Ekumenizm w Polsce i na świecie

Recenzja “Kodu Da Vinci”. Czy warto kupić bilet do kina?


W ostat­nich tygo­dniach na ekra­nach kin całe­go świa­ta pierw­sze miej­sce pod wzglę­dem oglą­dal­no­ści zaj­mu­je film Rona Howar­da „Kod Da Vin­ci”, reży­se­ra takich kla­sy­ków ame­ry­kań­skie­go kina jak “Pięk­ny umysł” czy “Apol­lo 13”. Popu­lar­ny i cenio­ny reży­ser posta­no­wił tym razem pod­jąć temat skan­da­licz­nej książ­ki Dana Brow­na, któ­ra biła rekor­dy popu­lar­no­ści wśród czy­tel­ni­ków i budzi­ła zgor­sze­nie w śro­do­wi­skach chrze­ści­jan. Zasta­na­wia­ją­ca jest popu­lar­ność samej książ­ki i, […]


W ostat­nich tygo­dniach na ekra­nach kin całe­go świa­ta pierw­sze miej­sce pod wzglę­dem oglą­dal­no­ści zaj­mu­je film Rona Howar­da „Kod Da Vin­ci”, reży­se­ra takich kla­sy­ków ame­ry­kań­skie­go kina jak “Pięk­ny umysł” czy “Apol­lo 13”. Popu­lar­ny i cenio­ny reży­ser posta­no­wił tym razem pod­jąć temat skan­da­licz­nej książ­ki Dana Brow­na, któ­ra biła rekor­dy popu­lar­no­ści wśród czy­tel­ni­ków i budzi­ła zgor­sze­nie w śro­do­wi­skach chrze­ści­jan.

Zasta­na­wia­ją­ca jest popu­lar­ność samej książ­ki i, co za tym idzie, jej wier­ne odzwier­cie­dle­nie w fil­mie. Mamy wiec to, co pobu­dza czy­tel­ni­ka — widza naj­bar­dziej: teo­rie spi­sko­wą tak wiel­ką, że życie milio­nów ludzi może ulec zmia­nie w wyni­ku jej ujaw­nie­nia.


Akcja fil­mu kon­cen­tru­je się na nie­zwy­kle szyb­kim śledz­twie o zabój­stwo, któ­re pro­wa­dzi głów­ny boha­ter Robert Lang­don (Tom Hanks) pro­fe­sor sym­bo­li­ki reli­gij­nej wraz z „przy­pad­ko­wo” spo­tka­ną Sophie Neveu (Audrey Tau­tou). Już w pierw­szych minu­tach fil­mu głów­ny boha­ter sta­je się głów­nym podej­rza­nym. Posta­wio­ny jest w sytu­acji bez wyj­ścia — albo tra­fi do aresz­tu jako podej­rza­ny albo uciek­nie i roz­wią­że spra­wę oczysz­cza­jąc sie­bie z zarzu­tów. Cała dal­sza fabu­ła opar­ta jest na dwóch fun­da­men­tach: intry­dze i zagad­ce oraz na teo­rii spi­sku, w któ­rej głów­ną rolę odgry­wa Kościół.


Intry­ga i zagad­ka kry­ją się wszę­dzie. Widz od same­go począt­ku zaska­ki­wa­ny jest koda­mi i ich odczy­ty­wa­niem przez głów­ne­go boha­te­ra. Nasy­ce­nie fil­mu zagad­ka­mi i ich odkry­wa­niem jest tak inten­syw­ne, że aż męczą­ce a wręcz naiw­ne. Tu osa­dza się głów­ny minus fil­mu. Cała teo­ria, któ­ra pro­wa­dzi do odkry­cia praw­dy jako­by Chry­stus i Maria Mag­da­le­na byli mał­żeń­stwem i mie­li swo­ich potom­ków żyją­cych do cza­sów nam współ­cze­snych — choć­by nie wiem jak widz w nią wie­rzył — niwe­lo­wa­na jest do mini­mum poprzez plą­ta­nie wąt­ków fil­mo­wych, bru­tal­nych mor­derstw i nie­koń­czą­cych się zaga­dek do roz­wią­za­nia.


Teo­ria spi­sku uka­za­na w fil­mie osa­dza się na prze­ko­na­niu, że we współ­cze­snym świe­cie żyją potom­ko­wie Chry­stu­sa, a co za tym idzie jego postać histo­rycz­na przy­bie­ra postać ludz­ką odci­na­jąc się cał­ko­wi­cie od bóstwa.


Oczy­wi­ście widz zosta­je wcią­gnię­ty w szyb­ką akcję fil­mu, wspa­nia­łą muzy­kę Han­sa Zim­me­ra oraz efek­ty spe­cjal­ne, któ­rych u Rona Howar­da nie bra­ku­je w żad­nym jego fil­mie. Po wyj­ściu z kina delek­tu­je się sce­na­mi koń­co­wy­mi, któ­re są ujmu­ją­ce i pate­tycz­ne w swej wymo­wie ale… cze­goś bra­ku­je, a może cze­goś jest za dużo. Oso­bi­ście wycho­dząc z kina czu­łem się oszu­ka­ny.


Na czym pole­ga oszu­stwo? Moim zda­niem nie na naiw­no­ści fil­mu, ani nie na teo­riach spi­sko­wych przed­sta­wio­nych na ekra­nie. Oszu­stwo pole­ga na roz­re­kla­mo­wa­niu tego fil­mu. Cała kam­pa­nia rekla­mo­wa, poczy­na­jąc od książ­ki Dana Bro­na, a skoń­czyw­szy na fil­mie była tak spek­ta­ku­kl­ra­na, że każ­dy miło­śnik kina chciał być porwa­ny przez opo­wie­dzia­ną histo­rię. W zamian widz dostał film dobry, przy­zwo­icie nakrę­co­ny i tyl­ko tyle.


Wiel­kim rekla­mo­daw­cą “Kodu Da Vin­ci” stał się w moim odczu­ciu Kościół, któ­ry wie­lo­krot­nie zaj­mo­wał nega­tyw­ne sta­no­wi­sko wobec książ­ki i jej ekra­ni­za­cji. Tym samym wzbu­dził cie­ka­wość wśród poten­cjal­nych odbior­ców i przy­czy­nił się do wzro­stu zain­te­re­so­wa­nia. W histo­rii kina były już przy­pad­ki, w któ­rych zbyt ostra kry­ty­ka fil­mów ze stro­ny Kościo­ła przy­no­si­ła wzrost zain­te­re­so­wa­nia. Wystar­czy tutaj przy­po­mnieć takie tytu­ły jak “Ksiądz” czy “Dogma”. Nie odno­si tak­że skut­ku nawo­ły­wa­nie do igno­ro­wa­nia fil­mu przez wła­dze Kościo­ła ani nawo­ły­wa­nia poli­ty­ków o zabro­nie­nie wyświe­tla­nia tego obra­zu w kinach. Wszyst­kie podob­ne akcje przy­czy­nia­ją się tyl­ko do roz­gło­su i wzro­stu popu­lar­no­ści fil­mu.


Mimo wszyst­ko uwa­żam, że „Kod Da Vin­ci” war­to zoba­czyć i poświę­cić mu 150 minut, któ­ry­mi pró­bu­je nas zacie­ka­wić jego twór­ca. Miło­śni­cy kina akcji odnaj­dą w nim dużą daw­kę pozy­tyw­nych wra­żeń nato­miast miło­śni­cy kina spo­koj­ne­go i reflek­syj­ne­go stwier­dzą, że szyb­kość akcji i wie­lość efek­tów spe­cjal­nych nie zawsze koń­czy się suk­ce­sem.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.