Niedziela Septuagesimae — Kim jest obcy?
- 21 stycznia, 2005
- przeczytasz w 3 minuty
“Gdy Jezus posłyszał, że Jan został uwięziony, usunął się do Galilei. Opuścił jednak Nazaret, przyszedł i osiadł w Kafarnaum nad jeziorem, na pograniczu Zabulona i Neftalego. Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza: “Ziemia Zabulona i ziemia Neftalego. Droga morska, Zajordanie, Galilea pogan! Lud, który siedział w ciemności, ujrzał światło wielkie, i mieszkańcom cienistej krainy śmierci wzeszło światło”. Odtąd począł Jezus nauczać i mówić: “Nawracajcie się, albowiem […]
“Gdy Jezus posłyszał, że Jan został uwięziony, usunął się do Galilei. Opuścił jednak Nazaret, przyszedł i osiadł w Kafarnaum nad jeziorem, na pograniczu Zabulona i Neftalego. Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza: “Ziemia Zabulona i ziemia Neftalego. Droga morska, Zajordanie, Galilea pogan! Lud, który siedział w ciemności, ujrzał światło wielkie, i mieszkańcom cienistej krainy śmierci wzeszło światło”. Odtąd począł Jezus nauczać i mówić: “Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie”. Gdy Jezus przechodził obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał dwóch braci, Szymona, zwanego Piotrem, i brata jego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro: byli bowiem rybakami. I rzekł do nich: “Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi”. Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. A gdy poszedł stamtąd dalej, ujrzał innych dwóch braci, Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego Jana, jak z ojcem swym Zebedeuszem naprawiali w łodzi swe sieci. Ich też powołał. A oni natychmiast zostawili łódź i ojca i poszli za Nim. I obchodził Jezus całą Galileę, nauczając w tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelię o królestwie i lecząc wszelkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu.” Mt 4, 12–23
Kiedy Chrystus dowiedział się o aresztowaniu swego ucznia i przyjaciela, Jana Chrzciciela, usunął się do Galilei, do Nazaret. Nie pozostał tam jednak długo. Zdecydował się opuścić swoje miasto i podążyć do Kafarnaum. Tam był przybyszem, kimś nowym, pośród nieznanych sobie ludzi. Najpewniej więc pojawienie się kogoś obcego w takiej społeczności to duże wydarzenie. Kim jest bowiem obcy?
Nie znamy go, budzi nasz niepokój. Może będzie zachowywał się inaczej, może będzie inaczej ubrany. A co jeśli będzie miał inny kolor skóry, inne pochodzenie etniczne, czy — co gorsza — inną orientację seksualną? Czy to wszystko zburzy nasz świat, zasieje w nas aż tyle niepokoju?
Pojawienie się obcego w społeczeństwie jest instynktownie przyjmowane z niepewnością. Stanowi to bowiem zapowiedź jakichś zmian. Boimy się bo nie wiemy czy będą to zmiany na lepsze, czy na gorsze. A może będą to po prostu zmiany, jakie codziennie zachodzą w naszym życiu, nie zauważalne, nie dotykające nas bezpośrednio?
Zapewne pojawienie się Jezusa w Kafarnaum wywołało wiele niepokoju. Pojawienie się kogoś nowego, innego, obcego, stawia przed człowiekiem pytanie – przyjąć go czy odrzucić?
To wszystko burzy rutynę życia, która częstokroć jest wygodna. Obcy w jakiś sposób kwestionuje nasz świat. Pokazuje nam, że można myśleć i żyć inaczej. Ktoś, kto myśli inaczej automatycznie zmusza nas do refleksji. Musimy się bowiem zastanowić, jakie jest nasze chrześcijaństwo, jaka jest nasza wiara. Czy nie opiera się ona przypadkiem na uprzedzeniach i schematach myślowych? Czy nie klasyfikuje niesprawiedliwie bliźnich? Zastanówmy się, czy słuchamy rzeczywiście tego, co ktoś ma do powiedzenia, czy może natychmiast przyczepiamy etykietki.
Obcy wnosi charakterystyczne światło w nasze życie. Zmusza nas abyśmy zastanowili się nad naszym życiem. Przychodzi do nas, aby ukazać nam nieznany wymiar człowieczeństwa i religii.
Jezus Chrystus był wyzwaniem dla tych, do których przyszedł. Był prowokacją dla ich myślenia, dla ich życia. Dziękujmy więc Bogu, Ojcu wszelkiego stworzenia, za różnorodność form życia. Dziękujmy za inność, która nie jest dla nas groźna, a może nas czegoś nauczyć. Niechaj różnorodność nie będzie przyczyną podziałów. Niech będzie wyzwaniem, abyśmy umieli otwierać się na tych, których przysyła nam Bóg. Amen.