Ekumenizm w Polsce i na świecie

Papież, który nie był Bartosiem


Dzieł­ko Tade­usza Bar­to­sia szum­nie zapo­wia­da­ne jako pierw­sza kry­tycz­na ana­li­za pon­ty­fi­ka­tu Jana Paw­ła II oka­za­ło się zaska­ku­ją­co cien­kie. I wca­le nie cho­dzi o jego dłu­gość (sto kil­ka­dzie­siąt stron) czy fakt, że skła­da się w więk­szo­ści z ana­liz opu­bli­ko­wa­nych już na łamach pra­sy codzien­nej, ale o to, że zarzu­ty byłe­go domi­ni­ka­ni­na wobec papie­ża Pola­ka moż­na pod­su­mo­wać jed­nym zda­niem. Bar­toś zarzu­ca Jano­wi Paw­ło­wi II, że nie był on Bar­to­siem. Prze­ko­na­nie to prze­wi­ja się na wszyst­kich […]


Dzieł­ko Tade­usza Bar­to­sia szum­nie zapo­wia­da­ne jako pierw­sza kry­tycz­na ana­li­za pon­ty­fi­ka­tu Jana Paw­ła II oka­za­ło się zaska­ku­ją­co cien­kie. I wca­le nie cho­dzi o jego dłu­gość (sto kil­ka­dzie­siąt stron) czy fakt, że skła­da się w więk­szo­ści z ana­liz opu­bli­ko­wa­nych już na łamach pra­sy codzien­nej, ale o to, że zarzu­ty byłe­go domi­ni­ka­ni­na wobec papie­ża Pola­ka moż­na pod­su­mo­wać jed­nym zda­niem. Bar­toś zarzu­ca Jano­wi Paw­ło­wi II, że nie był on Bar­to­siem.

Prze­ko­na­nie to prze­wi­ja się na wszyst­kich stro­nach ana­liz byłe­go domi­ni­ka­ni­na. Uzna­je on, że nie­do­pusz­czal­ne było w posłu­gi­wa­niu Jana Paw­ła II to, że był to pon­ty­fi­kat kato­li­ka, żyją­ce­go hero­icz­nie i prze­ko­na­ne­go o tym, że Bóg ma dla każ­de­go (tak­że dla nie­go) jakąś szcze­gól­ną misję. Na dokład­kę Jan Paweł II, tak jak wszy­scy jego poprzed­ni­cy od pół­to­ra tysią­ca lat, nie­od­po­wied­nio rozu­miał posłan­nic­two bisku­pa Rzy­mu i w związ­ku z tym źle wypeł­nia­li powie­rzo­ne im obo­wiąz­ki. „Nie tak budu­je się wia­rę kato­lic­ką” – grzmi Bar­toś pod­su­mo­wu­jąc roz­dział poświę­co­ny sta­niu na stra­ży dok­try­ny przez papie­ża i Kon­gre­ga­cję Nauki Wia­ry. A w innym miej­scu uzu­peł­nia, że zamiast nauczać papież powi­nien dia­lo­go­wać i uczyć się wspól­nie ze swy­mi adwer­sa­rza­mi. Sam dia­log oczy­wi­ście nie wystar­cza, dowo­dem na to, że papież (każ­dy, nie tyl­ko Jan Paweł II) rze­czy­wi­ście wcho­dzi w dia­log będzie dopie­ro, o czym Bar­toś pisze wie­lo­krot­nie i w róż­nych miej­scach, odej­ście od wszyst­kie­go, co jest przez współ­cze­sny świat odrzu­ca­ne.


Solus Bar­toś


Sło­wem, i nie jest to żart, zda­niem byłe­go domi­ni­ka­ni­na Jan Paweł II zgrze­szył przede wszyst­kim przez to, że pozo­stał wier­ny temu, jak od wie­lu wie­ków Kościół kato­lic­ki defi­niu­je rolę papie­ża. Kolej­ne sobo­ry i orze­cze­nia papie­skie nie pozo­sta­wia­ją wąt­pli­wo­ści, że biskup Rzy­mu ma być nauczy­cie­lem i paste­rzem, któ­re­go celem jest gło­sze­nie nauki i zacho­wy­wa­nie jej czy­sto­ści, a nie „współ­uczest­nic­two w dia­lo­gu”. „Bisku­pi (…) rzym­scy – jak jasno defi­niu­je te kwe­stię Sobór Waty­kań­ski I – jasno okre­śla­li obo­wią­zu­ją­cą naukę, któ­rą z pomo­cą Bożą uzna­li za zgod­ną z Pisma­mi Świę­ty­mi i apo­stol­ski­mi tra­dy­cja­mi”. Nie ina­czej, żeby nie było wąt­pli­wo­ści, rzecz ujmo­wał Sobór Waty­kań­ski II, a tak­że kolej­ni papie­że.


To jed­nak dla Tade­usza Bar­to­sia nie ma więk­sze­go zna­cze­nia. Orze­cze­nia sobo­ro­we i papie­skie, tra­dy­cja, teo­lo­gia czy nawet Pismo Świę­te są dla nie­go bowiem waż­ne tyl­ko o tyle, o ile pozwa­la­ją mu dowo­dzić, że Jan Paweł II nie był praw­dzi­wym kato­li­kiem (w tej kwe­stii za bicz naj­czę­ściej słu­ży dziw­nie zin­ter­pre­to­wa­ny św. Tomasz), w każ­dym prze­ciw­nym wypad­ku są zaś one odrzu­ca­ne, jako nie­zgod­ne z „praw­dzi­wym naucza­niem Jezu­sa Chry­stu­sa”, któ­re­go jedy­nym i osta­tecz­nym inter­pre­ta­to­rem zda­je się pozo­sta­wać Tade­usz Bar­toś. To on bowiem okre­śla (nie ma co ukry­wać, że bez dowo­du), że ety­ki kodek­so­we są nie do pogo­dze­nia z naucza­niem Chry­stu­sa, on jasno wska­zu­je, że pró­ba budo­wa­nia norm etycz­nych, któ­re mia­ły­by być obo­wią­zu­ją­ce w sumie­niu jest zdra­dą chrze­ści­jań­stwa i znie­wo­le­niem czło­wie­ka. On stwier­dza, że podział na cywi­li­za­cję życia i cywi­li­za­cję śmier­ci nie wyra­sta z teo­lo­gii, a z pol­skie­go mesja­ni­zmu i mani­che­izmu.


Filo­zo­fo­wa­nie mło­tem


Próż­no jed­nak szu­kać w książ­ce Bar­to­sia dowo­dów na wszyst­kie te ostre i jed­no­znacz­ne tezy. Zamiast nich muszą wystar­czyć czy­tel­ni­ko­wi auto­ry­te­ty: Hans Küng, Karl Rah­ner, Emma­nu­le Lèvi­nas Zyg­munt Bau­man czy Leszek Koła­kow­ski. Dla­cze­go aku­rat oni? Bo ich styl myśle­nia albo argu­men­ta­cja może stać się wygod­nym młot­kiem, któ­rym zaata­ko­wać moż­na Jana Paw­ła II. Koła­kow­ski kry­ty­ku­je ety­kę kodek­so­wą – już mamy zarzut, że Jan Paweł II nie uwzględ­nił jego uwag. Bau­man dorzu­ca podział na moral­ność i ety­kę (w któ­rej oczy­wi­ście ta pierw­sza jest dobra, bo indy­wi­du­ali­stycz­na, a ta dru­ga zła) – już mamy kamy­czek do ogród­ka papie­ża, któ­ry oczy­wi­ście budo­wał ety­kę, a nie „indy­wi­du­al­ną wraż­li­wość na Inne­go”.


I fakt, że języ­ki, nar­ra­cje tra­dy­cje i spo­so­by argu­men­ta­cji Koła­kow­skie­go, Bau­ma­na, Lèvi­na­sa i Jana Paw­ła II są zupeł­nie inne, i dla­te­go pró­ba swo­bod­ne­go i dowol­ne­go prze­no­sze­nia kate­go­rii i argu­men­ta­cji z jed­nej do dru­giej czy publi­cy­stycz­ne­go kry­ty­ko­wa­nia jed­nych przez dru­gie, jest pozba­wio­na sen­su – zupeł­nie Bar­to­sia nie rusza. To, że przy­wo­ły­wa­ni przez nie­go myśli­cie­le są w prze­wa­ża­ją­cej czę­ści kon­ty­nu­ato­ra­mi filo­zo­fii pod­mio­tu i pod­mio­to­wo­ści, a Karol Woj­ty­ła – mimo feno­me­no­lo­gicz­nych sym­pa­tii – pozo­stał wier­ny filo­zo­fii przed­mio­to­wej – nie ma dla nie­go zna­cze­nia, a nawet wię­cej: sta­no­wi zarzut nie­no­wo­cze­sno­ści wizji papie­skiej. Sło­wem zamiast pró­by rze­czy­wi­ste­go odczy­ta­nia (ale poprze­dzo­ne­go prze­tłu­ma­cze­niem na kate­go­rie innych filo­zo­fii) mamy do czy­nie­nia z publi­cy­stycz­ną nawa­lan­ką, w któ­rej „nowo­cze­sne auto­ry­te­ty” Bar­to­sia (dość zresz­tą ubo­go inter­pre­to­wa­ne) są tyl­ko narzę­dzia­mi do poka­za­nia, jaki to papież był nie­przy­sto­so­wa­ny do nowo­cze­sne­go świa­ta, i jak bar­dzo prze­szka­dzał w peł­nej dzia­łal­no­ści misyj­nej i pozy­ski­wa­niu nowych wier­nych.


Bar­toś refor­ma­tor


Książ­ka Bar­to­sia, jak każ­dy mani­fest ide­olo­gicz­ny (a tym jest ona w swo­jej isto­cie), zawie­ra tak­że pro­gram pozy­tyw­ny. Ale jest on nie­zwy­kle ubo­gi. Kościół, według Bar­to­sia, powi­nien być nie rodzi­ną, nie hie­rar­chicz­ną struk­tu­rą, ani nawet nie wspól­no­tą zba­wie­nia, ale teo­lo­gicz­ną gru­pą dys­ku­syj­ną, w któ­rej o wszyst­kim i ze wszyst­ki­mi się dys­ku­tu­je, a oce­na jed­nost­ki jest czymś, cze­go nikt nie może i nie ma pra­wa pod­wa­żać. Struk­tu­ry, któ­re rodzi­ły się przez wie­le setek lat tak­że powin­ny zostać zastą­pio­ne – oczy­wi­ście przez współ­cze­sne roz­wią­za­nia demo­kra­tycz­no-libe­ral­ne, któ­re są dla byłe­go domi­ni­ka­ni­na szczy­tem moż­li­wo­ści ludz­kich.


A że Ewan­ge­lia, Tra­dy­cja Kościo­ła czy Magi­ste­rium usta­wi­ły rzecz ina­czej – to nie ma dla Bar­to­sia naj­mniej­sze­go zna­cze­nia. Kate­go­ria praw­dy bowiem, choć poja­wia się w jego roz­wa­ża­niach, w isto­cie ozna­cza jedy­nie subiek­tyw­ne prze­ko­na­nie, a sze­rzej zbiór subiek­tyw­nych prze­ko­nań jed­no­stek (o ile są one kry­tycz­ne i zga­dza­ją się z Bar­to­siem, inne powin­ny być odrzu­co­ne). I to tym prze­ko­na­niom, opi­niom czy ste­reo­ty­pom Kościół, praw­dzi­wie wier­ny Bar­to­sio­wi, powi­nien być posłusz­ny.


Na szczę­ście dla Kościo­ła, ale i dla wol­no­ści deba­ty teo­lo­gicz­nej czy publi­cy­stycz­nej, nie jest. Bo Kościół Bar­to­sia nie tyl­ko nie był­by bar­dziej otwar­ty, ale prze­ciw­nie zamknął­by wie­le debat, któ­re toczą się obec­nie. A powo­dem było­by na przy­kład to, że ich uczest­ni­cy nie przyj­mu­ją odkryć her­me­neu­ty­ki, nie cenią odpo­wied­nich teo­lo­gów, albo – o zgro­zo – są człon­ka­mi Opus Dei (co jest dla byłe­go domi­ni­ka­ni­na jed­ną z naj­więk­szych zbrod­ni).


T. Bar­toś, Jan Paweł II. Ana­li­za kry­tycz­na, War­sza­wa 2008.


Tekst jest szer­szą wer­sją recen­zji, któ­ra uka­za­ła się w “Rzecz­po­spo­li­tej” 21.02.2008 roku.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.