Pierwsze ofiary protestów w Birmie
- 29 września, 2007
- przeczytasz w 1 minutę
Co najmniej 9 osób zginęło dziś w starciu z policją podczas antyrządowych protestów w Myanmar (Birma). W reakcji na pokojowo przebiegające protesty mnichów, władze zagroziły podjęciem “akcji ekstremalnych”. W centrum miasta od rana gromadziły się tłumy — mnisi i ludzie świeccy. Według szacunkowych obliczeń na ulice wyszło łącznie 70 tys. osób. Tysiące ludzi, w tym wielu mnichów, zgromadziło się na zamkniętej przez wojsko i policję drodze, prowadzącej do jednej z głównych świątyń […]
Co najmniej 9 osób zginęło dziś w starciu z policją podczas antyrządowych protestów w Myanmar (Birma). W reakcji na pokojowo przebiegające protesty mnichów, władze zagroziły podjęciem “akcji ekstremalnych”.
W centrum miasta od rana gromadziły się tłumy — mnisi i ludzie świeccy. Według szacunkowych obliczeń na ulice wyszło łącznie 70 tys. osób. Tysiące ludzi, w tym wielu mnichów, zgromadziło się na zamkniętej przez wojsko i policję drodze, prowadzącej do jednej z głównych świątyń buddyjskich miasta — Sule. Wtedy policja otworzyła ogień. Oficjalne dane mówią o dziewięciu zabitych. Wśród nich są dziennikarze, jeden z nich to Japończyk, Kenji Nagai, drugi nie został jeszcze zidentyfikowany.
Początkowo protesty przebiegały bardzo spokojnie. Dopiero we wtorek na ulicach pojawiły się wozy bojowe, jednak nie podejmowano żadnych działań przeciwko protestującym. Wczoraj nad ranem odziały policji i wojska okrążyły sześć największych klasztorów buddyjskich w Rangunie by uniemożliwić mnichom ich opuszczenie i zapobiec kolejnym manifestacjom. Setki osób aresztowano, a co najmniej trzy straciły życie.
Choć Stany Zjednoczone i Unia Europejska zażądały niezwłocznego zaprzestania brutalnych represji, państwa świata reagują bardzo ospale na działania junty wojskowej.
Wojsko rządzi Birmą, z niewielkimi przerwami, od 1962 roku. Od 1992 na czele państwa stoi generał Than Shwe noszący oficjalny tytuł “Przewodniczący Państwowej Rady Pokoju i Rozwoju Państwa”.