Pójdźmy do tronu łaski Jezusa Chrystusa
- 27 lutego, 2004
- przeczytasz w 2 minuty
„Mając więc wielkiego arcykapłana, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa, Syna Bożego, trzymajmy się mocno wyznania. Nie mamy bowiem arcykapłana, który by nie mógł współczuć ze słabościami naszymi, lecz doświadczonego we wszystkim, podobnie jak my, z wyjątkiem grzechu. Przystąpmy tedy z ufną odwagą do tronu łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia i znaleźli łaskę ku pomocy w stosownej porze.” Hebr. 4,14–16 Krzyż jako symbol męczeństwa i śmierci Jezusa Chrystusa może zniechęcać – jest […]
„Mając więc wielkiego arcykapłana, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa, Syna Bożego, trzymajmy się mocno wyznania. Nie mamy bowiem arcykapłana, który by nie mógł współczuć ze słabościami naszymi, lecz doświadczonego we wszystkim, podobnie jak my, z wyjątkiem grzechu. Przystąpmy tedy z ufną odwagą do tronu łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia i znaleźli łaskę ku pomocy w stosownej porze.” Hebr. 4,14–16
Krzyż jako symbol męczeństwa i śmierci Jezusa Chrystusa może zniechęcać – jest on bowiem symbolem hańby, mordu nad niewinnym Człowiekiem. Krzyż jest wejściem w obszar śmierci najbardziej bezsensownej, która, wbrew wyobrażeniom wielu daleka była od taniej inscenizacji teatralnej, ale okrzykiem nie dającego się opisać bólu, rozczarowania (Mk 15,34) i bezsilności. Ten krzyż był dla jednych symbolem zgorszenia, a dla innych mocą Bożą ku zbawieniu (1. Kor. 1,18).
W Czasie Pasyjnym, który na nowo chcemy przeżywać udajemy się w wędrówkę ku Golgocie, na której stoi krzyż Wzgardzonego. W nim jednak prowadzeni mocą Ducha Świętego chcemy prócz zwątpienia, współczucia i smutku odnaleźć to co ukryte, niedostrzegalne, a być może zapomniane. Ufamy, że Bóg odkrywa przed nami to, co zakryte (Dn 2,22), wątpimy i upadamy, ale właśnie w tym krzyżu, a konkretniej w tym Jezusie Chrystusie odnajdujemy niewyczerpany strumień inspiracji, wciąż zdumiewającą moc nawrócenia, która potrafi podźwignąć nas z najgłębszej przepaści nawet wtedy, gdy nadzieja wydaje się być nieosiągalna.
Parafrazując słowa najwybitniejszego teologa katolickiego XX wieku o. Karla Rahnera SJ można powiedzieć, że wiara chrześcijańska jest nieustannym pielgrzymowaniem ku Golgocie, jest heroizmem wytrzymywania przez całe życie bliskiej nieobecności świętego Boga. Tę bliską nieobecność w całej mocy doświadczamy na Golgocie, na której możemy się zatrzymać, zastanowić i wsłuchać w głos Tego, który nie potrzebuje naszej litości, ale który sam nad nami się lituje.
Autor Listu do Hebrajczyków zachęca nas do zaufania Jezusowi, wielkiemu Arcykapłanowi, który złożył życie swoje na świętą, niewinną i niepowtarzalną ofiarę – to właśnie Jezus, nad którym nachylaliśmy się jeszcze tak niedawno w betlejemskiej grocie jest obietnicą i zarazem spełnieniem wszelkiej wiary, nadziei i miłości, dlatego też pełni ufności możemy przystąpić do tronu łaski.
„Na Golgotę, duszo śpiesz, stań pod krzyżem Zbawiciela; w swoim żalu tym się ciesz, że Bóg przezeń łask udziela. Tam oglądaj Zbawcy krzyż i w pokorze doń się zbliż (…) Serce Swoje otwórz mi, ukaż źródło łask w Swej męce, a ja troski me i łzy z wiarą złożę w Twoje ręce; prowadź mnie przez krzyż i znój, gdzie Sam jesteś Jezu mój!” (ks. Benjamin Schmolck, † 1737)