Ekumenizm w Polsce i na świecie

Święto Wniebowstąpienia Pańskiego


“Nie wasza to rzecz znać cza­sy i chwi­le, któ­re Ojciec w mocy swo­jej usta­no­wił, ale weź­mie­cie moc Ducha Świę­te­go, kie­dy zstą­pi na was, i będzie­cie mi świad­ka­mi w Jero­zo­li­mie i w całej Judei, i w Sama­rii, i aż po krań­ce zie­mi. I gdy to powie­dział, a oni patrzy­li, został unie­sio­ny w górę i obłok wziął go sprzed ich oczu. I gdy tak patrzy­li uważ­nie, jak On się odda­lał ku nie­bu, oto dwaj mężo­wie w bia­łych sza­tach sta­nę­li przy nich i rze­kli: Mężo­wie gali­lej­scy, cze­mu […]


“Nie wasza to rzecz znać cza­sy i chwi­le, któ­re Ojciec w mocy swo­jej usta­no­wił, ale weź­mie­cie moc Ducha Świę­te­go, kie­dy zstą­pi na was, i będzie­cie mi świad­ka­mi w Jero­zo­li­mie i w całej Judei, i w Sama­rii, i aż po krań­ce zie­mi. I gdy to powie­dział, a oni patrzy­li, został unie­sio­ny w górę i obłok wziął go sprzed ich oczu. I gdy tak patrzy­li uważ­nie, jak On się odda­lał ku nie­bu, oto dwaj mężo­wie w bia­łych sza­tach sta­nę­li przy nich i rze­kli: Mężo­wie gali­lej­scy, cze­mu sto­icie, patrząc w nie­bo? Ten Jezus, któ­ry od was został wzię­ty w górę do nie­ba, tak przyj­dzie, jak go widzie­li­ście idą­ce­go do nie­ba.” Dz Ap 1,7–11

Ponad trzy­dzie­ści lat Jezus Chry­stus prze­by­wał na zie­mi. Nauczał w Pale­sty­nie. Powo­łał swo­ich uczniów, z któ­ry­mi wędro­wał od mia­sta do mia­sta. I oto przy­szedł moment poże­gna­nia. Sami dobrze wie­my, jak trud­ne to są chwi­le, gdy ktoś od nas odcho­dzi, z kimś musi­my się żegnać mając per­spek­ty­wę dłuż­sze­go roz­sta­nia. Ucznio­wie czu­li się z Chry­stu­sem bar­dzo bez­piecz­nie. Byli w gru­pie, gdy coś dzia­ło się złe­go, to mistrz zawsze zara­dził bie­dzie. Oto teraz pozo­sta­ją sami zda­ni wyłącz­nie na sie­bie. Źró­dło bez­pie­czeń­stwa odcho­dzi. Zakoń­czył się dla nich kurs w Aka­de­mii Mistrza z Naza­re­tu. Każ­dy więc po ukoń­cze­niu szko­ły, musi zacząć wyko­rzy­sty­wać wie­dzę jaką nabył. Przy­szedł ten czas i dla apo­sto­łów.


Po trzech latach nauki mie­li teraz sami wyko­rzy­stu­jąc to, cze­go się nauczy­li, iść w świat. Dla­te­go, wszy­scy otrzy­ma­li nakaz misyj­ny: będzie­cie Mi świad­ka­mi w Jero­zo­li­mie, w Judei, i w Sama­rii, i aż po krań­ce Zie­mi. Kolej­ny raz Jezus daje dowód na to, iż jego posel­stwo zosta­ło skie­ro­wa­ne do wszyst­kich ludzi bez wyjąt­ku. Owszem naj­pierw zosta­je wymie­nio­na Jero­zo­li­ma, Judea, ale potem i Sama­ria. Musi­my przy tym pamię­tać, że Żydzi i Sama­ry­ta­nie nie pała­li do sie­bie miło­ścią, mimo że wie­rzy­li w tego same­go Boga. Mie­li oddziel­ne miej­sca kul­tu. Wresz­cie nakaz misyj­ny obej­mu­je cały świat. Tak więc kolej­ny raz Jezus prze­ła­mu­je wizję mesja­ni­zmu pro­pa­go­wa­ną przez orto­dok­syj­nych Żydów, że mesjasz będzie posła­ny wyłącz­nie do nich. Idź­cie i bądź­cie Mi świad­ka­mi po całej Zie­mi. Apo­sto­ło­wie jako, że sami byli Żyda­mi z począt­ku scep­tycz­nie odno­si­li się do otwar­cia się na inne naro­dy, do wyj­ścia poza her­me­tycz­ny świat juda­izmu. Rewo­lu­cji doko­nał dopie­ro ap. Paweł.


Idź­cie i bądź­cie Mi świad­ka­mi, to nakaz któ­ry zobo­wią­zy­wał apo­sto­łów do dzia­ła­nia, ale ten nakaz pozo­sta­je wciąż aktu­al­ny. Kościół i dziś pro­wa­dzi misję w róż­nych zakąt­kach świa­ta Afry­ce, Azji, Ame­ry­ce Połu­dnio­wej misjo­na­rze odkry­wa­ją przed róż­ny­mi nie cywi­li­zo­wa­ny­mi naro­da­mi sło­wo ewan­ge­lii. Czę­sto czy­nią to z nara­że­niem życia. Wkła­da­ją w tę pra­cę ogrom­ny wysi­łek, bo naj­pierw pozna­ją język danej gru­py etnicz­nej, oby­cza­je, a dopie­ro potem sta­ra­ją się nauczać, gło­sić dobrą nowi­nę.


Kie­dy tak szcze­gól­nie w Euro­pie myśli­my o misjo­na­rzach i ich pra­cy, któ­ra prze­cież pro­wa­dzo­na jest bar­dzo dale­ko stąd, to czu­je­my się bez­piecz­nie, lubi­my nawet wysłu­chi­wać o przy­go­dach jakie tu i ówdzie się przy­da­rzy­ły. Lecz musi­my sobie jasno powie­dzieć, iż nakaz misyj­ny nie jest, nie powi­nien być dla nas żyją­cych w chrze­ści­jań­skiej czę­ści świa­ta jakąś abs­trak­cją. On adre­so­wa­ny jest i do nas. To my powin­ni­śmy być misjo­na­rza­mi dla swo­ich dzie­ci, rodzin. To my żyjąc zgod­nie z Bożym pra­wem jeste­śmy misjo­na­rza­mi w śro­do­wi­sku, w któ­rym żyje­my. Ten nakaz roz­sze­rza się na wszyst­kich wie­rzą­cych. To od poważ­ne­go potrak­to­wa­nia tego pole­ce­nia zale­ży przy­szłość Kościo­ła. Pozo­sta­je więc tyl­ko odpo­wie­dzieć sobie na pyta­nie: jak trak­tu­je­my te sło­wa Chry­stu­sa, czy uwa­ża­my, iż były skie­ro­wa­ne tyl­ko do uczniów i nas zupeł­nie nie doty­czą, czy też przej­mu­je­my się tym naka­zem i trak­tu­je­my go bar­dzo poważ­nie.


Dzię­ki sumien­nym dzia­ła­niom apo­sto­łów powstał Kościół, roz­wi­jał się i prze­trwał już pra­wie 20 stu­le­ci. Zawsze zale­ża­ło to od ludzi, któ­rzy chcie­li być wyko­naw­ca­mi słów Chry­stu­sa idź­cie i bądź­cie mi świad­ka­mi. Jak ten­że Kościół będzie wyglą­dał w przy­szło­ści zale­ży od nas. Chry­stus mówi: idź­cie, dzia­łaj­cie, nie stój­cie w miej­scu. Czyż czę­sto nie jest tak, iż patrzy­my w nie­bo, wycze­ku­je­my jakichś cudow­nych roz­wią­zań, jak apo­sto­ło­wie w naszym dzi­siej­szym frag­men­cie i przy­dał by się ktoś, kto zapy­tał­by dla­cze­go nic nie robi­my. Oni byli zdu­mie­ni tym co się sta­ło, tym że zosta­li sami, ale zara­zem nie wyka­zy­wa­li żad­nej ini­cja­ty­wy. Patrzy­li w nie­bo. To stam­tąd przy­szedł ten, któ­ry ich uczył, opie­ko­wał się nimi. Teraz zosta­li sami. Lecz czy na pew­no, czy Chry­stus odcho­dząc pozo­sta­wił dwu­na­stu w osa­mot­nie­niu, czy my dziś jeste­śmy w naszych kościo­łach samot­ni? Jeśli tak myśli­my, to jeste­śmy o krok od deizmu. Mistrz z Naza­re­tu odcho­dząc nie pozo­sta­wił ludz­kość samą sobie, nie pozo­sta­wił swo­je­go Kościo­ła. Nam trud­no jest wyjść poza nasze zmy­sły, poza to co może­my zoba­czyć, dotknąć, stąd zda­je się nam, że z Wnie­bo­wstą­pie­niem zakoń­czy­ła się obec­ność Boga na świe­cie. Wie­rzy­my jed­nak, że jest ina­czej. On jest obec­ny, bo gdzie dwaj lub trzej gro­ma­dzą się w imie­niu moim, tam i ja jestem z nimi — mówi Pan.


Uczniom rów­nież wyda­wa­ło się, że skoń­czy­ła się pew­na epo­ka w ich życiu — sta­li i patrzy­li w nie­bo, lecz pomi­mo pozor­nej samot­no­ści Bóg był z nimi w cią­gu całej ich dzia­łal­no­ści i wie­rzy­my, że jest i z nami, że nie są mu obo­jęt­ne losy jego Kościo­ła. Poprzez swo­je­go Ducha czu­wa nad nimi i popra­wia to wszyst­ko, co z taką pasją jako ludzie psu­je­my. Pomi­mo tylu burz i zawi­ro­wań histo­rii, here­zji jakie powsta­wa­ły już od pierw­szych lat w łonie mło­de­go chrze­ści­jań­stwa, Kościół prze­trwał. Owszem podzie­lo­ny, ale prze­cież od same­go począt­ku ryso­wa­ły się w nim podzia­ły i mogli­by­śmy powie­dzieć, że ist­nie­je w nim jed­ność w róż­no­rod­no­ści. To czę­sto jest jego prze­kleń­stwem, ale czę­ściej bło­go­sła­wień­stwem.


Dla­te­go nie patrz­my tyl­ko w nie­bo, ale szcze­gól­nie w tzw. chrze­ści­jań­skich czę­ściach świa­ta dawaj­my wyraź­ne świa­dec­two naszej wia­ry, bo świat tego bar­dzo potrze­bu­je.


ks. Tomasz Bujok


***


Ks. Tomasz Bujok jest pro­bosz­czem pomoc­ni­czym Para­fii Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­skiej w Dro­go­my­ślu.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.