­noc. Po wej­ściu do kate­dry po pra­wej stro­nie zoba­czy­my jeden z naj­więk­szych witra­ży na świe­ce, któ­ry zwią­za­ny jest z kamien­ną chrzciel­ni­cą umiesz­czo­ną w tym miej­scu. Patrząc przed sie­bie zaś pośród sza­rych, beto­no­wych ścian spo­glą­dać na wier­nych będzie Chry­stus z naj­więk­sze­go na świe­cie gobe­li­nu. Jed­nak­że kie­dy sta­nie się za ołta­rzem, zoba­czy się ośle­pia­ją­cy blask tysię­cy świa­teł z witra­ży umiesz­czo­nych w taki spo­sób, aby tyl­ko z tego cen­tral­ne­go punk­tu moż­na było je podzi­wiać. W samej kate­drze umiesz­czo­no nie­zli­czo­ne ele­men­ty o wymo­wie teo­lo­gicz­nej: kamien­ne tabli­ce z wer­se­ta­mi z Pisma Świę­te­go, dzie­ła sztu­ki sakral­nej, pane­le infor­ma­cyj­ne zmu­sza­ją­ce czy­ta­ją­cych do reflek­sji… W kate­drze funk­cjo­nu­je kil­ka­na­ście kaplic – każ­da z nich ma inną wymo­wę i prze­zna­cze­nie, ale tak­że zna­leźć moż­na tam mnó­stwo zaka­mar­ków, w któ­rych każ­dy jest w sta­nie odna­leźć ciche miej­sce na modli­twę i reflek­sję. War­to tak­że wspo­mnieć, iż kate­dra zacho­wa­ła imię patro­na, Archa­nio­ła Micha­ła, co sta­no­wi inte­re­su­ją­cych dyso­nans z jej pra­cą. Tej świą­ty­ni nie da się doce­nić od razu – trze­ba spę­dzić tam odpo­wied­nią ilość cza­su kon­tem­plu­jąc budy­nek, Sło­wo Boże, histo­rię i wła­sne życie, aby poczuć nie­sa­mo­wi­tą atmos­fe­rę tego miej­sca. Jed­no­cze­śnie war­to wspo­mnieć, iż archi­tekt, sir Basil Spen­ce, cier­piał na ner­wi­cę natręctw, co spra­wi­ło, iż kate­dra ma wyjąt­ko­wy cha­rak­ter i nie­sa­mo­wi­te bogac­two deta­li oraz uni­kal­ne prze­sła­nie teo­lo­gicz­no-filo­zo­ficz­ne. Kom­pleks sakral­ny sta­rej i nowej kate­dry wraz z przy­le­gły­mi kaplicz­ka­mi stał się jed­nym z naj­waż­niej­szych widocz­nych sym­bo­li Wspól­no­ty Krzy­ża z Gwoź­dzi i głów­ną jej sie­dzi­bą. Admi­ni­stra­cyj­nie wyróż­nić moż­na dwie głów­ne gałę­zie Wspól­no­ty: Coven­try, któ­re jest „gło­wą” świa­to­wej cało­ści oraz Nagel­kreu­zge­me­in­schaft Deutsch­land, któ­ry kie­ru­je jej pra­cą w Niem­czech, na tere­nie któ­rych znaj­du­je się naj­wię­cej Part­ne­rów oraz np. w Pol­sce. Na prze­ło­mie 2011 i 2012 roku Wspól­no­ta prze­szła reor­ga­ni­za­cję: ponie­waż spo­ra część Ośrod­ków Wspól­no­ty była nie­ak­tyw­na, a pra­ca tej orga­ni­za­cji nie jest kie­ro­wa­na odgór­nie, w tej chwi­li mówi się o Part­ne­rach Wspól­no­ty, któ­rzy dzia­ła­ją w dzie­dzi­nie pojed­na­nia na wła­sną rękę aktyw­nie i nie­ustan­nie, dodat­ko­wo bio­rą udział w pra­cach Cen­tra­li w Coven­try i pła­cą skład­ki. Zmie­nio­ne zosta­ło też logo Wspól­no­ty z bia­łe­go obry­su Krzy­ża z Gwoź­dzi na pur­pu­ro­wym tle na bia­ło-zło­ty wize­ru­nek moder­ni­stycz­ne­go krzy­ża ołta­rzo­we­go w kate­drze w Coven­try na czar­nym tle. O sta­tus Part­ne­ra Wspól­no­ty nie moż­na się ubie­gać. Jest on nada­wa­ny jako wyróż­nie­nie dla osób i orga­ni­za­cji, któ­re wyróż­nia­ją się swo­ją pra­cą pojed­na­nia i budo­wa­nia poko­ju. Tacy poten­cjal­ni kan­dy­da­ci mogą zostać zapro­sze­ni przez Part­ne­ra i po odpo­wied­nio dłu­gim okre­sie przy­go­to­wań, otrzy­mać Krzyż z Gwoź­dzi, taki sam jak te otrzy­ma­ne przez pierw­sze para­fie w Dreź­nie, Kilo­nii i Ber­li­nie i tym samym otrzy­mać ofi­cjal­nie sta­tus Part­ne­ra Wspól­no­ty Krzy­ża z Gwoź­dzi. Jest to przede wszyst­kim wyróż­nie­nie i pewien pre­stiż, jed­nak nie idą za tym zaszczy­ty i bene­fi­cja, lecz obo­wiąz­ki nie­ustan­nej pra­cy, pozo­sta­wa­nia w kon­tak­cie z Cen­tra­lą i wspo­ma­ga­nia jej (a co za tym idzie: wspo­ma­ga­nia cało­ści Wspól­no­ty). Nie­ak­tyw­nym Part­ne­rom ich sta­tus zosta­je anu­lo­wa­ny. Na świe­cie funk­cjo­nu­je ponad dwu­stu Part­ne­rów, z cze­go dwóch w Pol­sce: Fun­da­cja Krzy­żo­wa – Euro­pej­skie Pojed­na­nie oraz Para­fia ewan­ge­lic­ko-augs­bur­ska Świę­tej Trój­cy w Lubli­nie, któ­ra zosta­ła włą­czo­na do Wspól­no­ty w 2011 roku. O tym jak dale­ko się­ga pra­ca Com­mu­ni­ty of the Cross of Nails świad­czyć może cho­ciaż­by fakt, iż Krzyż z Gwoź­dzi stoi nawet w Wie­czer­ni­ku! Nie mniej jed­nak pra­cę pojed­na­nia, w part­ner­stwie z Coven­try, nie­ustan­nie wyko­nu­je kil­ka­set tysię­cy osób i to ich dzie­ło jest naj­waż­niej­sze: Wspól­no­ta sta­wia na zbli­ża­nie ze sobą zwa­śnio­nych ludzi, eli­mi­na­cję kon­flik­tów zbroj­nych i prze­ciw­dzia­ła­nie pro­ble­mom ubó­stwa czy prze­mo­cy. Wspól­no­cie towa­rzy­szy duch mło­dzień­cze­go, ide­ali­stycz­ne­go zapa­łu i to on spra­wia, iż ludzie z nią zwią­za­ni podej­mu­ją pozor­nie bez­na­dziej­ny trud, ba – odno­szą w tym wiel­kie suk­ce­sy! Jeśli chcesz wie­dzieć wię­cej­Zre­zy­gno­wa­łem z przed­sta­wie­nia zwar­tej biblio­gra­fii do tego tek­stu ze wzglę­du na to, iż lwia część infor­ma­cji w nim zawar­tych pocho­dzi z nie­pu­bli­ko­wa­nych nigdy mate­ria­łów: od ponad 1,5 roku mam przy­wi­lej aktyw­nie doświad­czać tego, czym jest Wspól­no­ta Krzy­ża z Gwoź­dzi dzię­ki przy­ję­ciu w poczet jej Part­ne­rów mojej rodzin­nej para­fii w Lubli­nie. Mia­łem oka­zję prze­pro­wa­dzić wie­le roz­mów i wywia­dów zarów­no z ludź­mi pra­cu­ją­cy­mi we współ­pra­cy z tym ruchem, jak i z samy­mi para­fia­na­mi kate­dry w Coven­try – tak­że pod­czas nie­dłu­gie­go cza­su, jaki tam spę­dzi­łem. Chciał­bym tak­że jed­no­cze­śnie ser­decz­nie podzię­ko­wać ks. dro­wi Dariu­szo­wi Chwast­ko­wi, pro­bosz­czo­wi mojej para­fii, p. dr Jolan­cie Sza­frań­skiej, wie­lo­let­niej człon­ki­ni Rady Para­fial­nej, całe­mu zbo­ro­wi i wszyst­kim dzię­ki któ­rym mam oka­zję uczest­ni­czyć w tym Wiel­kim Dzie­le Pojed­nia­nia. Bóg Wam zapłać!Zamiast biblio­gra­fii chciał­bym jed­nak­że zachę­cić czy­tel­ni­ków do dal­szych poszu­ki­wań infor­ma­cji poda­niem kil­ku lin­ków. Lite­ra­tu­ra tema­tu jest dostęp­na na dobrą spra­wę jedy­nie w Wiel­kiej Bry­ta­nii, przez co uzy­ska­nie dostę­pu do niej w for­mie papie­ro­wej jest nie­co utrud­nio­ne. Jed­nak­że jeste­śmy spo­łe­czeń­stwem cyfro­wym, a Inter­net daje nam moż­li­wość natych­mia­sto­we­go dostę­pu do wie­dzy. Doło­ży­łem sta­rań, aby stro­ny któ­re tutaj pole­cam były boga­te w infor­ma­cje i dal­sze odno­śni­ki, a tak­że potwier­dza­ły i uzu­peł­nia­ły infor­ma­cje któ­re poda­łem w swo­im nie­wiel­kim i bar­dzo dale­kim od ide­ału arty­ku­le. Dla wytrwa­łych i zde­ter­mi­no­wa­nych pozo­sta­wiam tyl­ko infor­ma­cję, iż na więk­szo­ści poda­nych witryn inter­ne­to­wych znaj­dą Pań­stwo listy pozy­cji książ­ko­wych i mul­ti­me­dial­nych. Wie­le z tych mate­ria­łów będą mogli Pań­stwo zaku­pić za pośred­nic­twem kate­dry w Coven­try (dane kon­tak­to­we znaj­du­ją się na jej stro­nie inter­ne­to­wej). www.crossofnails.org – ofi­cjal­na stro­na Wspól­no­ty www.coventrycathedral.org.uk – ofi­cjal­na stro­na kate­dry w Coven­try www.historiccoventry.co.uk – stro­na inter­ne­to­wa poświę­co­na histo­rii Coven­try, bar­dzo boga­ta w przy­dat­ne infor­ma­cje www.lublin.luteranie.pl – ofi­cjal­na stro­na Para­fii ewan­ge­lic­ko-augs­bur­skiej Świę­tej Trój­cy w Lubli­nie; po klik­nię­ciu w logo Cross of Nails po lewej stro­nie znaj­dą Pań­stwo zakład­kę ze spo­rą licz­bą arty­ku­łów i mul­ti­me­diów poświę­co­nych Wspól­no­cie w Lubli­nie.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.