Tolerancja poszukiwana
- 3 października, 2004
- przeczytasz w 2 minuty
Skrajnie prawicowi politycy północnych Włoch zabraniają muzułmankom noszenia burek i czadorów. Oficjalnie: z powodów bezpieczeństwa. – Chcemy móc patrzeć tym ludziom w oczy. Takie stroje jak burka nie są tu na miejscu – mówi Angelo de Biasio z Ligi Północnej. Wielu Włochów uważa zakazy za uzasadnione, inni mówią, ze mają one na celu wzniecenie nietolerancji. Biassono to niewielkie miasteczko niedaleko Mediolanu. W sierpniu jego burmistrz zabronił muzułmankom noszenia zwyczajowych […]
Skrajnie prawicowi politycy północnych Włoch zabraniają muzułmankom noszenia burek i czadorów. Oficjalnie: z powodów bezpieczeństwa. – Chcemy móc patrzeć tym ludziom w oczy. Takie stroje jak burka nie są tu na miejscu – mówi Angelo de Biasio z Ligi Północnej. Wielu Włochów uważa zakazy za uzasadnione, inni mówią, ze mają one na celu wzniecenie nietolerancji.
Biassono to niewielkie miasteczko niedaleko Mediolanu. W sierpniu jego burmistrz zabronił muzułmankom noszenia zwyczajowych nakryć głowy korzystając z przepisów powstałych jeszcze za czasów faszystowskiego przywódcy Benito Mussoliniego, a uaktualnionych w latach 70., kiedy to Włochy zmagały się z falą wewnętrznego terroru politycznego. Wtedy chodziło o to, aby nikt nie mógł ukrywać swojej tożsamości. Dziś przepis ten wykorzystuje się przeciwko wyznawcom islamu.
W Biassano mieszka 40 muzułmanów. Cała populacja miasteczka liczy 11 tys. osób. Wielu z nich popiera restrykcje wobec naśladowców Mahometa. – To najlepszy sposób, aby kontrolować potencjalnych terrorystów, szczególnie w tej chwili – uważa Giuseppe. Podobne zdanie ma wielu jego znajomych.
– W Mediolanie znam tylko kilka kobiet, które noszą burki – mówi Fatima Abdelhakem, prezes Stowarzyszenia Kobiet Muzułmańskich we Włoszech. – I one boją się wychodzić z domu. Boją się też o swoje dzieci. Nakrycie głowy stało się barierą. Czujemy to na ulicach, w sklepach, w sposobie, w jaki ludzie na nas patrzą – dodaje.
Zamachy terrorystyczne w Iraku spotkały się z taką samą reakcją ze strony mediolańskich katolików, jak i muzułmanów. W kościołach i meczetach padło to samo słowo: „potępiamy”. Jednak zdaniem Abdulwahhaba Ciccarello z meczetu na via Padova, to, co robią muzułmanie, jest ignorowane. – Próbowaliśmy wszystkiego, by wyrazić nasze współczucie, ale wydaje się, że wszystko, co robimy, jest nic nie warte – mówi. – Niebezpieczeństwo polega na tym, że skoro dziś nikt nie chce nas wysłuchać, jutro będzie gorzej – dodaje.
Niedawno włoskie MSZ zapowiedziało serię warsztatów i debat na szczeblu lokalnym, mających wzmocnić integrację społeczną i wzajemne zrozumienie. Inicjatywa spotkała się z ciepłym przyjęciem strony islamskiej. Jednak liderzy wspólnot muzułmańskich od razu dodają: „trzeba czegoś więcej, niż dobrych intencji”.
Sytuacja w Iraku pogarsza się z dnia na dzień. Tradycyjna tolerancja Włochów w stosunku do ich sąsiadów wyznających islam, wydaje się być poważnie zagrożona.
Na podstawie BBC