Turbanów nie oddamy
- 13 stycznia, 2004
- przeczytasz w 1 minutę
Francuscy Sikhowie zapowiadają, że nic — nawet najsurowsze laicyzacyjne prawo — nie zmusi ich do zdjęcia turbanów z głów. Prezydent Jacques Chirac zapowiedział wprowadzenie zakazu noszenia widocznych symboli religijnych w szkołach. Chodzi o źydowskie kippy, islamskie chusty oraz wielkie krzyże na szyjach uczniów. Ani prezydent, ani raport komisji Stasiego, na którym się opierał nic nie wspomnieli o innym symbolu religijnym, czyli sikhijskich turbanach. Mimo to, uprzedzając rozwój wypadków […]
Francuscy Sikhowie zapowiadają, że nic — nawet najsurowsze laicyzacyjne prawo — nie zmusi ich do zdjęcia turbanów z głów.
Prezydent Jacques Chirac zapowiedział wprowadzenie zakazu noszenia widocznych symboli religijnych w szkołach. Chodzi o źydowskie kippy, islamskie chusty oraz wielkie krzyże na szyjach uczniów. Ani prezydent, ani raport komisji Stasiego, na którym się opierał nic nie wspomnieli o innym symbolu religijnym, czyli sikhijskich turbanach.
Mimo to, uprzedzając rozwój wypadków niewielka grupa francuskich Sikhów juź zapowiedziała, że nie zrezygnuje z turbanów. — Jestem w 100 procentach Francuzem, mówię po francusku, urodziłem się tutaj, ale nie jest dla mnie możliwe zdjęcia turbanu. Jeśli mnie do tego zmuszą nigdy nie znajdę pracy - podkreśla Dhramvir Singh, 17-letni uczeń jednej z podparyskich szkół.
Chłopak już obecnie sprzeciwia się niektórym prawo Francji i nie ma np. dowodu osobistego — nie godzi się bowiem na fotografię bez tradycyjnego nakrycia głowy.
Inni Sikhowie przypominają, że ich wpółbracia z Wielkiej Brytanii, Kanady czy Stanów Zjednoczonych mogą pracować w swoich nakryciach głowy nawet w policji czy wojsku. Niektórzy przypominają nawet, że sikhijscy żołnierze walczyli i umierali za Francję w czasie I wojny światowej.