Święto Wniebowstąpienia Pańskiego
- 4 maja, 2005
- przeczytasz w 5 minut
“Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec w mocy swojej ustanowił, ale weźmiecie moc Ducha Świętego, kiedy zstąpi na was, i będziecie mi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi. I gdy to powiedział, a oni patrzyli, został uniesiony w górę i obłok wziął go sprzed ich oczu. I gdy tak patrzyli uważnie, jak On się oddalał ku niebu, oto dwaj mężowie w białych szatach stanęli przy nich i rzekli: Mężowie galilejscy, czemu […]
Ponad trzydzieści lat Jezus Chrystus przebywał na ziemi. Nauczał w Palestynie. Powołał swoich uczniów, z którymi wędrował od miasta do miasta. I oto przyszedł moment pożegnania. Sami dobrze wiemy, jak trudne to są chwile, gdy ktoś od nas odchodzi, z kimś musimy się żegnać mając perspektywę dłuższego rozstania. Uczniowie czuli się z Chrystusem bardzo bezpiecznie. Byli w grupie, gdy coś działo się złego, to mistrz zawsze zaradził biedzie. Oto teraz pozostają sami zdani wyłącznie na siebie. Źródło bezpieczeństwa odchodzi. Zakończył się dla nich kurs w Akademii Mistrza z Nazaretu. Każdy więc po ukończeniu szkoły, musi zacząć wykorzystywać wiedzę jaką nabył. Przyszedł ten czas i dla apostołów.
Po trzech latach nauki mieli teraz sami wykorzystując to, czego się nauczyli, iść w świat. Dlatego, wszyscy otrzymali nakaz misyjny: będziecie Mi świadkami w Jerozolimie, w Judei, i w Samarii, i aż po krańce Ziemi. Kolejny raz Jezus daje dowód na to, iż jego poselstwo zostało skierowane do wszystkich ludzi bez wyjątku. Owszem najpierw zostaje wymieniona Jerozolima, Judea, ale potem i Samaria. Musimy przy tym pamiętać, że Żydzi i Samarytanie nie pałali do siebie miłością, mimo że wierzyli w tego samego Boga. Mieli oddzielne miejsca kultu. Wreszcie nakaz misyjny obejmuje cały świat. Tak więc kolejny raz Jezus przełamuje wizję mesjanizmu propagowaną przez ortodoksyjnych Żydów, że mesjasz będzie posłany wyłącznie do nich. Idźcie i bądźcie Mi świadkami po całej Ziemi. Apostołowie jako, że sami byli Żydami z początku sceptycznie odnosili się do otwarcia się na inne narody, do wyjścia poza hermetyczny świat judaizmu. Rewolucji dokonał dopiero ap. Paweł.
Idźcie i bądźcie Mi świadkami, to nakaz który zobowiązywał apostołów do działania, ale ten nakaz pozostaje wciąż aktualny. Kościół i dziś prowadzi misję w różnych zakątkach świata Afryce, Azji, Ameryce Południowej misjonarze odkrywają przed różnymi nie cywilizowanymi narodami słowo ewangelii. Często czynią to z narażeniem życia. Wkładają w tę pracę ogromny wysiłek, bo najpierw poznają język danej grupy etnicznej, obyczaje, a dopiero potem starają się nauczać, głosić dobrą nowinę.
Kiedy tak szczególnie w Europie myślimy o misjonarzach i ich pracy, która przecież prowadzona jest bardzo daleko stąd, to czujemy się bezpiecznie, lubimy nawet wysłuchiwać o przygodach jakie tu i ówdzie się przydarzyły. Lecz musimy sobie jasno powiedzieć, iż nakaz misyjny nie jest, nie powinien być dla nas żyjących w chrześcijańskiej części świata jakąś abstrakcją. On adresowany jest i do nas. To my powinniśmy być misjonarzami dla swoich dzieci, rodzin. To my żyjąc zgodnie z Bożym prawem jesteśmy misjonarzami w środowisku, w którym żyjemy. Ten nakaz rozszerza się na wszystkich wierzących. To od poważnego potraktowania tego polecenia zależy przyszłość Kościoła. Pozostaje więc tylko odpowiedzieć sobie na pytanie: jak traktujemy te słowa Chrystusa, czy uważamy, iż były skierowane tylko do uczniów i nas zupełnie nie dotyczą, czy też przejmujemy się tym nakazem i traktujemy go bardzo poważnie.
Dzięki sumiennym działaniom apostołów powstał Kościół, rozwijał się i przetrwał już prawie 20 stuleci. Zawsze zależało to od ludzi, którzy chcieli być wykonawcami słów Chrystusa idźcie i bądźcie mi świadkami. Jak tenże Kościół będzie wyglądał w przyszłości zależy od nas. Chrystus mówi: idźcie, działajcie, nie stójcie w miejscu. Czyż często nie jest tak, iż patrzymy w niebo, wyczekujemy jakichś cudownych rozwiązań, jak apostołowie w naszym dzisiejszym fragmencie i przydał by się ktoś, kto zapytałby dlaczego nic nie robimy. Oni byli zdumieni tym co się stało, tym że zostali sami, ale zarazem nie wykazywali żadnej inicjatywy. Patrzyli w niebo. To stamtąd przyszedł ten, który ich uczył, opiekował się nimi. Teraz zostali sami. Lecz czy na pewno, czy Chrystus odchodząc pozostawił dwunastu w osamotnieniu, czy my dziś jesteśmy w naszych kościołach samotni? Jeśli tak myślimy, to jesteśmy o krok od deizmu. Mistrz z Nazaretu odchodząc nie pozostawił ludzkość samą sobie, nie pozostawił swojego Kościoła. Nam trudno jest wyjść poza nasze zmysły, poza to co możemy zobaczyć, dotknąć, stąd zdaje się nam, że z Wniebowstąpieniem zakończyła się obecność Boga na świecie. Wierzymy jednak, że jest inaczej. On jest obecny, bo gdzie dwaj lub trzej gromadzą się w imieniu moim, tam i ja jestem z nimi — mówi Pan.
Uczniom również wydawało się, że skończyła się pewna epoka w ich życiu — stali i patrzyli w niebo, lecz pomimo pozornej samotności Bóg był z nimi w ciągu całej ich działalności i wierzymy, że jest i z nami, że nie są mu obojętne losy jego Kościoła. Poprzez swojego Ducha czuwa nad nimi i poprawia to wszystko, co z taką pasją jako ludzie psujemy. Pomimo tylu burz i zawirowań historii, herezji jakie powstawały już od pierwszych lat w łonie młodego chrześcijaństwa, Kościół przetrwał. Owszem podzielony, ale przecież od samego początku rysowały się w nim podziały i moglibyśmy powiedzieć, że istnieje w nim jedność w różnorodności. To często jest jego przekleństwem, ale częściej błogosławieństwem.
Dlatego nie patrzmy tylko w niebo, ale szczególnie w tzw. chrześcijańskich częściach świata dawajmy wyraźne świadectwo naszej wiary, bo świat tego bardzo potrzebuje.
ks. Tomasz Bujok
***
Ks. Tomasz Bujok jest proboszczem pomocniczym Parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Drogomyślu.