Papieska polędwica czyli “Narty Ojca Świętego”
- 20 października, 2004
- przeczytasz w 2 minuty
- On (papież — przyp. autora) jest dla mnie ważniejszy niż sam Jezus — powiedział do kamery pewien wierny, oczekujący kilka lat temu na przyjazd Jana Pawła II. To postawa skrajna, ale pewnie nie odosobniona. Ze względu na takie postawy trudno nad Wisłą pisać o papieżu obiektywnie. Być może łatwiej opisać — choć pewnie nadal trudno zrozumieć — postawę wielu Polaków-katolików wobec biskupa Rzymu. Zrobił to Jerzy Pilch w komedii „Narty […]
- On (papież — przyp. autora) jest dla mnie ważniejszy niż sam Jezus — powiedział do kamery pewien wierny, oczekujący kilka lat temu na przyjazd Jana Pawła II. To postawa skrajna, ale pewnie nie odosobniona. Ze względu na takie postawy trudno nad Wisłą pisać o papieżu obiektywnie. Być może łatwiej opisać — choć pewnie nadal trudno zrozumieć — postawę wielu Polaków-katolików wobec biskupa Rzymu. Zrobił to Jerzy Pilch w komedii „Narty Ojca Świętego“.
Pisarz-luteranin nie powinien celować swoim piórem w stronę Kościoła, którego wiernym nie jest. Ale jego obowiązkiem jest opisywanie tego, co się wokół dzieje, a czego jakoś żaden artysta nie chce dostrzec. Pilch jest pionierem. “Nie pytam o papieża. Pytam o ludzi. Nie zadaję pytania: co się dzieje z papieżem? Zadaję pytanie: co się dzieje z ludźmi? Co się dzieje z ludźmi, gdy w poważny, mniej poważny albo śmiertelnie poważny sposób zaczynają o papieżu, o obecności papieża w ich życiu, myśleć?” — napisał we wstępie.
Książkę czyta się świetnie. Jerzy Pilch jest w doskonałej formie. Dialogi wartkie, zabawne i prawdziwe. Choć po chwili refleksji właśnie ta ich prawdziwość może zasmucić. Ale nigdzie nie jest przecież powiedziane, że rzeczywistość musi cieszyć. Jeśli zaczyna zastanawiać, to już dużo. Być może Pilchowi uda się nakłonić kilku czytelników do refleksji. To już będzie sukces.
“Zapewne moje luterskie korzenie dają mi w tym wypadku pewną pisarską swobodę. Ale luterskie korzenie mają to do siebie, że nigdy nie dają beztroski” — pisze autor. I bezkompromisowo piętnuje nadmierny kult papieża wynikający ponoć z miłości rodaków do Polaka na Stolicy Piotrowej. Miłości? Młody Messerschmidt, jeden z bohaterów utworu: “Zdaje im się, że go kochają… Sentymentalny tłumny trans to nie jest miłość. Sentymentalny tłumny trans plus religijne uniesienie plus kult boskiego idola to są wszystko wyraziste zjawiska… ale nie miłość”.
A o co chodzi z tą polędwicą? Odpowiedź w książce.
Jerzy Pilch “Narty Ojca Świętego”, Świat Książki 2004