Ekumenizm w Polsce i na świecie

Pożegnanie z Księdzem Janem — spotkanie z dr Aldoną Kraus


To dziw­ne, ale nie­któ­re odej­ścia poru­sza­ją wszyst­kich; nie­za­leż­nie, czy zmar­łe­go zna­ło się oso­bi­ście, czy zamie­ni­ło się z nim choć­by sło­wo, czy pozna­ło się go w codzien­no­ści. Głę­bia ducha, cha­ry­zma auten­tycz­no­ści, dar wyra­ża­nia pozor­nie sza­rej zwy­czaj­no­ści, lot­ność słów? Odszedł Karol Woj­ty­ła, odszedł Brat Roger, odszedł Ksiądz Twar­dow­ski — Jan od Bie­dron­ki (patrz ks. J. Twar­dow­ski „Modli­twa do Świę­te­go Jana od Krzy­ża”). To samo poru­sze­nie, to samo pod­nio­słe prze­ję­cie – żal i drże­nie; […]


To dziw­ne, ale nie­któ­re odej­ścia poru­sza­ją wszyst­kich; nie­za­leż­nie, czy zmar­łe­go zna­ło się oso­bi­ście, czy zamie­ni­ło się z nim choć­by sło­wo, czy pozna­ło się go w codzien­no­ści. Głę­bia ducha, cha­ry­zma auten­tycz­no­ści, dar wyra­ża­nia pozor­nie sza­rej zwy­czaj­no­ści, lot­ność słów?

Odszedł Karol Woj­ty­ła, odszedł Brat Roger, odszedł Ksiądz Twar­dow­ski — Jan od Bie­dron­ki (patrz ks. J. Twar­dow­ski „Modli­twa do Świę­te­go Jana od Krzy­ża”). To samo poru­sze­nie, to samo pod­nio­słe prze­ję­cie – żal i drże­nie; peł­na meta­fi­zycz­nej ciszy kon­tem­pla­cja życiai prze­mi­ja­nia; coraz ostrzej­sza świa­do­mość koń­ca epo­ki, koń­ca wie­ku. Dobrze, że następ­ny wyra­sta ze spu­ści­zny ducho­wej Wiel­kich Odcho­dzą­cych, a wła­ści­wie Prze­cho­dzą­cych.


Jed­nak po ludz­ku smut­no. Bole­sna świa­do­mość, że nie zosta­nie już napi­sa­ny żaden wiersz, poprzez któ­ry jasne świa­tło pad­nie na zwy­czaj­ne-nie­zwy­czaj­ne spra­wy i rze­czy: na zdzi­wio­ne sobą jeże i nie­sfor­ne wró­ble, nie­wy­ro­śnię­te mrów­ki i wystro­jo­ne róże, poważ­ne anio­ły i nigdy nie znu­dzo­ne kaza­nia­mi malu­chy. Mam pra­wo pro­sić dzi­siaj: „Boże, po sto­kroć świę­ty, moc­ny i uśmiech­nię­ty – iżeś stwo­rzył papu­gę, zaskroń­ca, zebrę prę­go­wa­ną – kaza­łeś żyć wie­wiór­ce i hipo­po­ta­mom – teo­lo­gów łasko­czesz chra­bąsz­cza wąsa­mi – dzi­siaj, gdy mi tak smut­no i dusz­no, i ciem­no – uśmiech­nij się nade mną” (ks. J. Twar­dow­ski, „Supli­ka­cje”). Bo to „uśmiech jest zapro­sze­niem / do miło­ści / świa­dec­twem miło­ści / i ist­nie­nia duszy / cie­szy jak pierw­szy uśmiech / świa­dek nadziei / że przy­cho­dzi dobry król / twarz uśmie­cha­jąc się / zata­cza koło / ozna­cza peł­nię” (ks. J. Twar­dow­ski „Anioł Uśmie­chu”).


Ten uśmiech pozo­sta­nie z nami, jako dro­go­wskaz. Może jesz­cze bar­dziej teraz ani­że­li przed­tem. Świa­do­mość kre­su skła­nia wie­lu do zain­te­re­so­wa­nia. Mar­twi się ksiądz Jan, żeby nie prze­oczy­li, że „Zaufa­łem dro­dze / wąskiej / takiej na łeb na szy­ję / z dziu­ra­mi po kola­na / takiej nie w porę jak w listo­pa­dzie spóź­nio­ne bura­ki / i wysze­dłem na łąkę sta­ła świę­ta Agniesz­ka / — naresz­cie – powie­dzia­ła / — mar­twi­łam się już / że posze­dłeś ina­czej / pro­ściej / po asfal­cie / auto­stra­dą do nie­ba – z nagro­dą od mini­stra / i że cię dia­bli wzięli”(ks. J. Twar­dow­ski, „Zaufa­łem dro­dze”).


Dla Ave­tek i innych chó­rzy­stów Ave (Ave Men, Gold Old Ave) ten uśmiech to coś wię­cej niż poezja nio­są­ca prze­sła­nie nadziei, poko­ry i wia­ry. To świa­dec­two czło­wie­ka – real­ne­go, żywe­go, spo­ty­ka­ne­go tak czę­sto, oddzia­ły­wu­ją­ce­go bez­po­śred­nio!


Dane nam było wie­lo­krot­nie śpie­wać dla Księ­dza Jana pod­czas nie­za­po­mnia­nych wie­czo­rów poezji. A ileż ich było od 1999 roku! Klub Leka­rza, Klub Inte­li­gen­cji Kato­lic­kiej, Muzeum Nie­pod­le­gło­ści… — róż­ne zacne miej­sce i zawsze ta sama pro­sto­ta Księ­dza Jana nazna­czo­na cie­płem, spo­ko­jem, wytrwa­łą obec­no­ścią, ujmu­ją­cą szcze­ro­ścią, otwar­to­ścią, zasłu­cha­niem, auten­tycz­nym zacie­ka­wie­niem i cier­pli­wo­ścią – nasze kon­cer­ty trwa­ły czę­sto bli­sko dwie godzi­ny. Nigdy nie zda­rzy­ło się Księ­dzu spoj­rzeć na zega­rek albo dać zna­ku do przy­śpie­szo­ne­go zakoń­cze­nia. A póź­niej – roz­mo­wy, komen­ta­rze, zawsze cel­ne uwa­gi doty­czą­ce pre­zen­to­wa­ne­go reper­tu­aru, wpi­sy­wa­nie dedy­ka­cji i oczy­wi­ście zdję­ciaz Avet­ka­mi: zespo­ło­we i oso­bi­ste, z każ­dą chó­rzyst­ką z osob­na. Te zdję­cia to wymow­na pamiąt­ka. Ale są też inne: Mar­ta, wów­czas ośmio­lat­ka, nigdy nie zapo­mni pew­nie, kie­dy pod­czas kon­cer­tu skła­da­ła Księ­dzu Jano­wi w imie­niu Ave­tek śpie­wa­ne życze­nia z oka­zji imie­nin. I to ser­decz­ne przy­tu­le­nie, poca­łu­nek… A Agniesz­ka do dziś wspo­mi­na, jak prze­cho­dząc obok Księ­dza, potknę­ła się, na co ów bli­sko dzie­więć­dzie­się­cio­let­ni męż­czy­zna pode­rwał się – na ile Mu siły pozwa­la­ły – aby pomóc wstać, a zoba­czyw­szy zadra­pa­nie na mło­dym ręku uca­ło­wał dłoń lice­alist­ki. I tak oto zwy­czaj­nie oddzia­ły­wał Ksiądz Jan na Avet­ki. Nic dziw­ne­go, że w dniu Jego śmier­ci na naszej stro­nie inter­ne­to­wej poja­wi­ły się wpi­sy, a wśród nich jeden bar­dzo wymow­ny, nawią­zu­ją­cy do frag­men­tu zna­ne­go wier­sza „Spiesz­my się”: „On też, aby widzieć n a p r a w d ę, musiał zamknąć oczy…” W koń­cu na to tak bar­dzo cze­kał. „Jakie to szczę­ście / obu­dzić się / i zoba­czyć Anio­ła / wysłan­ni­ka Boga / świad­ka Jego / obec­no­ści” — napi­sał w wier­szu „Anioł prze­bu­dze­nia”, któ­ry znaj­du­je sięw ofia­ro­wa­nym na Gwiazd­kę 2002 i Nowy Rok 2003 Avet­kom zbio­rze „Anie­le mój”, opa­trzo­nym pięk­ną dedy­ka­cją. Jesz­cze dziś wspo­mi­nam, jak czte­ry dni przed Wigi­lią i dzień przed świą­tecz­nym kon­cer­tem w prze­peł­nio­nym mistycz­ną atmos­fe­rą miesz­ka­niu Księ­dza Jana odbie­ra­łem z Jego rąk ten wymow­ny poda­rek; pamię­tam, jak wiel­ką radość spra­wił chó­rzy­stom i jak dłu­go wędro­wał po ich rodzi­nach: czy­ta­ny, oglą­da­ny, przy­swa­ja­ny… Teraz ksią­żecz­ka sta­je się swo­istym modli­tew­ni­kiem, zwłasz­cza za przy­czy­ną „Anio­ła wio­dą­ce­go do świa­tła”, „Sta­le przy­po­mi­na­ją­ce­go / sło­wa / świa­tłość wie­ku­ista / nie­chaj im świe­ci”.


Czu­je­my, że Księ­dza Jana trze­ba zanieść do ludzi – przy­bli­żyć – prze­ka­zać… I jak On – „nauczyć się dzi­wić w koście­le, / że Hostia Naj­święt­sza tak mała”; i jak On – „wie­rzyć Panu Bogu jak dziec­ko”; i jak On – „przy­nieść nie­wy­kwa­li­fi­ko­wa­ną ręką / baran­ka ze śnie­gu”.


Dla­te­go ser­decz­nie zapra­sza­my na orga­ni­zo­wa­ny przez Fun­da­cję AVE cykl spo­tkań z dr Aldo­ną Kraus – war­szaw­ską oku­list­ką, poet­ką i jed­ną z naj­bliż­szych przy­ja­ciół Księ­dza Jana. Mam przed sobą nie­zwy­kły tomik „Lita­nia pol­ska” – podwój­nie dedy­ko­wa­ny przez Auto­ra: mnie – w grud­niu przed trze­ma laty, a kil­ka mie­się­cy wcze­śniej dr Kraus: „Kocha­nej Aldo­nie, nie­wy­pła­cal­ny dłuż­nik – x. Twar­dow­ski”…


Na pierw­sze spo­tka­nie, któ­re odbę­dzie się w Domu Kul­tu­ry „Świt”, ul. Wysoc­kie­go 11w sobo­tę 4 II 2006 o g. 19 (wstęp wol­ny), zło­żą się opo­wie­ści o ostat­nich ziem­skich chwi­lach Księ­dza Jana, Jego 90. uro­dzi­nach i napi­sa­nych z tej oka­zji w pre­zen­cie „Listach i liści­kach”, a tak­że waka­cjach spę­dzo­nych w aniń­skim domu Aldo­ny Krau­si wie­lu innych zna­czą­cych wyda­rze­niach z ostat­nich kil­ku­dzie­się­ciu lat… Nie zabrak­nie wier­szy Księ­dza Poety i dedy­ko­wa­nych Jemu utwo­rów Dok­tór Kraus oraz wspól­ne­go kolę­do­wa­nia pod prze­wod­nic­twem Ave­tek.


Bar­tło­miej Włod­kow­ski & Avet­ki, www.avetki.alleluja.pl, avetki@wp.pl
Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.