Unia w szkocką kratę
- 12 kwietnia, 2003
- przeczytasz w 2 minuty
Największe protestanckie Kościoły w Szkocji chcą się zjednoczyć. Od 1996 roku w przygotowaniach do utworzenia Kościoła Zjednoczonego biorą udział przedstawiciele Kościoła Szkocji (prezbiterianie), Szkockiego Kościoła Episkopalnego (anglikanie), Zjednoczonego Kościoła Reformowanego i Kościoła Metodystycznego. — W Nowym Testamencie zjednoczony Kościół jest czymś normalnym. Do jedności zachęcają też listy apostolskie — tłumaczy na łamach “The Edge” ks. Bob Halliday, anglikański biskup-senior. — Podział jest czymś obcym i nie ma podstaw biblijnych. […]
Największe protestanckie Kościoły w Szkocji chcą się zjednoczyć. Od 1996 roku w przygotowaniach do utworzenia Kościoła Zjednoczonego biorą udział przedstawiciele Kościoła Szkocji (prezbiterianie), Szkockiego Kościoła Episkopalnego (anglikanie), Zjednoczonego Kościoła Reformowanego i Kościoła Metodystycznego. — W Nowym Testamencie zjednoczony Kościół jest czymś normalnym. Do jedności zachęcają też listy apostolskie — tłumaczy na łamach “The Edge” ks. Bob Halliday, anglikański biskup-senior.
- Podział jest czymś obcym i nie ma podstaw biblijnych. Wspólnota Anglikańska stara się wznieść ponad własną tożsamość w dziele ponownej integracji tych, którzy są ochrzczeni w imię Jezusa Chrystusa — mówi szkocki hierarcha. — Prawosłwni mawiają: “bariery między nami nie sięgają Nieba”. Anglikanie chcieliby jednak, aby nasza jedność była widoczna już na Ziemi — dodaje.
Najnowszy raport Zjednoczeniowej Inicjatywy Szkockich Kościołów (SCIFU) omawia trzy kwestie: liturgię, posługę kapłańską oraz misję. — W mediach często możemy przeczytać o protestach tych, którzy są bardzo przywiązani do dotychczasowego rytu i boja się zastąpienia go innym. Przecież w Szkocji nikt nie robił tego od XVII wieku! Jednak w propozycjach SCIFU wyraźnie zapisano, że nasze cztery Kościoły wniosą do unii całe swoje bogactwo. Loklane kongregacje będą się modliły jak dotychczas, a zjednoczony Kościół będzie dysponował większym zasobem liturgii, niż każdy z Kościołów z osobna — uspokaja episkopalny biskup. — Od przynajmniej 100 lat tym, co przyciągało chrześcijan do anglikanizmu, była nasza liturgia. Wydaje mi się, że sposób, w jaki sprawujemy Eucharystię i modlimy się będzie coraz bardziej popularny właśnie dzięki unii — twierdzi.
Newraligcznym punktem w rozmowach jest kwestia ordynacji. Z propozycji SCIFU wynika, że w nowym Kościele zachowany zostanie trójstopniowy podział na biskupów, prezbiterów i diakonów. W każdej kongregacji będą też starsi. — Czymś nowym jest położenie nacisku na dary udzielane przez Ducha Świętego laikatowi, bez których każda dyskusja jest zniekształcona, a z którymi wszystko wydaje się być zdrowsze w teorii i bardziej misyjne w praktyce — zauważa bp Halliday.
Ważną kwestią przyszłej unii jest utworzenie tzw. maxi-parishes. Propozycja ta polega na utworzeni lokalnych partnerstw między parafiami czterech jednoczących się Kościołów. Takie rozwiązanie ma ułatwić działania misyjne oraz stworzyć bardziej przyjazną atmosferę w stosunku do ludzi spoza Kościoła.
Uczestnicy rozmów obawiają się, że jeśli biskupi Kościoła Zjednoczonego nie utworzą struktury episkopalnej, Szkocki Kościół Episkopalny nie przystąpi do unii. — Nie sądzę, aby jakikolwiek “ekumeniczny terrorysta” sprowadził rozmowy na te tory. Jestem przekonany, że nie zrobi tego ani Zjednoczony Kościół Reformowany, ani Kościół Metodystyczny — uważa bp Bob Halliday.