Ekumenizm w Polsce i na świecie

Przedostatnia Niedziela Roku Kościelnego


“A do anio­ła zbo­ru w Sar­des napisz: To mówi pierw­szy i ostat­ni, któ­ry był umar­ły , a ożył; Znam ucisk twój i ubó­stwo, lecz tyś boga­ty, i wiem , że bluź­nią tobie ci, któ­rzy poda­ją się za Żydów, a nimi nie są , ale są syna­go­gą sza­ta­na. Nie lękaj się cier­pień, któ­re mają przyjść na Cię. Oto dia­beł wtrą­cił nie­któ­rych z was do wię­zie­nia, aby­ście byli pod­da­ni pró­bie, i będzie­cie w udrę­ce prze­zdzie­sięć dni. Bądź wier­ny , […]


“A do anio­ła zbo­ru w Sar­des napisz: To mówi pierw­szy i ostat­ni, któ­ry był umar­ły , a ożył; Znam ucisk twój i ubó­stwo, lecz tyś boga­ty, i wiem , że bluź­nią tobie ci, któ­rzy poda­ją się za Żydów, a nimi nie są , ale są syna­go­gą sza­ta­na. Nie lękaj się cier­pień, któ­re mają przyjść na Cię. Oto dia­beł wtrą­cił nie­któ­rych z was do wię­zie­nia, aby­ście byli pod­da­ni pró­bie, i będzie­cie w udrę­ce prze­zdzie­sięć dni. Bądź wier­ny , aż do śmier­ci, a dam ci koro­nę żywo­ta. Kto ma uszy, nie­chaj słu­cha, co Duch mówi do zbo­rów. Zwy­cięz­ca nie dozna szko­dy od dru­giej śmier­ci” Obj 2, 8–11

Wia­ra w Jezu­sa Chry­stu­sa jako­Pa­na i Zba­wi­cie­la wyma­ga od nas, jego uczniów i naśla­dow­ców — chrze­ści­jan zde­cy­do­wa­nej, jed­no­znacz­nej i odważ­nej posta­wy w codzien­nym życiu. O tym może­my się prze­ko­nać czy­ta­jąc dzi­siej­szy tekst kazal­ny.


Zde­cy­do­wa­ne opo­wie­dze­nie się po stro­nie Chry­stu­sa i jego Kościo­ła było wpo­cząt­kach chrze­ści­jań­stwa­rów­no­znacz­ne z nara­że­niem się na duże nie­bez­pie­czeń­stwo ‑w życiu zawo­do­wów, wśród sąsia­dów , w spo­łe­czeń­stwie. To ozna­cza­ło prze­śla­do­wa­nia, kon­fi­ska­tę mie­nia, wtrą­ce­nie do wię­zie­nia czy wręcz świa­do­mość utra­ty życia — śmierć. Życie chrze­ści­jan w sta­ro­żyt­nym świe­cie nie było łatwe , szcze­gól­nie w mie­ście Smyr­nie.


Mia­sto Smyr­na zna­ne było wów­czas ze swej wyjąt­ko­wej lojal­no­ści i wier­no­ści wobec oku­pan­ta jakim było Impe­rium Rzym­skie i jego hege­mo­nia oraz kult cesa­rza jako Boga. Dla­te­go zwal­cza­no­no­wą sek­tę “chrze­ści­jan”, mówią­cych o zmar­twych­wsta­niu Jezu­sa z Naza­re­tu. Tej nauki nie mogli ścier­piećw tym mie­ście też wyznaw­cy reli­gii Moj­że­szo­wej, któ­rzy wyko­rzy­stu­jąc swe wpły­wy uła­twi­li­wła­dzom­prze­śla­do­wa­nie chrze­ści­jan. Dla­te­go Jan nazy­wa ich “syna­go­gą sza­ta­na”, przez któ­rą sza­tanch­ciał dopro­wa­dzić do zagła­dy i uni­ce­stwie­nia Kościo­ła Chry­stu­so­we­go. Sza­tan jest w sta­nie ‑wów­czas i dziś- posłu­żyć się każ­dym środ­kiem i oso­bą, aby tyl­ko­by znisz­czyć dzie­ło Boże. Nie ma dla nie­go i dziś żad­nej świę­to­ści, nawet — albo w szcze­gól­no­ści — poprzez dzia­ła­nia przez i w Koście­le.


Jed­nak list do cier­pią­ce­go zbo­ru w Smyr­nie jest jed­nym z dwóch pochwal­nych listów jakie napi­sał Apo­stoł Jan. Nie ma w nim — jak w innych listach — słów naga­ny i skar­gi. Chry­stus Pan nie wypo­wia­da w nim ani jed­ne­go sło­wa naga­ny, ale pocie­sza, doda­je im otu­chy, pobu­dza ich wia­rę ‑wia­rę “aż do śmier­ci”. Już pierw­sze sło­wa zawie­ra­ją pocie­chę: “To mówi pierw­szy i ostat­ni, któ­ry był umar­ły, a ożył”. Bóg w Jezu­sie Chry­stu­sie jest­tym, któ­ry był pierw­szy już przy zało­że­niu i powsta­niu świa­ta i będzie jako ostat­ni przy jego zagła­dzie, a więc pozo­sta­nie jako wszech­moc­ny Bóg, gdy wszyst­ko ule­gnie zagła­dzie i prze­mi­nie to, co docze­sne. On, Bóg jest alfą i ome­gą czy­li trwać będzie­na wie­ki wie­ków. On bowiem nie jest — tak jak my — ogra­ni­czo­ny cza­sem, miej­scem i prze­strze­nią. My przemijamy,kiedyśprzyjdzie nasz ziem­ski kres, nasze usta zamilk­ną, a cia­ło w proch się zamie­ni. Ale to co nie­śmier­tel­ne w nas, w Nim, wwiecz­nym Bogu może trwać wiecz­nie.


Do Boga, któ­ry jest pierw­szy i ostat­ni będzie nale­ża­ło­te­żo­stat­nie sło­wo. Nie do czło­wie­ka, nie do Cie­bie lub do mnie, będzie nale­ża­ło ostat­nie sło­wo. Dla nas ludzi jest to ostrze­że­nie, aby­śmy nie popa­dli w pychę, nie sta­li się zbyt pew­ni sie­bie, ale z bojaź­nią i z drże­niem przed Bogiem codzien­nie spra­wo­wa­li swo­je zba­wie­nie. A zba­wie­nie jest w Tym, któ­ry umarł i zmar­twych­wstał, w Chry­stu­sie. Dla­te­go mamy być czuj­ni w swej wie­rze i w ocze­ki­wa­niu na kres życia­oraz zawsze być goto­wym na spo­tka­nie z Bogiem, aby zdać Mu rela­cję ze swe­go życia. A jed­no­cze­śnie być goto­wym na to, że może przyjść i na nas prze­śla­do­wa­nie, uci­ski i śmierć.


Cier­pią­cym i wyśmie­wa­nym chrze­ści­ja­nom w Smyrnie,Chrystuskaże patrzeć na sie­bie, na swo­je cier­pie­nie i śmierć jako na źró­dło nadziei i mocy. Zacie­kli nie­przy­ja­cie­le Jezu­sa chcie­li Go zła­mać, znisz­czyć i zabić. Pozor­nie się im to uda­ło. Spo­nie­wie­ra­li Jezu­sem, prze­śla­do­wa­li zbór w Smyr­nie i czy­nią to też i dziś. Na Chry­stu­sa­wy­da­li wyrok śmier­ci. Lecz kto zwy­cię­żył osta­tecz­nie? “Gdzież jest o śmier­ci zwy­cię­stwo two­je? Gdzież jest o śmier­ci żądło two­je?” (1 Koryn­tian 15, 55). Śmierć nie zwy­cię­ży­ła, nie zwy­cię­żył sza­tan. Osta­tecz­nie zwy­cię­żył przez swo­je zmar­twych­wsta­nie Jezus Chry­stus, któ­ry umarł , a ożył.Gdyż “Chry­stus, nasz Pan, sza­tań­ski zbu­rzył plan, inne­go nie masz Boga” — o tym dobrze wie­dzie­li­chrze­ści­ja­nie w Smyr­nie.


Czy­my też jeste­śmy tego pew­ni , że “ani życie, ani śmierć ‚… ani prze­śla­do­wa­nia, ani cier­pie­nia, nie zdo­ła­ją nas odłą­czyć od miło­ści Chry­stu­so­wej”? Jak jest z two­ją wier­no­ścią Bogu i Kościo­ło­wi? Jak się codzien­nie wywią­zu­jesz ze swo­jej przy­się­gi kon­fir­ma­cyj­nej, zło­żo­ne­go ślu­bo­wa­nia­ja­ko rodzic czy rodzic chrzest­ny? Czy jesteś gotów iść i dziś z Chry­stu­sem, nawet “na prze­śla­do­wa­nia i na śmierć”?Czy jesteś mu wier­ny? Czy może zdra­dzi­łeś Jezu­sa dla wygo­dy mate­rial­nej, karie­ry zawo­do­wej, świę­te­go spo­ko­ju, kon­for­mi­zmu? Bo dziś jako chrze­ści­ja­nie w Pol­sce, ewan­ge­li­cy nie cier­pi­my dla spra­wy Chry­stu­so­wej. Może się cza­sa­mi wyda­wać, że nasze wyzna­nie­nie jestw peł­ni rów­no­praw­ne w naszym kra­ju. Ale z dru­giej stro­ny nikt z nas nie jest wtrą­ca­ny do wię­zie­nia ze wzglę­du na swo­je prze­ko­na­nia i wyzna­nie. Ale może tyl­ko dla­te­go jest “spo­kój”, że czę­sto wie­lu nawet nie ma poję­cia- w pra­cy, w sąsiedz­twie , w woj­sku czy na stu­diach, pod­czas poby­tu zagra­ni­cą — jakie­go jestem wyzna­nia i w ogó­le­że wie­rzę w Boga. My nie dozna­je­my prze­śla­do­wań takich jak chrze­ści­ja­nie w Chi­nach, któ­rzy są wtrą­ca­ni na wie­le lat do wię­zień, są dziś bici, tor­tu­ro­wa­ni, wyrzu­ca­ni z pra­cy, dys­kry­mi­no­wa­ni, a mimo to w cią­gu ostat­nich 10 lat Kościół w Chi­nach powięk­szył się 10-krot­nie i nie­ofi­cjal­nie liczy 100 mlio­nów wie­rzą­cych w Chry­stu­sa. U nasnie zabi­ja się księ­ży, jak to mia­ło miej­sce w tym mie­sią­cu w Sal­wa­do­rze, gdzie zamor­do­wa­no mał­żeń­stwo lute­rań­skich pasto­rów. Jak jest więc z mojąi two­ją wier­no­ścią Bogu­je­go Kościo­ło­wi? Czy jestem gotów z nim pójść — i na życie, i na śmierć?


Jeden z moich mło­dych para­fian, któ­ry przez jakiś czas pra­co­wał poza Pol­ską, gdy powró­cił po róż­nych przej­ściach do kra­ju, powie­dział mi, że dla nie­go naj­lep­szym przy­ja­cie­le­mo­ka­zał się tam czar­no­skó­ry muzuł­ma­nin. Bo gdy“koledzy” — chrze­ści­ja­nie oszu­ka­li go i wysta­wi­li do “wia­tru”, on jedy­ny przy­gar­nął go, zna­lazł mu pra­cę i umoż­li­wił­prze­tr­wać mate­rial­nie do powro­tu. Ale­to nie wszyst­ko. Ów “obcy” czło­wiek nauczył go też tego, jak być wier­ny. Gdy jeź­dził z nim tirem po Euro­pie, gdzie­kol­wiek­znaj­do­wał­by się ów muzuł­ma­nin, gdy zbli­ża­ła się godzi­na na modli­twę zatrzy­my­wał się na par­kin­gu, roz­kła­dał swój dywan inie bacząc na innych ludzi publicz­nie się modlił. Mój para­fia­nin, któ­ry nie­ste­ty porzu­cił w jakimś momen­cie swo­je­go życia “swo­ją pierw­szą miłość do Jezu­sa” , tam na obczyź­nie mógł odna­leźć dro­gę do powie­rze­nia się Jezu­so­wi Chry­stu­so­wi, któ­ry­je­go “mar­twą” duszę zwy­cię­żył i przez swo­je zmar­twych­wsta­nie oży­wił­do nowe­go życia i wier­no­ści­Bo­gu. I o tym musiał mi opo­wie­dzieć zaraz po swo­im powro­cie. Mógł wyznać: “Żyłem w ubó­stwie ducho­wym, ale odkry­łem i mam teraz naj­więk­szy skarb — Jezu­sa”.


Ten przy­kład pozwo­li namle­piej zro­zu­mieć­sło­wa nasze­go tek­stu “Znam ucisk twój i ubó­stwo, lecz tyś boga­ty”. Jak moż­na być boga­tym w ubó­stwie, możezapytasz?Odpowiem tak: Moż­na być boga­tym w ubó­stwie. Jeśli chrze­ści­ja­nie w Smyr­nie byli goto­wi dla swej wia­ry cier­pieć, nara­żać się na kon­fi­ska­tę swo­je­go mająt­ku, zno­sić urą­ga­nia, poni­że­nie spo­łecz­ne, pójść do wię­zie­nia i być goto­wy­mi i na śmierć to zna­czy, że zna­li wyż­sze war­to­ści od dóbr mate­rial­nych, inte­lek­tu­al­nych, kul­tu­ro­wych, filo­zo­ficz­nych, war­to­ści cen­niej­sze niż życie na zie­mi. Zna­li coś, co nie prze­mi­ja i kogoś, kto trwa wiecz­nie. Ich skar­bem był bowiem Jezus Chry­stus. W ten spo­sób byli boga­ci wswym ubó­stwie. Mie­li wiecz­ny skarb, któ­ry “ani rdza, ani mól nie znisz­czy”. Wie­dzie­li, że Jezus Chry­stus “wczo­raj i dziś, ten sam i na wie­ki”. I mogli dodać:“zwycięstwo, któ­re zwy­cię­ży­ło świat, to wia­ra nasza”.


Tak, wia­ra zwy­cię­ża świat, gdyż świat jest tyl­ko docze­sny i prze­mi­ja­ją­cy, a Bóg jest wiecz­ny, nie­zmien­ny i jest moim życiem wiecz­nym. Dla­te­go Jezus zachę­ca zbór w Smyr­nie do wytrwa­nia. W sym­bo­li­ce Obja­wie­nia św. Jana 10 dni ozna­cza, żecier­pie­nia mają jed­nak swój koniec i są niczym w porów­na­niu do tego, co Bóg przy­go­to­wał w wiecz­no­ści dla tych, któ­rzy są mu wier­ni. Jezus zachę­ca cier­pią­cy zbór: “Bądź wier­ny aż do śmier­ci”. Wier­ność Jezu­so­wi i jego Kościo­ło­wi aż do śmier­ci ozna­cza nie­ugię­te i świa­do­me trwa­nie w swo­jej w wie­rze każ­de­go dnia na nowo. Trwa­nie jak roślin­ka w gle­bie, z któ­rej czer­pie soki do życia codzien­nie i na nowo. Trwać to być świa­do­mym, że trze­ba być przy­go­to­wa­nym na wszyst­ko, że Bóg cza­sa­mi dopusz­cza róż­ne rze­czy w życiu, ale tych, któ­rzy są mu wierni,nigdy nie opusz­cza. Być wier­nym to zna­czy nie lękać się śmierci.Lęk przed nią nie powo­du­je nie­wier­ność i poczu­cie­znie­chę­ce­nia. Bóg mówi, że ci któ­rzy­bę­dą Mu wier­ni aż do śmier­ci z nim, to zna­czy z Chry­stu­sem będą umie­rać. A gdy sta­ną na sądzie osta­tecz­nym przej­dą do żywo­ta wiecz­ne­go, czy­li dru­ga śmierć ich nie dosię­gnie. Bo Chry­stus praw­dzi­wie zmar­twych­wstał!


Pamię­taj­my, nie wszy­scy wyznaw­cy chrze­ści­jań­stwa są wier­ni “aż do śmier­ci” Chry­stu­so­wi i Kościo­ło­wi. Gdy­by­tak było,tokościoły były­by prze­peł­nio­ne, a nie było­by potrze­by budo­wa­nia wię­zień… “Czu­waj­cie więc i módl­cie się, aby­ście nie popa­dli w poku­sze­nie. Gdyż przyj­ście Pana jest bli­skie”.


Czy Jezus Chry­stus mógł­by każ­de­go z nas zali­czyć do wier­nych? Oby tak było… Oby i nas uznał za docho­wu­ją­cych wier­no­ści, takjak ów zbór w Smyr­nie. Oby każ­de­go z nas wzmac­niał w naszych sła­bo­ściach i poku­sach życia. Aby­śmy wier­ni i ufni­mo­gli kie­dyś usły­szeć sło­wa swe­go Zba­wi­cie­la: “Dobrze, słu­go dobry i wier­ny! Nad tym co małe byłeś mi wier­ny, wie­le ci powie­rzę, wejdź do rado­ści Pana swe­go” (Mt 25,23). Amen. ks. Marek Lon­dzin, Pro­boszcz Para­fii Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­skiej w Dzię­gie­lo­wie

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.