Przedostatnia Niedziela Roku Kościelnego
- 19 listopada, 2006
- przeczytasz w 8 minut
“A do anioła zboru w Sardes napisz: To mówi pierwszy i ostatni, który był umarły , a ożył; Znam ucisk twój i ubóstwo, lecz tyś bogaty, i wiem , że bluźnią tobie ci, którzy podają się za Żydów, a nimi nie są , ale są synagogą szatana. Nie lękaj się cierpień, które mają przyjść na Cię. Oto diabeł wtrącił niektórych z was do więzienia, abyście byli poddani próbie, i będziecie w udręce przezdziesięć dni. Bądź wierny , […]
Wiara w Jezusa Chrystusa jakoPana i Zbawiciela wymaga od nas, jego uczniów i naśladowców — chrześcijan zdecydowanej, jednoznacznej i odważnej postawy w codziennym życiu. O tym możemy się przekonać czytając dzisiejszy tekst kazalny.
Zdecydowane opowiedzenie się po stronie Chrystusa i jego Kościoła było wpoczątkach chrześcijaństwarównoznaczne z narażeniem się na duże niebezpieczeństwo ‑w życiu zawodowów, wśród sąsiadów , w społeczeństwie. To oznaczało prześladowania, konfiskatę mienia, wtrącenie do więzienia czy wręcz świadomość utraty życia — śmierć. Życie chrześcijan w starożytnym świecie nie było łatwe , szczególnie w mieście Smyrnie.
Miasto Smyrna znane było wówczas ze swej wyjątkowej lojalności i wierności wobec okupanta jakim było Imperium Rzymskie i jego hegemonia oraz kult cesarza jako Boga. Dlatego zwalczanonową sektę “chrześcijan”, mówiących o zmartwychwstaniu Jezusa z Nazaretu. Tej nauki nie mogli ścierpiećw tym mieście też wyznawcy religii Mojżeszowej, którzy wykorzystując swe wpływy ułatwiliwładzomprześladowanie chrześcijan. Dlatego Jan nazywa ich “synagogą szatana”, przez którą szatanchciał doprowadzić do zagłady i unicestwienia Kościoła Chrystusowego. Szatan jest w stanie ‑wówczas i dziś- posłużyć się każdym środkiem i osobą, aby tylkoby zniszczyć dzieło Boże. Nie ma dla niego i dziś żadnej świętości, nawet — albo w szczególności — poprzez działania przez i w Kościele.
Jednak list do cierpiącego zboru w Smyrnie jest jednym z dwóch pochwalnych listów jakie napisał Apostoł Jan. Nie ma w nim — jak w innych listach — słów nagany i skargi. Chrystus Pan nie wypowiada w nim ani jednego słowa nagany, ale pociesza, dodaje im otuchy, pobudza ich wiarę ‑wiarę “aż do śmierci”. Już pierwsze słowa zawierają pociechę: “To mówi pierwszy i ostatni, który był umarły, a ożył”. Bóg w Jezusie Chrystusie jesttym, który był pierwszy już przy założeniu i powstaniu świata i będzie jako ostatni przy jego zagładzie, a więc pozostanie jako wszechmocny Bóg, gdy wszystko ulegnie zagładzie i przeminie to, co doczesne. On, Bóg jest alfą i omegą czyli trwać będziena wieki wieków. On bowiem nie jest — tak jak my — ograniczony czasem, miejscem i przestrzenią. My przemijamy,kiedyśprzyjdzie nasz ziemski kres, nasze usta zamilkną, a ciało w proch się zamieni. Ale to co nieśmiertelne w nas, w Nim, wwiecznym Bogu może trwać wiecznie.
Do Boga, który jest pierwszy i ostatni będzie należałoteżostatnie słowo. Nie do człowieka, nie do Ciebie lub do mnie, będzie należało ostatnie słowo. Dla nas ludzi jest to ostrzeżenie, abyśmy nie popadli w pychę, nie stali się zbyt pewni siebie, ale z bojaźnią i z drżeniem przed Bogiem codziennie sprawowali swoje zbawienie. A zbawienie jest w Tym, który umarł i zmartwychwstał, w Chrystusie. Dlatego mamy być czujni w swej wierze i w oczekiwaniu na kres życiaoraz zawsze być gotowym na spotkanie z Bogiem, aby zdać Mu relację ze swego życia. A jednocześnie być gotowym na to, że może przyjść i na nas prześladowanie, uciski i śmierć.
Cierpiącym i wyśmiewanym chrześcijanom w Smyrnie,Chrystuskaże patrzeć na siebie, na swoje cierpienie i śmierć jako na źródło nadziei i mocy. Zaciekli nieprzyjaciele Jezusa chcieli Go złamać, zniszczyć i zabić. Pozornie się im to udało. Sponiewierali Jezusem, prześladowali zbór w Smyrnie i czynią to też i dziś. Na Chrystusawydali wyrok śmierci. Lecz kto zwyciężył ostatecznie? “Gdzież jest o śmierci zwycięstwo twoje? Gdzież jest o śmierci żądło twoje?” (1 Koryntian 15, 55). Śmierć nie zwyciężyła, nie zwyciężył szatan. Ostatecznie zwyciężył przez swoje zmartwychwstanie Jezus Chrystus, który umarł , a ożył.Gdyż “Chrystus, nasz Pan, szatański zburzył plan, innego nie masz Boga” — o tym dobrze wiedzielichrześcijanie w Smyrnie.
Czymy też jesteśmy tego pewni , że “ani życie, ani śmierć ‚… ani prześladowania, ani cierpienia, nie zdołają nas odłączyć od miłości Chrystusowej”? Jak jest z twoją wiernością Bogu i Kościołowi? Jak się codziennie wywiązujesz ze swojej przysięgi konfirmacyjnej, złożonego ślubowaniajako rodzic czy rodzic chrzestny? Czy jesteś gotów iść i dziś z Chrystusem, nawet “na prześladowania i na śmierć”?Czy jesteś mu wierny? Czy może zdradziłeś Jezusa dla wygody materialnej, kariery zawodowej, świętego spokoju, konformizmu? Bo dziś jako chrześcijanie w Polsce, ewangelicy nie cierpimy dla sprawy Chrystusowej. Może się czasami wydawać, że nasze wyznanienie jestw pełni równoprawne w naszym kraju. Ale z drugiej strony nikt z nas nie jest wtrącany do więzienia ze względu na swoje przekonania i wyznanie. Ale może tylko dlatego jest “spokój”, że często wielu nawet nie ma pojęcia- w pracy, w sąsiedztwie , w wojsku czy na studiach, podczas pobytu zagranicą — jakiego jestem wyznania i w ogóleże wierzę w Boga. My nie doznajemy prześladowań takich jak chrześcijanie w Chinach, którzy są wtrącani na wiele lat do więzień, są dziś bici, torturowani, wyrzucani z pracy, dyskryminowani, a mimo to w ciągu ostatnich 10 lat Kościół w Chinach powiększył się 10-krotnie i nieoficjalnie liczy 100 mlionów wierzących w Chrystusa. U nasnie zabija się księży, jak to miało miejsce w tym miesiącu w Salwadorze, gdzie zamordowano małżeństwo luterańskich pastorów. Jak jest więc z mojąi twoją wiernością Bogujego Kościołowi? Czy jestem gotów z nim pójść — i na życie, i na śmierć?
Jeden z moich młodych parafian, który przez jakiś czas pracował poza Polską, gdy powrócił po różnych przejściach do kraju, powiedział mi, że dla niego najlepszym przyjacielemokazał się tam czarnoskóry muzułmanin. Bo gdy“koledzy” — chrześcijanie oszukali go i wystawili do “wiatru”, on jedyny przygarnął go, znalazł mu pracę i umożliwiłprzetrwać materialnie do powrotu. Aleto nie wszystko. Ów “obcy” człowiek nauczył go też tego, jak być wierny. Gdy jeździł z nim tirem po Europie, gdziekolwiekznajdowałby się ów muzułmanin, gdy zbliżała się godzina na modlitwę zatrzymywał się na parkingu, rozkładał swój dywan inie bacząc na innych ludzi publicznie się modlił. Mój parafianin, który niestety porzucił w jakimś momencie swojego życia “swoją pierwszą miłość do Jezusa” , tam na obczyźnie mógł odnaleźć drogę do powierzenia się Jezusowi Chrystusowi, któryjego “martwą” duszę zwyciężył i przez swoje zmartwychwstanie ożywiłdo nowego życia i wiernościBogu. I o tym musiał mi opowiedzieć zaraz po swoim powrocie. Mógł wyznać: “Żyłem w ubóstwie duchowym, ale odkryłem i mam teraz największy skarb — Jezusa”.
Ten przykład pozwoli namlepiej zrozumiećsłowa naszego tekstu “Znam ucisk twój i ubóstwo, lecz tyś bogaty”. Jak można być bogatym w ubóstwie, możezapytasz?Odpowiem tak: Można być bogatym w ubóstwie. Jeśli chrześcijanie w Smyrnie byli gotowi dla swej wiary cierpieć, narażać się na konfiskatę swojego majątku, znosić urągania, poniżenie społeczne, pójść do więzienia i być gotowymi i na śmierć to znaczy, że znali wyższe wartości od dóbr materialnych, intelektualnych, kulturowych, filozoficznych, wartości cenniejsze niż życie na ziemi. Znali coś, co nie przemija i kogoś, kto trwa wiecznie. Ich skarbem był bowiem Jezus Chrystus. W ten sposób byli bogaci wswym ubóstwie. Mieli wieczny skarb, który “ani rdza, ani mól nie zniszczy”. Wiedzieli, że Jezus Chrystus “wczoraj i dziś, ten sam i na wieki”. I mogli dodać:“zwycięstwo, które zwyciężyło świat, to wiara nasza”.
Tak, wiara zwycięża świat, gdyż świat jest tylko doczesny i przemijający, a Bóg jest wieczny, niezmienny i jest moim życiem wiecznym. Dlatego Jezus zachęca zbór w Smyrnie do wytrwania. W symbolice Objawienia św. Jana 10 dni oznacza, żecierpienia mają jednak swój koniec i są niczym w porównaniu do tego, co Bóg przygotował w wieczności dla tych, którzy są mu wierni. Jezus zachęca cierpiący zbór: “Bądź wierny aż do śmierci”. Wierność Jezusowi i jego Kościołowi aż do śmierci oznacza nieugięte i świadome trwanie w swojej w wierze każdego dnia na nowo. Trwanie jak roślinka w glebie, z której czerpie soki do życia codziennie i na nowo. Trwać to być świadomym, że trzeba być przygotowanym na wszystko, że Bóg czasami dopuszcza różne rzeczy w życiu, ale tych, którzy są mu wierni,nigdy nie opuszcza. Być wiernym to znaczy nie lękać się śmierci.Lęk przed nią nie powoduje niewierność i poczuciezniechęcenia. Bóg mówi, że ci którzybędą Mu wierni aż do śmierci z nim, to znaczy z Chrystusem będą umierać. A gdy staną na sądzie ostatecznym przejdą do żywota wiecznego, czyli druga śmierć ich nie dosięgnie. Bo Chrystus prawdziwie zmartwychwstał!
Pamiętajmy, nie wszyscy wyznawcy chrześcijaństwa są wierni “aż do śmierci” Chrystusowi i Kościołowi. Gdybytak było,tokościoły byłyby przepełnione, a nie byłoby potrzeby budowania więzień… “Czuwajcie więc i módlcie się, abyście nie popadli w pokuszenie. Gdyż przyjście Pana jest bliskie”.
Czy Jezus Chrystus mógłby każdego z nas zaliczyć do wiernych? Oby tak było… Oby i nas uznał za dochowujących wierności, takjak ów zbór w Smyrnie. Oby każdego z nas wzmacniał w naszych słabościach i pokusach życia. Abyśmy wierni i ufnimogli kiedyś usłyszeć słowa swego Zbawiciela: “Dobrze, sługo dobry i wierny! Nad tym co małe byłeś mi wierny, wiele ci powierzę, wejdź do radości Pana swego” (Mt 25,23). Amen. ks. Marek Londzin, Proboszcz Parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Dzięgielowie