Ekumenizm w Polsce i na świecie

Tajemnicze samobójstwa w nawiedzonych wioskach


Pierw­szą mar­twą dziew­czyn­kę zna­le­zio­no w Cho­có, w Kolum­bii, w mar­cu ubie­głe­go roku. Do grud­nia było już dzie­wię­ciu mar­twych mło­dych Indian. Wszy­scy popeł­ni­li samo­bój­stwo. Cza­row­ni­cy zaczę­li mówić o epi­de­mii roz­pa­czy i utra­ty nadziei z powo­du woj­ny toczo­nej na tere­nie Indian pomię­dzy lewi­co­wą par­ty­zant­ką i gru­pa­mi para­mi­li­tar­ny­mi. Z powo­du owe­go kon­flik­tu miej­sco­wa lud­ność sta­ła się zakład­ni­ka­mi uzbro­jo­nych grup. Powia­da­no też, że duchy zabi­tych w wal­ce, a nie pogrze­ba­nych w zie­mi, teraz zaczy­na­ją […]


Pierw­szą mar­twą dziew­czyn­kę zna­le­zio­no w Cho­có, w Kolum­bii, w mar­cu ubie­głe­go roku. Do grud­nia było już dzie­wię­ciu mar­twych mło­dych Indian. Wszy­scy popeł­ni­li samo­bój­stwo. Cza­row­ni­cy zaczę­li mówić o epi­de­mii roz­pa­czy i utra­ty nadziei z powo­du woj­ny toczo­nej na tere­nie Indian pomię­dzy lewi­co­wą par­ty­zant­ką i gru­pa­mi para­mi­li­tar­ny­mi. Z powo­du owe­go kon­flik­tu miej­sco­wa lud­ność sta­ła się zakład­ni­ka­mi uzbro­jo­nych grup. Powia­da­no też, że duchy zabi­tych w wal­ce, a nie pogrze­ba­nych w zie­mi, teraz zaczy­na­ją pod­po­rząd­ko­wy­wać sobie Indian.

Nie­ste­ty, pro­blem dalej jest aktu­al­ny. Od mar­ca ubie­głe­go roku do dzi­siaj powie­si­ło się już 13 mło­dych Indian. Modli­twy cza­row­ni­ków nie pomo­gły przy­wró­cić spo­ko­ju 3800 człon­kom ple­mion Embe­rów, Woun­na­nów, Katíów, Tulów i Cha­miów, któ­rzy żyją w 25 wio­skach na obsza­rze dol­ne­go Atra­to. Ludzie boją się gnie­wu duchów od pamięt­ne­go wyda­rze­nia w mar­cu ubie­głe­go roku, kie­dy to powie­si­ła się 12 let­nia Patri­cia Jumí, z wio­ski Pueblo Nuevo.

W jed­nej z bied­nych wio­sek w środ­ku buszu Cho­có, zwa­nej Unión Embe­ra Katío, powie­si­ła się już trój­ka mło­dych ludzi. Nikt nie potra­fi zapo­mnieć twa­rzy ostat­niej z nich, 17 let­niej Rosa Ele­na Sini­guí. Od mar­ca tego roku mia­ła ona sny o czar­nym zwie­rzę­ciu, któ­re przy­cho­dzi­ło, aby zabrać ją ze sobą. 26 kwiet­nia ze swo­im mężem odwie­dzi­ła bra­ta Feli­xa. Pokłó­ci­li się i o pół­no­cy zna­le­zio­no ją powie­szo­ną na bel­ce zawie­szo­nej nie­ca­ły metr nad zie­mią. Brat wspo­mi­na, że mia­ła zgię­te nogi, jak­by była na kola­nach, więc sam nie znaj­du­je wytłu­ma­cze­nia, w jaki spo­sób mogła umrzeć. Po trzech dniach zwy­cza­jo­wych obrzę­dów zanie­sio­no ją do gro­bu z jej ubra­nia­mi i garn­ka­mi, jak naka­zu­je tra­dy­cja. Ludzie jed­nak prze­ra­zi­li się wyglą­dem zmar­łej. Gło­wa jej bar­dzo się powięk­szy­ła i sta­ła się cała czar­na. Jej war­gi napu­chły, a oczy wyszły na wierzch. „Wyglą­da­ła jak potwór, jak dzi­kie zwie­rzę, nie jak isto­ta ludz­ka”- wspo­mi­na Delia Casa­ma, jed­na z miej­sco­wych lide­rów.

Powia­da­ją, że i pozo­sta­li, któ­rzy popeł­ni­li samo­bój­stwo przez powie­sze­nie, rów­nież mie­li po śmier­ci zmie­nio­ną gło­wę i twarz. Podob­nie wyglą­da­li ci, któ­rzy zmar­li w inny, dziw­ny spo­sób, np. uto­pie­ni, czy ugry­zie­ni przez węże. To dla­te­go India­nie nie mają już wąt­pli­wo­ści, że cho­dzi o zło­śli­we duchy.

W dru­gą sobo­tę czerw­ca lud­ność wio­ski Unión Embe­ra Katío zosta­ła prze­ra­żo­na trze­ma bły­ska­wi­ca­mi z ciem­ne­go nie­ba. Bły­ska­wi­ce te nie były zapo­wie­dzią burzy, ale spo­wo­do­wa­ły, że w trzech róż­nych sza­ła­sach trzech nasto­lat­ków – Yar­le­ris, Solia i Luz Hele­na ‑zaczę­ło krzy­czeć i pła­kać. Od tej chwi­li prze­sta­li się odży­wiać, a zaczę­li wypo­wia­dać prze­kleń­stwa i śpie­wać w swo­im języ­ku dziw­ne pie­śni. Uspa­ka­ja­li się przez krót­ką chwi­lę, ale zaraz zaczy­na­li na nowo krzy­czeć nie dając spo­cząć 400 miesz­kań­com wio­ski. Trzy noce póź­niej, we wto­rek, ich rodzi­ce uda­li się do „Mico”, nie­wi­do­me­go ucznia cza­row­ni­ka, któ­ry twier­dził, że kie­dyś wal­czył w buszu z dia­błem w kobie­cym cie­le. Zna­chor zgo­dził się, aby przy­pro­wa­dzo­no do nie­go nasto­lat­ków, któ­rych zacią­gnię­to tam siłą. Zaczę­ła się cere­mo­nia uwol­nie­nia ciał, któ­re według Indian, zosta­ły zawład­nię­te przez złe duchy. Cza­row­nik dmuch­nął w mor­ską musz­lę, aby przy­wo­łać przy­ja­zne mu duchy, po czym zaczął odpra­wiać swo­je obrzę­dy śpie­wa­jąc kobie­cym gło­sem. Melo­dyj­ny śpiew spra­wił, że nasto­lat­ko­wie zaczę­li tań­czyć jak mario­net­ki, gniew­nie przy tym pod­ska­ku­jąc i wykrzy­ku­jąc obe­lgi, mając jed­nak zamknię­te oczy i wło­sy spa­da­ją­ce na twa­rze. Wycho­dzą­cy z ust dziew­czy­ny Soli głos mówił: „Nie jestem kobie­tą, jestem męż­czy­zną. Zjem wszyst­kich, nikt nie pozo­sta­nie w tych wio­skach. Zje­my wszyst­kie dzie­ci. Nic nam nie zro­bi­cie, jeste­śmy licz­ni”. Tym­cza­sem „Mico” dalej śpie­wał. (W Afry­ce i wśród wie­lu ame­ry­kań­skich Indian „zjeść” kogoś ozna­cza wycią­gać z nie­go siły ducho­we, czy­li żywot­ne).

Tuż przed samo­bój­stwem Rosy Ele­ny Sinin­guí, w wio­skach było już 18 osób zawład­nię­tych przez duchy. Pastor zie­lo­no­świąt­ko­we­go­Ko­ścio­ła Poczwór­nej Ewan­ge­lii, któ­re­go kapli­cą jest mała chat­ka z desek, z pod­ło­gą z ubi­tej gli­ny, rów­nież od mar­ca zaczął przyj­mo­wać cho­re oso­by. „Mico” nie potra­fił wszyst­kim pomóc, więc India­nie zaczę­li poszu­ki­wać pasto­ra Doji­ra­má, któ­ry jest już gło­si­cie­lem Sło­wa Boże­go od 19 lat. Symp­to­my były zawsze podob­ne: cho­rzy godzi­na­mi sie­dzie­li w ciszy i nagle zaczy­na­li krzy­czeć, pła­kać i śpie­wać. Powia­da­li, że zje­dli tych, któ­rzy się powie­si­li lub zmar­li dziw­ną śmier­cią i prze­po­wia­da­li kto będzie następ­nym, kogo posią­dą.

Pastor mógł tyl­ko modlić się za tych Indian, któ­rzy zosta­li zawład­nię­ci przez duchy z powo­du zerwa­nia zaka­za­nych kwia­tów. Do pomo­cy przy­by­ła mu gru­pa 14 chrze­ści­jan z Rio­su­cio. Modli­li się cały­mi dnia­mi i noca­mi.

Rodzi­ny cho­rych nie mogły iść polo­wać, ani upra­wiać pól, bowiem musie­li pil­no­wać, by nie popeł­nio­no kolej­ne­go samo­bój­stwa. 16 let­ni Alver Anto­nio Buga­má został powstrzy­ma­ny przez swo­je­go ojca, Basi­lio Buga­má, kie­dy już zakła­dał na swo­ją szy­ję pętlę ze sznu­ra, na któ­rym zawie­sza­no zazwy­czaj upo­lo­wa­ną zwie­rzy­nę. „Potem chło­pak rzu­cił się na zie­mię i zaczął się cały trząść. Zabra­li­śmy go do kościo­ła, modli­li­śmy się nad nim i się uspo­ko­ił”- wspo­mi­na Basi­lio.

Pod koniec maja jakiś nie­zwy­kły spo­kój opa­no­wał dotych­cza­so­wych cho­rych, któ­rzy nic sobie nie mogli przy­po­mnieć. Tym­cza­sem cza­row­nik z sąsied­niej wio­ski, Aten­sio Casa­ma z Bar­ran­co, prze­po­wia­dał nadej­ście jesz­cze gor­szych cza­sów. Powia­dał, że widział wiel­ki, potęż­ny cień, któ­ry się nie ujaw­nia, idąc do swo­je­go ludu, gdzie żyją czar­ni India­nie i nagie kobie­ty, zapra­sza­ją­ce nasto­lat­ków, aby iść z nimi. Aten­sio już stra­cił dwóch wnu­ków, któ­rzy się powie­si­li. Teraz myślał, że wszyst­ko wresz­cie się skoń­czy­ło. Tak jed­nak nie było. W poło­wie czerw­ca w wio­sce zaczę­ły zdy­chać psy, któ­rych uży­wa­no do polo­wań na dzi­kie świ­nie i jele­nie. Zaraz potem zaczę­ły zdy­chać kro­wy. „Zwie­rzę­ta zaczy­na­ją się krę­cić wko­ło jak sza­lo­ne i zaraz potem zdy­cha­ją. Nie spo­wo­do­wa­ły tego nie­to­pe­rze, bowiem żad­ne z nich nie mia­ło śla­du zębów”- powie­dział sta­ry cza­row­nik. W taki tajem­ni­czy spo­sób do koń­ca czerw­ca zde­chło już 36 krów, 8 psów, 40 kur, 2 muły i wie­le świń. Według Aten­sio, sta­ło się tak dla­te­go, gdyż złe duchy nie mogąc już posiąść Indian zaczę­ły ata­ko­wać zwie­rzę­ta, aby ska­zać Indian na śmierć gło­do­wą.

Ubal­do Sala­zar nie wie­rzył w całą tę histo­rię z ducha­mi i kie­dy powie­si­ła się jego cór­ka Queti myślał, że zro­bi­ła to z gnie­wu. Kie­dy jed­nak ujrzał zmie­nio­ną w bestię twarz powie­szo­ne­go tego roku syna Yúbe­ra, miał już pew­ność, że rze­czy­wi­ście cho­dzi o sza­ta­na.

Cza­sa­mi myśli, że wszyst­ko to dzie­je się z powo­du jego nazwi­ska, gdyż więk­szość, któ­rzy zmar­li, pocho­dzą z jego rodzi­ny. Solia w chwi­lach maja­czeń wspo­mi­na, że jej „panem”, tym, któ­ry pro­wa­dzi duchy, jest Tor­re, potęż­ny cza­row­nik ple­mie­nia Wouna­an, z wio­ski Mar­cial, odle­głej o dwa dni dro­gi łód­ką. To samo imię powtó­rzy­ło już wie­le z nawie­dzo­nych osób. Myślą, że śmierć osób zosta­ła spo­wo­do­wa­na rzu­co­nym przez cza­row­ni­ka Tor­re prze­kleń­stwem, gdyż w prze­szło­ści jeden z jego synów pokłó­cił się o dziew­czy­nę z mło­dzień­cem z ich wio­ski, człon­kiem rodzi­ny Sala­zar, któ­ry kil­ka mie­się­cy póź­niej uto­pił się w rze­ce Sala­quí. Na począt­ku czerw­ca dele­ga­cja z wio­ski uda­ła się z wizy­tą do Tor­re, któ­ry jed­nak zaprze­czył oskar­że­niu, zobo­wią­zu­jąc się jed­nak do przy­wo­ła­nia swo­ich, roz­pro­szo­nych duchów. Spo­wo­do­wa­ło to jesz­cze więk­sze zamie­sza­nie.

Lucia­no Casa­ma, pre­zy­dent orga­ni­za­cji Cami­zba
, któ­ra sku­pia nawie­dzo­ne wio­ski, twier­dzi, że trze­ba teraz pocze­kać, aby zoba­czyć, co się wyda­rzy, bo, według nie­go duchy chcą uczy­nić ich jesz­cze bar­dziej ogłu­pia­ły­mi.

W obec­nej chwi­li przy­go­to­wy­wa­ne są trzy misje, któ­re mają przy­pły­nąć łodzia­mi do wio­sek, gdzie India­nie popeł­nia­ją samo­bój­stwa i są nawie­dze­ni przez złe duchy. W lip­cu pro­te­stan­ci zabio­rą tam pasto­rów. Kościół kato­lic­ki rów­nież w tych dniach wyśle tam misję z księ­dzem. Przez dwa tygo­dnie będzie on odpra­wiał msze i modlił sie o nawie­dzo­nychw Unión Embe­ra Katío. „Kościół, z powo­du bra­ków kadro­wych, odda­lił się od tych wio­sek”- powie­dział ksiądz Albe­iro, doda­jąc, że zawsze sza­no­wał indiań­skie wie­rze­nia. Nie chciał jed­nak wypo­wia­dać się na temat duchów, bowiem do grud­nia uwa­żał się za bar­dzo scep­tycz­ne­go księ­dza, ale wła­śnie pod koniec ubie­głe­go roku, kie­dy musiał modlić się za pew­ną murzyn­kę w Rio­su­cio, któ­ra krzy­cza­ła gło­sem męż­czy­zny, a jej cia­ło przy­pa­la­ło się w miej­scach, któ­re dotknię­to Biblią, zaczął mieć róż­ne wąt­pli­wo­ści. „Ist­nie­je jakaś dziw­na siła, któ­ra za tym stoi”- stwier­dził ksiądz.

India­nie rów­nież przy­go­to­wu­ją swo­ją misję. Lide­rzy z orga­ni­za­cji Cami­zba cze­ka­ją na akcep­ta­cję kosz­tu­ją­ce­go 30 milio­nów pese­tów pro­jek­tu z Acnur, w myśl pro­jek­tu spro­wa­dzi się dwóch naj­po­tęż­niej­szych cza­row­ni­ków, któ­rzy przez dwa mie­sią­ce mają prze­mie­rzać teren opi­sa­nych wyda­rzeń, zwal­cza­jąc wszyst­kie złe duchy, któ­re mają tam się znaj­do­wać. Według Lucia­no, tyl­ko ich śpiew może ura­to­wać Indian. Do chwi­li obec­nej „Mico” dalej pró­bu­je opa­no­wać sza­leń­stwo trzech dziew­czyn swo­im noc­nym śpie­wem. Dziew­czy­ny wykrzy­ku­ją: „Nic mi nie zro­bisz. Jestem sil­niej­szy”.

Antro­po­log Ciro Pine­da, któ­ry od 15 lat bada nawie­dzo­ne wspól­no­ty twier­dzi, że pomi­mo upły­wu cza­su i ewan­ge­li­za­cji, cią­gle jesz­cze ist­nie­je wiel­ka prze­paść pomię­dzy kul­tu­rą zachod­nią i kul­tu­rą Indian. „Embe­rzy są ani­mi­sta­mi, tzn. uzna­ją, że wszyst­kie rze­czy posia­da­ją swo­je­go ducha, zaczy­na­jąc od kamie­ni, drzew, a koń­cząc na czło­wie­ku. Cza­row­ni­cy są prze­wod­ni­ka­mi tych duchów”- stwier­dził Pine­da.

Ten sam sza­cu­nek do kul­tu­ry Indian posia­da rów­nież Gerard Fay­oux, koor­dy­na­tor biu­ra Acnur w Apar­ta­dó i w Quib­dó, któ­ry powie­dział, że popie­ra Indian, bowiem ci mogą zna­leźć wyj­ście dla prze­ży­wa­ne­go wła­śnie pro­ble­mu wyłącz­nie w swo­jej wła­snej mądro­ści.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.