Święto Narodzenia Pańskiego — Boże Narodzenie według Józefa
- 23 grudnia, 2004
- przeczytasz w 5 minut
“W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz. Wybierali się więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta. Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, […]
“W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz. Wybierali się więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta. Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna. Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie. ” Łk. 2, 1–7
To jedna z nielicznych wzmianek o Józefie. Przybrany ojciec Jezusa Chrystusa, mąż Jego Matki — jest w Piśmie Świętym niemal nieobecny. Kilka rozsianych o nim wzmianek, i garść interpretacji, jakie przekazuje nam tradycja pozwala jednak przyjrzeć się bliżej ten tragicznej postaci, i spojrzeć przez jej pryzmat na Boże Narodzenie i wydarzenia je poprzedzające.
Zwiastowanie
Na kartach Biblii po raz pierwszy pojawia się w obrazie Ewangelii według św. Mateusza. Zaręcza się z Miriam i cierpliwie czeka na moment pełnych zaślubin, strzegąc jej dziewictwa. I oto jego narzeczona przychodzi do niego z niezwykle prostą wiadomością: jestem w ciąży, a Ty nie jesteś ojcem tego dziecka.
Tak wyglądało zwiastowanie Józefowi jego szczególnej roli wychowawcy Boga-człowieka. Nie było archaniołów, nie było cudownych widzeń, tylko proste słowa kobiety, którą wziął za żonę — jestem w ciąży, a Ty nawet nie wiesz z kim … Matka Pana miało choć możliwość powiedzenia “tak”, zadania pytania: “jak to się stanie skoro nie mam męża”. Józef od razu dostał obuchem w głowę.
Trudno mu się nawet dziwić, że tłumaczenie o “poczęciu z Ducha Świętego” nie wziął do końca poważnie. Kto by je tak potraktował? Dzieci mają proste źródło, i nie ma powodów, by w tej sytuacji było inaczej. Zawód, ból i przerażenie — to najnormalniejsze uczucia. I pragnienie zemsty. Zniszczyć tą, która zawiodła zaufanie. A jednak — do takich uczuć Józef się nie zniżył. “Nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie” — opowiada Mateusz. Nie chciał się mścić, nie chciał ukamienowania. Chciał oddalić kobietę, która zawiodła jego zaufanie, i żyć spokojnie dalej. To bolało, ale co miał zrobić innego?
Bóg mu jednak tego nie dał. Gdy tylko podjął decyzję, zasnął. I przyszedł do niego, cokolwiek to oznacza, i jakkolwiek to tłumaczyć: anioł. “Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów?. A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy: “Bóg z nami”.
Niby wszystko jasne. Wielkie posłanie, wielkie zadanie, wielka świadomość: będę opiekunem Mesjasza. Ale dlaczego, na Boga, dlaczego we śnie? Czy nie zasłużył na to, by jak Miriam osobiście, na jawie spotkać się z aniołem? Czy nie chodziło o to, by uwierzył, nie zobaczył — a uwierzył w Boskie pochodzenie syna swojej żony? Czy nie do niego także odnoszą się słowa Pana skierowane do św. Tomasza: “błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”? To wszystko pytania bez odpowiedzi. Jedno jest pewne: Józef obudził się i wziął swoją żonę do siebie. A wraz z nią — nie swoje dziecko. To trudne po ludzku — zostać ojcem dla kogoś, kto nie jest z moich lędźwi!
Nawiedzenie
Po nakazie anielskim, bo — inaczej niż w przypadku Miriam nie było tu jakiegoś dialogu, pytania czy odpowiedzi — ale, po prostu nakaz przyjęty w pełnym goryczy milczeniu, Józef zaczyna normalne życie z Miriam. Czy ma pewność? Czy wie, a może po prostu zaufał i trwa, choć nie jest mu łatwo? Dla mnie znaczące jest tu milczenie Józefa. Z kart Ewangelii nie dochodzi do nas jego głos, widzimy tylko milczącego człowieka, który — być może z zaciśniętymi zębami — wypełnia swoje powołanie. Powołanie, które na nim wymuszono, bez pytania wrzucono go na głęboką wodę. Maryja mogła chociaż powiedzieć NIE, on został tej możliwości pozbawiony.
To normalne życie — to tłumaczenie znajomym, że rzeczywiście “sprawiedliwy” Józef “wpadł” z Miriam, że współżył z nią przed ślubem, że dziecko urodziło się zdecydowanie przed terminem. A przecież on wiedział, że tak nie było. On wiedział, że to dziecko nie jest jego. A mimo to ze ściśniętym gardłem — znosił przytyki. Był obok Miriam, wspierał ją. Stworzył dla niej dom. Rozmawiał z Bogiem, który — delikatnie rzecz ujmując — postawił go w sytuacji, kto wie czy nie trudniejszej niż Hioba.
Narodzenie
Wreszcie przyszedł czas porodu. Ewangeliczne opowieść nie pokazuje wszystkiego, ale kto był podczas porodu swojego dziecka i widział twarz swojej żony, ten mniej więcej wie, co kryje się po sformułowaniem “przyszedł dla Maryi czas rozwiązania”. Miriam zapewne co jakiś czas krzywiła się twarz, jej ciało kurczyło się z bólu, a milczący Józef w popłochu szukał miejsca, by mogła urodzić. Może już odeszły wody, ale nie było gdzie się położyć. Skurcze były coraz częściej, a kolejna gospoda okazywała się pełna gości.
Co myślał Józef? Czy nie wściekał się na Boga, który — choć przecież obdarzył go godnością opiekuna Mesjasza — to nie potrafił nawet załatwić miejsca, w którym dziecko może się urodzić. Pewnie tak sobie po cichu myślał. Może jeszcze przez głowę przemknęła mu myśl, że lepiej by było, gdyby zostawił Miriam dziewięć miesięcy wcześniej. Ale pewnie, gdy spojrzał na jej zmęczoną twarz — miał pewność: dla niej trzeba zrobić wszystko.
I zrobił. Znalazł stajenkę, przyjął poród, przygotował wszystko na przyjęcie dziecka, które — ostatecznie nie było jego. Czy chociaż miał inne dzieci, czy zakosztował normalnego ludzkiego szczęścia, także małżeńskiego — o tym Ewangelie milczą. Ja wierzę, że tak. Nawet Hiob zakosztował zwyczajności, dlaczego miałby być jej pozbawiony “sprawiedliwy Józef”?
Józef, który przypomina, że nasze powołanie, nasza świętość — nie zawsze jest taka, jakie sobie wyobrażamy, ale zawsze taka jaką przeznaczył dla nas Bóg. Nawet — jeśli jest to niechciana i nie nasza ciąża — ukochanej kobiety.