Niedziela Septuagesimae
- 10 lutego, 2006
- przeczytasz w 3 minuty
“Tak mówi Pan: Niech się nie chlubi mędrzec swoją mądrością i niech się nie chlubi mocarz swoją mocą, niech się nie chlubi bogacz swoim bogactwem! Lecz kto chce się chlubić, niech się chlubi tym, że jest rozumny i wie o mnie, iż Ja, Pan, czynię miłosierdzie, prawo i sprawiedliwość na ziemi, gdyż w nich mam upodobanie — mówi Pan.” Jr 9,22–23 Chlubimy się z naszych osiągnięć. Jesteśmy dumni z wiedzy, zdobytych umiejętności, dobrze przeżytych dni, […]
“Tak mówi Pan: Niech się nie chlubi mędrzec swoją mądrością i niech się nie chlubi mocarz swoją mocą, niech się nie chlubi bogacz swoim bogactwem! Lecz kto chce się chlubić, niech się chlubi tym, że jest rozumny i wie o mnie, iż Ja, Pan, czynię miłosierdzie, prawo i sprawiedliwość na ziemi, gdyż w nich mam upodobanie — mówi Pan.” Jr 9,22–23
Chlubimy się z naszych osiągnięć. Jesteśmy dumni z wiedzy, zdobytych umiejętności, dobrze przeżytych dni, kolejnego awansu, dobrze wychowanych dzieci i udanej rodziny. Uczymy się z powodzeniem dobrze prezentować siebie i swoje osiągnięcia. Cieszymy się, kiedy uda nam się zwyciężyć słabość, dokonać mądrego wyboru, posiąść upragnione dobra. Czyż mądrość, siła i bogactwo miały by być złem w oczach Pana?Czyżbyśmy mieli porzucić wszelką mądrość, poddać się słabościom, wyrzec się tego, co sam Pan “ujrzał, że jest dobre”?
Kiedy Jezus w os tanim objawieniu czwartej Ewangelii pyta się wielokrotnie Piotra czy go kocha, naleganie to wprowadza apostoła w zakłopotanie. Jezus nie zapytał go czy kocha Kościół, posługiwanie, braci, apostolski urząd, biednych, cnoty, wartości… lecz jedynie czy poznał Jego, czy kocha Jego. Wszystko inne — choć bez wątpienia ważne, w tym momencie było zbyteczne. Oczywiście, nie dlatego, iż było godne odrzucenia. Dlatego jednak, ponieważ ta miłość zawiera wszelkie inne wymienione i wiele jeszcze innych, choć te, każda z osobna, mogą nie zawierać tego, co jedynie konieczne.
To samo Paweł ogłosił Koryntianom: można dać nawet życie za innych, rozdać wszystko ubogim i posiadać wiarę tak wielką, że zdolną góry przenosić, lecz wszystko to wobec miłości Boga nie ma znaczenia.
To ostatecznie On czyni miłosierdzie, prawo i sprawiedliwość na ziemi, nawet jeśli wydaje nam się, że pochodzą one z naszej mądrości, siły i bogactwa ciała i ducha.
Mądrość, siła i bogactwo mają swoje miejsce w naszym życiu. Wtedy, gdy “wiem o Nim”, gdy doświadczyłem Jego miłosierdzia, prawa i sprawiedliwości.
Jeśli Bóg jest Miłością — jak wyznają chrześcijanie — a więc absolutną “relacyjnością”, nie może być zatem poznany w sposób czysto abstrakcyjny, koncepcyjny czy jakikolwiek inny sposób oderwany od wejścia z Nim w życiowy kontakt, od głębokiej z Nim więzi, poza egzystencjalną relacją do Niego samego. Według tradycji Ojców poznaje się Boga — w szerokim znaczeniu słowa poznać doświadczając Go w spotkaniu i miłosnej więzi integralnej do tego stopnia, że nie tylko nie wyklucza nic z tego, co ludzkie, lecz obejmuje całego człowieka, we wszelkich jego wymiarach.
A chodzi tu o miłość, która nie jest pozostawiona mistycznej wyobraźni, etycznym spekulacjom, lecz historycznej wiarygodności: jeśli ktoś hipotetycznie mógłby spekulować na temat jak Bóg kocha, jak “czyni miłosierdzie, prawo i sprawiedliwość”, nie można spekulować jak Chrystus kochał, ponieważ Jego miłość jest tak bolesne sprawdzalna, dotykalna, widzialna… podpada jakby w ludzkie doświadczenie, choć je przekracza. “Jak ja was umiłowałem” jest wyznaniem, że miłość jest możliwa, i że jest to miłość prawdziwa, nie tylko z racji zasad logiki.
Żyjemy dziś w urzeczowionej społeczności, w kulturze znaczonej subiektywnym racjonalizmem. Coraz mniej z nas posiada pozytywne doświadczenie międzyosobowych więzi, począwszy już od rodziny. Jak więc możliwe jest dziś poznanie Boga, jeżeli objawia się On właśnie poprzez doświadczenie wzajemnej więzi? Jak możliwe jest też, by był On rozpoznany poprzez więź z naturą w stworzeniu, jeżeli u kresu epoki technologicznego przewrotu, epoki kultury uprzemysłowienia, informatyki i dominacji miasta, wyrosły już całe pokolenia, które nigdy nie przeżyły jedynego, prawdziwego doświadczenia wszechświata, bycia jego częścią dzielenia wraz z nim swego losu? Tak wielu z nas, dopiero u kresu dramatycznej wędrówki, pełnej złudzeń i rozczarowań, u kresu poszukiwań swojej mądrości i siły i bogactwa odkrywa łaskawość, bliskość i czułość Boga, który sam wychodzi nam naprzeciw w pełni światłości.