Święto Zesłania Ducha Świętego
- 29 maja, 2004
- przeczytasz w 4 minuty
“Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić.” Dz. Ap 2: […]
“Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić.” Dz. Ap 2: 1–5
Gdy tak siedziałem wśród innych, słuchając śpiewu w Duchu, moc Boża ogarnęła mnie. Języki doszły do crescendo, stały się piękną muzyką. Otworzyłem usta zastanawiając się, czy ja też mogę przyłączyć się, ale nic się nie stało.Czułem odrętwienie warg i blokadę w krtani. I nagle odniosłem wrażenie, że wystarczy, że spojrzę w górę, a zacznę mówić językami. Ale byłby to gest radości, a całe moje wychowanie i naturalne skłonności mówiły mi, że do Boga przychodzi się z opuszczona głową.Dziwne, że wykonanie tak nieznaczącego gestu mogło być poprzedzone taką walką.
Po chwili — chyba, dlatego, że niewykonałem pierwszego polecenia — pojawiło się drugie: podnieść nie tylko głowę, ale i ręce, wznieś z głębi serca okrzyk do Boga. Oblała mnie fala gorąca. (…) Choć wydawało mi się to niemądre nagłym zrywem wiary wyrzuciłem ręce w górę, twarz wzniosłem ku niebu i co sił w płucach wykrzyknąłem — Chwała Panu!
Otwarła się we mnie jakaś zapora. Z mojego wnętrza, głębiej niż mógł wydobywać się głos, wypłynął strumień radosnych dźwięków. Po tym jednorazowym akcie woli uwolniłem się, poszybowałem aż do zjednoczenia z Nim. Nie musiałem czynić dalszych wysiłków ani wybierać sylab do wyrażania radości. Sylaby już były, gotowe do użycia. Było ich więcej niż moje ziemskie wargi i język były w stanie sformułować.
Nie straciłem panowania nad sytuacją. Nigdy nie czułem się bardziej panem samego siebie. Nigdy nie byłem bardziej zintegrowany. Nigdy dotąd sprzeczności we mnie nie zaznały takiego spokoju. W każdej chwili mogłem przerwać modlitwę, ale kto by tego pragnął? Wręcz przeciwnie, chciałem by języki nigdy nie ustały. Modliłem się wiec uśmiechnięty i wolny, zachodzące słońce świeciło przez okno, na niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy.
“Oni mówia innymi jezykami, John L. Sherrill, Agape., Warszawa 1990
Duch Święty ciągle działa. On jest jak wiatr, który wieje gdzie i kiedy chce. Nie zamkniemy Go w naszych kościołach,liturgii, katechizmach, czy doświadczeniach. To On ożywia i prowadzi swój Lud, tam gdzie sam chce i jak chce. On jest tym, który tworzy i przenika Kościół, czyli wspólnotę tych, którzy się “powtórnie narodzili”, “z wody i z Ducha”. Odradza nas do życia z Chrystusem, wzbudza i rozpala w nas wiarę, przekonując o grzechu, sprawiedliwości i sądzie. Wypełnia Sobą i obdarowuje darami. To na Niego mamy zawsze czekać, jak apostołowie w Jerozolimie, aby móc być świadkiem Chrystusa, w Jego mocy.
On przełamuje każde bariery,burzy stereotypy. Zmienia grupkę przerażonych i zagubionych uczniów w gorliwych i nieustraszonych apostołów. Niszczy uprzedzenia rasowe i społeczne, napełniając swą mocą i jednocząc w jednym, a zarazem róznorodnymKościele “czy to Żydów, czy Greków, czy to niewolników, czy wolnych”. To On łamie schematy i “granice eklezjalne” wysyłając Piotra do Cezarei by głosił Chrystusa poganom i nie zważając na fanaberie kościoła w Jerozolimie, zstępuje na pogan, na dodatek, jeszcze nie ochrzczonych… Przykładów moglibyśmy mnożyć.
Pozwólmy mu działać tak jak On chce, w całej różnorodności tego działania. Nie stawiajmy Jego dzieł poza nawias Kościoła, byśmy sami nie stanęli w tym miejscu. Nie wytyczajmy mu granic,nie zabraniajmy, nie odmawajmy mu prawa, dajmy się raczej Jemu prowadzić. Pozwólmy mu przemieniać nasze kościoły, parafie i zbory, nasze życie.
Dr Carl Henrry pisał: “We współczesnym chrześcijaństwie Duch Święty jest nadal Osobą skazana na banicje. Gdziekolwiek Kościół czyni Ducha Świętego uchodźcą, tam Kościół, a nie Duch, staje się włóczęgą”.
Przyjdź Duchu Święty!