Ekumenizm w Polsce i na świecie

Nieustająca miłość Boga


“Cóż tedy powie­my? Czy Bóg jest nie­spra­wie­dli­wy? Bynaj­mniej. Mówi bowiem do Moj­że­sza: Zmi­łu­ję się, nad kim się zmi­łu­ję, a zli­tu­je się, nad kim się zli­tu­je. A zatem nie zale­ży to od woli czło­wie­ka ani jego zabie­gów, lecz od zmi­ło­wa­nia Boże­go. Mówi bowiem Pismo do fara­ona: Na to cię wzbu­dzi­łem, aby oka­zać moc swo­ją na tobie i aby roz­sła­wio­no imię moje po całej zie­mi. Zaiste więc, nad kim chce, oka­zu­je zmi­ło­wa­nie, a kogo chce, przy­wo­dzi do zatwar­dzia­ło­ści. […]


Cóż tedy powie­my? Czy Bóg jest nie­spra­wie­dli­wy? Bynaj­mniej. Mówi bowiem do Moj­że­sza: Zmi­łu­ję się, nad kim się zmi­łu­ję, a zli­tu­je się, nad kim się zli­tu­je. A zatem nie zale­ży to od woli czło­wie­ka ani jego zabie­gów, lecz od zmi­ło­wa­nia Boże­go. Mówi bowiem Pismo do fara­ona: Na to cię wzbu­dzi­łem, aby oka­zać moc swo­ją na tobie i aby roz­sła­wio­no imię moje po całej zie­mi. Zaiste więc, nad kim chce, oka­zu­je zmi­ło­wa­nie, a kogo chce, przy­wo­dzi do zatwar­dzia­ło­ści. A zatem, powiesz mi: Cze­mu jesz­cze obwi­nia? Bo któż może prze­ciw­sta­wić się jego woli? O czło­wie­cze! Kim­że ty jesteś, że wda­jesz się w spór z Bogiem.” Rz 9,14–20a

Mija­ją dni, mie­sią­ce, lata. Zdo­by­wa­my coraz to nowe doświad­cze­nia. Nie zawsze są one miłe i przy­jem­ne, czę­sto bywa­ją gorz­kie, smut­ne i trud­no jest nam o nich zapo­mnieć. Moż­na mówić o doświad­cze­niach natu­ry oso­bi­stej, intym­nej, ale rów­nież o wspól­nych doświad­cze­niach nas wszyst­kich, ludzi żyją­cych w okre­ślo­nej spo­łecz­no­ści.

Oso­bi­sty­mi doświad­cze­nia­mi są np. waż­ne wyda­rze­nia w życiu naszych rodzin, a tymi wspól­ny­mi wyda­rze­nia świa­to­we, któ­re przy­ku­wa­ją nas do ekra­nów tele­wi­zyj­nych – tak było 11. wrze­śnia 2001 roku, kie­dy świat prze­ży­wał tra­ge­dię zama­chu ter­ro­ry­stycz­ne­go w Nowym Yor­ku. O tym mówi­ło się dużo i nadal będzie się mówić, gdyż poprzez to wyda­rze­nie świat nigdy nie będzie już taki sam. Czy zmia­na nastą­pi na lep­sze? Nie­wia­do­mo, pew­ne jest jed­nak to, że w ser­cach wie­lu ludzi panu­je bojaźń, pew­ne jest to, że to wła­śnie wyda­rze­nia nega­tyw­ne, tra­gicz­ne naj­moc­niej odzwier­cie­dla­ją się w naszej psy­chi­ce.

Codzien­ność nas nie oszczę­dza. Każ­de­go dnia widzi­my akty prze­mo­cy: nie­po­kój w Zie­mi Świę­tej mię­dzy Izra­elem a Auto­no­mią Pale­styń­ską, klę­ska huma­ni­tar­na w Afga­ni­sta­nie i wie­lu zakąt­kach Afry­ki, woj­na w Ira­ku. Mówiąc obra­zo­wo: uka­zu­je się przed nami obraz świa­ta począt­ku XXI wie­ku, w któ­rym brat zabi­ja bra­ta, ludzie zabi­ja­ją się nawza­jem z imie­niem Boga na ustach, widzi­my wie­lo­ty­sięcz­ne ofia­ry skraj­ne­go ubó­stwa, umie­ra­ją­ce dzie­ci, woj­ny, klę­ski żywio­ło­we, kry­zy­sy gospo­dar­cze i wie­le innych wyda­rzeń, któ­re powo­du­ją smu­tek i zadu­mę nad tym, co nas ota­cza.

Nie­któ­rzy na wła­snej skó­rze doświad­czy­li dru­gą woj­nę świa­to­wą, w któ­rej stra­ci­li naj­bliż­szych i wie­dzą, na czym pole­ga destruk­cja woj­ny. Rów­nież i ludzie mło­dzi, śle­dząc naj­now­sze wyda­rze­nia kon­fron­to­wa­ni są z bru­tal­ny­mi realia­mi. To wła­śnie nasze wspól­ne doświad­cze­nie, kształ­tu­ją­ce naszą świa­do­mość i nasze dzia­ła­nie. To wszyst­ko skła­nia nas do sta­wia­nia pytań o przy­szłość, o nas samych, o naszych bliź­nich, o wszyst­ko, co jest dro­gie naszym ser­com. Jako ludzie wie­rzą­cy pyta­my czę­sto: dla­cze­go jest tyle zła, dla­cze­go Bóg nie reagu­je?

Tekst Pisma Świę­te­go z Listu do Rzy­mian pro­wa­dzi nasze myśli wła­śnie w stro­nę tych pytań o sens cier­pie­nia, o to trud­ne „dla­cze­go”? Wie­lu ludzi popa­da w zwąt­pie­nie i odwra­ca się od Boga i Jego Kościo­ła, mówiąc: Jeśli Bóg jest miło­sier­ny, to dla­cze­go dopusz­cza, by jego dzie­ci cier­pia­ły taką nie­spra­wie­dli­wość? Czy Bóg jest spra­wie­dli­wy? Dla­cze­go więc mil­czy? Czy Bóg nas opu­ścił i się już nami nie inte­re­su­je? Czy wysłu­chu­je naszych modlitw?

Takich pytań moż­na sta­wiać tysią­ce i wszyst­kie na swój spo­sób będą uza­sad­nio­ne. Pro­blem sen­su cier­pie­nia nie moż­na roz­wią­zać przy pomo­cy teo­lo­gii uni­wer­sy­tec­kiej — jest to pew­na wiel­kość, z któ­rą zma­ga się każ­dy z nas bez wyjąt­ku, jest to doświad­cze­nie nie­zwy­kle oso­bi­ste, któ­re zawie­ra­my w modli­twie. Ta modli­twa jest nie­jed­no­krot­nie oskar­że­niem kie­ro­wa­nym do Pana Boga, żalem albo bez­sil­nym pad­nię­ciem na kola­na. Dla­cze­go więc Bóg zda­je się nie wysłu­chi­wać naszych próśb, tych małych, ale tak­że tych wiel­kich?

Takie pyta­nia łączą się wraz z ocze­ki­wa­niem na cud, na trium­fal­ne wtar­gnię­cie Boga w nasz świat, w nasz codzien­ny dra­mat. W tym kon­tek­ście modli­twa czło­wie­ka prze­sta­je być pokor­ną proś­bą, a sta­je się swo­istym szan­ta­żem, magicz­nym zaklę­ciem „Panie, zrób to i tam­to” z tą róż­ni­cą, że zamiast popu­lar­ne­go „hokus pokus” mówi­my „Panie spraw.”

Czy nie jest tak, że ocze­ku­je­my na cudow­ne­go cza­ro­dzie­ja, któ­ry ski­nie­niem pal­ca zapro­wa­dzi porzą­dek? Czy ocze­ki­wa­nie od Boga, by ten w świe­tle reflek­to­rów i naj­le­piej kamer tele­wi­zyj­nych zstą­pił na zie­mię i napra­wił wszyst­ko po czło­wie­ku nie jest szan­ta­żem i pogwał­ce­niem suwe­ren­no­ści Stwór­cy?

W tek­ście czy­ta­my sło­wa przy­ta­cza­ne przez ap. św. Paw­ła ze Sta­re­go Testa­men­tu: „Zmi­łu­ję się, nad kim się zmi­łu­ję, i zli­tu­ję się, nad kim się zli­tu­ję” (2 Mż 33,19). W tych sło­wach Pan Bóg, jak­by­śmy powie­dzie­li to języ­kiem potocz­nym, nie stroi foch i kapry­sów. Nie bawi się w lote­rię, mówiąc, że nad tym się zli­tu­je, a nad tym nie, lecz poka­zu­je, iż jest w peł­ni suwe­ren­ny. Nie ozna­cza to jed­nak, że czło­wiek zosta­je porzu­co­ny – wręcz prze­ciw­nie! Bóg pod­kre­śla­jąc swo­ją nie­za­leż­ność i świę­tość, oka­zu­je nam jed­no­cze­śnie łaskę, któ­rą nie zawsze dostrze­ga­my.

Bóg chrze­ści­jan, któ­ry obja­wił się w bez­wa­run­ko­wej miło­ści Jezu­sa Chry­stu­sa nie jest bez­względ­nym tyra­nem i nie­czu­łym despo­tą, ale tym, któ­ry oka­zu­je łaskę, powo­łu­je do nadziei i przez Ducha Św. obda­rza nas wia­rą. Tak jak cier­piał na krzy­żu, tak iden­ty­fi­ku­je się z nami w naszym cier­pie­niu. To wła­śnie od Boga otrzy­ma­li­śmy wiel­ki dar, jakim jest Jego Sło­wo. Przy tym Sło­wie chce­my nie­wzru­sze­nie trwać, bowiem to Sło­wo jest obiet­ni­cą wia­ry, nadziei i miło­ści.

Bóg poprzez swo­je Sło­wo daje nam pomoc, przy­ka­za­nia, np. w for­mie Deka­lo­gu, nie po to, by sta­wiać przed nami barie­ry, by mówić nam, co wol­no, a cze­go nie, ale te przy­ka­za­nia daje nam po to, by poka­zać nam wol­ność. W krzy­żu Jezu­sa Chry­stu­sa Bóg wszyst­ko posta­wił na czło­wie­ka, wycią­gnął do nie­go rękę, ofia­ro­wał same­go sie­bie, by czło­wiek mógł być isto­tą wol­ną, doj­rza­łą. Czyż nie było­by ogra­ni­cze­niem naszej wol­no­ści, gdy­by Bóg nagle wszyst­ko zmie­nił wg naszych wyobra­żeń? Czy wte­dy czło­wiek był­by jesz­cze czło­wie­kiem, czy bez­wol­ną maszy­ną kie­ro­wa­ną przez Boga?

Na całą spra­wę spoj­rzeć moż­na jesz­cze z innej stro­ny. Czę­sto mówi­my o pie­kle na zie­mi i wpa­tru­je­my się w nie­bo, cze­ka­jąc na ratu­nek. Nie­cier­pli­wi­my się. Cze­ka­my na super­ma­na z nie­ba. Zasta­na­wia­my się, dla­cze­go jesz­cze Bóg nie poło­żył kre­su tej doli­nie cier­pień? A może wła­śnie z miło­ści do czło­wie­ka, może Pan Bóg z miło­ści do nas nie­ustan­nie daje nam tą dru­gą szan­sę? Wyba­cza nam „nie sie­dem, ale 77 razy” (Mt 18,21–22)? Gdy­by miał postę­po­wać według lite­ry pra­wa i czy­nów czło­wie­ka, czyż nie powi­nien suro­wo roz­pra­wić się z czło­wie­kiem? Czy Jego zwle­ka­nie nie jest zatem aktem miło­sier­dzia?

Zmar­ły tra­gicz­nie w wypad­ku samo­cho­do­wym rzym­sko­ka­to­lic­ki biskup Rado­mia, śp. ks. biskup Jan Chra­pek powie­dział pod­czas uro­czy­sto­ści jubi­le­uszo­wych Para­fii Ewan­ge­lic­kiej w Rado­miu bar­dzo waż­ne sło­wa: „Bóg jest wszech­moc­ny. Nie może tyl­ko jed­ne­go! Bóg nie może prze­stać kochać czło­wie­ka!” Oto jest praw­da o nas, grzesz­ni­kach, i o świę­tym Bogu. Nawet jeśli­by­śmy się wypar­li Boga po sto­kroć, ode­szli od Jego Ewan­ge­lii, zwąt­pi­li w Nie­go, to On, jak naj­wier­niej­szy Przy­ja­ciel, trwa przy nas, bo nie może prze­stać nas kochać.

Kie­dy nasz Pan i Bóg w swym Sło­wie powia
da: „Zmi­łu­ję się, nad kim się zmi­łu­ję, zli­tu­ję się nad kim się zli­tu­ję” chce zba­wie­nia wszyst­kich ludzi. Te sło­wa są niczym innym jak tyl­ko zapew­nie­niem łaski dla każ­de­go bez wyjąt­ku, dla mnie i dla Cie­bie. Nie nasze zasłu­gi, speł­nia­nie takich czy innych czyn­no­ści reli­gij­nych, lecz tyl­ko miłość Boga Ojca, łaska Jezu­sa Chry­stu­sa i dar jed­no­ści w Duchu Świę­tym wyzwa­la­ją nas z bez­sil­no­ści i smut­ku codzien­no­ści.

Życie chrze­ści­ja­ni­na jest życiem w łasce i pod łaską, poprzez któ­rą Bóg czy­ni nas wol­ny­mi, lep­szy­mi ludź­mi, uzdal­nia nas do miło­ści, poka­zu­je nam pięk­no i uwraż­li­wia na cier­pie­nie. Nie ozna­cza to, że mamy bez­czyn­nie wpa­try­wać się w nie­bo, lecz wzy­wa­ni jeste­śmy do naśla­do­wa­nia, do nawró­ce­nia, do oso­bi­stej reflek­sji, do modli­twy, ale tak­że do rado­ści z życia. Przy­po­mi­na­ją nam o tym nie tyl­ko sło­wa Pisma Św., świę­ta Ewan­ge­lia, lecz tak­że ludzie, któ­rych Bóg sta­wia na naszej dro­dze, na któ­rych też sobie nie zasłu­ży­li­śmy.

Z miło­ści jest co czy­ni Bóg! Mnie nigdy nie zawie­dzie. Nie wska­że mi omyl­nych dróg. Zara­dzi wszel­kiej bie­dzie. Jest Bogiem mym, mam ufność w Nim, od zgu­by mnie ochro­ni, bo w jego jestem dło­ni.” Samu­el Rodi­gast († 1708)

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.