Ekumenizm w Polsce i na świecie

Święto Narodzenia Pańskiego — Boże Narodzenie według Józefa


“W owym cza­sie wyszło roz­po­rzą­dze­nie Ceza­ra Augu­sta, żeby prze­pro­wa­dzić spis lud­no­ści w całym pań­stwie. Pierw­szy ten spis odbył się wów­czas, gdy wiel­ko­rząd­cą Syrii był Kwi­ry­niusz. Wybie­ra­li się więc wszy­scy, aby się dać zapi­sać, każ­dy do swe­go mia­sta. Udał się tak­że Józef z Gali­lei, z mia­sta Naza­ret, do Judei, do mia­sta Dawi­do­we­go, zwa­ne­go Betle­jem, ponie­waż pocho­dził z domu i rodu Dawi­da, żeby się dać zapi­sać z poślu­bio­ną sobie Mary­ją, […]


“W owym cza­sie wyszło roz­po­rzą­dze­nie Ceza­ra Augu­sta, żeby prze­pro­wa­dzić spis lud­no­ści w całym pań­stwie. Pierw­szy ten spis odbył się wów­czas, gdy wiel­ko­rząd­cą Syrii był Kwi­ry­niusz. Wybie­ra­li się więc wszy­scy, aby się dać zapi­sać, każ­dy do swe­go mia­sta. Udał się tak­że Józef z Gali­lei, z mia­sta Naza­ret, do Judei, do mia­sta Dawi­do­we­go, zwa­ne­go Betle­jem, ponie­waż pocho­dził z domu i rodu Dawi­da, żeby się dać zapi­sać z poślu­bio­ną sobie Mary­ją, któ­ra była brze­mien­na. Kie­dy tam prze­by­wa­li, nad­szedł dla Maryi czas roz­wią­za­nia. Poro­dzi­ła swe­go pier­wo­rod­ne­go Syna, owi­nę­ła Go w pie­lusz­ki i poło­ży­ła w żło­bie, gdyż nie było dla nich miej­sca w gospo­dzie. ” Łk. 2, 1–7

To jed­na z nie­licz­nych wzmia­nek o Józe­fie. Przy­bra­ny ojciec Jezu­sa Chry­stu­sa, mąż Jego Mat­ki — jest w Piśmie Świę­tym nie­mal nie­obec­ny. Kil­ka roz­sia­nych o nim wzmia­nek, i garść inter­pre­ta­cji, jakie prze­ka­zu­je nam tra­dy­cja pozwa­la jed­nak przyj­rzeć się bli­żej ten tra­gicz­nej posta­ci, i spoj­rzeć przez jej pry­zmat na Boże Naro­dze­nie i wyda­rze­nia je poprze­dza­ją­ce.

Zwia­sto­wa­nie

Na kar­tach Biblii po raz pierw­szy poja­wia się w obra­zie Ewan­ge­lii według św. Mate­usza. Zarę­cza się z Miriam i cier­pli­wie cze­ka na moment peł­nych zaślu­bin, strze­gąc jej dzie­wic­twa. I oto jego narze­czo­na przy­cho­dzi do nie­go z nie­zwy­kle pro­stą wia­do­mo­ścią: jestem w cią­ży, a Ty nie jesteś ojcem tego dziec­ka.

Tak wyglą­da­ło zwia­sto­wa­nie Józe­fo­wi jego szcze­gól­nej roli wycho­waw­cy Boga-czło­wie­ka. Nie było archa­nio­łów, nie było cudow­nych widzeń, tyl­ko pro­ste sło­wa kobie­ty, któ­rą wziął za żonę — jestem w cią­ży, a Ty nawet nie wiesz z kim … Mat­ka Pana mia­ło choć moż­li­wość powie­dze­nia “tak”, zada­nia pyta­nia: “jak to się sta­nie sko­ro nie mam męża”. Józef od razu dostał obu­chem w gło­wę.

Trud­no mu się nawet dzi­wić, że tłu­ma­cze­nie o “poczę­ciu z Ducha Świę­te­go” nie wziął do koń­ca poważ­nie. Kto by je tak potrak­to­wał? Dzie­ci mają pro­ste źró­dło, i nie ma powo­dów, by w tej sytu­acji było ina­czej. Zawód, ból i prze­ra­że­nie — to naj­nor­mal­niej­sze uczu­cia. I pra­gnie­nie zemsty. Znisz­czyć tą, któ­ra zawio­dła zaufa­nie. A jed­nak — do takich uczuć Józef się nie zni­żył. “Nie chciał nara­zić Jej na znie­sła­wie­nie, zamie­rzał odda­lić Ją pota­jem­nie” — opo­wia­da Mate­usz. Nie chciał się mścić, nie chciał uka­mie­no­wa­nia. Chciał odda­lić kobie­tę, któ­ra zawio­dła jego zaufa­nie, i żyć spo­koj­nie dalej. To bola­ło, ale co miał zro­bić inne­go?

Bóg mu jed­nak tego nie dał. Gdy tyl­ko pod­jął decy­zję, zasnął. I przy­szedł do nie­go, cokol­wiek to ozna­cza, i jak­kol­wiek to tłu­ma­czyć: anioł. “Józe­fie, synu Dawi­da, nie bój się wziąć do sie­bie Maryi, twej Mał­żon­ki; albo­wiem z Ducha Świę­te­go jest to, co się w Niej poczę­ło. Poro­dzi Syna, któ­re­mu nadasz imię Jezus, On bowiem zba­wi swój lud od jego grze­chów?. A sta­ło się to wszyst­ko, aby się wypeł­ni­ło sło­wo Pań­skie powie­dzia­ne przez Pro­ro­ka: Oto Dzie­wi­ca pocznie i poro­dzi Syna, któ­re­mu nada­dzą imię Emma­nu­el, to zna­czy: “Bóg z nami”.

Niby wszyst­ko jasne. Wiel­kie posła­nie, wiel­kie zada­nie, wiel­ka świa­do­mość: będę opie­ku­nem Mesja­sza. Ale dla­cze­go, na Boga, dla­cze­go we śnie? Czy nie zasłu­żył na to, by jak Miriam oso­bi­ście, na jawie spo­tkać się z anio­łem? Czy nie cho­dzi­ło o to, by uwie­rzył, nie zoba­czył — a uwie­rzył w Boskie pocho­dze­nie syna swo­jej żony? Czy nie do nie­go tak­że odno­szą się sło­wa Pana skie­ro­wa­ne do św. Toma­sza: “bło­go­sła­wie­ni, któ­rzy nie widzie­li, a uwie­rzy­li”? To wszyst­ko pyta­nia bez odpo­wie­dzi. Jed­no jest pew­ne: Józef obu­dził się i wziął swo­ją żonę do sie­bie. A wraz z nią — nie swo­je dziec­ko. To trud­ne po ludz­ku — zostać ojcem dla kogoś, kto nie jest z moich lędź­wi!

Nawie­dze­nie

Po naka­zie aniel­skim, bo — ina­czej niż w przy­pad­ku Miriam nie było tu jakie­goś dia­lo­gu, pyta­nia czy odpo­wie­dzi — ale, po pro­stu nakaz przy­ję­ty w peł­nym gory­czy mil­cze­niu, Józef zaczy­na nor­mal­ne życie z Miriam. Czy ma pew­ność? Czy wie, a może po pro­stu zaufał i trwa, choć nie jest mu łatwo? Dla mnie zna­czą­ce jest tu mil­cze­nie Józe­fa. Z kart Ewan­ge­lii nie docho­dzi do nas jego głos, widzi­my tyl­ko mil­czą­ce­go czło­wie­ka, któ­ry — być może z zaci­śnię­ty­mi zęba­mi — wypeł­nia swo­je powo­ła­nie. Powo­ła­nie, któ­re na nim wymu­szo­no, bez pyta­nia wrzu­co­no go na głę­bo­ką wodę. Mary­ja mogła cho­ciaż powie­dzieć NIE, on został tej moż­li­wo­ści pozba­wio­ny.

To nor­mal­ne życie — to tłu­ma­cze­nie zna­jo­mym, że rze­czy­wi­ście “spra­wie­dli­wy” Józef “wpadł” z Miriam, że współ­żył z nią przed ślu­bem, że dziec­ko uro­dzi­ło się zde­cy­do­wa­nie przed ter­mi­nem. A prze­cież on wie­dział, że tak nie było. On wie­dział, że to dziec­ko nie jest jego. A mimo to ze ści­śnię­tym gar­dłem — zno­sił przy­ty­ki. Był obok Miriam, wspie­rał ją. Stwo­rzył dla niej dom. Roz­ma­wiał z Bogiem, któ­ry — deli­kat­nie rzecz ujmu­jąc — posta­wił go w sytu­acji, kto wie czy nie trud­niej­szej niż Hio­ba.

Naro­dze­nie

Wresz­cie przy­szedł czas poro­du. Ewan­ge­licz­ne opo­wieść nie poka­zu­je wszyst­kie­go, ale kto był pod­czas poro­du swo­je­go dziec­ka i widział twarz swo­jej żony, ten mniej wię­cej wie, co kry­je się po sfor­mu­ło­wa­niem “przy­szedł dla Maryi czas roz­wią­za­nia”. Miriam zapew­ne co jakiś czas krzy­wi­ła się twarz, jej cia­ło kur­czy­ło się z bólu, a mil­czą­cy Józef w popło­chu szu­kał miej­sca, by mogła uro­dzić. Może już ode­szły wody, ale nie było gdzie się poło­żyć. Skur­cze były coraz czę­ściej, a kolej­na gospo­da oka­zy­wa­ła się peł­na gości.

Co myślał Józef? Czy nie wście­kał się na Boga, któ­ry — choć prze­cież obda­rzył go god­no­ścią opie­ku­na Mesja­sza — to nie potra­fił nawet zała­twić miej­sca, w któ­rym dziec­ko może się uro­dzić. Pew­nie tak sobie po cichu myślał. Może jesz­cze przez gło­wę prze­mknę­ła mu myśl, że lepiej by było, gdy­by zosta­wił Miriam dzie­więć mie­się­cy wcze­śniej. Ale pew­nie, gdy spoj­rzał na jej zmę­czo­ną twarz — miał pew­ność: dla niej trze­ba zro­bić wszyst­ko.

I zro­bił. Zna­lazł sta­jen­kę, przy­jął poród, przy­go­to­wał wszyst­ko na przy­ję­cie dziec­ka, któ­re — osta­tecz­nie nie było jego. Czy cho­ciaż miał inne dzie­ci, czy zakosz­to­wał nor­mal­ne­go ludz­kie­go szczę­ścia, tak­że mał­żeń­skie­go — o tym Ewan­ge­lie mil­czą. Ja wie­rzę, że tak. Nawet Hiob zakosz­to­wał zwy­czaj­no­ści, dla­cze­go miał­by być jej pozba­wio­ny “spra­wie­dli­wy Józef”?

Józef, któ­ry przy­po­mi­na, że nasze powo­ła­nie, nasza świę­tość — nie zawsze jest taka, jakie sobie wyobra­ża­my, ale zawsze taka jaką prze­zna­czył dla nas Bóg. Nawet — jeśli jest to nie­chcia­na i nie nasza cią­ża — uko­cha­nej kobie­ty.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.